06/11/2025
Wrócę dziś do tematu mojej rezygnacji z największego zawodowego projektu.
Pod koniec stycznia tego roku ogłosiłam, że całą moją wiedzę i doświadczenie domykam w ramę i otwieram Akademię Potencjału. To półroczny program, który miał uczyć, jak budować zaufanie do siebie, jak z odwagą, krok po kroku, realizować swój potencjał i – co najważniejsze – jak go odkryć.
Wizja Akademii pojawiła się w 2024 roku, na przełomie marca i kwietnia. Prowadziłam wtedy całoroczny warsztat „12 kroków do wyjścia z chaosu”. Pamiętam doskonale ten czas. Noc wcześniej dopadł mnie paniczny lęk przed śmiercią. Nieoczekiwanie, przed snem, pojawiały się myśli, że rano się nie obudzę. To było straszne, tym bardziej że nie było żadnego medycznego wyroku. W tych wszystkich emocjach przywołałam w końcu zdrowy rozsądek i po prostu podjęłam decyzję – chcę żyć dalej.
Jak nietrudno się domyśleć, rano zwyczajnie się przebudziłam. Było jednak w tym wszystkim coś niezwyczajnego. Miałam niemal fizyczne wrażenie, że przeszłam do „nowej rzeczywistości”. O ile w ostatnich dniach mój poziom energii był niski, a samopoczucie fatalne, tak od tamtego ranka czułam przypływ sił witalnych i miałam mnóstwo pomysłów. Pojawiła się duża klarowność tego, co mam robić – i było to takie oczywiste. To wtedy WIEDZIAŁAM, że chcę stworzyć miejsce, gdzie nauczę ludzi rozumieć swoje zasoby i pokażę, jak można z nich korzystać. Wiedziałam dokładnie, jak ma wyglądać Akademia i do kogo jest skierowana.
Cała ta świadomość czekała na ucieleśnienie blisko rok. Nie każda wizja jest do zrealizowania natychmiast.
Przyszedł styczeń, a Akademia zaczęła się dobijać i upominać o ruch. Z dnia na dzień zorganizowałam spotkanie otwarte, które miało być zapowiedzią jesiennego programu.
Ruszyła lawina przygotowań.
Podjęłam kroki wraz z kobietą-rakietą, Beata Grzegorzewska , by dostać dofinansowanie na mój projekt. Przygotowałam wszystkie informacje – co, dla kogo i za ile.
Moja wizja była duża – zaczęłam prowadzić rozmowy z osobami, z którymi chciałam współpracować. Pragnęłam dać klientom szerszą perspektywę niż świadomość swojej energetyki: jak budować pewność siebie i uczyć się zaufania do siebie poprzez ruch; jak oswoić się ze swoim głosem, zacząć słyszeć siebie i z odwagą siebie wyrażać; jak zrozumieć swój sposób działania i umiejętnie korzystać z instrukcji, jaką jest Human Design.
Wszystko było gotowe:
* podjęłam współpracę z Agatą Ryciuk – fizjoterapeutką z niezwykłą świadomością ciała i równie dużą intuicją, Wiolettą Perzyk, która budzi świadomość siebie poprzez pracę z głosem, oraz Aliną Gwoździewicz – specjalistką Human Design;
* każdy wiedział, co, kiedy i za ile;
* przygotowana była cała struktura zajęć na pół roku;
* znalazłam wspaniałe miejsce (KAMBO) w pięknych okolicznościach przyrody, nad jeziorem, i to w Warszawie – terminy były zarezerwowane;
* czekałam jedynie na finalizację dofinansowania.
Co się więc stało, że do realizacji nie doszło?
W czerwcu po prostu przestało mnie to pasjonować. Akademia zaczęła mi ciążyć, ponieważ czułam, że już nie chcę pracować z grupami. Coś we mnie zaczęło odpadać i wiedziałam, że chcę działać inaczej niż dotychczas.
Na logikę – ktoś, kto zorganizował już tak dużo i zaangażował inne osoby, mógłby doprowadzić sprawę do końca.
Wielokrotnie sprawdzałam, z czego wynika moja niechęć do tego projektu. Czy czuję, że to mnie przerasta? – Nie. Wielokrotnie stawałam do realizacji na ówczesną miarę. Czy czegoś się boję? – Nie. Nawet jeśli się boję, a czuję, że to „to”, i tak działam. Czy uciekam? – Nie. Potrafię brać swoją odpowiedzialność.
Ja po prostu przestałam to CZUĆ. To wszystko przestało mnie motywować, zapalać, ekscytować.
Kiedy w końcu podjęłam decyzję, że to zostawiam, poczułam niezwykłą ulgę, rozluźnienie w ciele i radość.
Miejsce, do którego doprowadziłam ten projekt, było jego destynacją. Koniec – nie trzeba więcej.
Czy to oznacza, że straciłam czas?
Absolutnie nie. Zrozumiałam szerszą perspektywę swoich działań – nie tworzyłam tylko po ziemsku, ale budowałam strukturę w energetyce.
Czasem pcha nas do realizacji i podejmowania różnych działań, ale bywa, że nie chodzi o samo doprowadzenie czegoś do końca i czerpanie z tego efektów. Chodzi o stworzenie sobie energetycznego podestu (zmianę wibracji i dostrojenie się do konkretnych jakości) i wejście wyżej, by z tego nowego miejsca móc sięgnąć po więcej.
Nigdy nie przekonasz się, czy potrafisz porwać ludzi swoim przemówieniem, dopóki nie wyjdziesz na scenę i nie staniesz przed publicznością. Pierwszym krokiem, kontaktem ze sceną, może być choćby pójście do teatru.
Nigdy nie wiemy, dokąd zaprowadzi nas droga, po której idziemy. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć rozwidleń i zakrętów z miejsca startu.
Nie boję się iść. Nie boję się tworzyć. Nie boję się rezygnować. Zawsze w zaufaniu podążam za swoim czuciem. Moim kompasem jest moja energia i samopoczucie.
Kiedy zrezygnowałam z Akademii Potencjału i odwołałam wszystko, otworzyły się przede mną inne drzwi świadomości. Wiedziałam, czego chcę, jak chcę pracować i co zostawiam za sobą. To był inny początek.
Ile razy zrobiłaś/eś coś tylko dlatego, że sobie postanowiłaś/eś, choć realizacja była dla Ciebie bardziej ciężarem niż satysfakcją?
___________________
Karolina Gadzińska
innowacyjne wsparcie dla liderów / energia bez mistyki
🚀
Wspieram ekspertów, liderów, wizjonerów w momentach zastoju
- dostrajam ciało do Twojego nieuświadomionego rytmu
- autorka techniki Body Channeling