Sara Damm - Bellydance & Aerial Yoga

Sara Damm - Bellydance & Aerial Yoga Zajęcia i warsztaty-on-line,mp4, lekcje indywidualne, Aerial Yoga, Taniec Orientalny, Bellydance

Zdrowy ruch - Mobility - Korektywa - Prawidłowa postawa i motoryka. Jeżeli pragniesz uruchomić swoje ciało, poroawić technikę ruchu w tańcu , w jodze, w życiu, ruszać się świadomie i zdrowo, zapraszam serdecznie na moje zajęcia.

No fb dał wspomnienie do uzupełnienia...wymowne.Drodzy...napiszę na dniach więcej... bo słabość... mimo to niemożliwe.. ...
03/09/2024

No fb dał wspomnienie do uzupełnienia...wymowne.
Drodzy...napiszę na dniach więcej... bo słabość... mimo to niemożliwe.. wciąż zdaje mi się w zakresie możliwości...
Dziś wyjątkowo.. zamiast czarownej twarzy ... moja ... zmaganiami umeczona... ale pozdrawiamy obie...

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie.
Bez niego nie mogłabym podjąć również aktualnych negocjacji.
A jak widać…mogą się pociągnąć jeszcze chwilkę.

Zatem, jak możecie… kupcie/ polećcie komuś jakiś kurs…:
https://saradammbellydance.com/courses/

lub zasilcie proszę zbiórkę…:
https://pomagam.pl/cr7kmk

… można też wylicytować coś wyjątkowego na Bazarku, który zorganizowali bliscy mi ludzie, którym i ja jestem bliska….:
https://www.facebook.com/groups/1088370575688305/

Myślę, że   marzyłaby o sesji w tej scenerii.... ale do jutra mamy rozłąkę... więc cóż... dobrej nocki Wszystkim 💜💜💜
28/08/2024

Myślę, że marzyłaby o sesji w tej scenerii.... ale do jutra mamy rozłąkę... więc cóż... dobrej nocki Wszystkim 💜💜💜

Drodzy,  12 dni nie pokazałałam Wam nowego motańca Barbie. Tyle też  czasu spędziłam w ciszy z bólem, odrętwieniem i sła...
27/08/2024

Drodzy, 12 dni nie pokazałałam Wam nowego motańca Barbie. Tyle też czasu spędziłam w ciszy z bólem, odrętwieniem i słabością.
Choroba podstawowa jest mocnym negocjatorem. Ponadto ma na usługach w mrocznych szeregach inne dolegliwości. Zakradały się one po nie łatwych zabiegach operacyjnych...
Opowiadałam o tym lekarzom...lecz Ci w sierpniu nie słyszą... nic a nic... głos pacjenta zagłusza dźwięk dwonka ogłaszający ich wakacyjną pauzę!
Czułam swój niemy ruch ust, widziałam jak spod kitli wyrastały im krótkie spodenki...a stetoskopy zamieniały się w kolorowe lizaki na patykach. Już nie słyszeli.

Cieszyli się, że wychodzę do domu...i że sami też zaraz pobiegną... pogladzili w ramię, dali skrót skrótu wypisu, zostawili bez część lęków i klarownych wskazówek.

Kiedy po wielu dniach systematycznego osłabienia, zgłosiłam się na SOR... odesłali do domu...
Wszelkie moje apele o zatorze limfarychnym i niestrawności żołądkowej, podsumowali: "no no..tak.. jest obrzęk, ale masz dobre parametry, to jakoś dotrzymasz do onkologa za 6 dni...nie... no to FUERTE"

Pytacie o formę psychiczną...siłę do dalszych zmagań o siebie i życie. Myślę, że tak naprawdę należy pytać o odporność na ból i jego skalę. Ostatnie tygodnie były go pełne. Działy się się go, nieustająco przepoczwarzajacego, całe areały. Pływały w obrzęku deformującym cały korpus. Jednak 12 dni temu, klamra bezwzględnie miażdżącą, objęła powyższą kombinację...od góry migreną, od dołu przeszywającym bólem, lędźwiowego odcinka kręgosłupa.

