23/10/2025
Zniechęcenie przychodzi łatwo, często nie potrzebuje nawet specjalnej pomocy. Ze względu na zdrowie staram się ostatnio regularnie chodzić. Miałam zaplanowany spacer w przerwie, ale kiedy wyszłam okazało się, że pada. Pada deszcz brzmi jak obiektywna przyczyna, żeby nie chodzić i już widzę w głowie obraz siebie czytającej ksiażkę pod kocem i z herbatą.
Ale jeżeli miałabym wymienić czego w pierwszej kolejności uczy mnie psychoterapia systemowa to nieustannego przyglądania się z ciekawością i drążenia wokół tego, co wydaje się oczywiste. Ot, pada. Ale... ℂ𝕠 𝕥𝕠 𝕫𝕟𝕒𝕔𝕫𝕪, ż𝕖 𝕡𝕒𝕕𝕒? 𝕁𝕒𝕜 𝕞𝕠𝕔𝕟𝕠 𝕡𝕒𝕕𝕒? ℂ𝕫𝕪 𝕨𝕠𝕓𝕖𝕔 𝕥𝕖𝕘𝕠 𝕛𝕖𝕤𝕥 𝕫𝕚𝕞𝕟𝕠? ℂ𝕫𝕪 𝕞𝕒𝕞 𝕟𝕒 𝕤𝕠𝕓𝕚𝕖 𝕦𝕓𝕣𝕒𝕟𝕚𝕒, 𝕜𝕥ó𝕣𝕖 𝕔𝕙𝕣𝕠𝕟𝕚ą 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕖𝕕 𝕕𝕖𝕤𝕫𝕔𝕫𝕖𝕞?
Więc ostatecznie idę na krótki spacer i załapuje się na przebłysk jesiennego słońca i piękny widok z mostu Szczytnickiego. Wdychając październikowe, wilgotne powietrze i patrząc na żółte liście, myślę sobie o tym, jak bardzo cenne jest spojrzenie, które mówi podążaj za potrzebami, bierz pod uwagę swoje ciało, nie naruszaj swoich granic, nie przymuszaj się. Dzięki niemu udało mi się wydostać z błędnego koła różnych obciążeń, które przez lata sobie fundowałam. Ale to nie jest cała historia.
Bo kiedy przychodzi zniechęcenie, to często nie odpuszczenie jest tym czego potrzebujemy. Czasem potrzebujemy zachęty i zamiast słyszeć "To ok, że tego nie robisz", dostać przestrzeń, żeby zastanowić się — co mi w tym przeszkadza, żeby to zrobić, po co chce to robić. A czasem po prostu przyjaznego oka, ucha lub serca.