11/11/2025
Jak często bywasz życzliwa… wobec siebie?
Ostatnio, ze względu na kurs, w którym uczestniczę, zostałam niejako przymuszona do refleksji na ten temat. Przez ponad tydzień, dzień w dzień, nad tym medytowałam. I wiesz, co odkryłam?
Że mam strasznie wysokie oczekiwania wobec tej całej życzliwości.
🔸Że nie wystarcza mi coś małego – musi być wielkie poświęcenie, rezygnacja lub akt odwagi!
🔸Że samo sięgnięcie po koc czy ciepłą herbatę, kiedy mi zimno, zamiast czekania aż odmarzną mi palce, nie wystarcza.
🔸Że świadome podjęcie decyzji: „dziś się NIE ŚPIESZĘ”, to też za mało. Musi być jakiś wypasiony wyjazd, egzotyczny masaż czy drogi prezent. A jak tego zabraknie, to z życzliwością dla samej siebie jest ciężko.
I kiedy po obfitej refleksji postanowiłam jednak zejść z tak wysokiego „C”, okazało się, że drobnych aktów życzliwości wobec samej siebie mam w zanadrzu całkiem sporo.
Co więcej, świadomie zaczęłam je zauważać i nazywać. A że słowa mają moc, to ni stąd, ni zowąd okazało się, że wyjątkowo dobra dla siebie jestem, co czyni jeszcze więcej dobra! I że wcale nie są mi do tego potrzebne niezwykłe czyny.
Co ciekawe, to samo dotyczy życzliwości ze strony innych – ale też wobec innych. Czasami wystarczy uśmiech czy miłe słowo, bo jak ma w zwyczaju mawiać moja sześcioletnia córka: „Dobrze mówić komplementy, one są taaaakie miłe” – i nic a nic nie kosztują!
A że życzliwość w takim ujęciu wyjątkowo mocno we mnie siedzi, to będzie ona również tematem przewodnim kolejnego spotkania stacjonarnej grupy medytacyjnej. Spotykamy się już za tydzień w poniedziałek, 17.11. Może chcesz dołączyć?
Zapisy w linku poniżej, a Tobie życzę dziś duuuużo życzliwości (i komplementów), przede wszystkim wobec siebie.
Ps zdjęcie autorstwa najlepszego z synów, kiedy jeszcze było ciepło 😇