Te, ostatecznie unieruchomiły mnie całkowicie. Kiedy usztywniona, wybudzałam się np.: potrzebami fizjologicznymi, kalkulowałam, czy to aby już ten moment i konfrontowałam się z piłujacym czachę bólem, by sięgnąć w tym stanie po tabletki przeciwbólowe. Z nimi udawało się dotrzeć do toalety, napić czegoś itp. Zasypiałam z lekkim odprężeniem, by pozwolić kolejnej kumulacji cierpienia, na kolejną pobudkę.

Tak trwało to do nocy między sobotą a niedzielą...kiedy to przebrała się miara śluzu gromadzącego się w moim żołądku, od momentu pojawienia się migreny. Obklejał on skutecznie jego wnętrze, uniemożliwiając trawienie. Przełomową nocą, mój organizm rozpętał ataki kaszlu pomieszane z czymś, co porównałabym do hurtowego ulewania się. Po 2,5 h męczących konwulsji, uspokoiłam się. Spora część bóli odeszła. Od tego czasu, to jakże forsowne i pelne finezji pozbywanie się śluzu, powtórzyło się jeszcze 3 razy. Za każdym razem wiąże się z ulgą i lepszym samopoczuciem, jednak intruz w żołądku wciąż się odtwarza...i to on sprawcą jest nawracajacego bólu...zwłaszcza tego mogrenowego.

Pomimo stanu zbolalego i bardzo umęczonego, z objawami duszności i prezentowanymi znikomymi zdolnościami do przemieszczania, udaje się jutro do Insulara, na konsultacje z onko. Nie wiem czy oni świadomi są mego pogorszenia....czy dostali przekaz od piątkowej ekipy z SORU???? Czy sygnały na 3 piętro też zakłóca wakacyjny dzwonek. Hard to say !?!?
Mam nadzieję, że dostanę pomóc......ale nie jest to takie klarowne 😢.

Ale, jako że poczułam odrobinkę progresu... pomyślałam, że trzeba machnąć fotkę Barbie..
Ona mnie tu dogląda...i do obudzenia zdolności samo naprawczych motywuje.
Co jak co, ale na jej uśmiech zawsze można liczyć....Nawet jak gestami na zdjęciach symbolizujemy moja aktualną, życiową Coopę.

Tym bardziej, że motańca kolorowego machnęłam jej zaraz po wyjściu ze szpitala.
Jednak mimo żywotnych barw i jakże wdzięcznej modelki, dopiero dziś znalazła się kropla energii na powyższe fotki i wyznanie szczere.

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie.
Bez niego nie mogłabym podjąć również aktualnych negocjacji.
A jak widać…mogą się pociągnąć jeszcze chwilkę.

Zatem, jak możecie… kupcie/ polećcie komuś jakiś kurs…:
https://saradammbellydance.com/courses/

lub zasilcie proszę zbiórkę…:
https://pomagam.pl/cr7kmk

… można też wylicytować coś wyjątkowego na Bazarku, który zorganizowali bliscy mi ludzie, którym i ja jestem bliska….:
https://www.facebook.com/groups/1088370575688305/

i

Drodzy... nie do bardzo wielu aktywności się nadaję... w przebłyskach chwil ożywionych, realizuje potrzeby niezbędne...k...
20/08/2024

