27/08/2025
https://www.facebook.com/share/p/1CbRmPQJgL/
MASKOWANIE CECH AUTYSTYCZNYCH – CODZIENNA GRA, KTÓRA DRENUJE WNĘTRZE
Jest to zjawisko, o którym wciąż mówi się za mało. Dla wielu osób autystycznych jest ono codziennością – to ich próbą dostosowania się do świata, który od dzieciństwa daje sygnał: „bądź jak inni”.
Maskowanie cech autystycznych oznacza świadome lub półświadome ukrywanie swoich autystycznych cech, tłumienie reakcji, naśladowanie zachowań neurotypowych. Chodzi o to, by wyglądać „normalnie”, nie zwracać na siebie uwagi, nie prowokować pytań ani komentarzy.
Oczywiście jest to możliwe przede wszystkim w przypadku osób, które funkcjonują na takim poziomie, że potrafią udawać kogoś, kim nie do końca są.
DLACZEGO WIELE OSÓB W SPEKTRUM AUTYZMU TO ROBI?
Aby pasować – by uniknąć odrzucenia, oceniania, by nie czuć się wiecznym outsiderem.
By spełniać oczekiwania – społeczeństwo, a szczególnie kobiety, oczekuje od nas „grzeczności”, „przystosowania”, „społecznej sprawności”.
By chronić się przed niezrozumieniem – bo brak maski często bywał karany kpiną, krytyką albo wykluczeniem.
Ale cena jest wysoka. Chroniczne zmęczenie, samotność, poczucie bycia kimś innym niż naprawdę się jest. To życie w trybie „udawania”, w którym rola zasłania prawdziwego człowieka.
HISTORIA LEXI JONES
Lexi Jones, córka Davida Bowie i Iman, przez całe życie czuła, że jest „innego rytmu” niż reszta świata. Niedawno podzieliła się diagnozą autyzmu, opisując ulgę i poczucie zrozumienia, jakie jej przyniosła.
„Autyzm nie ma jednego wyglądu, jednego głosu ani jednej postaci. Pojawia się w wielu formach, a wielu z nas uczy się go ukrywać, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.”
„Niedawno zdiagnozowano u mnie autyzm i w końcu nabrało sensu tak wiele rzeczy, które przez całe życie dźwigałam w ciszy.”
W eseju "The Quiet Effort: Neurodivergence Through My Lens" Lexi przyznała:
„Całe życie czułam, że jestem inna. Jakbym próbowała nadążyć za czymś, co inni dostają naturalnie. Nigdy nie czułam, że naprawdę gdzieś przynależę, i ostatecznie maskowanie zostawiło mnie całkowicie wyczerpaną.”
Opisała też, jak bardzo ta codzienna gra ją kosztowała:
„Cały czas staram się panować nad przytłoczeniem, analizuję każde społeczne zachowanie i próbuję wyglądać spokojnie, gdy wcale tak się nie czuję. To, że potrafię się wtopić w tłum, nie znaczy, że to przychodzi naturalnie... Bardziej przypomina to rolę, którą zbudowałam przez lata, a nie odbicie tego, jak naprawdę myślę, czuję czy funkcjonuję.”
Kiedy wreszcie usłyszała diagnozę, nie zmieniła się w inną osobę. Ale w końcu zyskała język, by opisać to, co czuła całe życie.
„To przyniosło mi ulgę. Nie dlatego, że wszystko od razu się rozwiązało, ale dlatego, że wreszcie nabrało sensu. To przytłoczenie, wrażliwość, maskowanie, wypalenie, to nieustanne poczucie bycia poza rytmem. Teraz wiem, dlaczego tak jest... Wciąż jestem sobą. Ale teraz mogę być sobą z większym zrozumieniem, większym współczuciem dla siebie i z mniejszym wstydem.”
Dlaczego ta historia jest ważna?
Lexi pokazuje doświadczenie tysięcy osób, które od dziecka uczono, że „muszą się postarać”, by być akceptowane. Że naturalne reakcje to coś do naprawienia.
Ale maskowanie nie znika bez śladu. Prowadzi do wypalenia, depresji, problemów z tożsamością. Odbiera siły i poczucie autentyczności.
Dlatego jej historia to także apel o empatię. Jeśli ktoś „dobrze sobie radzi” społecznie, to nie znaczy, że nie jest zmęczony czy samotny pod powierzchnią.
Maski bywają niewidoczne. Ale kosztują prawdziwego człowieka bardzo wiele.
Zdjęcie: Daily Mail