28/08/2025
Wpadło mi... Dobrze ujęte 🫶
Bajka o samo(dzielnej) Matce
Dawno, dawno temu, choć tak naprawdę wczoraj i dziś, żyła sobie Matka. W papierach „samodzielna”, w oczach ludzi „dzielna”, a w sercu? Bardzo samotna.
Miała królestwo o powierzchni 52 m², tron z krzesła IKEA i skarbiec, w którym złoto kończyło się trzy dni przed wypłatą. Codziennie walczyła z trzema smokami: rachunkami, gorączką dziecka i własnym poczuciem winy, gdy wieczorami zamiast pograć w planszówkę przewijała rolki na Insta.
Kiedy czasem odważyła się powiedzieć głośno: „Czuje się taka samotna”, świat krzyczał: „Nie mów samotna! Mów SAMODZIELNA! To brzmi lepiej, poczujesz się silniejsza!”
Jakby zmiana słowa miała moc dźwigania zakupów z Lidla albo wstawania w nocy i zmiany zarzyganej pościeli. Jakby od innej etykiety mniej bolały noce przy kolejnym sezonie „Miłość jest ślepa” i puste miejsce w łóżku.
A ona myślała: „W dupie mam bycie dzielną. Wolałabym, aby drugi rodzic stał się współodpowiedzialny!”. Bo ta Matka nie marzyła o medalach za odwagę. Marzyła o tym, żeby ktoś wziął na siebie kawałek jej ciężaru.
Żeby czasem ktoś spytał, jak ona śpi, zamiast tylko jak śpi jej dziecko. Żeby ktoś zobaczył w niej kobietę, nie tylko automat do zadań specjalnych i materialistkę skamlącą o alimenty.
W bajkach rycerze zawsze ratują księżniczki.
W jej bajce rycerz zgubił się gdy musiał wziąć wolne w pracy, gdy dziecko zachorowało, albo uznał, że smoki to nie jego problem. Niektórzy rycerze chętnie wpadają, aby zabrać dziecko na lody, niektórzy nawet na cały tydzień, żeby wyglądało po równo 😉
Aż pewnego dnia, zrozumiała coś ważnego:
bycie dzielną to nie dar, to przymus.
I ma prawo powiedzieć: „Nie chcę być dzielna. Chcę być wspierana. Chcę być zauważona. Chcę, żeby ktoś czasem zamiast gadać wziął cześć obowiązków na siebie.” To nie jest bajka z morałem o „self-care” i „girl power”. To bajka z prośbą:
Przestańcie mówić samotnym matkom, jak mają się nazywać. Pozwólcie im mówić prawdę, nawet jeśli jest niewygodna. Pozwólcie im czuć, co naprawdę czują. Zakasajcie rękawy i weźcie się do roboty bo ponoć wszystkie dzieci nasze są, zamiast powoływać ją do bycia dzielną.
I może wtedy będzie można powiedzieć: żyła długo i szczęśliwie.