23/10/2025
Bardzo ważna lektura
...Albo stawiasz czoła swoim demonom, albo one wychowają twoje dzieci...
Nie ma bardziej prawdziwego zdania. Bo wszystko, czego w sobie nie chcemy zobaczyć, zaczyna żyć własnym życiem. Nasze nieprzepracowane emocje, lęki i zranienia nie znikają — one tylko czekają. W ciszy, w ciele, w spojrzeniu. W sposobie, w jaki reagujemy na bliskość. W tonie głosu, którym mówimy do dziecka. W tym, jak zamykamy się, gdy ktoś nas naprawdę widzi.
Każdy z nas nosi w sobie cień. Czasem to zranione dziecko, które nikt nie przytulił. Czasem gniew matki, której nigdy nie wolno było krzyczeć. Czasem milczenie ojca, które ciążyło jak kamień. Czasem wstyd, który stał się drugą skórą. I jeśli nie spotkamy się z tym cieniem świadomie — to on zacznie mówić przez nasze usta. To on będzie uczył nasze dzieci, jak kochać, jak bać się, jak przetrwać.
Demony nie są potworami z zewnątrz. One są tym, co zostało w nas zranione i zapomniane. To ta część nas, która kiedyś musiała się schować, żeby przetrwać. I dopóki nie spojrzymy jej w oczy, dopóty będzie szukać głosu — w naszych związkach, w emocjonalnych wybuchach, w chłodzie, w nieustannym napięciu, w przenoszeniu bólu na kolejne pokolenia.
Uzdrowienie zaczyna się wtedy, gdy mamy odwagę zatrzymać się. Nie uciekać w działanie, w kontrolę, w duchowość, w perfekcję. Ale usiąść z tym, co boli. Zobaczyć, co naprawdę w nas woła. I powiedzieć: widzę cię, nie jesteś już sam. Wtedy cień przestaje być demonem. Staje się nauczycielem, przewodnikiem, strażnikiem mocy.
Bo każde dziecko potrzebuje rodzica, który nie tylko daje miłość, ale potrafi też objąć własny ból. Rodzica, który nie przerzuca na dziecko tego, czego sam nie uniósł. Rodzica, który umie płakać i przebaczać. Wtedy dzieci nie muszą nieść naszego cierpienia. Mogą po prostu żyć swoim życiem.
Dlatego spotkaj się ze swoim cieniem. Z tym, co bolesne, niekochane, z tym, czego się wstydzisz. Bo tylko ty możesz to zatrzymać. Tylko ty możesz przerwać cykl.
Twoje dzieci nie potrzebują doskonałej matki. Potrzebują prawdziwej. Takiej, która zna swoje demony — i już nie pozwala im wychowywać kolejnego pokolenia.
Warto mieć tego świadomość:
1)
„Demony” symbolizują nasze nieuświadomione rany, lęki, gniew, traumy i cienie — wszystko to, czego nie chcemy w sobie widzieć.
Jeśli ich nie przepracujemy, one zaczynają kierować naszym zachowaniem: wybuchami, chłodem emocjonalnym, kontrolą, obojętnością czy agresją.
Nieświadome wzorce przechodzą dalej — dzieci uczą się nie z naszych słów, lecz z naszej energii i reakcji. Więc jeśli nie spotykamy się z własnym bólem, to on wychowuje kolejne pokolenie.
2)
Dziecko chłonie atmosferę domu jak gąbka.
Jeśli rodzic tłumi emocje, dziecko uczy się, że nie wolno czuć. Jeśli rodzic żyje w lęku lub w gniewie, dziecko przyjmuje ten lęk jako własny.
To zdanie mówi: Twoje nieprzepracowane rany staną się ranami twoich dzieci.
3)
Gdy ktoś mówi: „Spotkaj się z własnym cieniem, zanim on zdominuje twoje życie i przekaże swoją ciemność dalej.” To wzywa Cię do aktu uzdrowienia rodu — poprzez świadome zatrzymanie transgeneracyjnego bólu.