14/11/2025
MAM CI TO WYKLASKAĆ?
Jeśli przeczytam jeszcze jedną recenzję "Domu dobrego", to zacznę szczekać. Zapewne sama za jakiś czas odniosę się, ale teraz, gdy utrudnia się zjadaczom kina odnalezienie się w emocjach i wyrobienie własnej opinii - ośmielę się podzielić z Państwem czymś, dla równowagi - pogodnym.
W terapii par zdarza mi się ułatwiać sobie pracę zapamiętywaniem historii w procesie przez skojarzenia literackie, historyczne, muzyczne, filmowe czy nawet motywy z baśni. Czasem skojarzenia wychodzą od samej pary, czasem to jakiś mój filtr, który nazywam głośno, żeby się upewnić i zwykle trafiam. Był więc kiedyś teść ubrany w Gandalfa, matka partnerki - "oj córciu, córciu, już ty długo panienką nie będziesz" z Kogla Mogla, byli też u mnie niezwykle mile zapamiętani państwo Darcy (żywcem wyjęci z Jane Austin "Rozważna i romantyczna") a nawet dziadek Piłsudski, który sponiewierał system rodzinny na pokolenia w imię bezkompromisowej miłości do ojczyzny. Był też Freddie Mercury z partnerem (bez wątku śmiertelnej choroby) i kilka motywów z "Seksu w wielkim mieście". Baśniowych dziesiątki, bo powrót do motywów z dzieciństwa zawsze dobrze robi - najpierw sponiewiera, ale potem robi. Byli nawet dementorzy z Harrego Pottera (członkowie rodziny, nie para w terapii chwlićboga).
Wszystkie nazwane z akceptacją procesujących.
Piszę o tym, bo znalezienie jakiegoś punktu odniesienia, który można zobaczyć w symbolicznej perspektywie, odbarcza z ciężaru, choćby na chwilę. Zawsze też można go przywołać, gdy robi się tak, że nikt nie wie, co dalej - i nic tylko usiąść, napić się herbaty i poczekać, co się wydarzy...
Jakiś czas temu pojawiła się u mnie "para z Kadzielni". Ciekawe, bo 20 lat temu byliśmy, nie znając się, w tym samym miejscu - oni na pierwszej randce a ja...zupełnie nie. Ale i ich i mnie zauroczyło rubikowo wyklaskane "Tu Es Petrus". Przywołali w pewnym momencie to zdarzenie, bo słowa "Niech mówią, że to nie jest miłość" niosły ich przez kilka dobrych, mocnych lat. Naturalnie nieco w odurzeniu początkiem, jak to zwykle bywa, ale to też źródło mocy.
W trakcie którejś sesji, gdy zrobiło się mocno krzykliwie a ona zaczęła płakać - on... wyklaskał "TE TAKTY z Rubika".
Zrobiło się cicho.
Nawet ja się zatrzymałam, bo już dawno nic mnie tak nie zaskoczyło. Komunikacja ma nieskończoną ilość języków.
Odczekałam, aż się scalę i przyszedł mi do głowy jeden komentarz: "...tu es Petrus" to przecież "ty jesteś skałą"!
Ale oni nawet na mnie nie spojrzeli. Patrzyli na siebie w tych fotelach na przeciwko i było to takie patrzenie, że gdyby nie osadzenie w roli, grzecznie by było, gdybym wyszła ☺️
Odwołanie do "zdarzenia mocy", czymkolwiek ono nie jest - robi. Nawet jeśli na chwilę, to już coś, bo od czegoś można zacząć.
Życzę Państwu zapalenia światełka, choćby trzeba było je wyklaskać ze swoim punktem odniesienia 😊
💌
https://youtu.be/5ClSiK5N2Gs?si=dYH9IhbtYibbm5tG
👏👏👏