Postaram się krótko o mnie choć historia jest długa, zresztą tak jak każdego spotkanego na mojej drodze człowieka. Pamiętam jak kiedyś, znajomy zadał mi pytanie – „A Ty masz jakieś hobby? Nigdy nawet się nad tym nie zastanawiałam.”
On miał pasję, hobby, jak i inni znajomi również coś tam robili DLA SIEBIE, ale ja...nie miałam. Poczułam się wówczas jakaś wybrakowana, niekompletna i niewartościowa... Tak, jakby to właśnie to, miało stanowić o tym, kim jestem.
***
Mając setki problemów; męża alkoholika, dwójkę małych dzieci, długi, problemy ze znalezieniem pracy... bo dzieci - nie było miejsca przez większość mojego życia na to, co lubię robić dla siebie czy nawet choćby zastanowienia się nad tym, co w ogóle mnie interesuje. Będąc nastolatką, wychowując się w wielodzietnej rodzinie, w domu alkoholowym, gdzie (ujmując to w wielkim skrócie) była patologia przez duże P, gdzie miały miejsce sytuacje, które NIGDY nie powinny przydarzyć się dziecku – wychodząc więc z takiego domu nie wiesz tak naprawdę, co jest czym? Czy życie to to, co właśnie jest? To to, czego doświadczam? Czym jest radość z samego BYCIA? Czym jest radość życia? Znasz tylko lęk, wstyd, samotność, poczucie bycia nikim istotnym w tym gnieździe, w którym dorastasz i się rozwijasz. Nie wiesz co to są te sygnały, impulsy w ciele, które w sekundę uruchamiają emocje i są jak strzała, która trafia prosto w cel. Ciało zaś bezwolnie reaguje, napinając wszystkie mięśnie, jakby samo chciało krzyczeć. Zastanawiasz się potem - po co tak powiedziałam? Dlaczego tak zareagowałam? Dlaczego podjęłam taką decyzję skoro czułam coś totalnie odwrotnego w sercu? I czym jest to uczucie? Czemu mam zaufać? Jaka siła we mnie, zgodziła się na to co czułam, że nie będzie ok?
***
Jednak myśl - „jakoś to będzie”, kazała pędzić dalej. Bo to nie jest TERAZ WAŻNE. Nie ma czasu aby nad tym stać. NIE DAJESZ sobie nawet na to czas, bo inni „popychają”. Tłum pędzi w jakiejś gonitwie, a ty wplątana/wplątany, pomiędzy nimi myślisz, że też musisz gonić tak jak oni. Pędzisz więc bo życie, bo praca, bo pieniądze, bo dzieci, bo rodzina, bo rachunki, bo może jakieś marzenie UDA się spełnić... bo może jak to sobie kupię... bo może jak ktoś mnie pokocha... bo może jak tę pracę dostanę... bo może jak będę taka jak ona, lub zrobię tak jak oni... to może wtedy nie będę musiała już biec. Biegłam więc. Biegłam bardzo długo, próbując dopasowywać się do innych. Nakładając „nie swoje ubrania”, ale za to swoje maski, po to by jakoś BYĆ. By być lubianą i akceptowaną lub choćby... zauważoną, a każda sytuacja, ta dobra i ta nieprzyjemna wywoływały coraz więcej niezgody, zwątpienia, cierpienia i więcej pytań, na które coraz bardziej chciałam, PRAGNĘŁAM wręcz poznać odpowiedzi.
„Ubrania były coraz bardziej niewygodne” i jedyne czego pragnęłam to zniknąć. Odpowiedzialność za dzieci, za swoje decyzje, porażki... przygniatała mocno do ziemi. Chciałam oddać komuś to moje życie. Chciałam by je naprawił, by je odmienił, odczarował...
Pytań w stylu - o co tutaj chodzi, dlaczego ja, dlaczego mi - było coraz więcej. I w końcu przyszedł czas, że zaczęłam zauważać i odczytywać odpowiedzi na moje pytania. Zrozumiałam dlaczego moje życie tak wyglądało. Zrozumiałam swoje reakcje, zachowania, wiem czym są i skąd pochodzą. Zrozumiałam dlaczego TAK MAM. Zrozumiałam dlaczego moi rodzice TACY BYLI. A wraz ze zrozumieniem przyszła akceptacja i... miłość. Miłość do siebie i wszystkich tych, których uważałam za wrogów. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. W międzyczasie poznałam, co mnie pasjonuje, co mnie kręci i fascynuje. Fascynuje mnie życie. Fascynuje mnie człowiek, jego psychologia, mechanizmy, które nim zarządzają i ich struktura, jego historia... jego własna historia. W 2020 roku zapisałam się do Szkoły Doradców Adama Dębowskiego Change Value Process, gdzie poznałam bardziej uszeregowaną i kompletną wiedzę na temat psychiki człowieka, działania mózgu jak również poznałam narzędzia, techniki do pracy z emocjami i z podświadomością. Dążyłam do tego by, mieć certyfikat coacha-terapeuty, z którego po drodze zrezygnowałam, bo poczułam, że to nie moja droga. Zaliczając na egzaminie techniki do pracy z emocjami i z podświadomością nie zakwalifikowałam się do certyfikatu, bo nie zaliczyłam egzaminu z przemawiania. Cóż, nie zamierzam być mówcą i nigdy do tego nie dążyłam, jednak nie da się obejść w tej szkole więc zostawiłam to. Idę swoją własną ścieżką tak, jak dotychczas przyglądając się temu, co życie ma jeszcze dla mnie. Wiem, że nic nie muszę. Nie muszę tak jak inni, nie muszę nic, by być ale dużo mogę. Robię tylko tyle ile jest do zrobienia- dla siebie, a przy okazji dla innych. I to jest uwalniające :)
Wiem, że wszystko wydarza się dla mnie. Dosłownie wszystko. Pięknego życia ❤️
ŻYCIE NIE WYDARZA SIĘ TOBIE, ALE DLA CIEBIE