Iwona Klimkowska- Gabinet wsparcia i rozwoju

Iwona Klimkowska- Gabinet wsparcia i rozwoju Doradztwo psychospołeczne i zawodowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych.Terapia pedagogiczna,szkolenia

21/11/2025

Tej nocy, kiedy Emma Thompson zdobyła Oscara, wróciła do domu sama, płacząc nad talerzem frytek, i zaczęła planować najwspanialszą zemstę ze wszystkich: życie pełne radości na własnych warunkach.
Kiedy Emma Thompson wróciła tamtej nocy do domu — nie wiedziała jeszcze, że stoi u progu jednego z najważniejszych etapów swojego życia. Zdrada, której doświadczyła, nie stała się dla niej końcem, lecz początkiem powolnego, świadomego odzyskiwania siebie.
Nie próbowała natychmiast „być silna”. Najpierw pozwoliła sobie czuć. Z czasem zaczęła zamieniać chaos emocji w konstruktywne działanie. Jej sztuka, poczucie humoru i wewnętrzna uczciwość stały się narzędziami, dzięki którym krok po kroku budowała nową jakość życia. Oparła się presji dopasowywania się do cudzych oczekiwań — zamiast tego stworzyła własne, bardziej życzliwe i prawdziwe.
Historia Emmy pokazuje, że kryzys po zdradzie może stać się przestrzenią do autorefleksji, redefinicji granic i odbudowy poczucia wartości. Nie poprzez zaprzeczanie bólowi, ale dzięki odważnemu spotkaniu się z nim i przekształcaniu go w nową świadomość.
Pytania refleksyjne — do pracy nad sobą,
1. Uznanie doświadczenia
• Co najbardziej boli mnie w tej sytuacji — zdrada sama w sobie, sposób, w jaki się o niej dowiedziałam/em, czy konsekwencje dla mojego poczucia własnej wartości?
• Jakie emocje próbowałam/em w tej sytuacji pomijać lub minimalizować?
2. Granice i potrzeby
• Jakie granice zostały naruszone?
• Jakie sygnały mój organizm wysyłał wcześniej, które może ignorowałam/em? Czego potrzebowałam przed tą sytuacją?
• Czego potrzebuję teraz najbardziej, aby poczuć bezpieczeństwo i stabilizację?
3. Tożsamość po kryzysie
• Kim jestem niezależnie od tej relacji i od tego, co ktoś inny zrobił lub powiedział?
• Jakie wartości chcę, aby prowadziły mnie w dalszym życiu?
4. Wewnętrzna siła i zasoby
• Jakie trudne sytuacje pokonałam/em wcześniej i co mi wówczas pomogło?
• Jakie moje cechy, umiejętności lub relacje mogą być teraz źródłem wsparcia?
5. Przebudowa przyszłości
• Jak mogę realnie zadbać o siebie w najbliższym tygodniu — nie „heroicznie”, ale życzliwie?
• Co chciałabym/chciałbym, aby przyszła wersja mnie myślała o tym okresie: czego się uczę?
Inspiracja z historii Emmy Thompson
Tak jak Emma, możesz nie od razu widzieć drogę wyjścia — ale każdy krok ku samoświadomości, każda rozmowa ze sobą, każde postawienie granicy czy akt troski o własne potrzeby jest częścią procesu powrotu do równowagi.
Jej historia przypomina, że zdrada nie musi być końcem Twojej historii. Może stać się początkiem życia bardziej zgodnego z Tobą — z większą mądrością, spokojem i wolnością wewnętrzną.
#

Tej nocy, kiedy Emma Thompson zdobyła Oscara, wróciła do domu sama, płacząc nad talerzem frytek, i zaczęła planować najw...
21/11/2025

Tej nocy, kiedy Emma Thompson zdobyła Oscara, wróciła do domu sama, płacząc nad talerzem frytek, i zaczęła planować najwspanialszą zemstę ze wszystkich: życie pełne radości na własnych warunkach.
W 1996 roku Emma świętowała ogromny sukces zawodowy. Właśnie zdobyła Nagrodę Akademii za scenariusz do filmu "Rozważna i romantyczna". Ale za spokojnym uśmiechem kryła się kobieta w rozsypce. Jej mąż, Kenneth Branagh, miał bardzo publiczny romans z jej filmową współgwiazdą, Heleną Bonham Carter. Serce pękało jej z bólu, a w swojej zwycięskiej roli później przyznała: „Nie musiałam grać. Musiałam tylko przetrwać.”
Zamiast pozwolić, by zdrada ją złamała, przekształciła swój ból w sztukę. Zaczęła pisać mocne, zabawne i prawdziwe role dla kobiet, które przeczyły oczekiwaniom Hollywood. Odmówiła zmiany siebie, słynnie kpiąc z presji, by zrobić botoks, mówiąc: „Świeże owoce psują się szybciej.”
Zbudowała nowy rodzaj kariery i znalazła trwałą miłość z Gregiem Wise'em.
Z czasem Emma Thompson przestała postrzegać zdradę jako rozdział, który ją definiuje, a zaczęła traktować ją jako punkt zwrotny w procesie własnego dojrzewania emocjonalnego. Zrozumiała, że prawdziwa odbudowa nie polega na odgrywaniu siły, lecz na konfrontacji z własną wrażliwością i dawaniu sobie prawa do bólu. W terapii i pracy twórczej odnalazła przestrzeń, by przekształcić kryzys w głębszą samoświadomość.
Jej kariera rozwijała się nadal, ale już nie jako sposób na ucieczkę — raczej jako świadomy wybór, zakorzeniony w poczuciu wartości niezależnym od cudzej aprobaty. W relacji z Gregiem Wise’em odkryła partnerstwo oparte na wzajemnym szacunku i emocjonalnej otwartości, które pozwoliło jej budować życie bardziej spójne z jej własnymi potrzebami.
Historia Emmy Thompson przypomina, że największą formą „zemsty” nie jest triumf nad kimkolwiek, lecz odzyskanie siebie. To proces integracji doświadczeń — nawet tych najbardziej bolesnych — w sposób, który wzmacnia, zamiast ranić. Jej droga pokazuje, że prawdziwa odporność nie polega tylko na przetrwaniu trudności, lecz na umiejętności przekształcenia ich w źródło autentycznego rozwoju i bardziej świadomego życia.

