15/09/2025
Dobry się z Państwem...
O dość nietypowej porze, ale cóż zrobić. Dziś uprzedzając będzie długo, znaczy się nie wiem czy będzie, tak przypuszczam, ale raczej będzie, bo będzie rzecz o szkolnictwie i "dobrowolnej" możliwości wypisania...
Jako, że zostałem wytypowany do uczestnictwa w zebraniach rodziców z ramienia mojej rodziny, toteż uczestniczę w tych spotkaniach każdorazowo gdy są one organizowane.
I tak też było ostatnim razem, czyli pierwszym razem w tym roku szkolnym
Towarzystwo jak zwykle to co zwykle, mieszane... ale różne, rozumiemy się. Nie pałam potrzebą nawiązywania jakiejś bliższej relacji aczkolwiek po przebiegu poprzednich naszych spotkań powstał pewien obraz tej zbiorowości, gdzie da się wyodrębnić trzon takich wiecie "fajnych rodziców" i tzw. wolne elektrony, czyli pozostała część, wpadająca jedynie na siebie przy okazji ;)
Poszedłem na zebranie tym razem inaczej niż zwykle, czyli podpisać, wysłuchać jak jest coś do mnie adresowane imiennie, zapytać czy jest coś o czym warto bym wiedział i jak nie do to do widzenia się z państwem.
Tylko tym razem chciałem się czegoś dowiedzieć o tym nowym co to ma być dobrowolne do 25 września a potem już nie dobrowolne.
Chciałem zapytać o to czy np. mogę wypisać, ale z możliwością uczęszczania na zajęcia w formie wykładu... Więc cierpliwie słuchałem o kwestiach organizacyjnych.
I jest w końcu doszło do tego, że pojawia się nowy przedmiot i że można wypisać, a by wypisać, to trzeba deklarację złożyć.
Wyrwałem się więc z zapytaniem, czy jak wypiszę, to czy na zasadzie wolnego słuchacza jest możliwość?
Odpowiedź była żadna, pani nie wie.
Ktoś z sali za mną, rzuca, że nie... no nic, milczę, ale ciągnę dalej, a co będzie jak dziecko jednak w klasie pozostanie, nauczyciel wyrzuci?
Cisza była odpowiedzą a z tyłu, że to odpowiedzialność tego co wpisuje...
W tym momencie jedna z mam zagadała o religię, że ona chce wpisać i cyk pani daje deklarację, mama wypełnia.
Patrzę na to i pytam, czy pani ma takie deklaracje o religię, pani ma, to ja mówię, że w takim razie poproszę taką deklarację o tym całym zdrowiu bo chciałem jednak zrezygnować.
Pani mówi do mnie, że nie ma... że to trzeba sobie wydrukować i że to było przesyłane ma maila.
No lekko mnie to już zagrzało, bowiem nie wiem ale w moim świecie, świecie wiecie równości takiej sprawiedliwej, to jak mamy dwa przedmioty deklaratywne, to skoro na jeden pani ma kwity to i na drugi też mieć powinna, no a mówi, że nie ma argumentując, że było na maila i że to jest nowość i trzeba samemu...
Wskazałem palcem na kwit o religii, których kilka pustych pani jeszcze miała... i mówię, a to przecież jest stare i pani ma ;)
Ktoś tam z tyłu znów coś skrzeczy, że jak mnie nie stać, to zapłaci i mam nie dyskutować.
Miałem na końcu języka, że ja tu z nikim świń nie pasałem byśmy sobie tak po rajtach jechali... więc tylko poszło o tym, że tu nie chodzi o koszty tylko właśnie to, że jest to literalnie dyskryminacja.
Usłyszałem, że tu nie ma o czym rozmawiać i że szkoda czasu, przechodzimy dalej.
Owszem, ciężko było nie przyznać im racji... szkoda było na to czasu.
W roli widza bardziej niż uczestnika dotrwałem do końca, posłuchałem tego o czym ci ludzie mówią i przestało mi nawet być ich żal.
Dyskusja o sieci i grupach sprowadziła się do whatsuppa, gdzie powiedziałem hasło Discord a oni zrobili oczy...
Spłakali się, że się dziewczynki boją, bo pan od WF powiedział że r***ie drony przyleciały i może być wojna... I one się teraz boją.
Poparzyłem, zapytałem czy oni poważnie nie rozmawiali z dziećmi o tym, że wojna jest od 3 lat, nie wiadomo jak się to rozwinie i skończy i czy faktycznie nie przyjdzie nam albo uciekać, albo za karabin łapać... I warto z dzieckiem rozmawiać, powiedzieć, że jak coś to ma się kryć, uciekać, nie dotykać, powiadomić... może nawet opatrywać.
Ale odniosłem wrażenie, że mnie nie zrozumiano...
Skończyło się i poszedłem do domu... nieco sobie pomyślałem, że kurde, jeżeli tak ma to wyglądać ta lekcja tolerancji, zdrowia i bezpieczeństwa, to może lepiej będzie jak ja sam to ogarnę we własnym zakresie. No ale jednak dam jeszcze temu systemowi szanse... i w poniedziałek, czyli dzisiaj pójdę do szkoły do dyrekcji i zapytam o deklarację.
By uściślić, na zebraniu dowiedziałem się, że deklarację składa się w dyrekcji placówki, gdzie trzeba przynieść deklarację wypełnioną ;)
Założyłem jednak, że przecież to druk oficjalny i wymagany więc powinien być przecież w placówce dostępny... przekonamy się poniedziałek.
I nie piszę tego by kręcić aferę, czy coś... jak pijany jestem to zwykle piszę takie bzdury co mi się zdają albo zdawały, albo są tylko kreacją mojej wyobraźni i nikt nie wie zresztą które ja to napisało....
Więc wracając, myślałem sobie nad tym, że dam szanse systemowi i w poniedziałek pójdę do dyrekcji, poproszę o deklarację wypisania z religii i jak ją otrzymam poproszę o deklarację wypisania dziecka z edukacji zdrowotnej. Jak obie otrzymam, to podziękuję i wyjdę, jak nie otrzymam żadnej, to przeproszę za zamieszanie i wyjdę, jak dostanę z religii i nie dostanę z edukcji, to złożę swoją deklarację uprzednio faktycznie wydrukowaną... bo niestety założyłem, że mieć tego nie będą.
Poszedłem, wchodzę, dwie panie... Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam, ale ja z takim zapytaniem, czy można u pań dostać taki formularz do wypisania dziecka z religii ?
- A tak proszę, tylko wie pan tutaj mamy z takiej innej szkoły, ale to nie szkodzi, bo zmienimy i będzie dobrze...
Hmmmm... a wie pani co, bo jeszcze słyszałem że można wypisać z tego przedmiotu o zdrowiu, macie panie taką deklarację?
Pani na mnie spojrzała i powiedziała, nie... nie mamy, to trzeba sobie wydrukować z internetu, albo było wysłane na maila.
I tyle... Wyciągnąłem formularz z kieszeni, poprosiłem o długopis, podpis, data, drukowanymi. Pani przyjęła i położyła na półkę.
Nowy wspaniały świat... i każdemu świadomemu polecam to samo. Nie żeby bezwiednie wypisywać, tylko niech się sami przekonają, że to nie może się udać w obecnym systemie, gdzie niestety ale oni naprawdę nie rozumieją... jak wygląda dyskryminacja.
Miałem coś jeszcze napisać, ale przed oczami mam obraz rzecznik MSWiA podczas konferencji z żołnierzem po nalocie dronów gdzie powiedziała, że nie wysłano alertu, bowiem taki alert u niej jakby przeczytała wywołałby szok i potrzebę spakowania toreb i ucieczki z kraju WTF qrwa ja się pytam...
MON mówi o placaku, rzecznik o ewakuacji... kogo wyście ludzie wybrali.
W USA podają już oficjalnie to co internet pisał jakiś czas temu... dziwne nie? Przecież miał być prawakiem ;)