08/10/2025
W pewnym momencie trzeba się pogodzić z końcem dzieciństwa, wziąć odpowiedzialność, zająć się sobą, a nie ojcem czy matką, którzy „zmarnowali mi życie”.
Czasem ludzie mówią: „Chcę być inny niż rodzice”, a potem w przedziwny sposób przypominają ojca czy matkę. Lądujemy w tym samym miejscu nie dlatego, że chcemy się różnić, ale że chcemy wyłącznie tego. Spójrzmy na to zdanie: „Chcę być inny niż moja matka”. No przecież jesteś inną osobą niż Twoja matka. Może brakuje tu słowa, które jest w domyśle: „chcę być ZUPEŁNIE inny niż moja matka”. To z kolei nie jest możliwe, masz jej geny, ona cię wychowywała, była pierwszym obiektem miłości. Gdy ktoś nie chce mieć z rodzicami nic wspólnego, to już stoi w chruśniaku malinowym i karczuje maliny. Robota nie do wykonania. Jest zajęty odróżnianiem się od rodziców za wszelką cenę i przestaje widzieć, gdzie naprawdę się różni. Więc jak ktoś chce być zupełnie inny, to tak, jakby chciał powiedzieć: „Nie mam przodków”. Sam się spłodziłem.
To jest nierealne. I to jest pułapka, jak wszystkie nierealne rozwiązania. Taki człowiek nie przyjmuje spadku w sposób świadomy, tzn. przebierając w nim- „To było dobre, ale tego nie chcę”- tylko mówi: „Ja matkę w całości wyrzucam”. A ona powoli- drep, drep- do jego świata wewnętrznego i tak wejdzie. I to nie jest tak, że upodabniamy się w 100%, bo wtedy byśmy się łatwo zorientowali. Upodabniamy się jakimś jednym obszarze, zwykle ważnym.
Danuta Golec, Czyim życiem żyjesz? Dylematy trzydziestolatków. Oficyna Ingenium, Warszawa: 2025
fot Anton Malanin