Kiedy Emma Thompson wróciła tamtej nocy do domu, nie wiedziała jeszcze, że stoi u progu jednego z najważniejszych etapów swojego życia. Zdrada, której doświadczyła, nie stała się dla niej końcem, lecz początkiem powolnego, świadomego odzyskiwania siebie.
Nie próbowała natychmiast „być silna”. Najpierw pozwoliła sobie czuć. Z czasem zaczęła zamieniać chaos emocji w konstruktywne działanie. Jej sztuka, poczucie humoru i wewnętrzna uczciwość stały się narzędziami, dzięki którym krok po kroku budowała nową jakość życia. Oparła się presji dopasowywania się do cudzych oczekiwań — zamiast tego stworzyła własne, bardziej życzliwe i prawdziwe.
Historia Emmy pokazuje, że kryzys po zdradzie może stać się przestrzenią do autorefleksji, redefinicji granic i odbudowy poczucia wartości. Nie poprzez zaprzeczanie bólowi, ale dzięki odważnemu spotkaniu się z nim i przekształcaniu go w nową świadomość.
Pytania refleksyjne — do pracy nad sobą:
1. Uznanie doświadczenia
• Co najbardziej boli mnie w tej sytuacji — zdrada sama w sobie, sposób, w jaki się o niej dowiedziałam/em, czy konsekwencje dla mojego poczucia własnej wartości?
• Jakie emocje próbowałam/em w tej sytuacji pomijać lub minimalizować?
2. Granice i potrzeby
• Jakie granice zostały naruszone?
• Jakie sygnały mój organizm wysyłał wcześniej, które może ignorowałam/em? Czego potrzebowałam przed tą sytuacją?
• Czego potrzebuję teraz najbardziej, aby poczuć bezpieczeństwo i stabilizację?
3. Tożsamość po kryzysie
• Kim jestem niezależnie od tej relacji i od tego, co ktoś inny zrobił lub powiedział?
• Jakie wartości chcę, aby prowadziły mnie w dalszym życiu?
4. Wewnętrzna siła i zasoby
• Jakie trudne sytuacje pokonałam/em wcześniej i co mi wówczas pomogło?
• Jakie moje cechy, umiejętności lub relacje mogą być teraz źródłem wsparcia?
5. Przebudowa przyszłości
• Jak mogę realnie zadbać o siebie w najbliższym tygodniu — nie „heroicznie”, ale życzliwie?
• Co chciałabym/chciałbym, aby przyszła wersja mnie myślała o tym okresie: czego się uczę?
Inspiracja z historii Emmy Thompson
Tak jak Emma, możesz nie od razu widzieć drogę wyjścia — ale każdy krok ku samoświadomości, każda rozmowa ze sobą, każde postawienie granicy czy akt troski o własne potrzeby jest częścią procesu powrotu do równowagi.
Jej historia przypomina, że zdrada nie musi być końcem Twojej historii. Może stać się początkiem życia bardziej zgodnego z Tobą — z większą mądrością, spokojem i wolnością wewnętrzną.

Żyjemy w micie szczęśliwego dzieciństwa. Idealizujemy rodziców. Prawda wychodzi na jaw, gdy życie staje się zbyt trudne,...
17/11/2025

Żyjemy w micie szczęśliwego dzieciństwa. Idealizujemy rodziców. Prawda wychodzi na jaw, gdy życie staje się zbyt trudne, a codzienność nas przerasta. O tym, jak nas obciążają przekonania zbudowane w przeszłości i brak poczucia bezpieczeństwa, który buduje się w dzieciństwie, mówi psycholog dr Anna Rita Verardo.

