Pozytywna Zmiana

Pozytywna Zmiana Odkryj moc technik poznawczo-behawioralnych w życiu swoim, swojego dziecka i waszej rodziny!

W Polsce: psycholog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny w trakcie kształcenia, członek PTTPB
USA: MA in Psychology, Certified Cognitive-Behavioral Therapy Life Coach, member of NACBT, Parental Coach, Mental Health Educator

11/25/2025

JAK NAPRAWDĘ ZACZYNA SIĘ ZDROWIE PSYCHICZNE NIEMOWLĘCIA

Niemowlę żyje w emocjach opiekunów. Nie tylko je widzi. Nie tylko je czuje. Ono je wchłania całym układem nerwowym.

Dostraja się do dorosłego jak odbiornik do nadajnika, bo dopiero uczy się własnej regulacji.

W pierwszych miesiącach życia to Ty jako rodzic jesteś jego zewnętrznym układem nerwowym.

I dlatego trzeba powiedzieć to głośno: zdrowie psychiczne dziecka zaczyna się dużo wcześniej, niż większość ludzi chce to przyjąć. Nie po porodzie. Nie dopiero w ramionach. Nie dopiero w domu. Tylko już w życiu prenatalnym.

To właśnie tam — w spokoju, stresie lub lęku matki — pierwszy raz uruchamia się układ nerwowy płodu.

Powstaje wtedy pierwsza mapa świata: „jestem bezpieczny” albo „muszę się bronić”.

Ciąża przeżywana we wsparciu i ciąża przeżywana w samotności lub pod przymusem to dwa zupełnie różne światy neurobiologiczne.

Dwie trajektorie rozwoju.
Dwa różne starty w życie.

I nie — to nie jest „wina” kobiety. To jest biologia stresu, brak bezpieczeństwa, presja, nadużycia, przemoc, samotność. Fakt medyczny, a nie osąd moralny.

Przewlekły, niezaopiekowany stres matki zmienia „ustawienie” osi HPA dziecka: profilu kortyzolu, reaktywności na bodźce, podatności na lęk, a w konsekwencji — sposobu regulacji emocji w kolejnych latach. To nie metafora. To neurobiologia, którą widzimy w badaniach.

Po porodzie zaczyna się najważniejsza lekcja regulacji, jaką człowiek kiedykolwiek przejdzie.

Pierwsze trzy lata życia determinują styl przywiązania, odporność emocjonalną i sposób reagowania na świat.

Zaniedbanie tego okresu to jeden z najpoważniejszych błędów, jakie społeczeństwo może popełnić.

Niemowlę komunikuje się w pradawnym języku emocji: rytmem oddechu, napięciem mięśni, tonem głosu, spojrzeniem.

Wyczuwa napięcie między dorosłymi z dokładnością, która wielu dorosłych zawstydza.

Żeby wejść w ten dialog, matka musi na chwilę przejść z trybu zadaniowego w tryb czucia. To nie jest infantylizacja. To neurobiologiczny wymóg. Uważność to kompetencja, nie słabość.

Uważność obniża kortyzol, synchronizuje układ nerwowy matki i dziecka, pozwala zauważyć głód zanim pojawi się płacz. A płacz — to często ostatni sygnał, wołanie o pomoc.

Karmienie po płaczu to często błędne koło: łapczywe ssanie → połykanie powietrza → rozdęcie jelit → ból → płacz → eskalacja. To jedna z najczęstszych przyczyn kolek. Nie kapusta. Nie fasola. Nie czosnek.

Gazy matki nie przechodzą do mleka — mleko powstaje z krwi, nie z jelit.

I teraz coś, co dawne położne nazywały „zdenerwowanym mlekiem”. Dziś wiemy, że miały intuicyjnie rację. Przewlekły stres matki zmienia skład mleka.

Kortyzol przenika, jest biologicznie aktywny i moduluje rytm snu, czuwania i zachowanie dziecka. Zmienia się też smak, profil tłuszczów, aromat — subtelnie, ale znacząco.

Dlatego to nie mleko bywa problemem — tylko atmosfera, w której powstaje.

Najpotężniejszym narzędziem wczesnego rodzicielstwa nie są zabawki, nie poradniki i nie rutyny.

Najpotężniejszym narzędziem jest dotyk.

Kontakt skóra do skóry to interwencja medyczna. Stabilizuje tętno, oddech i temperaturę, obniża kortyzol, reguluje układ autonomiczny, ułatwia laktację i zmniejsza ryzyko hipoglikemii.

U wcześniaków, w badaniach nad Kangaroo Mother Care, długie kangurowanie 12-16h/d obniża śmiertelność o 25–40%.

Bliskość ratuje życie — dosłownie.

Dotyk jest zewnętrznym układem nerwowym niemowlęcia. Bez dotyku nie potrafi obniżyć stresu. Z dotykiem — potrafi prawie wszystko.

Dlatego mit „nie noś, bo się przyzwyczai” powinien zniknąć raz na zawsze. Niemowlę nie ma mechanizmów manipulacji.

Ma niedojrzały układ nerwowy, który potrzebuje dorosłego, żeby się regulować. Metody zostawiania dziecka „do wypłakania” uczą je tylko jednego: że wołanie o pomoc nie ma sensu.

Zasypianie z wyczerpania nie jest samoregulacją.

A teraz najtrudniejsza prawda — ta, którą wiele społeczeństw omija wzrokiem: ciąża niechciana nigdy nie jest emocjonalnie obojętna.

Dzieci z ciąż niechcianych mają w badaniach większą reaktywność osi stresu, trudniejszą regulację snu, wyższą impulsywność i większą podatność na lęk i problemy emocjonalne.

Bo więź nie powstaje w przymusie. Więź powstaje w bezpieczeństwie i autonomii. Przymus więź niszczy.

To nie jest ocena kobiet.
To jest diagnoza systemu.

Jeśli chcemy mniej dzieci z zaburzeniami regulacji, mniej FAS/FASD, mniej przemocy, mniej problemów z więzią — musimy zacząć od prostego fundamentu: chronić kobiety przed przymusem, przemocą, samotnością i brakiem wsparcia.

Bo zdrowie psychiczne dziecka zaczyna się tam, gdzie kończy się przymus wobec jego matki.

Dobrostan to emocjonalna atmosfera, w której dorośli są ciepli, uważni i przewidywalni.

To dom, który nie przerzuca napięć na kobietę po porodzie.

To rodzina, która potrafi pomóc — a nie oceniać.

To kultura, która nie zostawia kobiet samych.

Bo zdrowie psychiczne najmniejszego człowieka zaczyna się od jednego doświadczenia: świat, który mnie wita, jest spokojny, dostępny, życzliwy i bezpieczny — w ciele, w dotyku i w obecności drugiego człowieka.

Dr Maciej Jędrzejko Tata Ginekolog

Każdy z nas ma inną historię ze swojego dzieciństwa - każdy nauczył się neutralnie patrzeć na pewne rzeczy które wcale n...
11/21/2025

Każdy z nas ma inną historię ze swojego dzieciństwa - każdy nauczył się neutralnie patrzeć na pewne rzeczy które wcale nie były neutralne i normalne. To wiemy dopiero po latach lub po tym, co przejdziemy. Masz prawo do błędów! Masz też prawo do pomocy gdy je popełnisz.

Nie ostrzeże cię żadna czerwona flaga, jeśli masz już jakieś inne czerwone flagi w swoim życiowym krajobrazie i umiesz je ignorować.

Gdy załopocze kolejna, włączysz mechanizmy obronne, które jak narkotyk dadzą ci błogosławioną dawkę nieczucia.

To wspaniały mechanizm przetrwania, który doraźnie ratuje życie, ale w efekcie to życie odbiera.

Nie musisz być ofiarą fizycznej przemocy, żeby mieć swoje własne, widziane milion razy czerwone flagi.

Potrafisz je dostrzec?

zdjęcie: "Dom dobry", reż. Wojciech Smarzowski

Dlatego u niektótych Miłość = lęk, nawet jak dorosną. Czują się niepewnie w relacji i w bliskości. Budują swój własny sy...
11/21/2025

Dlatego u niektótych Miłość = lęk, nawet jak dorosną. Czują się niepewnie w relacji i w bliskości. Budują swój własny system bezpieczeństwa - czasami specjalnie uciekając od zbytniego zaangażowania emocjonalnego. I często nawet nie wiedzą dlaczego.

Dzieci wychowujące się przy narcyzie nie żyją w domu. One żyją na polu minowym.

Nigdy nie wiedzą, jaką wersję rodzica dostaną dziś – tę „ciepłą i uśmiechniętą”, czy tę zimną, wrogą i karzącą. Uczą się czytać mikrogesty, ton głosu, kroki w przedpokoju. Reagują szybciej niż dorośli. To ich jedyny system bezpieczeństwa.

Ale one nie wiedzą, że to jest przemoc.
Dzieci zawsze myślą, że to z nimi jest problem.

Jak dzieci to przeżywają?

📍 Czują, że muszą zasługiwać na miłość.
📍 Biorą winę na siebie, bo narcyz uczy je: „to przez ciebie jestem zły/zła”.
📍 Tłumią emocje, bo za emocje była kara, gniew albo cisza.
📍 Boją się konfliktu — w ich świecie konflikt oznaczał chaos.
📍 Stają się przesadnie odpowiedzialne.
📍 Uczą się być niewidzialne, żeby „nie prowokować”.

A co z wzorcami?

To najbardziej bolesne.

Dzieci przyjmują zwykle jeden z dwóch schematów — oba są formą przetrwania:

1. Przejmują wzorzec narcyza

Bo widzą, że narcyz ma władzę, że wszyscy się dostosowują.
W ich głowie zapisuje się:
siła = agresja, miłość = kontrola.

2. Albo stają się „przeciwieństwem narcyza” — hiperempatyczne

Przyzwyczajone do gaszenia emocjonalnych pożarów,
zaspokajania cudzych potrzeb,
i bycia dorosłymi w ciele dziecka.

Jako dorośli czują, że muszą ratować innych.
Czują wstyd, gdy mają potrzeby.
Biorą odpowiedzialność za emocje wszystkich wokół.
I nigdy nie proszą o nic dla siebie.

Najgorsze jednak jest to:

Dziecko w relacji z narcyzem zaczyna wierzyć, że miłość boli.
Że normalne jest przepraszanie za coś, czego nie zrobiło.
Że normalne jest bać się własnego rodzica.
Że normalne jest tłumić swoje emocje.
Że normalne jest żyć ostrożnie.

A kiedy dorastają?

Wybierają relacje, które widziały w domu.
A dom był chaosem.

Ale to, co najważniejsze:
💛 Ten cykl można przerwać.
Dzieci, które dziś cierpią, mogą stworzyć zupełnie inny świat — jeśli ktoś wreszcie nazwie się to, czego doświadczają.

——

Przemoc nie ma płci.
Świadomość jej mechanizmów to pierwszy krok, by ją zrozumieć i przerwać.





Miałam o tym pisać, a tu proszę, ktoś już pięknie to wszystko opisał. Warto na chwilę się zatrzymać i przeczytać- może p...
11/21/2025

Miałam o tym pisać, a tu proszę, ktoś już pięknie to wszystko opisał. Warto na chwilę się zatrzymać i przeczytać- może potrzebujesz to usłyszeć. Może Ty byłaś złotym dzieckiem albo spluwaczką...

Narcystyczny rodzic tworzy toksyczną dynamikę w rodzinie.
Rozstawia poszczególne osoby niczym pionki na szachownicy.

Złote dziecko nigdy nie robi nic źle.
Kozioł ofiarny nie ma szans zrobić cokolwiek dobrze – jest taką rodzinną spluwaczką, obarczaną winą za dysfunkcję rodziny.

Jakakolwiek rysa na publicznym wizerunku rodziny? „Ech no wiesz przecież, co my z nią mamy” - czyli nasza rodzina jest idealna i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to wyrodne dziecko.

Narcystyczny rodzic jest niczym władca marionetek.
Złote dziecko pławi się w pochwałach, kozioł ofiarny tonie w poniżaniu i poczuciu winy.
To kładzie fundament pod przyszłą rywalizację między dziećmi i jest świadomym ruchem wyprzedzającym, mającym zapobiec łączeniu sił przeciwko rodzicowi.
Stawiane przeciwko sobie dzieci, nigdy nie stworzą wspólnego frontu.
Nigdy nie będą się sobie zwierzać i nie dadzą sobie wzajemnego uznania swoich doświadczeń.
I nigdy nie stworzą prawdziwej więzi – choć czasem narcystyczny rodzic w teatralny sposób – jak moja matka – deklaruje, że „tak bardzo chciałabym zobaczyć, że się kochacie, żebyście miały kogoś jak ja umrę”.

Tu nie ma miłości – nawet do złotego dziecka.
Tu jest demonstracja władzy i kontroli.

Takie wybiórcze traktowanie to dowód, że narcystyczny rodzic jest w pełni świadomy tego, co robi.
Wie, jak niszczyć kozła ofiarnego.
Wie, jak wzbudzać uzależnienie od uwagi i akceptacji u złotego dziecka.
Wie, jak manipulować.

To nie jest tak, że taki rodzic nie wie, co robi.
To nie jest tak, że po prostu czasem traci nad sobą kontrolę i znęca się niechcący.
Jak już kiedyś pisałam w kontekście narcyzów w ogóle – narcystyczny rodzic również ma pełną kontrolę nad tym, kogo krzywdzi, a kogo nie.

Jedno dziecko jest celowo ignorowane, obwiniane, zawstydzane.
A to drugie obdarzane nadmierną uwagą, aby przywiązać je do siebie i zapewnić sobie szklankę wody na starość.

Moja siostra i ja.
Ta sama matka, ten sam dom.
Zupełnie inne dzieciństwo, inne wspomnienia.

W opinii i wspomnieniach mojej siostry matka jest aniołem.
Ja, mimo że większość dzieciństwa, młodości i dorosłego życia wyparłam, spędziłam wiele lat w koszmarze przeszłości.

To dowód, że narcystyczny rodzic dobrze wie, co robi.

>>>
💔Jeśli to również Twoja historia to pamiętaj: nie byłaś dzieckiem trudnym, byłaś dzieckiem prawdomównym – i dlatego narcystyczny rodzic obrał Cię za cel.
Zmagałam się z tym prawie 50 lat, szukałam drogi do siebie, powoli tracąc nadzieję, że ją znajdę. Bardzo ważną rolę w moim zdrowieniu odegrała praca z moimi mechanizmami obronnymi, wykształconymi przez konkretne, przemocowe zachowania mojej matki. Opisałam je w bardzo osobistym ebooku: Rzeczy, które ZROBIŁA MI MATKA – 4 metody przemocy w arsenale narcystycznej matki.
https://ebooki.shop.pl/rzeczy-ktore-zrobila-mi-matka-4-metody-przemocy/

👶Jeżeli chcesz ustrzec swoje dziecko przed skutkami krzywdzącego zachowania narcyza, bardzo polecam Ci ebook: DZIECKO Z NARCYZEM – jak wspierać dziecko i chronić się przed przemocą poseparacyjną
https://ebooki.shop.pl/dziecko-z-narcyzem/

U mnie dokładnie tak. A u was?
11/21/2025

U mnie dokładnie tak. A u was?

Wreszcie!
11/20/2025

Wreszcie!

Ta sprawa ma potencjał zapisania się w historii jako przełomowa w kwestii odpowiedzialność społecznej przemysłu cyfrowego. Pozew obejmuje 327 stron i zarzuca firmom m.in. celowe projektowanie platform w taki sposób, by uzależniały młodych użytkowników, co prowadzi m.in. do deprywacji snu, chronicznej nieobecności w szkołach oraz ryzykownych zachowań w świecie cyfrowy. Co ciekawe, zwraca także uwagę na finansowe straty dla społeczeństwa, m.in. straty produktywności czy koszty medyczne wynikające z tego kryzysu.

Uprzedzając komentarze, nie mam zamiaru umniejszać wagi odpowiedzialności rodzicielskiej. Jest ona bezsprzecznie najistotniejsza. Mimo to, postrzegam te platformy jako współodpowiedzialne za obecny stan rzeczy. W żaden bowiem sposób nie wspierają nas w wychowywaniu najmłodszych, lecz jawią się jako nieustannie rywalizujące z nami o uwagę naszych dzieci.

Jak zareagujesz, gdy Twoje dzieci pytane dlaczego nie posprzątały przynoszą Ci telefon i pokazują na nim, że cały dom aż...
11/20/2025

Jak zareagujesz, gdy Twoje dzieci pytane dlaczego nie posprzątały przynoszą Ci telefon i pokazują na nim, że cały dom aż lśni czystością 🤣 Niezbite dowody 🤭

O tym jak to się stało że przez tyle pokoleń w naszym społeczeństwie dalej utrzymuje się "Dom Dobry"... Warto przeczytać...
11/20/2025

O tym jak to się stało że przez tyle pokoleń w naszym społeczeństwie dalej utrzymuje się "Dom Dobry"... Warto przeczytać.

Niedzielny poranek, dzwony biją, chłopi ustawiają się do konfesjonałów. I pada pytanie, które mrozi krew: czy nie zbiłeś żony tak, że straciła dziecko. Nikt nie podnosi głosu, bo to pytanie brzmi tu co roku. W izbie obok chustka ociera łzy, chustka zakrywa sińce. Na wsi mówi się, że baba ma taką naturę, że trzeba ją przytrzymać, a jeśli trzeba – odnowić skórę. Mąż jest panem wszystkiego: ziemi, domu, żony, dzieci. To on decyduje, kogo córka poślubi i komu zaniesie morgi w posagu. Bywa, że dziewczyna słyszy nazwisko kawalera i myśli o tym, którego kocha – a do jej drzwi puka jego starszy brat. Jedna ma szczęście, bo trafia na łagodnego, ale obok, za cienką ścianą, codzienność liczy się nie w godzinach pracy, lecz w uderzeniach, które nikt nie nazywa po imieniu. Sąsiadki wzruszają ramionami, że inaczej wejdzie na głowę. Pleban upomina o posłuszeństwie, a w polu i w domu robota nie zwalnia nawet na chwilę, z dzieckiem przy piersi i dwoma u spódnicy. Ile razy czarne oczy tłumaczono upadkiem na próg, a spuchnięte dłonie – zbyt ciężką robotą. Najbardziej przeraża jednak nie sama przemoc, lecz to, jak oczywista potrafiła być. Co jeszcze skrywały te chałupy…

Przeczytaj cały artykuł: https://mrf.lu/xxzj

A gdybym przyszła do Ciebie i powiedziała, że ja już nie dam rady, to co w sumie byś mi powiedział(a)? Że już nie mam si...
11/18/2025

A gdybym przyszła do Ciebie i powiedziała, że ja już nie dam rady, to co w sumie byś mi powiedział(a)?

Że już nie mam siły być w moim małżeństwie, że nie daję rady z macierzyństwem...

Skoczył(a) byś mi na ratunek i przypomniała, że tyle mi się udało, że mam przecież wspaniałego męża i super sobie radzę z dziećmi? Jaka jestem wspaniała i zawsze dzielna?

Właśnie tak odebrał(a) byś mi prawdopodobnie pierwszą i jedyną szansę, by sięgnąć na czas po pomoc. By zmienić coś póki jeszcze można. Zanim wyczerpią się moje siły i zanim poczuję doszczętnie pod naporem wszystkich tych wspierających i życzliwych słów, że tak naprawdę, gdy próbuję sięgnąć po pomoc to jestem sama. Bo w oczach innych radzę sobie lub mam na tyle dobrze, że niemożliwe bym była na skraju wyczerpania lub myślała o śmierci.

W ten sposób, w obfitości życzliwości przyjaciół i bliskich umiera nadzieja na pomoc i zmianę. A potem są już tylko coraz mniejsze siły by to dźwigać i myśli o tym, żeby się rano nie obudzić.

A jak już i te myśli nie pomagają, to zaczyna się myślenie o tym, że w sumie moja śmierć nie zrobi różnicy. Aż w końcu jest decyzja i jej realizacja. O odejściu. I wielka ulga wraz z myślą o śmierci.

Bo próba rozwiązania tego, co mnie przygniatało, gdy jeszcze miałam siłę o tym mówić zalewana była falą życzliwych słów wsparcia, przypominających mi że mam za dobre życie by czuć się tak, jak czuję.

W ten właśnie sposób, toczy się proces cichego umierania i potem nagła katastrofalna decyzja, której wszyscy z otoczenia się dziwią - matka 2, 3,
lub 4 dzieci powiesiła się, otruła itd. Wspaniała matka, kobieta, wspierająca innych, oddana domowi...

Była przecież taka dzielna, jak mogło się tak stać?

A no właśnie tak - zaczęło się od ludzkiej życzliwości i słów wsparcia, które miały za zadanie podnieść na duchu przez motywację do działania. Tylko ta kobieta/ matka już nie miała siły działać. Ona odważyła się coś powiedzieć jak już naprawdę doszła do ściany (lub bardziej dobitnie - skarpy).

Całe pokolenia polskich kobiet wychowywane są i były do bycia "dzielną " I siłaczką. Gdy dzielna i zaradna kobieta mówi Ci, że nie daje rady, bądź pewien/ pewna że wyczerpała już totalnie zasoby, i to, żeby w ogóle przyjść po pomoc kosztuje ją bardzo dużo.

Wtedy nie "ratuj" jej pieśnią pochwalną na temat jej życia, tylko na poważnie zapytaj:

- Czujesz się tak tylko dzisiaj, czy już od jakiejś chwili?
- Jak często tak masz?
- Czy masz jakiś pomysł jak to rozwiązać? (MOŻE się zdarzyć, że powie o tym, że nie i wyrazi brak jakiejkolwiek nadziei - potraktuj to poważnie. Brak nadziei jest jednym z poważnych wskaźników potencjalnej próby samobójczej).
- Podziekuj, że zaufała Ci na tyle by się tym podzielić. Zaproponuj, że może zadzwonicie teraz razem na bezpłatną infolinię pomocy psychologicznej.

Twoja postawa i to na ile poważnie potraktujesz czyjeś "nie daję rady" może uratować tej bliskiej Ci osobie życie.

Nie daj się zwieść pozorom.

Karolina Bednarz
Psycholog, Psychoterapeuta, Parental Coach

11/17/2025

Układ nerwowy kształtuje się przez doświadczenie. Dysregulacja emocjonalna (czytaj: nadmierne reakcje emocjonalne, łatwość we wpadaniu w skrajne nastroje, trudność w uspokajaniu się), to coś czego się uczymy jako dzieci przez sytuacje, które wywoływały w nas trudne emocje i w których nie znaleźliśmy innego sposobu na radzenie sobie z tymi emocjami jak tylko coraz bardziej eskalować lub działać destrukcyjnie.

Nasz układ nerwowy jeśli sytuacje się powtarzają wpada w pułapkę- zapamiętuje wadliwy schemat radzenia sobie i jeśli nie ma przećwiczonych (tak, - w praktyce, nie tylko "oczytanych") sposób reagowania, to powtarza ten schemat. W kółko i kółko.

NIE MA ZNACZENIA JAK DUŻO "WIEMY" o tym, jak się zachowywać. Przy ponownym pobudzeniu układu nerwowego i pojawieniu się trudnych emocji, na które nie mamy wyćwiczonego sposobu - nasz układ nerwowy wpada w ten cykl i powtarza to samo.

BRZMI ZNAJOMO?

Dysregulacja nie jest tylko problemem dzieci, które naturalnie mają jeszcze niedojrzały układ nerwowy. Dysregulacja to także problem nas, dorosłych. Rodziców w kontakcie z własnymi dziećmi. Bo tak naprawdę czego Jaś się nie nauczył, tego dorosły rodzic Jan nie będzie umiał przekazać swojemu dziecku. Będzie umiał tłumaczyć "jak się zachować", będzie "oczekiwał poprawy", ale tak naprawdę poza zduszeniem w sobie trudnych emocji lub niekontrolowanymi wybuchami złości nie będzie miał nic do przekazania
Będzie tak samo bezsilny w uczeniu regulacji emocjonalnej jak jego własni opiekunowie gdy był mały. I dotyczy to zarówno Jasiów jak i Maryś, którzy został rodzicami.

Z tym, że od pokolenia rodziców różni ich to, że więcej na temat dbania o emocje rodziców czytają, dowiadują się. Ich dojrzały mózg WIE jak POWINNO się reagować. Ale w emocjonalnych sytuacjach z ich dziećmi, ich system nerwowy jest dalej tam, gdzie był wcześniej. Bo to nie WIEDZA go zmienia, tylko praktyka.

Więc wpadają w cykl samoobwiniania się i czytają jeszcze więcej. WIEDZA jednak ich nie ratuje...

To Kochani prawdopodobnie o większości z nas. Jeśli nie mieliśmy w naszym otoczeniu osób, które pomagały nam znaleźć sposób na radzenie sobie z trudnymi emocjami i sytuacji, w których w silnym pobudzeniu emocjonalnym umielibyśmy je beż dużych kosztów otoczenia i własnych obniżyć (de-eskalować). To prawdopodobnie jesteś jako rodzic właśnie w tym miejscu, które opisuję - WIESZ jak się zachowywać, ale REAGUJESZ inaczej.

To nie jest czarna magia ani niemoc. Ani ""tak już musi być". To po prostu znak, że coś w naszym dorastaniu emocjonalnym zostało pominięte i kuleje. Ale z racji nowej roli jaką mamy (jako rodzice), skoro czytamy dużo i wiemy dlaczego DOBRZE jest reagować inaczej, możemy z tą motywacja zrobić coś więcej - ukierunkować się na zdobywanie doświadczenia. Ćwiczenie małymi jrokami, z tygodnia na tydzień. By nauczyć nasz system nerwowy tego, co chcemy nauczyć nasze dzieci.

I to jest możliwe. I warte zachodu.

Jak zastanawiasz się jak to zrobić, to zapraszam do mnie na ćwiczenia.

Jak wpadasz w cykl obwiniania się i dysregulacji emocjonalnej, też zapraszam na ćwiczenia.

Nauczymy się krok po kroku. Zaczniemy id małych ćwiczenia i raczkowania. A za 6 miesięcy będziesz umieć chodzić. ;)

Jeśli znajdujesz wartość w tym, co piszę - Udostępnij.

Karolina Bednarz
Psycholog, Psychoterapeuta CBT dorosłych i dzieci, Parental Coach

Opisane najlepiej jak się da. Warto przeczytać.
11/11/2025

Opisane najlepiej jak się da. Warto przeczytać.

Spoiler Warning
Uwaga: W tym poście znajdują się spoilery dotyczące filmu „Dom dobry”. Jeśli planujesz dopiero obejrzeć - możesz wrócić do tego tekstu po seansie.

Po wczorajszym poście o filmie Wojtka Smarzowskiego „Dom dobry” pojawiły się pytania i komentarze sugerujące, że obraz psychologiczny dzieci nie odpowiada faktycznym zachowaniom dzieci wychowującym się w rodzinie, w której obecna jest tak brutalna przemoc. Jak to możliwe, że w filmie zachowują się tak, jakby nic nie widziały. Jakby przemoc nie dotyczyła ich w ogóle.

I to jest temat, który rzadko pojawia się w dyskusjach o przemocy, a powinien być w samym centrum. Obiecałam recenzję wątku dzieci w tym filmie, zatem zapinajcie pasy 😎

Zacznijmy od tego, że dziecko, które od pierwszych dni życia obserwuje przemoc, nie ma punktu odniesienia. Nie zna innego domu.
Nie wie, że gdzieś indziej „jest inaczej”. Kiedy było niemowlęciem, jego układ nerwowy zapewne jeszcze walczył i reagował, niepokojem, nadreaktywnością, ciągłym płaczem i poszukiwaniem bliskości. Potem w wyniku przeciążenia zapewne przestał.

To, co dla osoby z zewnątrz wygląda jak tragedia, dla dziecka może być zwyczajnym tłem codzienności. Dom to dom. Rodzic to rodzic. Relacja taka, jaka jest, jest dla dziecka „normalna”, bo jest jedyna.

W filmie matka stoi za oknem, moknie w deszczu, wali w szybę, błaga o wpuszczenie. Dziecko bawi się z ojcem i nie zwraca na to uwagi. Widz myśli: „Dlaczego ono nie reaguje?”. A ja myślę: „Że to właśnie jest reakcja”. Normalka. Przystosowanie. Zamknięcie oczu.
Skupienie na tym, co pozwala przetrwać.

Gdy matka leży na podłodze, dziecko mówi „dobrze, że upadłaś tutaj, bo tam bolałoby bardziej”. Pragmatyczne 🤷🏻‍♀️

Oj trudno jest widzowi poradzić sobie z faktem, że dziecko odseparowane od osoby stosującej przemoc ku zdziwieniu wszystkich może za nią tęsknić i cieszyć się na jej widok. Może też reagować jak poparzone, uciekać, krzyczeć i chować się pod łóżko. Uwierzcie, te reakcje naprawdę są bardzo różne i dla mnie taki obraz dziecka w tym filmie nie był za specjalnie zaskakujący.

Jest tam też wątek chłopca, syna głównego bohatera, który w pewnym momencie pojawia się w ich domu. To mógł być piękny przykład manipulacji dzieckiem i jego przekonaniami, szczególnie częsty w sytuacji przemocy poseparacyjnej. Ale w tym przypadku moim zdaniem reżyserowi się ta próba nie udała, choć doceniam, że próbował. Może postać była zbyt epizodyczna i ja się po prostu czepiam. Jak myślicie dlaczego tak sądzę?

No ale wracając do dziecka głównych bohaterów. Warto wiedzieć, że gdy dziecko zachowuje się jakby nigdy nic się nie stało, nie oznacza, że tak jest. To, co dzieje się w ciele, to już zupełnie inna historia. Badania są w tej sprawie bardzo jasne.

Przemoc domowa - nawet „tylko obserwowana” – jest formą traumy relacyjnej. Mózg dziecka pracuje wtedy w trybie stałej czujności.
Ciało migdałowate jest nadreaktywne, kora przedczołowa przeciążona, a układ nerwowy działa tak, jakby zagrożenie było obecne non stop.

Takie dziecko może:
➡️ wyglądać spokojnie, a w środku być w ciągłym napięciu,
➡️ „odpływać” i nie czuć ciała (to dysocjacja, nie „zamknięcie w sobie”),
➡️ mieć trudności z koncentracją (bo mózg monitoruje zagrożenie zamiast uczyć się),
➡️ reagować nadmiernie lub wcale (bo reakcja walka-ucieczka-zamrożenie uruchamia się automatycznie).
➡️ skracać dystans w relacji lub reagować nieadekwatnie na próbę kontaktu, zbliżenia się.
➡️ wykazywać objawy nadpobudliwości psychoruchowej,
➡️ objawy typowe dla dzieci w spektrum autyzmu,
➡️ objawy psychosomatyczne,
➡️ mieć problemy w nauce typowe dla dysleksji.

Przyjrzyjcie się zachowaniu dziewczynki: jej nadpobudliwości, słowotokowi, i scenie, kiedy matka próbuje ją uśpić 😎

Diagnoza dziecka doświadczającego przemocy poprzez bycie jej świadkiem to dość skomplikowany proces, ale też nie jakieś tam czary mary 😉 Dlatego dla mnie sam fakt, że dziecko cieszy się na widok osoby stosującej przemoc lub chowa się przed nią pod stołem nie jest determinujący dla diagnozy przemocy

Address

New York, NY

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Pozytywna Zmiana posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Practice

Send a message to Pozytywna Zmiana:

Share

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram