Wiejski Zielarz

Wiejski Zielarz Nie ma już Wiejskich Zielarzy

Związani z naturą jesteśmy od zawsze, szacunek do innych istot, troska o ich dobrostan, wysiłek by nieść pomoc.

Oto miara człowieczeństwa. Przyłóż ucho do ziemi i wsłuchaj się w głos matki natury.

BRAMA DO ZIÓŁ WIEJSKIEGO ZIELARZA Jesień coraz częściej zaprasza nas do spiżarni. Na półkach lśnią słoje z kompotami, so...
05/11/2025

BRAMA DO ZIÓŁ WIEJSKIEGO ZIELARZA

Jesień coraz częściej zaprasza nas do spiżarni. Na półkach lśnią słoje z kompotami, sokami, sałatkami, warkocze cebul zwisają z belek, a obok nich w rzędach stoją ogórki i inne domowe cudowności.

Gdy śnieg zacznie skrzypieć pod stopami, każda spiżarnia musi mieć pełny brzuszek — nie może w niej zabraknąć także ziół. Bo gdy saniami do medyka daleko, a wieczory wcześnie zaglądają w okna, tylko one niosą ratunek i ciepło.

Czas pędzi jak szalony.

Zegary zdają się wybijać godziny co kwadrans. Sąsiedzi mówią, że Święta tuż, a my jeszcze zimowych płaszczy nie powiesiliśmy w szafach, o wypastowanych butach nawet nie wspominając.

DZIELIĆ SIE DOBREM

Uwielbiam tę chwilę, gdy idąc przez szeleszczące liście puszczam wolno myśli i nabieram sił, by dzielić się dobrem.

A JEST SIĘ CZYM DZIELIĆ

Decyzja zapadła — dla Wiejskiego Zielarza życiowa. Od lat czuję więź ze światem roślin i zwierząt.

Dzielę się wiedzą o ziołach, ale zawsze marzyłem, by robić to inaczej — prawdziwie, z serca, jak dawni zielarze.

BO GDYBY TAK..

Bo gdyby tak zebrać dziewięć ważnych ziół i umieścić je w każdej domowej spiżarni…

Połączyć ich siłę i nauczyć, jak z niej korzystać…

Wtedy natura, od której tak się oddaliliśmy, znów zatroszczyłaby się o nas jak dawniej.

Wrócilibyśmy do domu z dalekiej podróży.

DZIEWIĘĆ SIŁ DLA DOMU

Mając dziewięć sił — dziewięć rytuałów — moglibyśmy przygotowywać cudowne napary, poprawiać sen, cerę, samopoczucie, a nawet wzmacniać odporność w zimowe dni.

Na stole pojawiłyby się ziołowe ciasteczka, w wannie – aromatyczne kąpiele, w powietrzu – pachnące inhalacje. A przy stole – rozmowy i śmiech, bo zioła łączą ludzi, przynoszą ciepło i otwierają serca.

Jako Wiejski Zielarz zamykam susze w ciemnych słojach, opisuję je, dołączam ryciny i sentencje wzmacniające działanie. Bo moc dobrego słowa to spoiwo między światem ludzi a światem, w którym żyją rośliny i zwierzęta.

Spieszę się, by zdążyć na Święta.

Za mną tysiące stron starych ksiąg, receptury prawie gotowe, brązowe szkło już w drodze od kupców.

Brama do Ziół wkrótce wpuści Was do świata życzliwości i magii natury.

A ja, Wiejski Zielarz, wyruszę w nową drogę — tę, o której marzyłem od trzydziestu lat

Dziewanno, Dziewanno, moja Złota Panno,na gardło twa rada – miodem zauroczyć,z lipą w taniec skoczyć.Wiejski ZielarzDzie...
27/10/2025

Dziewanno, Dziewanno, moja Złota Panno,
na gardło twa rada – miodem zauroczyć,
z lipą w taniec skoczyć.
Wiejski Zielarz

Dziewanna to jedno z najbardziej charakterystycznych ziół naszych łąk i przydroży. Wysoka, smukła łodyga, żółte kwiaty i miękkie, omszone liście sprawiają, że trudno jej nie zauważyć.

Rośnie tam, gdzie jest dużo światła – na nasłonecznionych skarpach, miedzach, polnych drogach, nieużytkach i porzuconych siedliskach. Najlepiej czuje się na glebach ubogich, suchych i piaszczystych.

W Polsce występuje dziko w całym kraju, choć szczególnie obficie spotkamy ją na południu – od Małopolski po Podkarpacie.

W zielarstwie znana jest jako VERBASCUM.

W polskiej tradycji zielarskiej za najcenniejsze uznawano przede wszystkim Dziewannę wielkokwiatową (Verbascum densiflorum) oraz Dziewannę kutnerowatą (Verbascum phlomoides).

Pierwsze wzmianki o niej znajdujemy już w dawnych zielnikach. Syreniusz, opisując jej zastosowanie lecznicze, zanotował, że „kwiatki się w piersiach rozgrzewają, a ciężkie powietrze lżej wchodzi”, co pokazuje, że od stuleci stosowano ją głównie przy kaszlu, przeziębieniu i osłabieniu oddechu.