Newsweek Psychologia: Dlaczego dzieciństwo jest takie ważne?
– Ponieważ do 12. roku życia nasz mózg rozwija się najintensywniej. Tworzą się modele zachowań, powstają przekonania, które będą potem nami zarządzać. Powstaje model więzi – skrypt odpowiedzialny za bliskość i sposób regulacji emocji, czyli coś, co sprawi, że w przyszłości ukoimy swój ból, niepokój, lęki albo od nich uciekniemy i zachowamy się autodestrukcyjnie, popadając w uzależnienia. W tym czasie buduje się zaufanie do świata i ludzi, kształtuje samoocena. Już po półtorarocznych dzieciach widać, jak rodzice je do siebie przywiązali – czy dali bezpieczeństwo, czy pozostawili z brakiem, mimo fizycznej obecności. Od tego wszystkiego zależy, jak sobie potem poradzimy z życiem.

Ludzie, nawet ci z dużymi problemami, mówią, że mieli szczęśliwe i bezpieczne dzieciństwo. Jednocześnie mają kłopot, żeby przypomnieć sobie cokolwiek z tego okresu, jakby go wcale nie mieli.
– Szczęśliwe dzieciństwo bywa deklaracją, konstruktem i nie oznacza ona wcale, że było bezpieczne. Oznacza miłe wspomnienia, takie jak zabawa, żarty w szkole, kolonie – to wszystko, co dotyczy odkrywania nowych rzeczy, eksploracji. Tak zazwyczaj mówią ludzie z unikowym stylem więzi, którzy nie pozwalają sobie na wspomnienia. Występuje u nich niespójność między pamięcią epizodyczną a semantyczną. Przeważa część mózgu odpowiedzialna za racjonalność, ale jest kłopot z przeżywaniem emocji. W tym pozabezpiecznym modelu część afektywna mózgu zostaje zredukowana. Taki dorosły, pytany o dzieciństwo, nie opowie, że się bał, czuł słaby, porzucony, bezradny. Będzie np. somatyzował – miał regularne migreny, problemy gastryczne, zaburzenia rytmu serca, nadciśnienie.

Czym jest model więzi?
– W internecie można znaleźć eksperyment pokazujący, jak niespełna dwuletnie maluchy reagują na sytuację, gdy matka, która się z nim bawi, nagle wychodzi, a w pokoju zostaje obca osoba. Bezpiecznie przywiązane bawią się chętnie, a kiedy pojawi się matka, cieszą się na jej widok. Lękowo-ambiwalentne płaczą i odpychają matkę, choć początkowo do niej lgną. Unikowe bawią się dalej, a kiedy matka wraca, nie reagują na nią. Reakcje dzieci zależą od tego, jak rodzice opiekują się dzieckiem, jak na nie reagują, ile czasu z nim spędzają.

Jeśli matka nie odpowiada na potrzeby dziecka albo nie ma jej fizycznie, to dziecko doświadcza traumy?
– Bezpieczeństwo mogą dać też inni – nianie, babcie, ojcowie – ci, którzy zajmują się dziećmi. Jeśli jest ktoś, kto pozwala poczuć się bezpiecznie – przytula, kołysze, uśmiecha się – uczy, że świat jest bezpieczny. Jeśli go zabraknie, bo matka nie jest gotowa na rodzicielstwo czy ma depresję albo inne zaburzenia psychiczne, albo maluch trafia do domu dziecka, w jego doświadczeniu zapisuje się traumatyczne doświadczenie porzucenia – tzw. trauma przywiązaniowa. Jednak wbrew pozorom większość ludzi ma bezpieczny model więzi. Tyle że „bezpieczny” nie oznacza, że nie ma żadnych traumatycznych przeżyć.

Zazwyczaj człowiek zapytany o to, czy miał w dzieciństwie traumę, odpowiada, że nie, bo był czysto ubrany, miał kanapki do szkoły, a mama czekała z obiadem.
– Jednak zapytany konkretnie, co rodzic robił, kiedy dziecko stłukło sobie kolano i płakało, powie, że rodzic zamiast go przytulić i pozwolić się wypłakać, krzyczał, że jest niezdarą, wmawiał mu, że sam sobie jest winien, bo nie uważał. Albo bagatelizował, mówiąc: „do wesela się zagoi”. Mógł też odwracać uwagę dziecka od bólu, mówiąc, że przeleciał ptaszek, przebiegł kotek. Takim odcinaniem od bólu popycha się dziecko w kierunku samowystarczalności. Wtedy, jako dorosły, będzie uważał, że sam sobie poradzi ze wszystkim, więc po co mu inni ludzie? Paradoks polega na tym, że dzieci czują się opuszczone, ale nie uświadamiają sobie tego. Mają szkołę, środowisko rówieśników, zainteresowania, sporty – stąd iluzja dobrego dzieciństwa. Problem wyjdzie w dorosłym życiu, kiedy okaże się, że nie są w stanie stworzyć z nikim relacji – związku, przyjaźni, zdrowej zależności w pracy. Bo jeśli nie nauczono dzieciaka przeżywać uczuć, tej dziecięcej rozpaczy dotyczącej stłuczonego kolana, bólu, smutku, złości, w dorosłości też nie będzie umiało ich przeżywać ani nazywać. W konsekwencji nie pozna swoich potrzeb, nie będzie wiedziało, kim jest. Bez tego trudno o dobre życie.

