24/10/2025
Po tragedii w Raculi – między odpowiedzialnością a obrzydliwym żerowaniem na tragedii
Tragiczne wydarzenia w Raculi, gdzie człowiek zginął po pogryzieniu przez psy, wstrząsnęły opinią publiczną. To dramat, który budzi emocje i pytania – o odpowiedzialność, bezpieczeństwo i relacje między ludźmi a zwierzętami. Nic dziwnego, że wiele osób chciało zabrać głos. Problem w tym, że zamiast rzeczowej rozmowy, jak zwykle pojawiła się fala komentarzy, uproszczeń i populizmu.
Od pierwszych godzin po tragedii media, politycy i samozwańczy „eksperci od psów” zaczęli prześcigać się w ocenach. Wypowiedzi, które miały uspokajać, w praktyce tylko podsycały lęk i nienawiść wobec wszystkich posiadaczy psów, szczególnie tych dużych ras. Zaczęły się nawoływania do wprowadzenia kagańców „dla wszystkich”, do zaostrzania przepisów, do ograniczeń, które nie mają żadnego uzasadnienia w faktach.
To bardzo niebezpieczne zjawisko, bo tworzy atmosferę społecznego napięcia, w której każdy pies staje się potencjalnym zagrożeniem, a każdy właściciel – podejrzany. Zamiast edukować, zaczyna się piętnować. Zamiast uczyć odpowiedzialności, nakręca się spiralę strachu.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, co zaczęło dziać się na poziomie lokalnej polityki. Zamiast spokojnej analizy przyczyn tragedii i rozmowy o tym, jak systemowo poprawić bezpieczeństwo, pojawiły się kuriozalne pomysły tworzenia „patroli parkowych” czy „leśnych patroli bezpieczeństwa”. Oczywiście nikt nie potrafił wyjaśnić, jaki miałyby one sens ani jakie realne problemy miałyby rozwiązać – ale kamery już się włączyły, a mikrofony były gotowe.
To nie była troska o ludzi. To był czysty polityczny teatr, żerowanie na tragedii, na emocjach i na ludzkim strachu.
Trzeba to powiedzieć wprost – to obrzydliwe.
Obrzydliwe jest wykorzystywanie ludzkiej śmierci, by budować wizerunek „aktywnych” i „odpowiedzialnych” lokalnych działaczy. Obrzydliwe jest bicie piany o „zagrożeniu ze strony psów”, kiedy problemem są konkretne zaniedbania, brak nadzoru i brak edukacji. Obrzydliwe jest to, że zamiast wspierać rozsądek i wiedzę, politycy wolą podsycać lęk, bo strach się dobrze sprzedaje.
A przecież rozwiązania są proste i realne:
– jasne i egzekwowalne przepisy dotyczące odpowiedzialności właścicieli,
– edukacja społeczeństwa na temat zachowań psów i zasad bezpieczeństwa,
– oraz realna kontrola przypadków zaniedbań, zanim dojdzie do tragedii.
Zamiast tego mamy populizm, emocje i medialne show.
Łatwiej jest zrobić konferencję w lesie niż zrozumieć, dlaczego dochodzi do agresji. Łatwiej jest krzyczeć o kagańcach niż rozmawiać o socjalizacji i odpowiedzialności. Łatwiej jest szukać winy w psach – niż w ludziach, którzy nie potrafią brać za nie odpowiedzialności lub, co gorsza, wykorzystują tragedię do własnej promocji.
Tragedia w Raculi powinna nas nauczyć pokory i mądrości – nie tego, jak rozgrywać cudze nieszczęście. Psy nie są problemem. Problemem są ludzie, którzy nie potrafią brać odpowiedzialności – zarówno za zwierzęta, jak i za swoje słowa.
Obserwujący