18/07/2025
Powiem ci, dlaczego ten mem jest zły. Bo jest. I to z wielu powodów.
Jest zły, bo uderza w dzieci, które nie mają jeszcze słów, by się obronić.
Jest zły, bo uderza w rodziców, którzy i tak już często chodzą po świecie ze ściśniętym żołądkiem, duszą na ramieniu i poczuciem winy większym niż plecak przedszkolaka.
To nie jest tylko “czarny humor”. To mem, który mówi:
👉 „Dzieci są problemem”.
👉 „Rodzice to nieudacznicy”.
👉 „Nie chcemy was tutaj”.
A przecież dzieci to nie bachory.
To ludzie w trakcie nauki życia.
Ludzie, których mózgi są dopiero w budowie – emocje przychodzą pierwsze, umiejętności samoregulacji dużo później.
To nie jest bunt. To neurobiologia.
Ale ten świat pokochał narrację „nielubienia dzieci”.
Wyśmiewania ich.
Chwalenia się, że „ja to nie znoszę dzieci, nigdy nie będę mieć, niech nie podchodzą do mnie w samolocie, restauracji, nigdzie.”
Zrobił się z tego trend.
Nowa forma pogardy.
Styl życia.
A co czuje rodzic, gdy widzi taki mem?
Zawstydzenie.
Zmęczenie.
Samotność.
I pytanie: „Czy ja naprawdę nie mam prawa wyjść z domu z dzieckiem? Czy mam tylko siedzieć w czterech ścianach, żeby nikomu nie przeszkadzać?”
A przecież rodzice potrzebują życia.
Potrzebują kawy z przyjacielem.
Chwili oddechu.
Potrzebują zobaczyć, że świat ich nie odrzuca tylko dlatego, że mają przy sobie kogoś, kto płacze, krzyczy, rzuca łyżką albo gada za głośno.
I wiesz co?
Czasem wystarczy życzliwe spojrzenie.
Czasem ktoś powie: „Ja też to przechodziłam”.
Albo po prostu się uśmiechnie.
To nie kosztuje nic.
A czasem ratuje cały dzień.
👶 Dzieci mają prawo być w przestrzeni publicznej.
Nie tylko wtedy, gdy są cicho i idealnie. Ale wtedy, gdy uczą się być człowiekiem.
Bo nie nauczą się tego w zamknięciu.
Bo są częścią społeczeństwa – teraz, a nie dopiero „jak dorosną”.
📣 Nie każdy musi mieć dzieci.
Ale każdy powinien rozumieć, że dzieciństwo nie dzieje się za zamkniętymi drzwiami.
To proces. Z krzykiem. Z łzami. Z radością. Z chaosem.
I to naprawdę nie dzieci są problemem.
Problemem jest świat, który nie ma dla nich miejsca.
A jeśli chcesz naprawdę zrozumieć, co się dzieje w głowie i ciele małego dziecka…
I co czuje rodzic, który naprawdę się stara, ale nie daje już rady –
przeczytaj książkę „Mówią na to bunt” ( tu: https://bit.ly/Poznaj_ksiazke_Bunt )