Sens-Med - Centrum Zdrowia Psychicznego w Gliwicach

Sens-Med - Centrum Zdrowia Psychicznego w Gliwicach Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Sens-Med - Centrum Zdrowia Psychicznego w Gliwicach, Usługi związane ze zdrowiem psychicznym, Ulica Joachima Lelewela 4/2, Gliwice.

Jesteśmy grupą specjalistów z zakresu psychiatrii i psychologii, którzy zajmują się diagnostyką i leczeniem zaburzeń oraz chorób psychicznych, psychoterapią i diagnozą psychologiczną.

01/12/2025

Andrzejki to świetny moment, żeby przyjrzeć się temu, jak bardzo lubimy wierzyć w magię.

Co roku wrzucamy klucz do garnka, przelewamy wosk i próbujemy wyczytać z cienia przyszłość jakbyśmy mieli dostęp do tajnego kodu wszechświata.

I to jest okej. To zabawa. Trochę nostalgii, trochę symboli, trochę „a może jednak?”.

Ale warto wiedzieć co się w tym czasie dzieje w naszej głowie.

Myślenie magiczne
to przekonanie, że pewne wydarzenia łączą się ze sobą, choć nie ma między nimi realnego związku przyczynowego.

Na przykład:
„Jeśli świeca zgaśnie sama, to znaczy, że on mnie kocha”,

albo
„Jak rzucę kostką i wypadnie 6, dostanę awans”.
To mechanizm bardzo naturalny — mózg lubi łączyć kropki, nawet tam, gdzie ich nie ma.

Myślenie symboliczne

to już krok dalej — tu wydarzenia lub przedmioty coś znaczą.
Klucz symbolizuje przejście, wosk — kształt przyszłości, obrączka — związek.

Symbol daje sens, pozwala poczuć, że chaos ma strukturę, a życie kierunek.

W zdrowych proporcjach — to normalne.

Symbolika to podstawa kultury, religii, rytuałów.
Bez tego świat byłby bardzo nudny.

Kiedy magia przestaje być zabawą?

W zaburzeniach psychotycznych — szczególnie w schizofrenii — myślenie magiczne może stać się treścią przekonań urojeniowych.

Nie „a może?”, tylko „na pewno”.
Nie na chwilę, tylko cały czas.

Osoba może wierzyć, że ma nadprzyrodzone moce, że ktoś wysyła jej wiadomości przez telewizor, że myślami steruje tym, co dzieje się wokół.

Rzeczy przypadkowe zaczynają być traktowane jak dowody.

Symbole stają się faktami.
A świat przestaje być bezpieczny.
I tu kończy się magia — a zaczyna cierpienie.

Dlatego w Andrzejki możesz lać wosk, wróżyć z fusów i śmiać się przy stole bez wyrzutów sumienia — nasz mózg lubi zabawę, a odrobina irracjonalności jest normalną częścią człowieczeństwa.

Tylko pamiętaj o jednym:
- magia jest fajna, dopóki pozostaje metaforą
- symbole są piękne, dopóki nie mylimy ich z rzeczywistością
- a przyszłość, niezależnie od tego, co pokaże wosk — i tak budujesz codziennymi decyzjami
I to jest największa realna moc jaką masz.

29/11/2025

Czy da się ją narysować jedną kreską?

Psycholog, terapeuta, psychiatra – trzy różne role, ale wspólne pytanie:
jak być blisko pacjenta, ale nie przekroczyć granicy, która chroni obie strony?
Bo pacjent nie przychodzi tylko z objawem

Przychodzi z historią, ze strachem, z nadzieją, że ktoś wreszcie go wysłucha.
I rozmowa ma wielką wartość – niezależnie od gabinetu, do którego trafia.
Ale rozmowa to nie wszystko.

Jej celem nie jest „żeby było miło”, tylko żeby coś się zadziało.
Psycholog pomaga zobaczyć mechanizmy.

Terapeuta prowadzi proces zmiany.
Psychiatra dobiera leczenie biologiczne, leki, diagnozę.

Pacjent wnosi doświadczenie siebie,
specjalista wnosi wiedzę, narzędzia i odpowiedzialność.

To spotkanie dwóch perspektyw – nie walka, nie „pół na pół”, ale współpraca.

Najzdrowiej, kiedy rozmowa jest swobodna, ale nadal ma ramy.
Gdy pacjent czuje się widziany, ale też prowadzony.

Gdy słucha się jego potrzeb, ale decyzje wynikają z kompetencji specjalisty.
Bo terapia, konsultacja psychologiczna czy wizyta u psychiatry
to nie kawa ze znajomym.