Drodzy... nie do bardzo wielu aktywności się nadaję... w przebłyskach chwil ożywionych, realizuje potrzeby niezbędne...które męczą mnie jak matatony. Jak już osiadam na sofie... lub w łożu zalegam...oddech wyrównam... to sięgam po szmatki z szufladki, i realizuje wyzwania o znaczeniu mniejszym, mocno krótkoterminowe, reczne dziergane. Pracownia "dzieje się na kolanach, a wlascivie udach. Odrywam też dzieki temu plecki, co jakis czas, od poduchy i przyjmuje pozycje pół siedzące. Przychodzą ciężko, ale proces tworzenia dzieł małych, ulatwia ich podtrzymanie i przepływ energii. Studio z super tłem i światłem też mamy w zasięgu moich długaśnych, wychudzonych raczek... choć stawy u mej modelki znakomitej...wciąż bardziej widoczne.... no i łatwo o regenerujące drzemki... wszystko w jednym.
Zasmuca tylko piąty dzień migreny, dokładający się do całokształtnego osłabienia...a tu tyle pomysłów w głowie... co boli.

Pozdro i nara
i

Ps. 1. Muszę przyznać, że Barbie jako aktualna frontmenka mojego życia, bije zasięgi wyświetleń...
W kilkanaście godzin zrobiła ponad 7 tysi...
To jednak nie było przypadkowe spotkanie.
2. Z ciekawostek nikogo nie interesujacych, to wzór i kolor motańca, który wybierany był najczęściej 💜.

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie.
Bez niego nie mogłabym podjąć również aktualnych negocjacji.
A jak widać…mogą się pociągnąć jeszcze chwilkę.

Zatem, jak możecie… kupcie/ polećcie komuś jakiś kurs…:
https://saradammbellydance.com/courses/

lub zasilcie proszę zbiórkę…:
https://pomagam.pl/cr7kmk

… można też wylicytować coś wyjątkowego na Bazarku, który zorganizowali bliscy mi ludzie, którym i ja jestem bliska….:
https://www.facebook.com/groups/1088370575688305/

i

Otóż Drodzy... ostatnia wizyta u onko nic nowego nie wniosła !!!Jako, że dotychczasowe leczenie przyniosło satysfakcjonu...
18/08/2024

Otóż Drodzy... ostatnia wizyta u onko nic nowego nie wniosła !!!
Jako, że dotychczasowe leczenie przyniosło satysfakcjonujące rezultaty w wybijaniu gruczolakoraka w płucu i tego na co mi się rzucił...a nowa zmiana, nie wiadomo czym będąca, nie niepokoi ich na tyle, by mnie teraz dziurawić po raz 10, tym razem biopsją. Przyjrza sie jej w kolejnym, przyspieszonym PECie.
Pomimo tego, że ściskającą mnie mątwa bóli krzyżowych odeszła... jestem cały czas mocno osłabiona... wszak po ostatniej tamponadzie i drenażach, wtedy co prawda ze śmiercią kliniczną, dochodziłam do stanu względnej używalności 10 tygodni... na razie mamy 3.
Wczoraj pogorszyłam się znacznie!. Saturacja zjechala w dół, a puls popapatajował wzwyż. Podłączyłam się jednak do domowej fabryczki tlenu, by powrócić w 15 min, do eleganckich parametrów. Myślę, że mój zastępczy lekarz oddziałowy, tzw wąskousty konował, zbyt szybko po operacjach mi ten tlen zabrał, ignorując też moje wyznania o obrzęku i częstych objawach niedotlenienia.

No nic. Trudno świetnie! Na 20 metrowym kablu, zwieńczonym szykownym dystrybutorem O2, póki co jestem stabilną i szuram sobie stópkami po domostwie...realizując ruchy niezbędne. Pewnie na dniach wybiorę się do mych onko, zameldować o wspomaganiu w oddychaniu. Stąd też Barbie pogłębiła swoją pozycję oczekującą. I tak sobie polegujemy... ona z wdziękiem przeze zaprojektowanym, a ja jak mogę

Pozdro i nara
i

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie.
Bez niego nie mogłabym kontynuować aktualnych negocjacji
A jak widać…mogą się pociągnąć jeszcze chwilkę.

Zatem, jak możecie… kupcie/ polećcie komuś jakiś kurs…:
https://saradammbellydance.com/courses/

lub zasilcie proszę zbiórkę…:
https://pomagam.pl/cr7kmk

… można też wylicytować coś wyjątkowego na Bazarku, który zorganizowali bliscy mi ludzie, którym i ja jestem bliska….:
https://www.facebook.com/groups/1088370575688305/

i

  MĄTWA Dziś rano, mątwa inwigilująca dotkliwie  struktury mojej klatki piersiowej, poluzowała swoje macki. Zalęgła się ...
15/08/2024

MĄTWA

Dziś rano, mątwa inwigilująca dotkliwie struktury mojej klatki piersiowej, poluzowała swoje macki. Zalęgła się jakieś 4 tygodnie temu w płynie osierdziowym, którego nagły wzrost wepchnął mnie drugi raz w objęcia tamponady. Fakt ten skutecznie połechtał płuca, skłaniając je do obustronnego obrzęku i płynów wysięku.
Przypominam, że sponsorem tej inicjatywy jest gruczolakorak złośliwy prawego płuca. Co prawda skuteczna terapia zepchnęła go w defensywę, bo skubaniutki oddał ze strefy wpływu kości i układ limfatyczny. Sam spuścił też z tonu i ok 70% się zmniejszył. Nie mniej jednak, wciąż ma moc rozkręcania w mym dopiero co odbudowanym, wątłym ciele, imprez w stylu tamponady.

Lekarze, którym niczym brygadzie A, powierzyłam misję weliminowana zarówno sponsora jak i fundowanych przez niego eventów, w 3 różnych zabiegach, 7 razy nakłuli mój kontener żeber, by ukrócić patologiczny proceder.
Co ciekawe, wraz z wdrożeniem wszelkich zabiegów, moi wybawcy stopniowo eliminując ogniska chorobowe, stymulowali też wyjątkowo skutecznie mątwę, co się wraz z płynami zalęgła i ściskała podduszając mnie swoimi objęciami.
Kolejne nakłucia rozpruwające me powięzi, włókna mięśniowe i misterne sploty wrażliwych nerwów, były zachętą dla mątwy do wypuszczania weń macek inwigilujących.
A każda z nich tworzyła kolejny system ukorzenienia, penetrując bezwzględnie obszary ościenne. Tą metodą zostałam przez 3 tygodnie całkowicie wyprowadzona z eventów, ale też z, w pełni rozwiniętą i wypasioną mątwą, wplecioną doskonale w całą strukturę mojego korpusu.
Mątwa wykorzystywała swoją strategiczną pozycję i właściwie nie pozwalała mi odczuć stanu wybawienia z opresji, o którym opowiadali lekarze. Tuliła z całych sił swym istnieniem splecionym tak dotkliwie z moim. Wywoływała tym fale bolesnych skurczów, ataków duszności, deformacji ciała i obrzęków. Właściwie była bardziej męcząca niż tamponady samej w sobie… tym bardziej, że miała charakter przewlekły i nie wymagający żadnej interwencji, poza tramadolem czy morfiną, której dalej stanowczo odmawiam.

Tem stan zaczął ulegać lekkiej metamorfozie ostatniej nocy. Czułam jak część zrostòw po zabiegach, przed przeponą, zaczyna się rozwarstwiać i dzielić na mniejsze fragmenty. Twarda i zbita wcześniej powierznia, wymuszająca na mnie opuszczanie klatki i zanurzanie żeber w otchłani spuchniętych jelit, wyseparowala się w centralnej części jako wysepka lokalnego obrzęku, z 3 mikro dołkami. Ta widoczna i odbywająca się na moich oczach przemiana, obserwowana w lustrze ściennym, naprzeciw którego realizowałam swój codzienny rytuał moczenia stóp w roztworze wody z solą, pofragmentowała też towarzyszący mi ból i fale przepływających przykurczów.
Tymczasem rano…poczułam jak złośliwa i uciskająca sieć oplatających mnie mątwich ramion, zamienią się w luźną fastrygę, pozwalającą na kontrolowane i wciąż wymuszone, ale jednak bezbolesne oddychanie.
Ba! Pozwala nawet na niewygodne i trudne do utrzymania wzniesienie klatki na poziom gwarantujący jej poprawne funkcjonowanie w zakresie podstawowym. Słowa: pozwala i bezboleśnie są tu kluczowe wywołują łzy szczęścia napływające do oczu. Każdy kolejny oddech.. nawet taki koślawy i niezbyt głęboki, odzyskuje tak ważne poczucie swobody i bezpieczeństwa.
W tych oto okolicznościach chciałam ogłosić wszem wobec… zgon mątwy.
Tej acani już podziękujemy, również za przypomnienie jak wielkim darem jest oddech…
Cdn…
Dziękuję za dotychczasowe wsparcie.
Bez niego nie mogłabym podjąć również aktualnych negocjacji.
A jak widać…mogą się pociągnąć jeszcze chwilkę.

Zatem, jak możecie… kupcie/ polećcie komuś jakiś kurs…:
https://saradammbellydance.com/courses/

lub zasilcie proszę zbiórkę…:
https://pomagam.pl/cr7kmk

… można też wylicytować coś wyjątkowego na Bazarku, który zorganizowali bliscy mi ludzie, którym i ja jestem bliska….:
https://www.facebook.com/groups/1088370575688305/

i

  MOTANIEC. No i stało się!!!   ma swoją, moją pierwszą sukienkę. Na pierwszy ogień, klasyka gatunku w sarowym alfabecie...
13/08/2024

MOTANIEC.
No i stało się!!! ma swoją, moją pierwszą sukienkę.
Na pierwszy ogień, klasyka gatunku w sarowym alfabecie stylu… MOTANIEC!
Z pozdrowieniami dla Anka Hostyńska - W relacji z ciałem .
Może są tu inne szczęśliwie omotane przeze mnie 😉. Niech odezwą się w komentarzach.

A kto nie wie jak może wyglądać MOTANIEC bez modelki w środku...piszcie w komentarzach ... Pokażę!!!.

A zatemm historia. Motaniec - nazwa potoczna, wiele mówiąca, choć mało finezyjna, pewnego typu sukienek mojego projektu. Myślę, że wśród znajomych podążających za mną aktualnie na soszjalach, jest spora rzesza posiadaczek - szczęśliwych i zadowolonych.

Każda z nich też wie… jak wstrząsająca jest dla obserwatora różnica pomiędzy nic nie obiecującą po sobie formą przed założeniem założeniem, a elegancją, zmysłowością i minimalizmem po zamotaniu. Nie wspomnę o ponadczasowości, funkcjonalności oraz całym spektrum modyfikacji… od gołych pleców, po możliwość zakładania z biustonoszem i stylizowania np.: z koszulami.

Sukienki motane, nie wymagają szycia, a jedynie odpowiedniego doboru, przycięcia oraz "ohaczykowania" kuponu dzianiny. Jak dotąd wymyśliłam ich kilka.
Koncepcja ta oddaje doskonale mój niewątpliwy talent dizajnerski jak i kreatywność, ale zawiera też w swej genezie “chichot losu", który towarzyszył mi w mej głowie, życiu, a tym samym był współorganizatorem mej kariery modowej.

A projektujacy modę, różnie sobie kroją swój los. Część, maszyn i kunsztu krawieckiego się nie tyka. Pozostali drążą, a docelowo tworzą nowe techniki i technologie krawieckie, bo to im otwiera nowe zapadki w wyobraźni i procesc tworzenia wzbogaca o kolejne wymiary.

Ja oczywiście w tej drugiej sekcji. Warsztat swój krawiecki, przez doświadczenie samouka, wiodłam więc ku perfekcji…
z asystą wyżej wspomnianego chichotu.
Tak oto, dotarłam do momentu, w którym przeciął on mój los z krawcowymi. Nie uprzedził, że tylko nikły procent tej branży, zasługuje na to miano i wprowadził na bezlitosne pole minowe. Przytoczę tu jedynie jedno z wielu traumatycznych zajść, a kluczowe dla sprowadzenia na ten świat w/w motańca.

Przy jednej z produkcji, na zamówienie indywidualne, krawcowej omsknęła się ręka - noga - mózg - nożyczki, skutkiem czego wycięła linię dekoltu w sukience, z delikatnego aksamitu, produkowanego dla Armaniego, a w drodze koneksji przechwyconego przeze mnie, zupełnie nie zgodnie z moimi oznaczeniami - tylko “tak jak to się “normalnie” robi. Cytuję: ” bo jakieś dziwaczne były… i jak by się to niby układać miało”.
W ten oto sposób, mój finezyjny projekt sukni portfelowej z obniżoną linią ramion, zamienił się w bazarowe cacko o proporcjach z doopy wziętych. Wydarzyło się to rano…po przymiarce… suknia na wieczór miała być gotową i polecieć do Dubaju na jakiś megaraut.
Materiał nie do odratowania, nowy do zdobycia…ale za 2 tygodnie…
Oblały mnie poty siódme, klimakteryjne, a moja skóra na twarzy, cierpiąca już wtedy od lat na stan zapalny, wyprodukowała przynajmniej dwa nowe ogniska.
Powiedziałam krawcowym, co myślę o zaistniałej sytuacji, nakazałamm zaprzestanie prac nad sukienką, poleciłam kończenie innych rzeczy. Na wszelkij słuczaj, przeszłam jeszcze raz przez instrukcje nie schędorzenia pozostałych rzeczy, po czym opuściłam pracownię, w tamtym okresie wykonującą część moich projektów.

Teraz wiedziałam, że mam kilka godzin na stworzenie boskiej sukni koktajlowej premium, dla mojej wiodącej klientki…
I tak wpadłam jak bomba do swojej pracowni. Usiadłam na sofie i zaczęłam patrzeć na manekin. Pomyślałam, że skoro chichot wpakował mnie w tę sytuację, to tu i teraz, w tym pomieszczeniu musi znajdować się na nią antidotum.
Poczułam szelest kreatywności za uszami spływający wzdłuż szyi, po całym ciele w dół… Przypomniałam sobie jak kiedyś odkładałam zrobienie dla siebie sukienki na ślub koleżanki. Finalnie zawinęłam wokół siebie kawałek dzianiny, zapięłam go agrafkami. Wyszło coś ze świetną linią, choć całość nie była satysfakcjonująco stabilną jak dla mnie, ale…pomyślałam: w tej drodze myślenia o materii z udoskonaloną formułą, jear dla mnie ratunek.
Ruszyłam z miejsca. Nie zdjęłam nawet kurtki, ani kozaków, szalika i czapki. Kroki skierowałam wprost do półki z materiałami. Znajdowała się tam monumentalnie grafitowa, srebrzysta dziana materia. Przeciekała przez palce subtelnym połyskiem i... nieokiełznaniemm rteci. Ciężarem ołowiu spływała do podłogi w igraszkach z grawitacją. Szczęśliwie dla mnie, była też elastyczna i dawała się wykańczać przez precyzyjne obcinanie rozgrzanymi nożyczkami. Porwałam ją wraz z pudełkiem szpilek i udałam się do manekina. Po kilku podejściach i modyfikacjach byłam pewna, że to będzie to. Wprowadziłam poprawki do zastosowanych podcięć, skosów i podebrań.
Wiedząc, że jestem wybawiona. Zdjęłam zbędny balast okrycia wierzchniego i obuwia, napiłam się Muszynianki, po czym przystąpiłam do perfekcyjnego przycięcia i połączenia w “ nibypętelki”, odpowiednio uformowanych końcówek kuponu.

Los i chichot pomogły też przy przekonywaniu “adresatki” projektów o zmianie stylizacji. Okazało się bowiem w ostatniej chwili, że nie może ona zabrać dużego bagażu i martwiła się o to czy, aksamitna suknia dobrze zniesie tak długą podróż w ciasnościach. Przedstawienie przeze mnie kontrpropozycji przyjęte zostało z tak wielkim entuzjazmem, że nie było konieczności tłumaczenia skąd wziął się inny, do tego zupełnie gotowy wzór sukienki. Fakt jej boskości i elegancji oraz kompaktowość z nie podatnością na wgniecenia, spowodował automatyczną prośbę zainteresowanej o dostarczenie przed odlotem jedynie motanej sukienki…tu cytuję:
“Wszak aksamitna będzie idealna na wigilię i firmową i rodziną, a to dopiero za dwa tygodnie… “ oof!!!

I tak oto raz pierwszy i jak się domyślacie nie ostatni, motana dzianina uratowała mnie i niejedno istnienie. Jako, że stosunkowo często, rozbieżnie rozumiany, przeze mnie i krawcowych ród, kunszt krawiecki, fundował stosunkowo często tego typu happeningi, w wolnych chwilach rozwijałam rodzinę motańcow oraz testowałam rodzaje dzianin, świetnie się w nich odnajdujących….cdn

Jeżeli dobrze Ci się czytało, było inspirująco czy interesująco, przekaż proszę dalej i przybywaj po więcej. Będę regularnie publikować zdjęcia i teksty, o tym jak zmieniło się moje życie, w zderzeniu ze złośliwym gruczolorakiem płuc. Jak sobie radzę i jak wracam do zdrowia… I jak widać również inne historie.

W związku z chorobą od grudnia 23 aż do odwołania/ozdrowienia nie mogę pracować.
Jeżeli zechcesz, wspomóż mnie w gromadzeniu budżetu na leczenie i rehabilitację.

Można nabyć kursy on line o zdrowym ruchu z mojej strony...
https://saradammbellydance.com/courses/
.. lub zasilić moją zbiórkę...
https://pomagam.pl/cr7kmk

… można też wylicytować coś wyjątkowego na Bazarku, który zorganizowali bliscy mi ludzie, którym i ja jestem bliska….
https://www.facebook.com/share/xz1Geg1axA32wonq/

Dziękuję wszystkim za wszelkiego rodzaju wsparcie… udostepnienia, ciepłe słowa, komentarze, lajki, prywatne wiadomości, telefony i odwiedziny...bo i takie się przydarzają.

Bez Was to wszystko co dzieje się teraz nie byłoby możliwe.

Dziękuję 💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜

Dirección

Kuoni 25
Maspalomas
35100

Horario de Apertura

Lunes 09:30 - 22:00
Martes 09:30 - 22:00
Miércoles 09:30 - 22:00
Jueves 09:30 - 22:00
Viernes 09:30 - 22:00
Sábado 09:30 - 22:00
Domingo 09:30 - 22:00

Teléfono

+48501356705

Notificaciones

Sé el primero en enterarse y déjanos enviarle un correo electrónico cuando Sara Damm - Bellydance & Aerial Yoga publique noticias y promociones. Su dirección de correo electrónico no se utilizará para ningún otro fin, y puede darse de baja en cualquier momento.

Contacto El Consultorio

Enviar un mensaje a Sara Damm - Bellydance & Aerial Yoga:

Compartir

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Categoría

Sara Damm Bellydance & Aerial Yoga

Zapraszamy na zajęcia tańca brzucha i aerial yogi, we wszelkich odmianach. Kraków, ul. Siemiradzkiego 17/1, Akademia Meli-Melo.