30/10/2025
Zapomniałam sfotografować moje ciężarne, bo miałyśmy ważne tematy. Bo w ogóle gdy kobiety się spotykają, to zawsze mają ważne tematy, czego nie mogą zrozumieć mężczyźni. Nawet ci zupełnie mali.
A u nas był ważny temat porodowy.
Wzbudzający często paraliż i lęk.
No oczywiście rozmawiałyśmy o bólu porodowym.
To specyficzny rodzaj dyskomfortu, który pomimo, że niekiedy, w skali od 1 do 10, można określić jako 20 😉, nie jest patologiczny.
Po prostu ciało się otwiera.
Ciało kobiety to cud.
Niesamowita maszyneria, która przez 9 miesięcy, korzystając z własnych zasobów, tworzy nowego człowieka. A potem jest w stanie się tak otworzyć (co wydaje się wręcz nieprawdopodobne), że wypuszcza owego człowieka w świat.
Ostatnio gdzieś usłyszałam, że ból porodowy można porównać do łamania 20 kości na raz 🫢😲😱. Natura całe szczęście jest litościwa, bo zalewa nas endorfinami, które dają najlepszy haj. Bez nich byłoby po nas i po rodzaju ludzkim też 😉.
Ale nie tylko to. Gdy weźmiesz pod uwagę czas bezbólowy i bólowe w porodzie, wykonasz skomplikowane matematyczne obliczenia wykorzystujące funkcje trygonometryczne, pierwiastkowanie i ensilniowanie, to wyjdzie Ci jednak, że więcej możesz odpoczywać 🕶🏖.
Tylko skorzystaj z tego relaksu!
Nie czekaj w strachu i zaciśnięciu na kolejny szczyt skurczowy, tylko spróbuj się zrelaksować: potańcz, nakrzycz na męża/partnera, pośpiewaj, nawet się prześpij te 2 minuty. Nie wyczekuj. Skurcz przypłynie tak, czy siak - to pewne jak amen w pacierzu.
A w ogóle, to słowo skurcz brzmi tak pejoratywnie. Bo skurcz łydki, bo skurcz stopy, bo skurcz żołądka. Ina May Gaskin, amerykańska położna, proponuje zastąpienie tego negatywnie brzmiącego i kojarzącego się słowa innym: przypływ 🌊🌊🌊.
Dla mnie to ma sens.
Wyobrażam sobie łódeczkę, gdzieś daleko na morzu.
Każda fala rozbijająca się o brzeg, to mój przypływ.
Każdy przypływ, przybliża do mnie łódeczkę.
A ja się przed nim nie bronię, przyjmuję go, a on mnie całą obejmuje. Zawłada mną, a ja się zgadzam.
Bo już wiem, kto tam na mnie czeka w tej łódeczce 🚣♀️🚣.
Ważna jest ta zgoda w Tobie, żeby ciało się otwierało. Nie walcz z nim, nie walcz z naturą.
Oddychaj łagodnie: wdech nosem, dłuższy wydech ustami. Oddech to Twój wspomożyciel w porodzie. Uśmierzyciel.
Gdy masz chęć i odwagę możesz śpiewać na niskich tonach. Nie jakieś słowa konkretne, ale pieśń porodową: pełną tęsknoty i nadziei, splecioną z dźwięków i emocji. Ty ją rozumiesz: jest o Tobie.
Ruszaj się swobodnie: może zwiewnie jak rusałka 🧜♀️ nad Świtezią, a może jak dzika nowozelandzka wojownicza 👺! Nic nie jest niedozwolone!
W razie co możesz skorzystać też z różnych naturalnych przeciwbólowych wspomagaczy:
* hydroterapia - czyli po prostu siedzenie w wannie 🛀lub pod prysznicem (działa cuda!)
* grzebienioterapia - czyli po prostu ściskanie podczas skurczu grzebienia, "kolcami" do wewnątrz dłoni. (możesz wierzyć lub nie, ale to serio działa)
*aromaterapia - czyli wsparcie poprzez piękne/przyjemne zapachy
* masażoterapia, czyli po prostu wszelkiego rodzaju masaże w okolicy krzyża (ręczne lub piłeczkowe)
* okładoterapia - czyli po prostu różne zimne lub ciepłe okłady w okolicy krzyża i podbrzusza (np żelowe, z pestek wiśni, czy z fasoli - ale nie z puszki 😉)
* muzykoterapia - czyli po prostu własna play lista: chwytające za serce ballady do słuchania i "light" techno, na w razie czego, do tańczenia (poród jest nieprzewidywalny, nie wiadomo, czego będziesz potrzebować)
* ciszoterapia - czyli po prostu zatyczki do uszu.
No i możesz do tego dodać jeszcze inne terapie, które które Ciebie wspierają, a o których nawet nie mam pojęcia.
Coś bardzo ważne na koniec: nie bądź w tym wszystkim sama. Miej przy boku wspierającą osobę, która da Ci poczucie bezpieczeństwa, ma nerwy ze stali i to nie Ty z położną będziecie ostatecznie musiały nim/nią się zajmować.
A już zupełnie na koniec: jeżeli próg bólu jest dla Ciebie zbyt wysoki, boisz się tego, omdlewasz, lub jeszcze coś, to weź znieczulenie. Nie miej wyrzutów, że chciałaś naturalnie i się nie udało.
W porodzie ważna jest też elastyczność.
Czasami wszystko idzie jak z płatka.
A czasem jak po grudzie.
Bo ważna jest umiejętność odpuszczania, nie tylko w porodzie.
W ciąży też można już się tego uczyć. Bo to siedzi w głowie, że coś MUSISZ. I nie chodzi tu, o to żeby przestać robić cokolwiek i objąć posadę patentowanego lenia, ale zrezygnowanie z tego, bez czego ostatecznie Twój świat, ani żaden inny się nie zawali, a jednocześnie jesteś w stanie zaakceptować ten brak. A może nawet odetchniesz z ulgą.
Warsztaty zostały sfinansowane ze środków Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii w Gminie Grodzisk Mazowiecki