Dziewanna ma również swoje miejsce w historii wierzeń. Pierwszy raz pojawia się jako postać mitologiczna w zapiskach Jana Długosza w XV wieku, który porównał ją do Diany – rzymskiej bogini lasów i księżyca.

Przez lata część badaczy uważała, że Długosz zbyt mocno oparł się na analogii do mitologii rzymskiej, jednak współcześnie coraz częściej przyjmuje się, że kult Dziewanny istniał w tradycji słowiańskiej, choć został później przekształcony.

Na przestrzeni wieków symbol Dziewanny powoli zaczął być zastępowany przez postać Matki Boskiej Gromnicznej. Nie jest to przypadek — to właśnie z pędów dziewanny tworzono knoty do świec i pochodni, które miały chronić dom przed piorunem, ogniem i złym losem.

Dziewanna – ŚWIATŁO, OGIEŃ I OCHRONA DOMU

Dziewanna od dawna była kojarzona ze światłem i ogniem, nie
tylko ze względu na swój żółty kolor. Jej wysoki, prosty pęd doskonale nadawał się do wyrobu knotów, pochodni i świec.

Suszoną łodygę zanurzano w łoju lub wosku, a po zastygnięciu otrzymywano naturalną świecę, która długo się paliła i dawała jasny płomień. W wielu wsiach uważano, że taki ogień „spala to, co złe”, dlatego zapalano dziewannę w szczególnych chwilach – podczas burz, chorób i rodzinnych trudności.

Syreniusz wspomina o niej również w tym kontekście, wskazując na jej działanie rozgrzewające i „otwierające oddech”. W jednym z opisów zanotował, że „kwiatki jej w piersiach rozgrzewają, a ciężkie powietrze lżej wchodzi”, co dobrze tłumaczy, dlaczego palenie dziewanny miało symbolicznie „przeczyszczać” dom i ludzi z chorób.

Z czasem zwyczaj korzystania z dziewanny przy ochronie domostwa zaczął łączyć się ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej. Nie bez powodu: w wielu miejscach to właśnie pędy dziewanny były dawniej knotem do gromnic, a później zostały stopniowo zastąpione woskiem. Dawne wierzenia mówiły, że światło zapalonej dziewanny „trzyma zło z daleka od progów”, a płomień potrafi „uciszyć burzę i gniew nieba”.

W tradycji ludowej dziewannę stawiano również w narożnikach domów lub zawieszano nad drzwiami. Wierzono, że chroni przed uderzeniem pioruna, przed niechcianymi gośćmi oraz przed chorobą.

Z czasem te funkcje przejęła gromnica – i choć na świecy widniał już symbol chrześcijański, sama idea pozostała niemal ta sama: światło miało chronić.

W zielarstwie klasztornym dziewanna nie była ziołem pierwszego wyboru, ale pojawia się u św. Hildegardy z Bingen w kontekście oczyszczania oddechu i rozgrzewania organizmu. Hildegarda pisała o ziołach „które przynoszą ciepło tam, gdzie człowiek staje się zimny” – i właśnie do takich roślin zaliczano dziewannę, wykorzystywaną w naparach na chłód i osłabienie płuc.

Dziewanna W MEDYCYNIE I W DOMU – zastosowanie dawniej i dziś

Dziewanna była jednym z tych ziół, które w polskich domach trzymano „na wszelki wypadek”. Była stosowana prosto – bez skomplikowanych receptur, bez długich przygotowań. W medycynie ludowej używano jej przede wszystkim przy problemach z oddychaniem, przeziębieniu, kaszlu i osłabieniu po chorobach.

Zarówno kwiaty, jak i liście miały swoje zastosowanie, choć najcenniejszym surowcem od zawsze był kwiat.

W wielu domach robiono z niej zwykły napar. Zalewano łyżkę suszonych kwiatów gorącą wodą, odstawiano na kilka minut i pito ciepły napój kilka razy dziennie. Taki sposób był stosowany przez pokolenia i uchodził za bezpieczny również dla dzieci. W starych zielnikach wspominano, że dziewanna działa łagodząco, „oczyszcza piersi” i ułatwia oddychanie – szczególnie w okresie zimowym i przy częstych infekcjach.

W tradycji ludowej dziewannę podawano także osobom starszym oraz tym, którzy długo dolegliwości „trzymali w piersi”. Mówiono, że „rozwiązuje kaszel”, a jej napar przynosi ulgę po przemarznięciu i po ciężkiej pracy na dworze.

W zielarstwie klasztornym i medycznym dziewannę ceniono za działanie osłaniające na błony śluzowe. Ks. Kneipp oraz później o. Künzle podkreślali, że zioła o śluzowym działaniu są szczególnie cenne u osób osłabionych i wrażliwych.

O. Künzle pisał o roślinach, które „niosą ulgę w piersiach, gdy oddech staje się ciężki”, a dziewanna należała właśnie do tej grupy – roślin łagodzących i nieobciążających organizmu.

