08/10/2025
Dzisiaj opowiem wam o tym jak po raz kolejny zaufałam ciału i pozwoliłam, aby to ono przejęło kontrolę nad podejmowaniem decyzji. Długo nie mogłam podjąć ważnej decyzji, aż tu któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że w wieku lat 26 czuje się jak 70latka. Doświadczałam nerwobóli w sercu i paraliżu klatki oraz lewej łopatki. Zmagałam się z ciągłym uczuciem stresu w brzuchu i bólem w okolicach trzustki. Gdy poszłam do lekarki medycyny chińskiej powiedziała mi “Ty masz ledwo wyczuwalny puls na sercu, Twoje serce jest w stanie 90letniej kobiety”. Pomyślałam sobie, że jest naprawdę grubo, że tak jeszcze nie było. Ale czego mogłam się spodziewać, gdy od prawie trzech lat żyje w rozdarciu, próbując łatać dziury w ciągle ranionym sercu. Oj bardzo długo próbowałam zagłuszyć głosy tego serca. Aż w końcu moje ciało powiedziało “NIE, już więcej nie możesz sobie tego robić”. Umysł lubi się buntować, rozmyślać, usprawiedliwiać, współczuć, tłumaczyć. Ale ciało… ciało przyjmuje dopóki nie będzie tak pełne, że musi się uwolnić. Gdy masz kontakt z ciałem nic, naprawdę nic nie zagłuszy jego wołania. I choćbyś chciała, żeby było inaczej ono wie, czuję, porusza się między intuicją, poczuciem bezpieczeństwa, a pierwotnymi potrzebami.
I tak oto znowu ciało przywróciło mnie do porządku, do słuchania właściwego głosu. Pozwoliłam sobie naprawdę odpuścić wszystko, nie pchać nic na siłę, pozwoliłam mu odpocząć. I powoli wraca do mnie ta siła, moja energia, chęć do tańca, kreacji, wysiłku. Chyba niczemu w życiu tak nie ufam jak swojemu ciału i za każdym razem jestem zaskoczona gdzie mnie prowadzi.