08/11/2025
Mitoman nie musi kłamać, żeby oszukiwać.
On często wierzy w swoje własne historie.
Tworzy świat, w którym wszystko ma sens, w którym jest ważny, wyjątkowy, niezrozumiany albo skrzywdzony. I potrafi ten świat sprzedać innym. Tak, że zaczynają patrzeć jego oczami.
Mitomania to nie zwykłe kłamstwo.
To mechanizm psychiczny, który pomaga przetrwać wstyd, poczucie winy, pustkę lub lęk przed przeciętnością. Każde kłamstwo pełni tu funkcję. Odbudowuje obraz siebie, przywraca uwagę, usprawiedliwia emocje. Dlatego te historie są tak wiarygodne, tak emocjonalne, tak pociągające.
Charakterystyczne jest to, że u mitomana wszystko ma dramatyczny ton. Każdy szczegół jest dopowiedziany, podkolorowany, z emocją, gestem i pauzą. Jest w tym ogromna teatralność i intensywność. I te skrajności: raz pewność siebie aż do przesady, zaraz potem płynne wejście w rolę ofiary. Zachwyt i rozpacz. Złość i łzy. Współczucie i oskarżenie.
Ta emocjonalna huśtawka nie jest przypadkowa.
To sposób regulowania emocji i wpływania na innych. Im silniejsze emocje wzbudzi, tym trudniej cokolwiek zweryfikować. Kiedy pojawia się dramat, szczegóły, łzy i „prawda, której nikt nie zna”, uruchamia się empatia.
A empatia bez faktów bywa ślepa.
Mitoman potrafi tak prowadzić narrację, że ludzie wokół zaczynają działać na podstawie nieprawdy.
Skłócić, nastawić, zasiać wątpliwość, zdobyć lojalność. Wszystko po to, by utrzymać swoją wersję świata. I to właśnie wtedy mitomania przeradza się w manipulację.
Kiedy kłamstwo zaczyna żyć własnym życiem,
a inni zaczynają powtarzać je jako fakt, powstaje nowa rzeczywistość zbudowana na emocjach, nie na prawdzie.
I wtedy już nie chodzi o kłamstwo.
Chodzi o wpływ. O władzę nad tym, jak inni widzą świat.
Mitomania jest jak emocjonalny teatr.
Pełen wzruszeń, napięcia, rozpaczy, pasji, bólu, gniewu, łez i uniesienia.
Tylko że za kurtyną często stoi lęk przed byciem nikim.
Dobranoc albo dobry wieczór.
A.