To konkretna praca – czasem delikatna, czasem trudna –
ale zawsze ukierunkowana na jedno:
Żeby człowiek wychodził z gabinetu „lżejszy” niż wszedł.

25/11/2025

Czym skorupka za młodu…
…tym pachnie w dorosłości.

I to nie jest tylko stare powiedzonko, które babcia rzucała przy obiedzie. To czysta psychologia.

W dorosłych ludziach bardzo często siedzą małe dzieci.

Dzieci, które kiedyś usłyszały:
„Nie przesadzaj.”
„Nie histeryzuj.”
„Chłopaki nie płaczą.”
„Bądź grzeczna.”
„Zawsze trzeba być silnym.”

„Jak będziesz taka wrażliwa, to świat cię zje.”
Te zdania nie wyparowują. One wchodzą głęboko.

I później te same osoby jako dorośli:
– nie potrafią powiedzieć „nie”,
– przepraszają za to, że istnieją,
– wstydzą się swoich emocji,
– mają poczucie, że muszą udowadniać swoją wartość,
– albo tłumią wszystko, bo „nie wypada”.

To nie jest o obwinianiu rodziców.
Oni robili tak, jak potrafili — bardzo często powtarzając to, czego sami doświadczyli.
To jest o świadomości.

Bo każdy z nas niesie w sobie kawałek historii, której nie wybierał.
Ale wybiera, co zrobi z nią dalej.
Wybiera, czy powtórzy starą ścieżkę, czy zacznie budować nową.

Wybiera, czy przekaże swoim dzieciom lęk, presję i wstyd — czy raczej ciekawość, akceptację i przestrzeń na emocje.

„Czym skorupka za młodu…”
To nie wyrok.
To wskazówka.
Jeśli chcesz wychować dziecko na zdrowego dorosłego — zacznij od siebie.

Od tego, jak mówisz.
Jak reagujesz.
Jak słuchasz.
I czy dajesz dziecku to, czego sam kiedyś potrzebowałeś.

Bo dzieci nie uczą się z wykładów.
Uczą się z tego, kim jesteśmy.
I to właśnie zostaje najgłębiej.

21/11/2025

Jeśli szukasz wartościowych bajek, które w przystępny sposób uczą dzieci rozumieć własne emocje, to „W głowie się nie mieści” (część 1 i 2) są jednymi z najlepszych propozycji.

To filmy, które pokazują świat emocji w sposób prosty, a jednocześnie niezwykle trafny.
Pierwsza część pomaga zrozumieć, że radość nie musi dominować, aby człowiek funkcjonował dobrze — każda emocja pełni swoją ważną rolę, nawet ta, której najchętniej byśmy uniknęli.

Druga część poszerza ten świat o kolejne, trudniejsze emocje: lęk, wstyd, zazdrość czy niepewność. I robi to w sposób tak realistyczny, że wielu dorosłych odnajduje w tym swoje własne doświadczenia.

Co szczególnie cenne — obie części uczą, że nie ma „złych” emocji.
Smutek może prowadzić do proszenia o wsparcie.
Strach chroni przed zagrożeniami.
Wstyd przypomina o granicach.
A radość nie musi być obecna cały czas, aby życie miało sens.

To piękne, mądre i potrzebne historie, które pomagają dzieciom nazywać swoje stany emocjonalne, a dorosłym — lepiej je rozumieć.
Świetne do wspólnego oglądania i późniejszej rozmowy o tym, co dzieje się „w głowie” każdego z nas.

Z pełnym przekonaniem — polecamy!

13/11/2025

Borderline to nie „humorki”. To życie na emocjonalnej huśtawce, która potrafi wyczerpać zarówno osobę, która jej doświadcza, jak i jej bliskich.

To intensywne relacje, lęk przed odrzuceniem, impulsywność i poczucie pustki, które potrafi wciągać jak wir.

To film, który wciąga od pierwszych minut, choć… nic spektakularnego się w nim nie dzieje.
Dwóch mężczyzn. Jedna górska ...
11/11/2025

To film, który wciąga od pierwszych minut, choć… nic spektakularnego się w nim nie dzieje.

Dwóch mężczyzn. Jedna górska chata. I rozmowa, która z każdą minutą coraz mocniej wchodzi pod skórę.

„Stary człowiek” to dramat psychologiczny w najczystszej formie — bez efektów, bez pośpiechu, ale za to z ogromnym ciężarem emocji.

Świetny Jerzy Trela gra tu tytułowego starego człowieka, samotnika odciętego od świata.

Do jego chaty przyjeżdża młodszy mężczyzna (Przemysław Bluszcz), niby przypadkiem… ale szybko okazuje się, że to spotkanie wcale nie jest przypadkowe.

