05/10/2025
"Wyjątkowo trudnym doświadczeniem jest poczucie samotności pośród ludzi. W suicydologii ukuło się powiedzenie, którego ojcami są profesorowie – Brunon Hołyst i Adam Czabański. Ten pierwszy często wspominał, że ludzie popełniają samobójstwo z braku miłości, drugi dodał, że z braku poczucia miłości.
Może być tak, że nawet otoczeni rodziną nie potrafimy z żadnym
z jej członków nawiązać relacji, która zaspokaja nasze potrzeby: akceptacji, bliskości i troski, niezbędne do poczucia, że jesteśmy kochani.
Zdarza się jednak też tak, że bliscy mają wrażenie, że dają nam to wszystko, ale my tego nie odczuwamy. Mijamy się, ponieważ nie wypracowujemy wspólnego języka, dzięki któremu możliwa stałaby się komunikacja konieczna nie tylko do nawiązania relacji, ale także do jej pogłębienia. O relacje trzeba się troszczyć i to jest codzienny trud. Nie są one osiągnięciem, które raz zdobyte możemy odstawić na półkę z satysfakcją i poczuciem dokonania czegoś istotnego, co nie potrzebuje już naszej uwagi, bo jest w naszym posiadaniu.
Relacji nie mamy na własność ani na wieczność. Relacje podlegają wpływom, są zmienne, a także narażone na rozmaite zewnętrzne niebezpieczeństwa. Rodzina, w której relacje są zaniedbane, a członkowie wzajemnie się sobą nie interesują i nie troszczą o siebie, często staje się tylko rodziną biologiczną, połączoną więzami krwi, niedającą nam wsparcia, którego potrzebujemy. Dlatego część osób swoją rodziną nazywa przyjaciół i znajomych, którzy stają się im bliżsi od biologicznej. Z rodziną z wyboru łączą ich wspólne wartości, szacunek, troska, bliskość i wzajemne zainteresowanie.
Nie wybieramy rodziców ani miejsca urodzenia, w przeciwieństwie do męża, żony, partnera czy partnerki. Relacje z osobami spoza rodziny budujemy sami. Ale także te relacje staną się tylko zewnętrzną formą niespełniającą naszych potrzeb, jeśli nie będziemy o nie dbać.
Bardzo trudna jest także pauza relacyjna.
Pamiętam rozmowę z pewnym czterdziestolatkiem, który prosił mnie o wsparcie w relacji z córką. Martwiło go to, że ona nie chce z nim rozmawiać, nie mówi mu o swoich problemach, a przecież to niemożliwe, że ich nie ma. Gdy zapytałam tę dziewczynę, dlaczego nie rozmawia z ojcem, odpowiedziała: „My już tak długo ze sobą nie rozmawiamy, że nie wiedziałabym, od czego zacząć. Mój tata zatrzymał się na poziomie, kiedy dał małej córeczce szczeniaka pod choinkę, a ja w międzyczasie miałam próbę samobójczą, zerwałam z chłopakiem i zażyłam tabletkę dzień po”.
Jeśli w relacji z bliskim, zwłaszcza z nastoletnim dzieckiem, u którego bardzo dużo się dzieje, nastąpi przerwa – niekiedy przeradzająca się w wyrwę – trudno ją potem nadrobić. Trzeba wtedy zacząć od odbudowania zaufania, a to zawsze wymaga czasu. Nie można jedną zaaranżowaną rozmową odbudować czegoś, co traciliśmy latami. Nie ma też na to jakiegoś konkretnego sposobu ani magicznych słów. Potrzebne są natomiast wysiłek oraz cierpliwość, a także otwartość i powstrzymanie się od wszelkiego rodzaju osądzania i pouczania. Teksty: „A nie mówiłam/
em?” czy „Ostrzegałam/em cię, ale nie chciałaś/eś słuchać” nie poprawią sytuacji ani nie odnowią relacji, wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej upewnią w tym, że jej nie ma, a nawet mogą zniechęcić do tego, by ją odbudować."
Fragment najnowszej książki "Przywróceni do życia. Pokonać samobójstwo" https://www.empik.com/przywroceni-do-zycia-pokonac-samobojstwo-witkowska-halszka-monika-tadra,p1638027241,ksiazka-p
Zdjęcie: Pierre Pellegrini