23/09/2021
„ Jeżeli ktoś był w stanie stawić czoło nieświadomości i udźwignąć cierpienie płynące ze spotkania z nią, ustanawia się rodzaj obiektywnej osobowości, wewnątrz osoby tworzy się jądro, które jest w stanie zachować spokój nawet w samym środku najsilniejszych życiowych komplikacji. Jest ono pełne życia, a jednak pozostaje bierne i nie uczestniczy w żadnym konflikcie. Ten rodzaj spokoju umysłu często przychodzi do ludzi, gdy wystarczająco długo dźwigają cierpienie: pewnego dnia coś się przełamuje i twarz zyskuje spokojny wyraz, coś się rodzi, co pozostaje w samym centrum, poza konfliktem, który dzięki temu nie jest już taki sam jak wcześniej.
Oczywiście dwie minuty później wszystko zaczyna się od nowa, bo konflikt nie został rozwiązany, ale pozostaje doświadczenie fragmentu własnej psychiki, która jest spokojna i istnieje poza konfliktem, a to zmienia cały proces. Kończą się poszukiwania, ponieważ wie się, że to coś istnieje, doświadczyło się tego przez krótki moment. Stąd dzieło uzyskuje swój cel, którym jest odnalezienie na nowo tego momentu, a ponieważ powoli jest się w stanie utrzymać go na coraz dłuższy czas, stopniowo staje się on czymś stałym.
We wszystkich życiowych zmaganiach jest jedna rzecz, która jest poza zmaganiami. Doktor Jung opisuje ją pięknie w swym komentarzu do „Sekretu Złotego Kwiatu” jako podobną do tego, jakby się stało na wysokim szczycie, a u stóp trwała burza. Widzi się czarne chmury, rozbłyski piorunów i ulewny deszcz, ale coś wewnętrznego jest ponad tym i może się spokojnie przyglądać. Z jednej strony jest się w tej burzy pogrążonym, z drugiej jest się poza nią. W mniejszej skali można to porównać do sytuacji, gdy w otchłani rozpaczy albo w samym środku destrukcyjnego ataku konfliktu jest się w stanie zachować poczucie humoru choćby przez chwilę, albo gdy jest się zmiecionym kolejny raz przez negatywnego animusa i nagle zdaje się sobie sprawę z tego, że słyszało się już taki wewnętrzny głos wcześniej.
Można pomimo to nie być w stanie poradzić sobie z destrukcyjnym animusem, może on nadal być zbyt silny, ale coś wewnętrznego się uśmiecha i mówi, że słyszało te głupoty wcześniej; chciałoby się zaśmiać z siebie samego, ale duma na to nie pozwala i dalej się słucha negatywnego animusa, który znów odzyskuje nad nami swoją władzę. W tych boskich momentach, gdy coś się przejaśnia, wkracza się poza przeciwieństwa i cierpienie. Zazwyczaj to tylko krótkie momenty, ale jeżeli pracuje się nad sobą wystarczająco długo, kamień powoli rośnie i staje się coraz bardziej solidnym jądrem osobowości, króta przestaje brać udział w małpim cyrku życia.”
Marie – Louise von Franz
„Alchemia. Wprowadzenie do symboliki i psychologii.”