Psychologicznie to film o konfrontacji – dwóch światów, dwóch sumień, dwóch sposobów patrzenia na życie i winę.

Jest w tym coś z terapii, ale takiej brutalnie szczerej, w której żadne z pytań nie daje spokoju.

To historia o potrzebie przebaczenia, o ciężarze przeszłości, o tym, jak bardzo człowiek potrafi się schować w swoich ranach.

Nieoczywisty, powolny, ale niesamowicie wciągający.
Dla tych, którzy lubią filmy, po których przez chwilę muszą posiedzieć w ciszy.

Jeśli lubisz kino, które bardziej się czuje niż ogląda — „Stary człowiek” zdecydowanie jest dla Ciebie.

07/11/2025

To jedna z najbardziej bolesnych emocji, jakie znamy.
Nie krzyczy jak złość.
Nie rozpacza jak smutek.
Wstyd… milczy. I często każe milczeć.

To uczucie, które pojawia się, gdy mamy wrażenie, że zrobiliśmy coś nie tak, że coś z nami jest nie tak.
Nie że popełniliśmy błąd — ale że to my jesteśmy błędem.

„Nie powinnam była tak zareagować.”
„Co oni sobie o mnie pomyślą?”
„Nie nadaję się.”
„Wszyscy inni potrafią – tylko ja nie.”

Wstyd to emocja głęboko społeczna.
Pojawia się, kiedy boimy się utraty akceptacji, więzi, przynależności.
To ewolucyjny mechanizm, który miał nas chronić przed odrzuceniem przez grupę — bo kiedyś przynależność oznaczała przetrwanie.
Tylko że dziś ten sam mechanizm często rani zamiast chronić.

Badania pokazują, że wstyd aktywuje te same obszary mózgu, co ból fizyczny.
Innymi słowy – wstyd naprawdę boli.
Nie tylko „w przenośni”.

Problem zaczyna się wtedy, gdy ten ból staje się codziennością.
Gdy wstyd zaczyna mówić:
„Nie pokazuj się.”
„Nie mów o tym.”
„Nie wychylaj się, bo znowu się ośmieszysz.”

I powoli zaczynamy się wycofywać.
Z relacji. Z życia. Z samego siebie.

To dlatego nadmiar wstydu prowadzi do izolacji.
Człowiek, który wstydzi się zbyt często i zbyt głęboko, przestaje wierzyć, że zasługuje na kontakt.
A im bardziej się chowa, tym bardziej rośnie przekonanie, że coś jest z nim nie tak.
Błędne koło.

Ale wstyd ma też drugie oblicze.
W zdrowej dawce — pomaga nam funkcjonować w społeczeństwie.
To on sprawia, że przepraszamy, że potrafimy współczuć, że chcemy się rozwijać.
To emocja, która mówi:
„Zależy mi na tym, jak traktuję innych.”

Tylko że granica między „wstydzę się, bo zrobiłem coś źle”
a „wstydzę się, bo jestem zły”
bywa bardzo cienka.

Dlatego jeśli czujesz, że wstyd coraz częściej Cię zamyka, przytłacza, odbiera głos — to nie znak słabości.
To sygnał, że ta emocja przestała być Twoim sprzymierzeńcem.

A wtedy warto zrobić coś, czego wstyd bardzo nie lubi —
powiedzieć o nim na głos.

Bo wstyd nie znosi światła.
Kiedy mówisz o nim komuś życzliwemu, on traci siłę.
Zaczyna topnieć.

I krok po kroku odzyskujesz siebie.

Nie bójmy się rozmawiać o śmierci.
Ona nie odbiera życia – tylko przypomina, że ono jest cenne.
Każdy dzień, który mamy,...
01/11/2025

Nie bójmy się rozmawiać o śmierci.
Ona nie odbiera życia – tylko przypomina, że ono jest cenne.

Każdy dzień, który mamy, może być pełen znaczenia. Nawet jeśli jest go już mniej, niż byśmy chcieli.

28/10/2025

Złość to emocja, której często się boimy.
W dzieciństwie często słyszeliśmy: „nie krzycz”, „nie denerwuj się”, „bądź grzeczny”.
Uczyli nas, że złość to coś złego, niekulturalnego, że trzeba ją „opanować”.

I wielu z nas rzeczywiście ją opanowało — tak dobrze, że dziś nawet nie zauważamy, kiedy się w nas pojawia.
Ale prawda jest taka, że złość nie jest destrukcyjna sama w sobie.

To emocja informacyjna – sygnał, że coś w naszym świecie wewnętrznym lub zewnętrznym przestało działać.
Że ktoś przekroczył nasze granice.

Że robimy coś wbrew sobie.
Że zbyt długo tłumimy frustrację, przemilczamy sprawy, które nas bolą.

Złość jest alarmem i pojawia się nie po to, żeby zniszczyć, ale żeby chronić.
Pokazuje, że coś wymaga naszej uwagi.

A jeśli nauczymy się jej słuchać, może stać się narzędziem samopoznania.
Problem nie leży w tym, że się złościsz.

Problem zaczyna się wtedy, gdy tę złość tłumisz, udajesz, że jej nie ma,
albo gdy pozwalasz jej eksplodować w sposób, który rani innych.

Tłumiona złość kumuluje się.
Z czasem zamienia się w gniew, rozdrażnienie, pasywno-agresywne zachowania albo w poczucie winy.

Czasem objawia się w ciele – bólem głowy, napięciem karku, problemami z żołądkiem.
Dlatego warto dać sobie prawo do złości.

Nie po to, żeby krzyczeć czy ranić,
ale po to, żeby zrozumieć, o co ona chce nam pokazać.

Zanim ją zdusisz, zatrzymaj się i zapytaj siebie:
- Co próbuję ochronić?
- Jakiej granicy ktoś właśnie dotknął?
 - Na co się zgadzam, choć tak naprawdę tego nie chcę?

Złość to nie wróg.

To wewnętrzny strażnik, który staje w twojej obronie, gdy ty sam zapominasz o sobie.

Nie zabieraj mu głosu — naucz się z nim rozmawiać.
Bo dopiero wtedy przestanie niszczyć, a zacznie chronić.

16/10/2025

„Psychopata” — słowo, którego wszyscy używamy, ale mało kto rozumie.

Nie każdy, kto nie ma empatii, jest psychopatą.

I nie każdy psychopata to morderca z filmu.

W tym nagraniu pokazuję, czym naprawdę jest to zaburzenie osobowości — bez mitów, sensacji i uproszczeń.

14/10/2025

Jesień potrafi rozłożyć człowieka na łopatki.

Niby nic wielkiego się nie dzieje – po prostu robi się ciemniej, chłodniej, dni są krótsze.

A jednak nagle wszystko staje się cięższe. Wstanie z łóżka. Praca. Spotkania. Nawet zwykła rozmowa.

To nie kwestia „lenistwa” ani „braku motywacji”.
To biologia.

Gdy słońca jest mniej, nasz mózg produkuje mniej serotoniny, czyli neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za nastrój i energię.

Jednocześnie rośnie poziom melatoniny – hormonu snu.

Efekt? Czujesz się zmęczony, ospały i masz mniejszą ochotę na cokolwiek.

Dodaj do tego krótsze dni, mniej ruchu, więcej czasu w czterech ścianach i spadek kontaktów z ludźmi – i mamy gotowy przepis na tzw. jesienną chandrę.

Ale da się ją wyhamować.

Nie motywacyjnymi cytatami, tylko prostą regulacją tego, co rozregulowała pogoda.

Po pierwsze – światło.

Codzienny kontakt z naturalnym światłem to podstawa. Nawet jeśli nie ma słońca – wyjdź z domu.

20 minut spaceru w ciągu dnia potrafi zauważalnie poprawić nastrój.

W cięższych przypadkach pomaga światłoterapia – lampy emitujące czerwone światło pobudzają produkcję serotoniny, lub specjalne lapy do fototerapii.

Po drugie – ruch.

Aktywność fizyczna to naturalny antydepresant.

Nie musi to być trening, wystarczy regularne ruszanie się, najlepiej na świeżym powietrzu.

Po trzecie – struktura dnia.

Jesienią organizm łatwo wpada w chaos: późniejsze wstawanie, nieregularne posiłki, zbyt mało snu.

Stały rytm pomaga utrzymać równowagę biologiczną, a więc i psychiczną.

I wreszcie – kontakt z ludźmi.

Izolacja potęguje spadek nastroju.

Nawet jeśli nie masz ochoty, odezwij się do kogoś. Czasem jedno spotkanie potrafi przypomnieć, że świat wcale nie jest taki szary, jak za oknem.

Bo jesienna smuta nie jest oznaką słabości.

To Twój mózg, który mówi: „potrzebuję więcej światła, ruchu i ciepła”.

Adres

Ulica Joachima Lelewela 4/2
Gliwice
44-100

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Sens-Med - Centrum Zdrowia Psychicznego w Gliwicach umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Sens-Med - Centrum Zdrowia Psychicznego w Gliwicach:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram