21/02/2025
GRANICE ❤️
Jednymi z powodów, dla których różne osoby nie przepadają za kotami są takie, że:
- kot "jest za bardzo niezależny"
- z kotem "nie da się nawiązać relacji".
Dlaczego? Bo kot ma swój świat, ma swoje granice, których strzeże i nie jest na każde zawołanie.
Generalnie zwierzaki to mają: ten szczególny instynkt, który nie pozwala zbyt blisko (lub zbyt szybko lub w ogóle) się zbliżać, ale to właśnie po tych udomowionych można doskonale granice obserwować i się ich uczyć.
Od dzieciństwa wielu z nas było nagradzanych ZA BRAK granic. Nie posiadanie ich było wzmacniane, a nasza wolność kończyła się tam, gdzie stawialiśmy granice naszym opiekunom.
W związku z tym nauczyliśmy się, że nasze własne a czasem odmienne potrzeby od potrzeb naszych bliskich, niezależność, są czymś niewłaściwym, nieadekwatnym, raniącym drugą osobę.
To zaczyna się czasem od powtarzanych sytuacji, kiedy opiekun mówi do dziecka: "musisz to zjeść, bo będzie mi przykro", "jak dalej będziesz się tak zachowywać, to się rozchoruję / mama cię zostawi" etc. Albo karania dziecko złym humorem/obrażeniem się lub nie odzywaniem się za to, że chciało coś innego niż opiekun. To zresztą, moim zdaniem, jedna z okrutniejszych form manipulacji i uczenia dziecka tego, żeby nie ufało swoim potrzebom, obserwacjom, swojemu ciału. I uczącym nas obwiniania się za to, ze się czuje inaczej, chce i potrzebuje czegoś innego. A dziś, kiedy jesteśmy duzi, ciagle, ciekawe skąd, słyszymy radio-głos w swojej głowie: "jestem przewrażliwiony/a, chyba chcę za dużo, może powinienem się zmusić".
To, jak i wiele podobnych sytuacji, uczy nas miedzy innymi że:
a) niezależność i samodzielność jest przeciwko relacji
b) nasza autonomia i możliwość decydowania o sobie oznacza ryzyko utraty relacji, a nie wewnętrznym światem związanym z rozpoznawaniem samego siebie i widzeniem samego siebie
c) przekonania, że nasze potrzeby/pragnienia lepiej pomijać/rezygnować z nich, celem zadowolenia innej osoby
Kończy się to np, tym:
- że się obwiniamy, dowalamy sobie za obecność naturalnych i adekwatnych potrzeb, za to co lubimy a co nie; dyskutujemy ze sobą, umniejszamy sobie, tłumaczymy się, ze czegoś chcemy (lub nie)
lub:
- że uważamy osobę, która stawia granice, za agresywną, toksyczną, przeciwko nam, przeciwko relacji, oddalającą się, nieadekwatną, traktujemy czyjeś granice jako atak na siebie.
Bo całość związana jest również z tym, ze niespecjalnie byliśmy uczeni obchodzenia się z granicami innych osób, przyjmowania ich i szanowania.
Więc „ground-breaking” sprawa:
nie da się ufać komuś i czuć przy kimś bezpiecznie, kto nie pokazuje granic - nie wiemy, co lubi, czego potrzebuje, czego tak naprawdę chce -> więc nie da się poznać drugiej osoby kiedy nie wiemy nic o jej potrzebach, co ją złości, smuci, cieszy. Nie mamy wtedy kontaktu z autentyczną, prawdziwą, czującą częścią tej osoby – więc nie ma szansy na autentyczność i szczerość w relacji.
To mogą być codzienne granice w postaci formy spędzania czasu, do złożonych w postaci tego, że nie mówię, że to co powiedziałaś było dla mnie bolesne lub w trakcie seksu nie mówię ci jak chcę i lubię być dotykana i się zmuszam, do tego, żeby w tym trwać etc.
W związku z tym, nie będziemy umieć odpowiedzieć na żadną potrzebę, bo nie wiadomo gdzie jest poprzeczka - wszystko co zrobimy będzie albo za mało, albo za dużo/bardzo, albo nie tak, spalimy się jak zapałka próbując zrobić wszystko, żeby kogoś zadowolić, ale ponieważ nie wiadomo gdzie jest poprzeczka to zawsze możemy rozwalić sobie głowę.
Nie da się stworzyć AUTENTYCZNEJ RELACJI I POŁĄCZENIA z kimś, kto:
a) oczekuje zaspokajania wszystkich swoich potrzeb i nie toleruje tego, że my mamy jakieś swoje granice i/lub
b) sam mówi, że na wszystko się zgadza i nic mu nie przeszkadza. Jeśli może być tak, albo tak, to znaczy że jest wszystko jedno, a "wszystko jedno" to w żaden sposób nie jest bezpieczne, budujące zaufanie i stabilność.
Nasze pragnienia, uczucia, granice (czegoś chce mniej lub więcej, to mi pasuje a to zupełnie nie, to ponegocjujmy) umożliwiają poznawanie, bliskość, tworzą intymny świat i w rezultacie budują mosty połączeń. Dzięki temu mogę być na ciebie uważna, wiem co lubisz i jak mogę ci sprawić przyjemność, wiem też czego nie lubisz, co cię zraniło i kiedy się zatrzymać i zmienić swoje zachowanie, lub przeprosić.
Innymi słowy, granice są o widzeniu:
- są o naszym świecie wewnętrznym i tym, co nam służy i nam pomaga, np. odpocząć, być dotykanym w sposób i w miejsca, które nam sprawiają przyjemność
- pozwalają nam czuć się ze sobą bezpiecznie: nie opuszczamy siebie, jesteśmy autentyczni, pozwalamy drugiej stronie nas poznać
- dzięki granicom unikamy sytuacji, że myślimy, że ktoś nas źle traktuje lub nas nadużywa, podczas gdy to my sami nadużyliśmy siebie nie mówiąc na samym początku, że coś nam przeszkadza (nikt nie ma zdolności domyślania się)
- chronią nas przed przekonaniem, że ktoś powinien wiedzieć jak nas traktować
- pomagają budować mosty pomiędzy osobami, bo są o potrzebach, na które ktoś może odpowiedzieć, a my odpowiedzieć na czyjeś potrzeby
- pomagają zaznaczać i uszanować chciane i niechciane / lubiane i nielubiane / akceptowane i nieakceptowane zachowania w relacji
- wreszcie: dzięki granicom dbamy o to, co dla nas ważne (uwielbiam porównywać to do ogródka, który pielęgnujemy, a gdzie mamy ulubione kwiatki i pomidorki i wiem, jak chcę, żeby były traktowane)
Wreszcie: granice są o miłości, bo WIDZĘ SIEBIE i to co mi służy a co już nie, i podobnie widzę ciebie 🙂
dobrego piąteczku!!!