Okazuje się, że traumatyczne dla dziecka są sytuacje, które z perspektywy dorosłego wydają się normalne.
– Pamiętam pacjentkę, która w przekonaniu, że mama była troskliwa, opowiedziała, że jako sześciolatka miała gorączkę i wymiotowała. Była noc i bała się ją obudzić. Odważyła się, kiedy już nie dawała sobie rady, ale czuła się winna, że zjadła coś niedobrego. Gdy przyjechało pogotowie, okazało się, że to zapalenie wyrostka. Po operacji bardzo bolał ją szef. Patrzyła na mamę siedzącą obok na krześle, ale znowu bała się poprosić ją o pomoc. Odciągając swoją uwagę od bólu, gryzła się w wargi, zadając sobie kolejny. Wiedziała, że jak obudzi mamę, to usłyszy: „jak ja się bardzo muszę dla ciebie poświęcać”, „z tobą są same problemy”. W terapii okazało się, że jej mama, będąc dzieckiem, straciła swoją mamę. I teraz córka w roli matki powtarza swojej sześcioletniej córce, że musi być samodzielna, bo jej też może zabraknąć. Rodzina to system wielopokoleniowy. Tak działa transmisja traumy.

Ciekawe, że traumatyczne mogą być doświadczenia, które dzieci zdobywają w ramach wychowawczej normy. To może być zniszczenie dzieciństwa przez nadmierne obciążanie starszego dziecka odpowiedzialnością za młodsze rodzeństwo albo bycie „rycerzem mamusi” w sytuacji, gdy nie ma ojca lub jest wycofany emocjonalnie.
– To może dziać się jeszcze bardziej niewinnie, gdy np. rodzic widzi, że dziecko złamało rękę, samo wpada w panikę i histeryzuje, zamiast dać wsparcie, utulić i uspokoić. To „przerażający przerażony”. W takiej relacji dziecko szybo uczy się przejmować odpowiedzialność za rodzica i martwi się tym, co poczuje rodzic. A jeśli nie musi, nie mówi, co się stało, bo boi się o jego samopoczucie, o to, że przysporzy mu cierpienia. W każdej sytuacji, gdy dziecko stara się być odpowiedzialne za rodzica, mamy odwrócone przywiązanie. Kobiety w przyszłości miewają problemy z płodnością. Nie miały czasu, żeby być dziećmi, więc nie mają, żeby być rodzicem. A w relacji z partnerem opiekują się nim, nie zostawiając miejsca dla siebie, traktują ich trochę jak dzieci. Niezależnie od płci ludzie, którzy doświadczyli odwrócenia ról, stają się wybawcami i opiekunami innego dorosłego człowieka. To zwykle dramatyczne, dysfunkcjonalne relacje. Jeśli z jakichś powodów nie udaje im się „uratować” tego partnera, to wpadają w poczucie winy albo szybko zaczynają się czuć ofiarami związku, mając poczucie, że są wykorzystani. To ludzie, którzy mówią: „nie mogę zostawić swojej żony, bo ma depresję” albo: „nie porzucę męża, bo się zabije”.

Są zdarzenia, które mogłyby się wydawać bez znaczenia, a są zaniedbywaniem dziecka. To unieważnianie, pomniejszanie, dystansowanie – sprawianie, że staje się niewidoczne.
– Kiedy małe dziecko przychodzi w nocy do łóżka rodziców zapłakane i chce utulenia, a słyszy: „wynoś się do swojego pokoju”, „skończ z tą histerią”, to jest zaniedbanie. Polega ono na tym, że rodzic jest obecny fizycznie, ale nie zwraca uwagi na dziecko, bo jest zaabsorbowany swoimi sprawami i wykazuje emocjonalną absencję. Podobnie, gdy dziecko chce coś opowiedzieć, a rodzic krzyczy: „co ty ode mnie chcesz!”. Może też występować inna odmiana zaniedbania – rodzic stwarza presję: „bądź najlepszy”, „dlaczego czwórka nie piątka, stać cię na więcej”. To przekaz: jesteś wartościowy tylko wtedy, gdy dajesz dużo z siebie, musisz zasłużyć na uwagę i miłość. Dziecku zostają w ten sposób wbudowane przekonania na przyszłość: „jestem nic nie wart”, „nie dam sobie rady”, „jestem sam i tak musi być”, „jestem słaby i bezradny”, „nic mi się nie uda”. Powoduje to nieadaptacyjne zachowania. Z takimi zasobami nie jest łatwo radzić sobie z życiem.

Ponad 70 proc. Polaków uważa, że „klaps dawany z miłością” jest wychowawczy. Albo: „skoro byłem bity i wyrosłem na porządnego człowieka, to i moje dziecko wyrośnie”. Wciąż pokutuje u nas przemocowy model wychowania.
– Tak myślących pytam, czy kiedy byli dziećmi, też tak myśleli. I ci z pozabezpiecznym stylem przywiązania mówią często, że owszem, już wtedy wiedzieli, że to dla ich dobra, ale podczas stymulacji EMDR ujawniają się prawdziwe odczucia.

Po latach nawet czują ból w tych miejscach na ciele, po których byli bici.
– Bicie dziecka to przemoc, a przemoc to traumatyczne doświadczenie. Badania kliniczne mówią, że nie ma ono walorów wychowawczych ani edukacyjnych. Jeśli bije ktoś, komu dziecko ufa, kogo kocha i uznaje za autorytet, to znaczy, że ignoruje jego potrzeby, odpycha od siebie – krzywdzi. Klapsem pomaga sobie rodzic, który sam nie jest nauczony regulowania emocji i reguluje, wyładowując się na dziecku.

Ludzie przychodzą zwykle na terapię z problemem, który pozornie nie jest powiązany z przyczyną ich stanu. Dopiero po nitce można dojść do kłębka – na przykład do traumy opuszczenia.
– Stworzono nawet listę doświadczeń dziecięcych, które są predyktorem chorób psychicznych, depresji, lęków. Wśród nich jest doświadczenie bycia wychowywanym przez jednego rodzica, bez znaczenia, czy to był rozwód, czy śmierć. Jest tam uzależnienie rodzica, depresja, zaburzenia emocjonalne, pobyt w więzieniu, przemoc fizyczna, w tym seksualna i psychiczna, bieda. To, jak radzimy sobie z trudnymi zdarzeniami dziś, zależy od tego, co przeżyliśmy w pierwszych latach życia.

To jest jak ze śniegową kulą? Rozpędza się, rośnie i w końcu powoduje katastrofę?
– Trafiła do mnie pacjentka, którą napadnięto na ulicy. Po kilku miesiącach od zdarzenia nie mogła spać, jeść, wychodzić z domu, unikała bliskich. Miała PTSD. Pytam, jakie ma na swój temat przekonanie w związku z tym zdarzeniem i jak bardzo jej ono przeszkadza w życiu. Była przekonana, że jest słaba i właśnie ta słabość przeszkadzała jej najbardziej. A przecież napad to sytuacja, w której człowiek ma prawo nie mieć siły, żeby się obronić, być słaby. Dopytana wyznała, że w jej domu rodzinnym nikt nie pozwalał sobie na słabość. Nie wolno było okazywać emocji, żalić się, skarżyć, narzekać. Kiedy wyłamywała się z tego drylu, stawała się czarną owcą. Trwała w modelu, że trzeba być zawsze uśmiechniętym, odważnym, pokonującym przeszkody.

Czyli za jej PTSD wywołanym napaścią, podczas której jej życie było zagrożone, tzw. dużą traumą, stała mała trauma – te relacyjne doświadczenia związane z zaniedbaniem emocji dziecka?
– Z jakichś powodów jedni ludzie integrują te trudne traumatyczne wydarzenia jak napaść, wypadek czy kataklizm. Ich mózg je przetwarza, znajdując dla nich miejsce. Inni mają zaburzenia potraumatyczne – PTSD, czyli problem z przetworzeniem, bo czegoś już było za dużo. EMDR jest wyjątkowo skuteczny w leczeniu tego zaburzenia, bo desensytyzuje, czyli odczula i pomaga w przetwarzaniu, czyli sprawia, że przestaje ono przeszkadzać. Z drugiej strony, pokazuje, jakie przekonania utrudniają nam życie. W EMDR łączymy symptom, np. złe samopoczucie pacjenta z wydarzeniami i tym, co sprawia, że się ono pojawiło. Symptom łączymy ze wspomnieniem doświadczenia i przetwarzamy je.

W klasycznej terapii używamy tylko słów, w EMDR głównie stymulacji bilateralnej, czyli wodzimy dłonią przed oczami pacjenta, a on za nią podąża. Ruch gałek ocznych wspomaga synchronizację półkul i sprawia, że nieprzetworzone wydarzenie, które źle się zapisało, przetwarza się. Wtedy przestaje przeszkadzać?
– Półkule synchronizują się, integrują „rozrzucone”, „źle zapisane” wspomnienia. Po każdym secie, czyli tym machaniu dłonią, pacjent mówi, co się dzieje, co mu się przypomina, jak się czuje. To jedyna metoda, w której sam przepracowuje zdarzenie i nie jest ono indukowane przez terapeutę. EMDR – jak powiedział psycholog Van der Kolk – to jedyna terapia, w której nie ma terroru słów.

Ludzie często zniechęcają się do terapii właśnie z tego powodu – nie chcą „grzebać się w dzieciństwie”, a w EMDR można, ale nie trzeba. Można się czasem obyć bez tego dzieciństwa.
– Przychodzi taki moment, że pacjent sam widzi połączenie między tym, co mu się przytrafiło niedawno, a jego dzieciństwem. I sam decyduje, żeby wrócić do przeszłości, przywołując trudne wspomnienia.

Wszystko można przeżyć oprócz własnej śmierci?
– Jeśli człowiek przeżył traumę, to jest też w stanie ją przetworzyć. Można to porównać do innej czynności fizjologicznej: jemy, trawimy, wydalamy. Ale czasami zdarza się coś, czego nie jesteśmy w stanie strawić. Czymś takim jest wydarzenie traumatyczne.

Mówi się przecież: „zapomnij i żyj dalej”. Tak się nie da?
– Nieprzetworzona trauma przypomina nam o sobie silnie i często. Odtwarza się w podobnych sytuacjach, przypominają nam o niej zdarzenia, obrazy, zapachy. Męczy ciało somatycznymi reakcjami – wtedy chorujemy. Nie chodzi o to, żeby zapomnieć, tylko odkopać – zdesensytyzować i poukładać na nowo to wydarzenie. Znaleźć dla niego miejsce i myśleć o nim, kiedy chcemy, bez przymusu odtwarzania tego bólu. Jeśli uda się traumę przetworzyć, to pamięć o wydarzeniu stanie się częścią naszej historii, a nie natrętnie powracającą przeszłością, która nami zarządza. Traumy to bolesne zdarzenia, które pomagają nam się rozwijać.

Joanna Drosio-Czaplińska, psycholog, terapeuta EMDR. Zajmuje się życiowymi kryzysami, szczególnie tymi związanymi ze stratą – rozstaniem, żałobą, niepłodnością. Prowadzi warsztaty i wykłady psychoedukacyjne. Autorka książki „Jestem tatą!” – wywiadów z 12 mężczyznami o tym, jak doświadczają swojego ojcostwa. Współtworzy Centrum Rozwoju Psychologicznego „Nasza Strefa”.

Dr Anna Rita Verardo – włoska psycholog, terapeuta i trener EMDR, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny i systemowy, członek Komisji Europejskiej EMDR ds. dzieci i młodzieży. Pracowała m.in. z ofiarami katastrofy statku Costa Concordia. Prowadzi prywatną praktykę w Rzymie, szkoli i superwizuje europejskich terapeutów EMDR. Jest współautorką książki o tym, jak wspierać dziecko po śmierci rodzica „Ciebie już nie ma, a mnie jest smutno i źle”.

EMDR* – Eye Movement Desensitization and Reprocesing, czyli „odwrażliwianie za pomocą ruchu gałek ocznych”, to metoda, która powstała na początku lat 90. Stworzyła ją amerykańska psycholog Francine Shapiro. Odkryła, że stymulacja gałek ocznych, czyli przesuwanie dłoni przed oczami pacjenta, który podąża wzrokiem za ruchem ręki, powoduje obniżenie poziomu lęku u ludzi, którzy przeżyli traumę. Metoda rozwija się dynamicznie dzięki neuronauce i wiedzy dotyczącej wydarzeń traumatycznych wpływających na pracę mózgu. Metodą EMDR pracuje się również z dziećmi w sytuacjach okołorozwodowych, gdy doświadczyły przemocy, po śmierci jednego z rodziców lub rodzica w depresji albo nałogu. Metoda sprawdza się w pracy z rodzinami adopcyjnymi.

Źródło: newsweek.pl

Kiedyś na jednej z moich konsultacji ktoś zadał mi pytanie: Mówi Pani zajmij się  sobą; ale co to właściwie znaczy?No i ...
16/11/2025

Kiedyś na jednej z moich konsultacji ktoś zadał mi pytanie: Mówi Pani zajmij się sobą; ale co to właściwie znaczy?
No i muszę przyznać, że dałam się zaskoczyć. Dotąd wydawało mi się to "zajęcie sobą" takie proste i oczywiste. Aż tu nagle ktoś zmusił mnie do tłumaczenia i do odpowiedzi na oczywistą oczywistość.
Gdy jesteś sam(a) zajęcie się sobą wcale nie jest takie trudne. Chociaż i w takiej sytuacji można siebie zaniedbać np. pracując ponad siły, albo pomagając innym bardziej potrzebującym. Ale gdy jesteś w związku, masz dzieci, dom, pracę, studia, albo kredyt na głowie I miliony jeszcze innych obowiązków to zajęcie się sobą brzmi nieco niedorzecznie. No bo jak w tym wszystkim pamiętać o sobie. Zwłaszcza kiedy dotąd było się tylko dla KOGOŚ. To Zwłaszcza te duże dziewczynki tak mają. Ogarniać wszystko do zmroku, a potem padać ze zmęczenia i marzyć tylko o czystej pościeli.
Tak wiem. Zajęcie się sobą wcale nie jest takie proste i jak widać nie dla wszystkich oczywiste. Ale mając tyle lat doświadczenia I pracy z ludźmi i na ich rzecz 😃wiem, że zajęcie się sobą jest po prostu niezbędne do życia.
Wyczerpany(a) nikomu nie pomożesz. A jeśli nie dajesz już rady może się okazać, że tak naprawdę już nikt cię nie potrzebuje. I paradoksalnie to właśnie te samotne osoby najczęściej idą po rozum do głowy i kiedy naprawdę zostają same NIC JUŻ NIE POZOSTAJE, JAK TYLKO ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ.
BO ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ, to najprościej mówiąc mieć przede wszystkim siebie na myśli. I nie, to nie jest egoizm. Egoizmem jest narzucanie komuś swojego widzenia świata i zmuszanie do dopasowywanie do swoich norm. Dbanie o siebie to nie egoizm. To potrzeba, która jest tak naturalna jak kolor nieba. To jest normalne pragnienie każdej żyjącej istoty. Tylko my gdzieś po drodze tracimy tę naturalną skłonność dbania o własne wewnętrze dziecko. Ktoś je tam uśpił gdzieś w nas bardzo głęboko ale ono jest i co jakiś czas cichutko się odzywa. Ale jak w końcu właśnie... To wszyscy nagle są zdziwieni, że ONO TAM jeszcze jest i czegoś chce.
Dlatego nie wolno nam zaniedbywać tego małego bezbronnego kogoś w Nas.
Zadbać o siebie, to znaczy mieć na uwadze to, że jestem i mam swoje potrzeby. Nie ustawiam się na końcu kolejki z niczym ale jestem ważna tak, jak każdy członek mojej rodziny, grupy, społeczeństwa.
Dbać o siebie, to moc realizować cenione wartości. Działać po swojemu i popełniać swoje błędy, a potem wyciągać z nich swoje lekcje.
Dbać o siebie to umieć postawić granice i bronić ich za wszelką cenę, nawet za cenę odejścia ze związku, z relacji, z pracy, z miejsca, w którym się dusimy.
Dbać o siebie to iść w porę do lekarza, jeść zdrowe rzeczy, zgubić 5 kg, rzucić palenie, zapisać się na kurs tańca albo angielskiego, poświęcić godzinę w tygodniu na jogę, zumbę, basen, siłownię albo cokolwiek innego, co daje ci wytchnąć, odpocząć, być tylko dla siebie.
Możesz chcieć wyjechać na weekend albo na godzinę. Napić się kawy w spokoju, albo poukładać zdjęcia w albumie.
To może być spacer, 5 przeczytanych stron książki, posłuchanie ulubionej muzyki zaraz po przebudzeniu albo choćby posadzenie nowych kwiatów na balkonie.
To może być naprawdę mała rzecz ale Twoja. To o czym marzysz, co jest dla Ciebie dobre, co Ci służy, co sprowadzi cię na odpowiednie tory. Te właściwe tory dbałości o siebie.
ZAJĄĆ się sobą to być swoim najlepszym przyjacielem. Znać swoją wartość. Umieć się docenić i zaakceptować siebie z tym wszystkim, co masz w środku. Ze wszystkimi wadami i niedoskonałościami. Nie wyobrzymiać błędów. Umieć je sobie wybaczyć.
ZAJĄĆ się sobą to też zająć się swoim rozwojem.
Uczyć się, doskonalić, rozwijać I nie porównywać z nikim tylko ze sobą.
Zająć się sobą to być wdzięczną za wszystko, co jest, co było i będzie. Umieć to zaakceptować zaufać sobie. Uwierzyć sobie.
Zająć się sobą to uśmiechać się do siebie na powitanie i zasypiać że sobą w przyjaźni mówiąc sobie codziennie;
Dzień dobry kocham cię i na dobranoc też KOCHAM CIĘ.

Helen Mirren kiedyś powiedziała:Zanim zaczniesz z kimś dyskutować, zapytaj siebie, czy ta osoba jest wystarczająco dojrz...
15/11/2025

Helen Mirren kiedyś powiedziała:
Zanim zaczniesz z kimś dyskutować, zapytaj siebie, czy ta osoba jest wystarczająco dojrzała emocjonalnie, by pojąć pojęcie innego punktu widzenia.
Bo jeśli nie — to nie ma absolutnie żadnego sensu.

Nie każda kłótnia jest warta twojej energii.
Czasami, niezależnie od tego, jak jasno próbujesz się wyrazić, druga osoba nie słucha, by zrozumieć — słucha, by odpowiedzieć.
Tkwi w swoim sposobie postrzegania świata, niechętna, by rozważyć inną perspektywę, a rozmowa z nią tylko cię wyczerpuje.

Jest różnica między zdrową dyskusją a bezsensowną debatą.
Rozmowa z kimś otwartym, kto ceni rozwój i zrozumienie, może być oświecająca — nawet jeśli się nie zgadzacie.
Ale próba dojścia do porozumienia z kimś, kto odmawia spojrzenia poza własne przekonania?
To jak rozmowa ze ścianą.
Bez względu na to, ile logiki czy prawdy przedstawisz, taka osoba będzie przekręcać, odwracać uwagę lub odrzucać twoje słowa — nie dlatego, że się mylisz, ale dlatego, że nie chce zobaczyć innej strony.

Dojrzałość nie polega na tym, kto wygra dyskusję — polega na świadomości, kiedy dyskusja nie ma sensu.
To zrozumienie, że twój spokój jest cenniejszy niż udowadnianie czegokolwiek komuś, kto już z góry zdecydował, że się nie zmieni.
Nie każda bitwa wymaga walki.
Nie każda osoba zasługuje na twoje tłumaczenie.

Czasami najsilniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest odejść — nie dlatego, że nie masz nic do powiedzenia,
lecz dlatego, że rozumiesz, iż niektórzy ludzie po prostu nie są jeszcze gotowi, by słuchać.
I to nie jest ciężar, który musisz dźwigać.

Bój się i… idź dalej.Często słyszę od kobiet, że się boją  i potem często same się nakręcają tym, że boją się bać, bo kt...
14/11/2025

Bój się i… idź dalej.
Często słyszę od kobiet, że się boją i potem często same się nakręcają tym, że boją się bać, bo ktoś im zdołał wmówić, że „nie powinny się bać”. Że jeśli czują lęk, to znaczy, że coś jest z nimi nie tak. I wtedy zaczyna się czekanie: aż minie strach, aż nadejdzie lepszy moment, aż życie samo podeśle dogodniejsze okoliczności.
Można tak żyć całe lata.
Ale jest też druga droga — dużo prawdziwsza i bliższa temu, czego uczę w swojej pracy:
nie czekasz, aż strach zniknie. Uczysz się go czuć. A potem robisz swoje — z tym strachem obok.
Podczas warsztatu z kobietami często powtarzam, że to nie strach nas zatrzymuje, tylko historie, które sobie o nim opowiadamy. Strach przychodzi naturalnie, bo po to jest by nas straszyć żebyśmy głupot nie narobiły. Ale zaraz potem pojawia się w naszej głowie jakby automatycznie komentarz:
„Nie dam rady. Jestem za słaba. To nie dla mnie. Nie mam czasu. Może kiedyś…”
I zanim zrobisz choć jeden krok, wracasz do tego, co znane. Bezpieczne. Przewidywalne.
Nie dlatego, że tego naprawdę chcesz, tylko dlatego, że Twoje ciało i umysł chcą uniknąć dyskomfortu.
Tylko że…
nie da się wejść w nowe, nie czując choć odrobiny strachu.
Każda z nas, kiedy wychodzi poza dotychczasowe granice, czuje ścisk w brzuchu, mrowienie, lekką tremę. Czasem to nawet mieszanka lęku i ekscytacji — takie elektryzujące „a jeśli się uda?”.
A co jeśli sobie z tym poradzę? A co jeśli odniosę sukces? Dlaczego spodziewasz się porażki? Nie ufasz sobie? Nie dajesz wiary swoim umiejętnościom?
Oto jest pytanie, które wymaga Twojej i tylko Twojej odpowiedzi. Bo wszystko jest w Twojej głowie.
I jeśli nie dasz sobie przestrzeni, by bać się świadomie, to:
• nie ruszysz w stronę swojej prawdy i swojej mocy,
• nie doświadczysz głębokiej, autentycznej relacji,
• nie sięgniesz po swoje powołanie,
• nie stworzysz nowych jakości w związku, pracy, twórczości,
• nie zakończysz tego, co już Cię nie karmi,
• nie powiesz: „to dla mnie ważne”,
• nie pokażesz się światu taka, jaka jesteś naprawdę.
Nie dlatego, że jesteś słaba.
Tylko dlatego, że to wszystko jest poza Twoją strefą komfortu, a tam pierwszy strażnik zawsze nazywa się STRACH.
I tu nie chodzi o ciągłe przekraczanie siebie ani o brawurę. Absolutnie nie.
Chodzi o to, że droga do życia, którego chcesz, prowadzi przez strach — nie bez niego. Chyba każdy się boi. Ale są wśród nas tacy, którzy pomimo to działają. I o to właśnie chodzi. O tę wiarę, że sobie poradzisz.
Kiedy uczysz się czuć swój strach, dzieje się coś niezwykle ważnego:
strach zaczyna być Twoim kompasem. Nie po to, by blokować, ale by pokazywać kierunek.
Tam, gdzie on jest, nie zawsze jest bezpiecznie, ale tam, gdzie go nie ma — zwykle jest… tak, jak zawsze. Bez zmian.
Jednym z największych wyzwań mojego życia była nauka, jak czuć strach bez uciekania i jak działać z nim w tle — z uważnością, a nie z brawurą. Tej umiejętności uczę też kobiety, z którymi pracuję — i widzę, jak zmienia ich życie.
Bo jest coś, co wciąż mnie zadziwia:
najbardziej boimy się tego, czego w głębi serca pragniemy najbardziej.
Odwaga nie polega na braku strachu.
Odwaga jest decyzją, że idziesz dalej — pomimo niego.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej zaobserwuj mój profil I zostań ze mną w mojej przestrzeni(grupa BYĆ KOBIETĄ NOWA JA), którą tworzymy razem z innymi kobietami jest także dla Ciebie. Zapraszam

Adres

Choszczno
73-200

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 17:00
Wtorek 09:00 - 17:00
Środa 09:00 - 17:00
Czwartek 09:00 - 17:00

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Iwona Klimkowska- Gabinet wsparcia i rozwoju umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Iwona Klimkowska- Gabinet wsparcia i rozwoju:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram