Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from Renata Joanna Bury-psychoonkolog-online, Mental Health Service, Wallington.
⏳pomogę ci przejść żałobę i znaleźć ukojenie
🤝wsparcie online, rozmowy, które dają ulgę i siłę
🕯️15 lat doświadczenia
“Dusza nie zna nic bardziej bolesnego niż oddech, który zaczyna sie miłościa, a kończy żałobą.”
23/11/2025
Bywa tak, że wszystko z zewnątrz jest normalnie.
Jedziesz autobusem. Robisz zakupy. Siedzisz z kimś przy stole.
A wewnątrz?
Cisza... taka, która boli. Taka, w której brakuje jednego głosu najbardziej na świecie.
To, co czujesz, jest naturalne.
Strata zmienia sposób, w jaki brzmi świat.
Napisz "czuję to", jeśli też znasz tę ciszę.
21/11/2025
NIE MUSISZ BYĆ DZIELNA. WCALE
Słyszysz czasem "musisz być silna", "trzeba iść dalej", "uśmiechnij się"
A w środku masz tylko zmęczenie?
Żałoba nie jest testem z odporności psychicznej. Nie musisz udowadniać, że sobie radzisz.
Możesz płakać.
Możesz nie mieć siły.
Możesz chcieć zniknąć pod kocem.
To wszystko jest częścią procesu, a nie twoją słabością.
Jeśli też masz dość udawania, daj w komentarzu ❤️
06/11/2025
Nic dodać, nic ujać
Wszyscy piszą o Rymanowskim, a to przecież jedynie wierzchołek tej kupy gnoju. Symbol całej grupy dziennikarzy, jutuberów, podcasterów i influencerów, którzy z mikrofonu zrobili tubę dla dezinformacji.
I powtarzane do porzygania:
„Każdy ma prawo głosu”
„Niech widzowie/słuchacze sami wyciągną wnioski”
„Nie jestem od oceniania”
Wszyscy powtarzają tą samą mantrę o „wolności słowa”, gdy ktoś zauważy, że grają na emocjach i głupocie zamiast na faktach.
Problem w tym, że z milionowymi zasięgami i mikrofonem w łapie, nie jesteś przypadkowym komentatorem. Jesteś kimś, komu ludzie ufają. Kimś, kto tworzy wrażenie wiarygodności.
A każde Twoje blablanie o „wolności słowa” to furtka, przez którą do świadomości Twoich odbiorców wlewa się toksyczna fala altmedu, teorii spiskowych, szarlatanerii i psychowashingu.
Dziennikarstwo nie jest już gwarancją żadnej rzetelności, a coraz częściej przypomina reality show z pogranicza pseudonauki i teorii spiskowych.
Ten „mikrofon” to nie jest zabawka tylko narzędzie kształtowania opinii i powinna za tym iść odpowiedzialność.
Bo kiedy zapraszasz antyszczepionkowców, altmedziarzy i samozwańczych terapeutów, to nie tylko „zadajesz pytania” ale również legitymizujesz ich działalność.
Dajesz im wizerunek „ekspertów”, powalasz mówić bez kontrapunktu i tym samym bierzesz udział w szerzeniu dezinformacji i kłamstw.
To nie jest publicystyka, tylko współudział.
Współudział w tym, że ludzie nie leczą raka, bo ktoś powiedział, że to „konflikt emocjonalny”.
Współudział w tym, że zamiast na onkologię trafiają na totalną biologię.
Współudział w tym, że ludzie faszerują dzieci boraksem i innym gównem oczyszczając ich z pasożytów i metali ciężkich.
Współudział w tym, że ludzie odstawiają leki stosowane w psychiatrii a potem zabijają kogoś albo siebie.
Widzowie i słuchacze nie wyciągną wniosków. Nie zrobią kilkudziesięciogodzinnego fact-checkingu.
Widzowie wierzą, że ktoś to zrobił wcześniej za nich.
Bardzo się staracie dorabiać do tego wzniosłe idee i mieć czyste ręce. Tyle, że mikrofony macie upraprane.
Kłamstwem, manipulacją i cynizmem.
Ale zasięgi są, klikalność jest. Kasa się zgadza.
Tylko odpowiedzialności brak.
Tymczasem ci, którzy walczą o rzetelną informację – lekarze, naukowcy, popularyzatorzy wiedzy – muszą się przebijać przez foliarskie algorytmy i często przegrywają tę walkę już na starcie.
Nauka nie ma bogatych sponsorów i nie zarabia milionów na sprzedaży supli, plazmowanej wody czy kursów przepracowania traumy prababci.
Nauka nie działa na emocjach, nie obiecuje cudów i nie sprzedaje iluzji.
To czyni ją coraz bardziej niewidzialną w świecie, w którym kliknięcia mają większą wartość niż ludzkie zdrowie i życie.
Konsekwencje nie kończą się na pojedynczych historiach i dopóki nie zaczniemy rozliczać tych, którzy świadomie legitymizują oszustwa - będziemy płacić rachunek. Finansowy i ludzki.
Dlatego odpowiedzialność nie powinna być jedynie moralna ale powinna być również prawna.
Ustawa Lex Szarlatan powinna obejmować nie tylko altmedowych sprzedawców, ale również tych, którzy ich legitymizują, promują i dają im platformę.
Jeżeli ktoś wspiera dezinformację, zasięgowo podbija kłamstwo i de facto zarabia na tym, że ludzie np. odstawiają leki - to jest współsprawcą.
Nie chodzi o cenzurę ale o kary za świadome wprowadzanie w błąd w kwestiach zdrowia. Psychicznego również.
Tak jak teraz karze się za świadome wprowadzanie w błąd konsumenta.
W przeciwnym razie stale będziemy oglądać samozwańczych "ekspertów” u „wolnościowych” dziennikarzy.
A koszty społeczne tej pseudonaukowej zabawy ponosimy wszyscy.
Niestety nie diluję plazmowaną wodą, nawet 🍄🍄🍄 nie :(
02/11/2025
LISTOPADOWE ŚWIĘTO
Potrzebujemy rytuałów. Nie dlatego, że jesteśmy staroświeccy, sentymentalni albo „przywiązani do tradycji”, ale dlatego, że rytuały porządkują nam świat, dają poczucie ciągłości i pozwalają wyrazić to, czego nie da się ubrać w zwykłe słowa.
1 listopada jest tylko jednym z takich rytuałów. Ważnym, bo wspólnym, widocznym, niemal symbolicznym – całe cmentarze rozświetlone tysiącami świateł pokazują, że pamięć o zmarłych ma swoje miejsce także w przestrzeni publicznej. Ale to nie jest jedyny moment, kiedy ludzie pamiętają. Bo prawdziwa pamięć nie kończy się, kiedy gasną znicze.
Pamięć to nie tylko kwiaty na grobie i nie tylko świeczka zapalona raz w roku.
Pamięć bywa cicha jak rozmowa z kimś, kogo już nie ma – prowadzona w myślach, w samochodzie, w kuchni przy herbacie.
Pamięć to zdjęcie, którego nie zdejmujemy ze ściany.
To piosenka, która nagle ściska gardło.
To przepis na ciasto, który nadal robimy tak samo, „bo ona tak robiła”.
To gest podpatrzony od kogoś, kto już nie wróci.
To zdanie, które słyszymy w głowie, kiedy naprawdę potrzebujemy rady.
Pamięć jest codziennym mikrorytuałem – czasem świadomym, czasem zupełnie naturalnym, wplecionym w życie jak oddech.
A mimo to – potrzebujemy też tych dużych, wspólnych gestów. Świeczki, chryzantemy, odwiedzenia grobu, zatrzymania się choćby raz w roku w miejscu, które mówi: „byli”. To wcale nie jest pusty obowiązek. To sposób, żeby dać sobie prawo do refleksji, do tęsknoty, do zatrzymania się na chwilę w świecie, który zawsze biegnie dalej.
Bo rytuały nie są dla zmarłych.
Rytuały są dla żywych.
Dają strukturę temu, czego nie da się ogarnąć rozumem – stracie, tęsknocie, zmianie, przemijaniu.
I dlatego ludzie wciąż je tworzą.
W wielkiej skali – jak 1 listopada.
I w tej najmniejszej – jak kubek herbaty wypity „za zdrowie” kogoś, kto już nie może.
27/10/2025
Ach, znowu się przekonałam, że Polska to kraj ekspertów od wszystkiego — szczególnie od cudzego życia.
Bo przecież kto, jak nie internetowi moralni strażnicy, wiedzą najlepiej, jak powinna żyć Kaczorowska i , jak powinna tańczyć, ubierać się, oddychać i najlepiej jeszcze — co myśleć.
Nie przestaje mnie zadziwiać, że w 2025 roku wciąż żyjemy w kraju, gdzie „nie wypada”, „powinno się” i „co ludzie powiedzą” mają większą moc niż empatia, szacunek i zwykła życzliwość a okazywanie sobie uczuć jest niesmaczne,nie na miejscu, a nawet wulgarne. 😲
Całe życie z tym walczę.
A tymczasem nadal widzę, jak wiele osób czuje się w obowiązku oceniać cudze życie — jakby dostali jakiś niewidzialny mandat do wydawania wyroków.
Bo przecież P***k bez komentarza to P***k chory, prawda?
Naprawdę chciałabym doczekać czasów, gdy „żyj i daj żyć innym” przestanie być rewolucyjnym hasłem.
Na razie jednak — średniowiecze ma się świetnie.
22/09/2025
Dziś taki jesienny dzień.
Kocham jesień.
Jesień nalezala do mnie i mojej mamy. Wspólne spacery, wypady do miasta.
Mamo nie ma Ciebie już ponad 30 lat a jednak jesteś❤️
30/08/2025
Wczoraj, spacerując po centrum handlowym, zatrzymałam się na chwilę, by obserwować mamy z dziećmi robiące zakupy do szkoły. Widać było w ich ruchach lekkie napięcie, ale i ekscytację – przecież nowy rok szkolny tuż-tuż.
I wtedy... coś we mnie drgnęło.
Nagle wróciły wspomnienia. Jak to ja kiedyś biegałam z moimi dziećmi po tych samych alejkach – szukaliśmy zeszytów z ulubionymi okładkami, piórników, nowych butów, plecaków. Śmialiśmy się, czasem kłóciliśmy o drobiazgi, ale zawsze była w tym jakaś magia – początek czegoś nowego. Poczułam te same emocje, które towarzyszyły mi wtedy – ciepło, wzruszenie, dumę.
To było piękne doświadczenie. Ciche, niespodziewane, ale głęboko poruszające.
I przyszły do mnie dwie myśli.
Pierwsza: jak to możliwe, że czas biegnie tak nieubłaganie szybko? Przecież to było niedawno.
Druga: pamięć potrafi przenieść nas w miejsca, których już nie ma... i do ludzi, których być może teraz nie ma obok nas albo nie ma ich już na tym świecie.?
Bo choć czasem pamięć potrafi być ciężarem – bolesnym przypomnieniem o stracie czy tęsknocie – to jednak częściej jest cudem. Dzięki niej możemy choć na chwilę cofnąć się w czasie, przywołać zapachy, głosy, spojrzenia. Przez moment znów jesteśmy tam, znów jesteśmy z nimi.
Dlatego mam dziś dwa wnioski.
Po pierwsze – nie marnujmy czasu na bzdury. Życie jest zbyt krótkie, by gubić się w tym, co nieistotne.
Po drugie – doceńmy to, że pamiętamy. To dar. Dzięki temu darowi możemy – choćby na chwilę – znów poczuć obecność tych, którzy byli dla nas ważni. Nawet jeśli fizycznie już ich nie ma.
Cud pamięci.
28/07/2025
Ale wiesz… więź z mamą nie kończy się na jej ostatnim oddechu. Możesz ją pielęgnować.
🌿 Mów do niej – w myślach, na głos, szeptem do poduszki.
🌿 Pisz do niej listy – niech będą tym, czego nie zdążyłaś powiedzieć.
🌿 Noś jej biżuterię, gotuj jej potrawy, przekazuj dziecku jej opowieści.
🌿 Przywołuj ją w tym, co dobre – w swoim uśmiechu, w geście, który masz po niej, w miłości, jaką dajesz innym.
Mama żyje dalej – w Tobie, w Twojej pamięci, w Twoich wyborach.
Jeśli ją kochałaś – ta miłość nie zniknie. Nawet śmierć nie ma takiej mocy.
27/07/2025
Gdy odchodzi mama…
To nie tylko ktoś odchodzi. To tak, jakby zamilkła piosenka, którą znało się od kołyski.
Gdy tracisz mamę jako dziecko – świat pęka zbyt wcześnie. Brakuje cienia, pod którym można się schować, dłoni, która odgarnia włosy z czoła, głosu, który uspokaja bez słów. Dziecko nie zawsze potrafi zapłakać "po dorosłemu" – ale jego serce niesie tę stratę przez całe życie.
A potem dorastasz. Może i nauczyłaś się żyć bez mamy, ale są chwile, które przypominają, że strata nie ma daty ważności. Pierwszy dzień w nowej pracy. Ślub. Ciąża. Narodziny Twojego dziecka. I nagle chcesz zapytać ją o radę. O to, jak to było z Tobą. Jak się nie bać. Jak kochać, by nie zabrakło siebie.
Bo gdy zostajesz mamą bez własnej mamy, to bywa samotnie, nawet w ramionach swojego dziecka.
Ale wiesz… więź z mamą nie kończy się na jej ostatnim oddechu. Możesz ją pielęgnować.
25/07/2025
Więź matki i córki jest jedną z najgłębszych, jakie można doświadczyć. Zbudowana z codziennych rozmów, spojrzeń, wspólnych chwil, trudnych emocji i bezwarunkowej miłości.
Przychodzi jednak taki moment, kiedy ich drogi zaczynają się rozchodzić. Dorosłość, nowe miejsca, decyzje, wybory... To, co było codziennością, staje się wspomnieniem. Ale to nowe nie musi być gorsze. Może być inne – dojrzalsze, bardziej świadome, wolne, ale nadal pełne czułości.
To od nich zależy, czy mimo dzielącej ich odległości – tej fizycznej czy emocjonalnej – bliskość pozostanie. Czasem wystarczy jeden telefon, jedno "myślę o Tobie", jedno "jestem".
Najtrudniej jest wtedy, gdy więź zostaje przerwana przez śmierć jednej z nich. Gdy nie ma już możliwości, by zadzwonić, przytulić, przeprosić, podzielić się radością. Wtedy pozostaje żal, tęsknota i niespełniona potrzeba obecności.
Jeśli to nie śmierć rozdziela matkę i córkę, to wciąż jest przestrzeń, by budować tę bliskość – może już inną, dojrzalszą, spokojniejszą, ale nadal piękną.
Warto to docenić. Bo póki możemy do siebie zadzwonić, przytulić się, pokłócić i pogodzić – wciąż mamy coś bezcennego.
19/07/2025
Śmierć to ostatnie zadanie, jakie mamy do wykonania w życiu.
Nie da się go odłożyć na później.
Nie da się go zlecić komuś innemu.
To moment, przez który każdy z nas musi przejść sam – nawet jeśli jesteśmy otoczeni bliskimi, trzymani za rękę, wspierani.
To trudna, ale i głęboko ludzka prawda:
nikt nie umrze za nas, tak jak nikt nie przeżyje za nas naszego życia.
Dlatego warto zadawać sobie pytania – nie po to, by się bać, ale by żyć pełniej:
Czy żyję tak, jak naprawdę chcę?
Czy mam coś do dokończenia, do powiedzenia, do wybaczenia?
Czy buduję życie, z którym – kiedy nadejdzie ostatnie zadanie – będę mógł/mogła się pożegnać spokojnie?
To nie jest łatwa refleksja.
Ale może właśnie dzięki niej łatwiej będzie żyć naprawdę.
17/07/2025
Joanna Kołaczkowska była (i dla wielu nadal będzie) wyjątkową postacią polskiej sceny kabaretowej. Jej talent, poczucie humoru i autentyczność poruszały i rozśmieszały całe pokolenia.
W obliczu takiej straty wiele osób czuje żal, ale i potrzebę zatrzymania się, spojrzenia na swoje życie inaczej – głębiej.
Wraca pytanie: czy to, jak żyję, ma dla mnie sens?
Czy mówię ludziom, że ich kocham?
Czy mam odwagę odpuszczać, gdy coś nie moje – i sięgać po to, co naprawdę chcę przeżyć?
Nie wiemy, ile mamy czasu.
Ale mamy dziś.
I możemy żyć pełniej – z czułością,
z odwagą, z wdzięcznością.
Nie na pokaz. Dla siebie.
Bo życie na maksa… nie musi być głośne. Może być prawdziwe.
Be the first to know and let us send you an email when Renata Joanna Bury-psychoonkolog-online posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.
Contact The Practice
Send a message to Renata Joanna Bury-psychoonkolog-online:
Gdy ponad 20 lat temu chorowała moja mama, ze smutkiem, strachem, bezradnością musieliśmy radzić sobie sami. Moja mama, mój tata i ja. Każdy z nas przeżywał tę chorobę w samotności. Tata bał się nawet wymówić słowo ,,rak’’ bo to znaczyłoby, że ta choroba jest z nami a tak mógł udawać, że jej nie ma. Mówił, że to niestrawność, że wrzody, że stres. Ja na początku w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji. W końcu przyszedł ten dzień gdy otrzymaliśmy wyniki z diagnozą napisaną po łacinie - ,,adenocarcinoma”. Nazwę pamiętam do dziś. Nie znam łaciny ale ,,carcinoma’’ nie pozostawiała wątpliwości. Nie powiedzieliśmy mamie o diagnozie, chociaż dziś myślę, że wiedziała, bo przecież jej mama też chorowała na ,,raka’’. Stworzyliśmy razem prawie profesjonalny teatr, w którym było czworo aktorów, nasz trójka i ON. I graliśmy aż do jego i mamy końca, marnując cenny czas na bycie razem.
Potem zachorował tata. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie chcemy powtórki. Byliśmy w tej chorobie razem. Wzajemnie się wspierając, wciąż jednak bez żadnej pomocy z zewnątrz, uczyliśmy się na własnych błędach. Tato był moim pierwszym klientem. Myślę, że gdyby mógł powiedziałby, że dobrze się wywiązałam z zadania. Potem chorował jeszcze brat mojej mamy, jej przyjaciółka a potem moja. To wtedy postanowiłam, że będę pomagać. Na początku to była niewielka poradnia w niedużym miasteczku, którą prowadziła kobieta o dużym sercu, potem było hospicjum, miejsce, w którym człowiek uczy się rozumieć co tak naprawdę jest w życiu ważne. Wtedy też postanowiłam, że skończę studia podyplomowe aby swoje doświadczenie poszerzyć o niezbędną wiedzę. Takie były początki. Był rok 2011.
I tak już prawie dziesięć lat towarzyszę osobom, które potrzebują wsparcia w jednym z trudniejszych doświadczeń swojego życia. To dla mnie zaszczyt móc być członkiem ich zespołu, móc służyć im doświadczeniem i wiedzą.
Jeśli chorujesz, jeśli wspierasz chorego i chcesz mnie poznać. Zapraszam.