Dziś dziewanna wciąż może pełnić taką samą rolę. Działa łagodnie, nie jest agresywna dla układu pokarmowego i dobrze łączy się z innymi ziołami oddechowymi, takimi jak lipa, podbiał, tymianek czy kwiat bzu czarnego. To sprawia, że chętnie wykorzystuje się ją w mieszankach ziołowych na okres jesienno–zimowy.

JAK KORZYSTAĆ z dziewanny dziś – domowo i bez komplikacji

Dziewanna to jedno z tych ziół, po które warto sięgać wtedy, gdy oddech staje się cięższy, a organizm potrzebuje ciepła i wsparcia.

Najczęściej używa się jej przy kaszlu, przeziębieniu, chrypce oraz po okresach osłabienia układu oddechowego. Jej działanie jest łagodne, dlatego dobrze sprawdza się również u osób delikatnych, starszych i u dzieci.

DLA KOGO jest szczególnie pomocna?

• dla dzieci – kiedy pojawia się kaszel, chrypka, problemy z odkrztuszeniem
• dla dorosłych – przy przeziębieniu, po przemarznięciu, przy „zaleganiu” w klatce piersiowej
• dla seniorów – gdy oddech jest płytki i potrzeba wsparcia łagodnego, bez obciążenia organizmu
• dla palaczy i byłych palaczy – pomaga oczyścić drogi oddechowe
• po infekcjach oddechowych – jako wsparcie w powrocie do pełni sił

Działa w sposób prosty do zrozumienia: osłania błony
śluzowe, rozgrzewa i ułatwia oddychanie.

Syreniusz pisał o niej, że „kwiatki jej w piersiach rozgrzewają”, co dobrze oddaje to, jak organizm odczuwa ulgę po wypiciu naparu.

JAK STOSOWAĆ dziewannę w domu?

– najprościej w formie naparu z suszonych kwiatów, pity ciepły, małymi łykami
– można łączyć ją z innymi łagodnymi ziołami oddechowymi, takimi jak lipa czy bez czarny
– w okresie zimowym warto mieć ją pod ręką, tak jak kiedyś trzymano ją w kuchennej szafce „na kaszel”

Dziewanna jest ziołem łagodnym, ale jak każde zioło powinna być stosowana z rozsądkiem. Nie jest środkiem „natychmiastowym”, działa delikatnie i wspierająco. To roślina, która pomaga organizmowi wrócić do równowagi, zwłaszcza wtedy, gdy ciało jest wychłodzone, zmęczone lub osłabione.

5 PROSTYCH MIESZANEK Z DZIEWANNĄ – DO DOMU, NA CODZIEŃ

Dziewanna to jedno z najłagodniejszych i najpiękniejszych ziół na oddech, kaszel i osłabienie zimą.

Poniżej 5 prostych przepisów, które zrobisz z kilku łyżeczek ziół.

1. Na pierwsze objawy przeziębienia Gdy zaczyna „łapać”, pojawia się dreszcz, zmęczenie.
Do kubka (250 ml):
• Lipa – ½ łyżeczki
• Dziewanna – ½ łyżeczki
• Rumianek – ¼ łyżeczki
Parzyć 10–12 min pod przykryciem (85–90°C).
Osłodzić miodem lipowym po przestudzeniu.

2. Na kaszel i drapanie w gardle (także dla dzieci)
Łagodzi, „kładzie koc na gardle”, dobre na noc.
Do kubka:
• Dziewanna – ½ łyżeczki
• Babka lancetowata – ½ łyżeczki
• Rumianek – ¼ łyżeczki
Parzyć 12 min, dobrze przecedzić przez drobne sitko/gazę.
Miód akacjowy – dla chętnych.

3. Po chorobie – na powrót sił
Gdy organizm schodzi z temperatury, ale jeszcze „brakuje mocy”.
Do kubka:
• Pokrzywa – ½ łyżeczki
• Dziewanna – ½ łyżeczki
• Lipa – ¼ łyżeczki
Parzyć 12–15 min.
Bez miodu – jeśli chcemy oczyszczać.

4. Dla gardła i głosu (dla dorosłych)
Dla nauczycieli, trenerów, mówców, osób pracujących głosem.
Do kubka:
• Dziewanna – ½ łyżeczki
• Szałwia – ¼ łyżeczki
• Lipa – ¼ łyżeczki
Parzyć 10 min.
Pić max 2 dni pod rząd.
UWAGA! Dla dzieci zamiast szałwii → dać rumianek.

5. Na zimowy nastrój i ciepło dla ciała (dla dorosłych)
Gdy zimą siada energia i humor.
Do kubka:
• Dziewanna – ½ łyżeczki
• Dziurawiec – ½ łyżeczki
• Lipa – ¼ łyżeczki
Parzyć 10–12 min.
Pić popołudniami, nie przed snem.
Uwaga: dziurawiec ma interakcje z lekami i zwiększa wrażliwość na słońce.

Zasada wspólna dla wszystkich mieszanek
✅ Temperatura: 85–90°C (nie wrzątek)
✅ Parzyć pod przykryciem
✅ Miód dodawać dopiero, gdy napar nie parzy w usta (

NAGIETEK – SŁOŃCE UBOGICH  ZANIM ZACZNIE SIĘ OPOWIEŚĆ Zanim zanurzymy się w świat nagietka, warto spojrzeć na niego tak,...
09/10/2025

NAGIETEK – SŁOŃCE UBOGICH

ZANIM ZACZNIE SIĘ OPOWIEŚĆ

Zanim zanurzymy się w świat nagietka, warto spojrzeć na niego tak, jak patrzyli nasi przodkowie – nie przez pryzmat substancji czynnych, lecz przez światło.

Nagietek to roślina słońca, które potrafi zakwitnąć nawet w chłodnym wietrze, rozchylać płatki, gdy świat się budzi, i zasypiać, gdy dzień się kończy.

Syreniusz pisał o nim, że „kwiatki się otwierają, kiedy słońce wschodzi, a z zachodem zamykają; dla tego się zwać może zegarem wiejskim.”

Trudno o piękniejszy obraz – zegar z płatków, który mierzy nie czas, lecz rytm życia.

MIŁOSNA WRÓŻBA

Nagietek (Calendula officinalis L.) towarzyszył ludziom od wieków – zarówno w ogrodach, jak i w leczniczych opowieściach
W polskiej kulturze ludowej był symbolem czystości, odnowy i domowego spokoju.

W przekazach etnograficznych (Kujawska 2012, Łuczaj 2011) nagietek pojawia się w ogrodach przyzagrodowych, najczęściej „dla ozdoby i zdrowia”, bo jak mówiono na Kujawach – „gdzie kwitnie nagietek, tam choroba nie zagości.”
Jego złote płatki wplatano w bukiety święcone 15 sierpnia, a suszone kwiaty przechowywano w woreczkach z zielem świętojańskim i rumiankiem jako talizman przeciwko „złym snom i niespokojnemu sercu”.

W Małopolsce wierzono, że napar z nagietka „rozjaśnia duszę i spojrzenie”, a dziewczęta używały płatków w miłosnych wróżbach – jeśli kwiat zamknął się o zachodzie słońca, miało to oznaczać miłość odwzajemnioną.

W DAWNYCH KSIĘGACH

Nagietek był ulubieńcem dawnych zielarzy. Już w renesansowych herbarzach zachwycano się jego trwałością i zapachem.

W Zielniku Szymona Syreniusza (1613) czytamy:

„Wszystkim wieśniakom znajomy Nogietek. (...) Kwiatki się otwierają, kiedy słońce wschodzi, a z zachodem zamykają. Dla tego się zwać może zegarem wiejskim. (...) Rośnie dobrowolnie po łąkach i w ogrodzie bywa siany. Gorzki jest i suchy, gorący w pierwszym stopniu, otwiera, pobudza, ciecze utwierdza.”

To zdanie – pełne prostoty i głębi – pokazuje jak wiele informacji może nieść obserwacja

W dalszej części Syreniusz opisuje jego wszechstronność:

ZIELE NA RANY PRZYKŁADANE GOI JE

„Ziele na rany przykładane goi je. Maść na węgry, świerzb, siność, czerwoność twarzy, ciecze utwierdza i serce posila.”
Widać w tym renesansowy zachwyt nad ziołem, które leczy zarówno ciało, jak i ducha – „posila serce”.

Również Mattioli w Commentarii in Dioscoridem (1565) pisał, że „Calendula aperit et purgat” – „nagietek otwiera i oczyszcza”.

AGENCJA LEKÓW POTWIERDZA

Współcześnie właściwości nagietka potwierdza Europejska Agencja Leków (EMA) w monografii Calendulae flos.

Zgodnie z nią kwiat nagietka stosowany jest tradycyjnie w łagodzeniu:

• drobnych stanów zapalnych skóry,
• oparzeń słonecznych,
• powierzchownych ran i otarć,
• a także w stanach zapalnych jamy ustnej i gardła (płukanki i napary).

EMA podkreśla jego bezpieczeństwo i długą historię stosowania, co czyni nagietek jednym z nielicznych ziół o tak silnym umocowaniu zarówno w tradycji, jak i w nauce.

To niezwykle ważne – bo dziś, gdy rośliny coraz częściej muszą „udowadniać” swoją moc, nagietek pozostaje dowodem na to, że mądrość zielarzy sprzed wieków była głęboko trafna.

DOMOWY BAROMETR

Nagietek to nie tylko ozdoba ogrodu, ale prawdziwy mały meteorolog, który odczytuje nastrój nieba.

Wystarczy spojrzeć na jego płatki, by wiedzieć, co szykuje pogoda — gdy słońce ma pozostać z nami, kwiat otwiera się szeroko, jakby chciał napić się światła.

Gdy zbliża się deszcz, zamyka płatki i przygasa – jak człowiek, który przeczuwa zmartwienie.

Na wsiach mawiano, że „kto ma nagietek w oknie, ten wie, kiedy pranie suszyć, a kiedy modlić się o pogodę”.

CZAS NA NAUKĘ CZYLI RUCHY PŁATKÓW, FOTORECEPTORY, CIŚNIENIE I

To zioło wrażliwe na wilgoć i ciśnienie, a zarazem wierne słońcu – naturalny barometr w doniczce, który przypomina, że nawet rośliny słuchają rytmu świata.

