Kenward Physiotherapy

Kenward Physiotherapy Fizjoterapia ortopedyczna oraz profilaktyka. Pomagam przy dolegliwościach bólowych, stanach pooperacyjnych oraz urazach.

Czym jest przodopochylenie miednicy? Nikt przytomny nie zadaje sobie takiego pytania stojąc rano przed lustrem ani o żad...
07/03/2019

Czym jest przodopochylenie miednicy?

Nikt przytomny nie zadaje sobie takiego pytania stojąc rano przed lustrem ani o żadnej innej porze. No, chyba że jest akurat ortopedą, fizjoterapeutą czy trenerem, bo to problem medyczny. Choć nie tylko, bo również – nazwijmy to –estetyczny.

Tak się bowiem składa, że przodpochylenie podejrzewane jest o jedną z najbardziej uprzykrzonych dolegliwości. Ból pleców, mianowicie. Jest też – poza nadmiernym apetytem i niechęcią do ruchu – najczęściej wymienianą w popularnych tekstach internetowych przyczyną sterczącego brzucha i „zapadniętych” pośladków. To miałby być ten przypadek, kiedy żadne diety „nie działają”.

Mechanizm tej powszechnej wady postawy, bo tak wypadałoby sklasyfikować ową przypadłość, to sytuacja, kiedy górno-przednia część miednicy opada, tym samym powodując uniesienie się jej fragmentu dolno-tylnego, co wynika z podświadomego mechanizmu zachowania równowagi i stabilności szkieletu.

Nie dość, że – zdaniem części środowiska fitnessowo-trenerskiego – ta pozycja przysparza cierpienia fizycznego, to powoduje także, dodatkowo, ból psychiczny, wynikający z braku efektów ciężkiej walki o idealną sylwetkę. I to są chyba wystarczające powody, żeby skończy z „przodopochyleniem”. Tym bardziej, że – zdaniem zwolenników tej koncepcji – to nic trudnego.

Kiedy wrzucimy „przedpochylenie miednicy” do popularnej wyszukiwarki internetowej, otrzymamy kilkanaście tysięcy artykułów. Ale spokojnie, są tacy, co przeczytali je za Was. Toteż pozostaje mi w tym miejscu poinformować, że większość z nich wskazuje na związek przyczynowo skutkowy między nieprawidłowym ustawieniem miednicy, a bólem kręgosłupa.

Wspomniane teksty sugerują też zazwyczaj, że przodopochylenie jest wadą postawy; którą powoduje zbyt długie siedzenie, co z kolei nadmiernie napina mięśnie zginacze uda; pogłębiając tym samym lordozę lędźwiową i prowokując dolegliwości bólowe.

Toteż – niestety – w imię pozbycia się bólu i sterczącego brzucha trzeba wstać z kanapy. Cóż, zawsze warto.
Jako formę leczenia często zaleca się rozciąganie mięśni zginających udo, wzmacnianie mięśni pośladkowych oraz mięśni brzucha, a do tego wszystkiego jeszcze ćwiczenia korekcji postawy ze świadomą rotacją miednicy ku przodowi. Jest wiele wariantów takich cudownych recept, do odnalezienia wśród artykułów o terapii manualnej oraz gimnastyce korekcyjnej.

Pytanie tylko, czy są to rzeczywiście porady skuteczne i czy istnieje wystarczająco dużo naukowych dowodów wiążących „przodoprzechylenie” z bólami pleców i niedoskonałością sylwetki.

Bo jeśli tak, to także w prasie fachowej można by łatwo odnaleźć aktualne badania wskazujące na przodopochylenie miednicy jako czynnik ryzyka przy problemach z kręgosłupem. Niestety, pomimo obfitości popularnonaukowych artykułów, rzetelnych publikacji naukowych w tej kwestii jak dotąd nie widać. Większość zaś tych, które istnieją, wykazuje na bardzo słabą, o ile w ogóle istniejącą, korelację między występowaniem przodopochylenia miednicy a bólem pleców. A jeśli już, to traktuje się te zmiany bardziej jako skutek, niż przyczynę.
Badacze uważają je za rodzaj biomechanicznej kompensacji, czyli próbę „obejścia” przez nasze ciało bolesnych pozycji i zakresów ruchu wynikających z wcześniejszych urazów czy zwyrodnień. Więc. nawet, gdyby uznać, że przodopochylenie miednicy przyczynia się do rozwoju bólu kręgosłupa, korekcja jej ustawienia wcale nie gwarantuje pozbycia się dolegliwości. Ani płaskiego brzucha,

Toteż przeglądanie Sieci w poszukiwaniu morderczych ćwiczeń niekoniecznie cokolwiek pomoże. Zamiast śledząc instruktaże z Netu mozolnie zdobywać kwalifikacje akrobaty-amatora, lepiej wykorzystać ten czas na konsultację ze specjalistą lub fizjoterapeutą 😉

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5356395/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28476690
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24621023
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18690279
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3777053/

Bieganie długodystansowe – czy (i dlaczego) warto się dłużej zastanowić nad odpowiednim obuwiem? Od minimalistycznych Vi...
26/02/2019

Bieganie długodystansowe – czy (i dlaczego) warto się dłużej zastanowić nad odpowiednim obuwiem?

Od minimalistycznych Vibramsów, po maksymalnie amortyzujące buty Hoka - w sklepach sportowych nawet wyjątkowo dbający o bezpieczeństwo, komfort i styl biegacze znajdą teraz coś w sam raz dla siebie. Już sama mnogość modeli butów przyprawia o zawrót głowy, a co dopiero przytłaczająca ilość artykułów, poświęconych im w popularnych serwisach, pełnych najbardziej aktualnych porad od „ekspertów”. Powstały wręcz całe programy treningowe, takie, jak metoda POSE czy też Chi Running, które obiecują nie tylko poprawę wyników, ale też ochronę przed kontuzjami. Nawołując do powrotu do nawyków rzekomo bardziej zgodnych z naturą, nakłania się więc świeżo-upieczonych biegaczy, żeby wyzbyli się „niewłaściwych” przyzwyczajeń.

Biorąc jednak pod uwagę, że na sposób, w jaki stawiamy stopę składa wiele różnorodnych czynników, wszelkie zmiany techniki są przedsięwzięciem z gatunku tych bardziej karkołomnych. Czy też „stopołomnych”, jak w tym konkretnym przypadku.

To, w jaki sposób stawiamy stopy jest uzależnione od długości kończyn, zakresu ruchomości stawów, równowagi sił przeciwstawnie działających mięśni, postury, czy nawet kąta wymachu kończyn górnych. Niektóre z tych parametrów można - rzeczywiście - zmienić poprzez sumienny trening i zmianę nawyków, ale genetycznych uwarunkowań nie da się, niestety, uciec, nawet zaawansowanym biegaczom

Układ nerwowy bierze to wszystko pod uwagę, kiedy wybiera za nas (bo to wszystko odbywa się na poziomie podświadomości) najbardziej efektywny wzorzec ruchu. W ten sam sposób decyduje, gdzie i jak stawiamy stopę.
To jednak nie znaczy, że stare nawyki sprawdzą się w nowej sytuacji, czyli na pierwszych treningach biegowych. Zwykle okazuje się, że wówczas nasz organizm zawodzi nas na całej linii mety, a nawet wcześniej, bo już na pierwszym kilometrze.

W takich chwilach kompletnej desperacji zwykle próbujemy jakoś doczłapać, jęcząc z bólu, do sklepu z butami sportowymi, a tam nawet najbardziej naiwne hasła reklamowe zdają się brzmieć sensownie. Pojawia się myśl, że może rzeczywiście te minimalistyczne buty odciążą skrzypiące kolana, a tamte przyniosą ulgę obolałym stopom czy naciągniętym ścięgnom…

Tymczasem w rzeczywistości jest z tym tak, jak ze wszystkim, co dotyczy zdrowia i sprawności. To kwestia indywidualna. Dla jednego biegacza lądowanie na pięcie może się okazać bardziej korzystne, niż na przedstopiu, a dla innego może to oznaczać pilną wizytę u ortopedy. Podobnie jest z techniką biegania na przedstopiu. Kumala i wsp. wykazali, że takie podejście wymusza mniejsze obciążenie stawu rzepkowo-udowego, ale kosztem stawów stopy oraz mięśni je zaopatrujących. Natomiast biegacze lądujący na pięcie znacznie mniej obciążają mięśnie zginacze oraz ścięgno Achillesa. Z kolei Rooney i Derrick odnotowali większe obciążenie osiowe stawów skokowych biegaczy faworyzujących lądowanie na przodostopiu. Tego typu doniesienia sugerują tylko, że zmiana techniki stawiania stopy być może pomaga odciążyć część struktur anatomicznych, ale naraża przy tym inne.

Stopa, będąc na końcu tzw. łańcucha kinematycznego, jest zależna od wszystkich innych elementów po drodze, od tułowia włącznie. Kiedy wprowadza się tu jakieś zmiany na siłę, ruchy wychodzą mało zgrabne, a nawet przesadzone. Człowiek zamiast wyglądać jak gibka gazela skacząca po szosie, rozbija się o asfalt jak hipopotam w balerinach. Pół biedy, jeżeli ucierpi na tym wyłącznie nasza godność, bo, niestety, może się to skończyć obolałą łydką, kolanem i stopą.

Nowe doniesienia od grup badaczy, takich jak Folland i wsp. sugerują, że dla bezpieczeństwa i skuteczności treningu o wiele ważniejsze jest wszystko to, co się dzieje powyżej stopy. No i przede wszystkim to, gdzie się tę stopę stawia. A to, czy efektywnie wyląduje się pod środkiem ciężkości, zależy od utrzymania optymalnej pracy mięśni tułowia, stabilizacji miednicy i wartości kątowych stawów.

Poprawa nie bierze się z ciągłej wizualizacji ruchu i wdrukowywania do układu nerwowego nowych nawyków ruchowych. Zamiast skupiać się na zmianie techniki, powinniśmy korzystać z naturalnego dla nas, indywidualnego wzorca ruchu. Najwyżej trzeba nad nim trochę popracować, wzmacniając go i usprawniając. A to wiąże się pracą nad zakresem ruchomości stawów biodrowych, wzmocnieniem mięśni pośladkowych oraz „otwarciem” klatki piersiowej.

Zakup nowych butów tego wszystkiego za nas nie załatwi. Najwyżej pozytywnie wpłynie na motywację, bo nie ma to jak wzbudzić na ścieżce podziw gromadki początkujących adeptek(lub-odpowiednio-adeptów) joggingu. Natomiast w kwestii bezpieczeństwa i wyników zdecydowanie bardziej pomoże doświadczony trener personalny bądź fizjoterapeuta 😉

Joseph Hamill, Allison H. Gruber, Is changing footstrike pattern beneficial to runners?, Journal of Sport and Health Science, Volume 6, Issue 2, 2017, pp 146-153,

P. Kulmala, J. Avela, K. Pasanen, J. Parkkari, Forefoot strikers exhibit lower running-induced knee loading than rearfoot strikers, Med Sci Sports Exerc, 45, 2013, pp. 2306-2313

B.D. Rooney, T.R. Derrick, Joint contact loading in forefoot and rearfoot strike patterns during running ,J Biomech, 46, 2013, pp. 2201-2206

J.P. Folland et al. “Running Technique is an Important Component of Running Economy and Performance” Medicine and science in sports and exercise vol. 49, 7, 2017, pp. 1412-1423.

Choroby układu ruchu to coś, co większości młodych zdolnych mgliście kojarzy się z  obowiązkowym szkoleniem z BHP. W koń...
21/02/2019

Choroby układu ruchu to coś, co większości młodych zdolnych mgliście kojarzy się z obowiązkowym szkoleniem z BHP. W końcu biurowa wspinaczka bez zabezpieczeń na fotel kierownika działu, czy sporty walki, zmierzające do szybkiej eliminacji przeciwników w wyścigu o samodzielne biurko, to dyscypliny brutalne, ale mało „kontaktowe”, więc urazy zostawiają głównie na psychice. Z kolei z innych zagrożeń czyhających w naturze, w „korpo” występują najwyżej podejrzane zapachy, docierające z pokoju socjalnego, hałas klawiatur i – przede wszystkim – zabójczy wzrok przełożonych.
Ale chociaż naturalne środowisko biurowych kubików wydaje się bezpieczne od ryzyka kontuzji układu ruchu, to jednak częstotliwość występowania zaburzeń mięśniowo-szkieletowych wśród coraz młodszych roczników białych kołnierzyków to już choroba zawodowa. Wszystko wynika z nieprawidłowych wzorców ruchowych oraz nawyków, które przy indywidualnych predyspozycjach mogą prowadzić do wystąpienia poważnych dysfunkcji w trakcie…siedzenia za biurkiem.

Jak się przed nimi chronić?
Najprostszym rozwiązaniem jest zwiększenie świadomości ciała, korekta postawy oraz ruchu. Pod warunkiem, że nauczycielem w tym wypadku będzie nie czas, bo ten może jedynie pogłębić problemy, a profesjonalny fizjoterapeuta.

W kolejnych wpisach znajdziecie przystępne porady, jak nie nabawić się problemów z kręgosłupem przesiadując godzinami za biurkiem. Oraz podpowiedzi, jak trenować, żeby się nie pochorować i inne pożyteczne informacje dotyczące skutecznej fizjoterapii.

Zapraszam więc do obserwowania 😉

Adres

Ulica Wróblewskiego 25
Wroclaw
51-657

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 20:00
Wtorek 09:00 - 20:00
Środa 09:00 - 20:00
Czwartek 09:00 - 20:00
Piątek 09:00 - 20:00
Sobota 09:00 - 16:00
Niedziela 09:00 - 16:00

Telefon

730-912-386

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Kenward Physiotherapy umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Kenward Physiotherapy:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

O mnie

Moim celem jest poprawa stanu zdrowia i sprawności pacjentów – i co za tym idzie - poprawa ich jakości życia.

Jako entuzjasta aktywnej rekreacji, doskonale rozumiem, jak ważna jest profilaktyka. Czasami jednak, nawet przy zachowaniu wszystkich zasad bezpieczeństwa, nagłe urazy mogą utrudnić codzienną aktywność, jak również realizację planów treningowych. Dlatego też zgłębiam wiedzę z zakresu rehabilitacji ortopedycznej, zwłaszcza w sporcie. Lata aktywności nauczyły mnie jak ważne jest indywidualne podejście do każdego pacjenta, więc skupiam się na leczeniu przyczyny, nie poprzestając jedynie na uśmierzaniu objawów.

Pracuję w gabinecie przy ul. Kazimierskiej 15 we Wrocławiu, gdzie współtworzę zespół skutecznych fizjoterapeutów w Dolnośląskim Centrum Terapii Manualnej.