22/02/2021
Czy brak kultury osobistej ma jakiś wpływ na nasze życie? Np. na życie erotyczne?
Hmmm….. Tak sobie oglądam świat. Czytam sobie. No i zastanawiam się. Czy tylko ja widzę nagminne leczenie różnego rodzaju zaburzeń? Uparte tłumaczenie nie domagań za pomocą fachowo brzmiących terminów psychologicznych. Co rusz poruszana we wszelkiego pokroju miłosnych poradnikach kwestia np. braku szacunku. Mówię tu o narzekaniach głównie ze strony kobiet, że mężczyzna nie angażuje się w np. w prace domowe. W wychowanie dzieci. Równie częsty: brak komunikacji w związkach. Brak czasu. Czasu spędzanego razem. Brak należytej uwagi. Zaangażowania. Zagłębiając się w tego rodzaju lekturę szeroko otwieram oczęta. Ze zdziwienia je tak otwieram. Bo: narcyzm, kompleks Piotrusia pana, osobowość borderline itp. Itd. Wiadomo są takie. Żeby je jednak stwierdzić należ osobnika zbadać. Przede wszystkim wykluczyć uszkodzenie bądź też ewentualną chorobę mózgu. Diagnostyka to podstawa. Jeżeli ta wypada pomyślnie może warto pochylić się nad wspomnianą w tytule kulturą osobistą. Czy facet niepotrafiący np. obrać ziemniaków jest obarczony zespołem stresu pourazowego czy zwyczajnie leniwym i źle wychowanym? Czy ktoś, kto zdradza ma rozdwojenie jaźni? Czy może jest tchórzliwym pozbawionym wartości oraz szacunku dla samego siebie czymś trochę niżej umiejscowionym niż człowiek? Każdy kłamca to zaburzony mitoman? Mam podstawy twierdzić, że wszechobecny brak kultury staje się swoistą kulturą tych czasów. Że wartości wpajane nam przez babcie straciły ważność. Przeterminowały się. Prawdziwi faceci, mężczyźni wyginęli? Co jest objawem męskości? Kobiecości? Czy nie jest to przypadkowo zwyczajne dobre wychowanie? Bo jeśli:
,, - Walory intelektualne, takie jak: sposób myślenia, rozumienie pojęć, sprawność procesów myślenia (analiza, synteza, uogólnienie, konkretyzowanie, abstrahowanie), inteligencja (rozumiana nie, jako elokwencja, lecz jako zdolność, umiejętność przystosowania się do nowych, zmieniających się warunków życia i pracy)
- Wrażliwość emocjonalna, np. współodczuwanie, współprzeżywanie, identyfikacja, zrozumienie, wyrozumiałość, tolerancja itp. Chodzi tu przede wszystkim o zdolność do wczuwania się w cudze stany uczuciowe:
- Kierunkowy rozwój osobowości, obejmujący poglądy, postawy, przekonania, ideały życiowe oraz zawodowe itp.
- Przestrzeganie dobrych obyczajów i manier.
- Język, jakiego używamy w kontaktach z innymi.
- Taktowne zachowanie wobec innych, okazywanie szacunku, zainteresowania.
- Gotowość niesienia pomocy,
- Stosowanie godziwych metod działania:
- Skuteczność działania i wytwory tej działalności. Niewątpliwie elementem kultury osobistej jest efektywność (skuteczność) postępowania i jakość wytworów będących rezultatem zachowania się i pracy jednostki.
Walory etyczne, inaczej uwewnętrznione zasady i normy postępowania społeczno-moralnego:
- Dbałość o zdrowie i higienę osobistą.
- Dbałość o wygląd i urodę.
- Otwartość na kontakty z innymi ludźmi oraz umiejętność współdziałania i współżycia.
- Umiejętność panowania nad swoimi emocjami i cechami temperamentu oraz poczucie humoru.”
Jeśli są to cechy reprezentowane przez kulturalną osobę to ich brak jest zaburzeniem? Stanem wymagającym wielomiesięcznej terapii na leżance u słono opłacanego psychoterapeuty? Czy to nie jest przypadkiem zwyczajne chamstwo? Może to ,,zwyczajne chamstwo” jest zwyczajnym powodem rozpadu związków, rodzin, przyjaźni? Powodem samotności. Złamanych serc. Może uprawiane z ukrycia jest nazywane hejtem. Może to, co chcemy leczyć leczeniu nie podlega? Może najbardziej, s*xowne są osoby kulturalne. Może to w takich osobach widzimy męskość, kobiecość. Może to z nimi chcemy spędzać noce. Spędzać życie. Może to oni są powodem do dumy. Oparciem. Są marzeniem. Lekarstwem na wszelkie zło. Nie zapominajmy jednak o tym, że można być:
,,wykształconym chamem, nieuczciwym moralizatorem, sadystą emocjonalnym, utopistą lub cynikiem, pedantem aż do bólu, arogantem, ignorantem, preferującym zasadę, że ”cel uświęca środki”, mądrym flejtuchem, kulturalnym niedołęgą życiowym, niedostępnym bastionem dla innych nieobliczalnym partnerem.’’
Nie zapominajmy! I nie tolerujmy chamstwa tylko, dlatego, że da się je sprawnie podpiąć pod iście czarowne nazewnictwo. Może nadszedł czas nazywać rzeczy po imieniu? Czyż nie jest to właściwa terapia? Cierpiącym przecież współczujemy, opiekujemy się nimi. Małe dzieci całujemy w bolące po upadku kolanko? Gdzie wobec tego boli chorych na ,,nie kulturę”? Gdzie ich całować?