Nie potrzebuje baterii ani aplikacji – tylko światła, by powiedzieć nam, co czuje niebo.

Ale jak to działa?

RUCHY PŁATKÓW – tzw. nyktinastia i higroskopijność

Nagietek (Calendula officinalis) należy do roślin, których kwiaty otwierają się i zamykają w zależności od światła, wilgotności i ciśnienia.

Ten mechanizm to nyktinastia – zjawisko dziennego rytmu ruchów organów roślinnych, sterowane światłem (fototropizm) i wilgotnością (higroskopijność).

W płatkach nagietka znajdują się komórki motoryczne (turgorowe) – komórki, które zmieniają swój kształt w zależności od ilości wody w ich wnętrzu.

Gdy powietrze jest suche i słoneczne – woda swobodnie krąży w tkankach, komórki są napięte, a płatki rozwarte.

Gdy wzrasta wilgotność i ciśnienie spada (zapowiedź deszczu) – komórki tracą turgor (naprężenie), płatki więdną i składają się ku środkowi.

To reakcja obronna – chroni pyłek i nektar przed wilgocią i wypłukaniem.

FOTORECEPTORY i rytm dobowy

Nagietek reaguje również na natężenie światła (fotoperiodyzm).

Ma w płatkach i nasadach kwiatostanu fitoreceptory – fitochromy i kryptochromy, które rejestrują zmiany długości fali światła.

Dzięki nim kwiat otwiera się o wschodzie i zamyka o zachodzie słońca – nawet w warunkach sztucznego oświetlenia potrafi utrzymać rytm dobowy.

W praktyce więc reaguje nie tylko na pogodę, ale na sam rytm światła i ciemności, dlatego lud nazywał go „zegarowym kwiatem” lub „złotym zegarem Maryi”.

CIŚNIENIE ATMOSFERYCZNE

Spadek ciśnienia (który poprzedza opady) powoduje:
• wzrost wilgotności powietrza,
• zmniejszenie parowania,
• spadek ilości światła rozproszonego.

Roślina „wyczuwa” to poprzez mikroskopijne zmiany w turgorze komórek i zamyka kwiatostan, by nie dopuścić do zawilgocenia pyłku.

To czysto fizjologiczna reakcja – mechanizm ochronny, który jednocześnie stał się ludowym „barometrem”.

SCHRON KTÓRY ZAMYKA SIĘ W 30 MINUT

Współczesne obserwacje potwierdzają to zjawisko.

W eksperymentach botanicznych (m.in. H. Knapp, 1970; M. Schwabe, 1982) wykazano, że:
• przy wzroście wilgotności względnej powietrza z 40% do 90%, kwiaty nagietka zamykają się w ciągu 30–60 minut,
• przy spadku ciśnienia o 5–10 hPa, zmienia się kąt rozwarcia płatków o 20–30°,
• a w pełnym słońcu płatki wracają do pełnego otwarcia w ciągu około godziny.

Nagietek reaguje na pogodę, ponieważ:

Posiada komórki turgorowe, które zmieniają napięcie w zależności od wilgotności,

Ma fotoreceptory sterujące rytmem dnia i nocy,

Zamyka kwiaty, by chronić pyłek przed deszczem i rosą,
Wykorzystuje te mechanizmy jako naturalny barometr i zegar biologiczny.

I TO WSZYSTKO W PIĘKNYM SŁOICZKU WIEJSKIEGO ZIELARZA

Nagietek jest jednym z tych ziół, które uczą człowieka pokory wobec światła.

Nie walczy z mrokiem – po prostu rozkwita, gdy tylko pojawi się słońce.

W tym prostym geście jest cała filozofia natury: nie wszystko trzeba naprawiać, czasem wystarczy otworzyć się na ciepło i pozwolić, by życie samo odrodziło się w swoim rytmie.

Złote płatki nagietka przypominają nam, że światło jest w nas, nawet gdy ziemia wydaje się chłodna.

A kiedy dodasz kilka jego kwiatów do kąpieli, naparu czy maści – poczujesz, że nie leczysz tylko skóry. Leczy się w tobie coś głębszego: zaufanie, że wszystko znów zakwitnie.

Wiejski Zielarz
(fragment z cyklu: Zioła, które mają duszę)

LUDOWE PRZEPISY NA NAGIETEK

1. „Herbatka na czyste serce i zdrową cerę”
Źródło: przekazy z Galicji i Lubelszczyzny, XIX w.
Składniki:
• 1 łyżeczka suszonych kwiatów nagietka
• 1 łyżeczka rumianku
• 1 łyżeczka lipy

Sposób przygotowania:

Zalej 250 ml gorącej wody (ok. 90°C), przykryj i zaparzaj 10–15 minut. Przecedź.

Zastosowanie:

Pito „na czyste serce” – czyli dla spokoju, ukojenia emocji i poprawy wyglądu cery.

W tradycji ludowej mówiło się, że „nagietek wyciąga smutek przez skórę” – bo oczyszcza krew i łagodzi wewnętrzne napięcia.

2. „Kąpiel świętojańska” z nagietkiem i lipą

Źródło: Podkarpacie, zapisy etnograficzne z początku XX w.
Składniki:

• 2 łyżki suszonych kwiatów nagietka
• 2 łyżki lipy
• 1 łyżka macierzanki
• 1 łyżka rumianku

Sposób przygotowania:

Zioła zalej 1 litrem wrzątku, gotuj 5 minut, odstaw pod przykryciem na 20 minut, przecedź i wlej do kąpieli.

Zastosowanie:

Kąpano się w niej po pracach polowych lub przy zmęczeniu. Uważano, że „złoty nagietek myje nie tylko ciało, ale i troski”.
Napar działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia skóry i przynosi głęboki relaks.

3. „Okład na oczy zmęczone od roboty”

Źródło: „Zielnik domowy” z 1898 r.
Składniki:

• 1 łyżka suszonych kwiatów nagietka
• 1 szklanka gorącej wody

Sposób przygotowania:

Zaparz, przykryj na 15 minut, przecedź.
W letnim naparze zamocz bawełniany gazik i połóż na zamknięte oczy na 10 minut.

Zastosowanie:

Ludzie pracujący przy piecu lub przy przędzy używali tego naparu „na oczy od dymu i zmęczenia”.
Nagietek zmniejsza podrażnienia, zaczerwienienia i pieczenie.

4. „Złoty wywar na rany i skaleczenia”

Źródło: Zielnik Syreniusza (1613) i przekazy z Małopolski
Składniki:

• 1 łyżka suszonych kwiatów nagietka
• 1 szklanka wody

Sposób przygotowania:

Gotuj 5 minut, odstaw do przestygnięcia i przecedź. Używaj do przemywania ran, oparzeń i podrażnień.

Zastosowanie:

Syreniusz pisał: „Ziele na rany przykładane goi je.”
W dawnych domach wywarem przemywano kolana dzieci, skaleczone dłonie, a także twarz po goleniu – jako naturalny tonik i środek łagodzący.

WSPÓŁCZESNE PRZEPISY NA NAGIETEK (Z SUSZU)

5. Tonik z nagietka i lipy (łagodzący i odmładzający)
Składniki:

• 1 łyżka suszonych kwiatów nagietka
• 1 łyżka lipy
• 200 ml wrzątku

Sposób przygotowania:

Zaparz pod przykryciem 20 minut, przecedź i przelej do szklanej butelki.

Przechowuj w lodówce do 3 dni.

Zastosowanie:

Przemywaj twarz rano i wieczorem. Tonik łagodzi podrażnienia, rozświetla cerę i przywraca równowagę skórze wrażliwej.

6. Herbatka na spokojny sen i wewnętrzny spokój
Składniki:
• 1 łyżeczka nagietka
• 1 łyżeczka melisy
• 1 łyżeczka rumianku
Sposób przygotowania:
Zalej 300 ml gorącej wody, zaparzaj 10 minut.
Zastosowanie:
Delikatna, lekko kwiatowa herbata, łagodnie wycisza układ nerwowy i wspomaga trawienie.
Współcześnie używana jako naturalny sposób na bezsenność i napięcie.

7. Ziołowa kąpiel „Złote ukojenie”

Składniki:

• 2 łyżki nagietka
• 2 łyżki rumianku
• 1 łyżka szałwii

Sposób przygotowania:

Zioła zalej 1 litrem wrzątku, przykryj na 30 minut, przecedź i wlej do kąpieli (temperatura ok. 38°C).

Zastosowanie:

Kąpiel łagodzi napięcia mięśni, wspomaga regenerację skóry, a jej aromat działa jak naturalna aromaterapia.
To prosty sposób, by wrócić do rytmu natury – „kąpiel w świetle pól”, jak mawiano dawniej.

8. Ziołowy napar do płukania jamy ustnej (przeciwzapalny)
Składniki:

• 1 łyżka nagietka
• 1 łyżeczka szałwii
• 250 ml wody

Sposób przygotowania:

Zaparz 15 minut, przecedź, stosuj letni napar do płukania ust 2–3 razy dziennie.

Zastosowanie:

Pomaga przy stanach zapalnych dziąseł, aftach, bólu gardła.
To właśnie takie proste mieszanki przywracały dawniej zdrowie, zanim pojawiły się apteki.

9. Złoty puder z nagietka i owsa (do kąpieli i masek)
Składniki:
• 2 łyżki suszonych kwiatów nagietka (zmielonych na proszek)
• 2 łyżki płatków owsianych
• 1 łyżka suszonej lawendy

Sposób przygotowania:

Zalej ciepłą wodą, wymieszaj do konsystencji papki.

Zastosowanie:

Jako maseczka na twarz – łagodzi stany zapalne, przywraca miękkość i blask skórze.

Jako dodatek do kąpieli – działa jak naturalny balsam.

10. Ziołowa sól do kąpieli z nagietkiem i miętą
Składniki:
• 1 szklanka soli morskiej
• 2 łyżki suszonych kwiatów nagietka
• 1 łyżka suszonej mięty

Sposób przygotowania:

Wymieszaj składniki i przechowuj w słoiku. Dodaj 2–3 łyżki do kąpieli.

Zastosowanie:

Oczyszcza ciało i skórę, odświeża i działa uspokajająco.
Uwielbiam ten kwiat, mam wrażenie że znamy się tak długo, czasem rozmawiamy, kiedyś o tym może opowiem

ŻYJCIE ZDROWO I W MIŁOŚCI

cdn. Wiejski Zielarz

BO ZIOŁA NIE W KSIĘGACH LECZ NA ŁĄKACH ROSNĄ Posiadam w swojej bibliotece reprint „Zielnik Syreniusza”, dzieło wspaniałe...
06/10/2025

BO ZIOŁA NIE W KSIĘGACH LECZ NA ŁĄKACH ROSNĄ

Posiadam w swojej bibliotece reprint „Zielnik Syreniusza”, dzieło wspaniałe, oparte o wiedzę zdobytą poprzez doświadczenie. Gdy mrok średniowiecza stawał się historią, Szymon Syreniusz podjął niezwykły trud opisania właściwości ziół w niezwykle opasłym, ponad 1500 stronicowym Zielniku.

Światły był niebywale, do tego stopnia że król Stefan Batory wysyła go na studia zagraniczne,
konkretnie na studia medyczne i przyrodnicze do Niemiec, Włoch i Szwajcarii,
między innymi do Padwy i Basilei – dwóch najważniejszych ośrodków nauk medycznych w Europie.

To właśnie tam zapoznał się z nowoczesną wtedy botaniką (opartą o obserwację terenową) i z dziełami Dioskurydesa, Fuchsa i Matthiolusa.

Kim była ta niemal mistyczna trójca mędrców?

ROBI SIĘ CORAZ CIEKAWIEJ

Pedanios Dioskurydes (ok. 40–90 n.e.)
grecki lekarz, farmakolog i żołnierz armii rzymskiej

Najważniejsze dzieło
„De Materia Medica” (ok. 60 r. n.e.) —czyli „O substancjach leczniczych”,napisane po grecku, później przetłumaczone na łacinę, arabski i wiele języków europejskich.

To był pierwszy wielki atlas roślin leczniczych świata – opisał ok. 600 gatunków roślin i substancji naturalnych używanych w medycynie.

Przez następne 1500 lat jego dzieło było „biblią medycyny roślinnej”.

Co wniósł?

• opisał działanie ziół w sposób praktyczny (na co pomagają, jak przygotować),
• pisał o stosowaniu olejków, soków, korzeni i żywic,
• zwracał uwagę na sposób zbioru i przechowywania ziół.

W średniowieczu był dla lekarzy tym, kim dla astronomów był Ptolemeusz –autorytetem nie do podważenia.

Syreniusz cytował go często jako „Dioscorides mówi, iż...”,
ale, co ciekawe — w wielu miejscach poprawiał go na podstawie własnych doświadczeń. Syreniusz pisał we wstępie do swojego Zielnika

„Nie z cudzych, ale z własnych doświadczeń piszę, bo zioła nie w księgach, lecz na łąkach rosną.”

Leonhart Fuchs (1501–1566) niemiecki lekarz i botanik renesansu

Najważniejsze dzieło
„De Historia Stirpium commentarii insignes” (1542)
czyli „Znakomite komentarze o historii roślin” —
wydane w Bazylei, z ponad 500 drzeworytami roślin.

To był pierwszy naprawdę nowoczesny zielnik renesansowy,
z realistycznymi ilustracjami i opisami łacińskimi.

Co wniósł?
• rozdzielił opis rośliny od jej zastosowania — czyli wprowadził porządek systematyczny,
• wymagał, by autor zielnika sam widział rośliny, a nie przepisywał z cudzych ksiąg,
• uważał, że ilustracja jest równie ważna jak tekst — każda roślina miała swój drzeworyt.

Z jego nazwiska pochodzi nazwa jednej z roślin tropikalnych — fuksja (Fuchsia),nazwana na jego cześć przez późniejszych botaników.

Fuchs był tym, który pokazał, że zielarstwo może być nauką, a nie tylko rzemiosłem.

Żartobliwie można powiedzieć ze jako Niemiec od razu zabrał się a uporządkowanie.

Pietro Andrea Matthioli (1501–1578)
włoski lekarz, botanik i tłumacz Dioskurydesa

Najważniejsze dzieło „Commentarii in libros s*x Pedacii Dioscoridis De Materia Medica” (1544 czyli „Komentarze do sześciu ksiąg Dioskurydesa”.

To była gigantyczna praca – tłumaczenie dzieła Dioskurydesa z greki na łacinę i włoski, z własnymi komentarzami, poprawkami i nowymi opisami blisko 1200 roślin.

Co wniósł
• połączył klasyczną wiedzę grecką z renesansową obserwacją,
• stworzył pomost między tradycją starożytną a współczesną mu praktyką lekarską,
• opisywał też rośliny nowo odkryte (z Ameryki i Azji),
• jego dzieło miało wielki wpływ na Syreniusza — polski zielarz często cytuje „Matthiolusa” i korzysta z jego rycin.

W Polsce już w XVI w. znano Matthiolusa — jego książki były w bibliotekach medyków i klasztorów.

Wspaniałych trzech mędrców kładzie podwaliny pod geniusz Syreniusza który postanawia stworzyć własny Zielnik oparty na tych ziołach, które rosną na naszej ziemi.

Wraca do kraju, zostaje profesorem i w wieku 40 lat rozpoczyna pracę nad dziełem życia.

Po powrocie do Krakowa — około 1588–1590 r. —
Syreniusz przedstawił swoje doświadczenie i zyskał uznanie Rektoratu.

Na podstawie uchwały Senatu Akademii oraz rekomendacji profesorów Collegium Medicum otrzymał tytuł profesora botaniki i medycyny na Akademii Krakowskiej.

Po nominacji Syreniusz:
• wykładał botanikę i farmakologię (czyli wiedzę o roślinach leczniczych),
• prowadził ogród botaniczny Akademii (jeden z pierwszych w Polsce),
• uczył młodych medyków rozpoznawania i przygotowywania ziół,
• był też praktykującym lekarzem w Krakowie.

Był to więc profesor z duszą przyrodnika — nie teoretyk zza pulpitu,ale człowiek, który „z wykładu szedł na łąkę”, jak napisano o nim później w kronikach uniwersyteckich.

Zielnik powstaje, mnożą się kolejne karty.

NA SCENE WCHODZI NIEZWYKŁA KOBIETA
ANNA WAZÓWNA

Około roku 1608–1609

Wtedy Syreniusz był już uznanym profesorem Akademii Krakowskiej.

Miał ponad 60 lat, był lekarzem, botanicznym badaczem i wykładowcą.

Od lat gromadził materiały do swojego Zielnika – notatki, ryciny, receptury, obserwacje z podróży.

Ale brakowało mu środków na wydanie tego gigantycznego dzieła.

Wtedy właśnie na jego drodze pojawia się Anna Wazówna (1568–1625) – siostra króla Zygmunta III Wazy, kobieta uczona, rozkochana w botanice, zielarstwie i medycynie przyrodniczej. Znała 5 języków i była wówczas najmądrzejszą kobietą w Polsce.

Anna Wazówna przebywała wówczas w Polsce (na dworze królewskim), ale od lat interesowała się medycyną naturalną i alchemią.

Znała łacinę i niemiecki, a jej biblioteka zawierała dzieła Dioskurydesa, Fuchsa i Matthiolusa —czyli dokładnie tych autorów, których czytał Syreniusz.

W źródłach historycznych nie ma bezpośredniego zapisu ich spotkania, ale wiadomo, że to ona stała się jego protektorką, gdy rozpoczęto prace nad drukiem Zielnika.

W 1611 roku Syreniusz zmarł, a jego rękopisy zostały przekazane drukarzowi Bazylemu Skalskiemu w Krakowie.

Dwa lata później, w 1613 roku, Zielnik ukazał się drukiem —
z dedykacją:
„Naiasnieyszey Pannie Iey Królewskiej Mości Annie [...] Dobrodzieyce Moiey”

czyli:

„Najjaśniejszej Pannie, Jej Królewskiej Mości Annie [...] Dobrodziejce Mojej.”

To oficjalne potwierdzenie, że Anna Wazówna była sponsorką i patronką wydania Zielnika.

KRÓLOWA BEZ KTÓREJ ŚWIAT BYŁBY UBOGI

ANNA WAZÓWNA patronka zielników, botaników i wszystkich, którzy widzą w roślinach ślad Boga.

W tamtym czasie wydanie tak ogromnej księgi kosztowało fortunę.

Zawierała ponad 1500 stron i 700 drzeworytów – każdy musiał być wyryty i odbity ręcznie.

Bez wsparcia Anny Wazówny drukarnia Bazylego Skalskiego w Krakowie nie podołałaby finansowo.

Dlatego można śmiało powiedzieć, że: Syreniusz napisał Zielnik, ale Anna Wazówna sprawiła, że zobaczył światło dzienne.

Korzystamy i my

DRUGI SKŁADNIK MIESZANKI WIEJSKIEGO ZIELARZA

Wkrótce pojawi się opis drugiego składnika naszej mieszanki, czyli NAGIETKA (odniesiemy się do tekstów Syreniusza - potwierdzimy że miał rację)

SYREBIUSZ PISAŁ O NAGIETKU

Kwiat nagietkowy oczy rozradować, serce wzmocnić, krew oczyścić i skórę uczynić zdrową może. Używają go w potrawach i napojach dla ochędożności i dla koloru.”
(Szymon Syreniusz, Zielnik herbarzem z ięzyka łacińskiego zowią, Kraków 1613, s. 1177)

SŁOŃCE UBOGICH
ROŚLINA NIEZWYKŁA O RÓWNIE NIEZWYKŁYM DZIAŁANIU

cdn
Wiejski Zielarz

Adres

Bierun Nowy

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Wiejski Zielarz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram