Rehabilitacja dzieci i niemowląt - Monika Kusińska Częstochowa

Rehabilitacja dzieci i niemowląt - Monika Kusińska Częstochowa Monika Kusińska - magister fizjoterapii, certyfikowany terapeuta metody NDT Bobath, NDT Bobath Baby

22/10/2025

Takie oto historie...

Do gabinetu zgłosili się rodzice z 4 letnim chłopcem, który urodził się jako wcześniak. Ze względu na stan kliniczny był po urodzeniu wentylowany mechanicznie. Został wypisany ze szpitala, z częstą dla dzieci urodzonych przedwcześnie, dysplazją oskrzelowo-płucną.

- W czym mogę pomóc? - pytam rodziców.
- Synek cały czas nam choruje albo zapalenie płuc albo zapalenie oskrzeli, kaszel też bardzo często mu dokucza. – odpowiada mama. - Inhalacje, sterydy, mamy chwile spokoju w okresie letnim i wszystko zaczyna się znów od września. – dodaje tata.

Drugie dziecko, stały pacjent.

Chłopiec w wieku prawie 6 lat. Atopowe zapalenie skóry, astma i nawracające infekcje dolnych dróg oddechowych. Jest pod opieką od 3 lat. W okresie letnim robimy nieco dłuższe przerwy, w okresie jesienno-zimowym pojawia się raz na dwa miesiące – byśmy mogli wesprzeć jego układ oddechowy oraz poruszyć całą limfatykę.

A zatem …

Płuca, drzewo oskrzelowe, limfatyka, mięśnie międzyżebrowe i płyny – od czego zaczynamy? ‘Raz, dwa, trzy’ - jak mówi mój nauczyciel.

Co unerwia oskrzela i reguluje przepływ krwi przez ich naczynia włosowate?Układ autonomiczny. Co powoduje skurcz oskrzeli? Nerw błędny. Co powoduje ich rozkurcz? Nerwy współczulne z poziomu TH1-TH5 czyli z górnego odcinka piersiowego kręgosłupa. To ważne.

A zatem trzeba sprowadzić czy na drodze tych nerwówie nie stanęła jakaś przeszkoda, która krzyżuje ich wegetatywny szlak do oskrzeli. Co może stać się zawalidrogą? Tkanka łączna i jej główni przedstawiciele – powięź, mięsień, czy chociażby błona łącznotkankowa.

A zatem wracając do małych pacjentów…

… na pewno będzie trzeba sprawdzić, czy nie pojawił się opór tkanek lub napięcie w obszarze klatki piersiowej i kręgosłupa. A wiedząc, jaką drogę przebywa nerw błędny, trzeba na pewno sprawdzić, czy nic nie stanęło w poprzek jego trasy. A zatem w badaniu nie będzie można pominąć czaszki oraz szyi.

Co jeszcze? Limfatyka

Ale również układ żylny, który czyści cały system oddechowy dziecka w trakcie i po infekcji. Tak, aby czas zdrowienia był szybszy a kolejna infekcja pojawiła się choć chwilę później.

Co zatem jeszcze trzeba sprawdzić?

Miejsca w ciele, gdzie plątanina drobnych naczyń żylnych lub limfatycznych ma tendencje do zastoju, spowolnienia przepływu. Podstawa czaszki, splot podniebienny, kąty żylne, odnogi przepony … do dzieła!

Źródło inspiracji: gabinetowa środa

https://www.facebook.com/share/p/17fuC9Eagt/?mibextid=wwXIfr
11/10/2025

https://www.facebook.com/share/p/17fuC9Eagt/?mibextid=wwXIfr

Napisane przez weterynarza.
Pewnego dnia zszywałem gardło psa żyłką wędkarską na tyłach pick-upa, podczas gdy jego właściciel trzymał latarkę w zębach i płakał jak dziecko.
To było w '79, może '80. Tuż za małym miasteczkiem, blisko granicy z Tennessee.
Bez kliniki, bez czystego stołu, bez znieczulenia poza odrobiną bimberu.
Ale pies przeżył.
I ten człowiek wciąż co roku wysyła mi kartkę świąteczną, mimo że pies już dawno nie żyje... i jego żona też.
Jestem weterynarzem od czterdziestu lat.
Cztery dekady krwi pod paznokciami i sierści na ubraniach.
W tamtych czasach robiliśmy, co mogliśmy — nie to, co można było wystawić na rachunku.
Dziś spędzam połowę dni na tłumaczeniu kodów ubezpieczeniowych i planów finansowych, podczas gdy w sąsiednim pokoju beagle wykrwawia się na śmierć.
Myślałem, że ten zawód polega na ratowaniu życia.
Teraz wiem: chodzi głównie o zbieranie kawałków, gdy wszystko się rozpada.
Zacząłem w 1985 roku.
Świeżo po studiach na Uniwersytecie Georgii. Miałem jeszcze włosy. I nadzieję.
Moja pierwsza klinika była budynkiem z cegły, na końcu żwirowej drogi, z dachem, który przeciekał przy każdej ulewie.
Telefon był na tarczę, lodówka brzmiała jak silnik, a ogrzewanie działało tylko wtedy, gdy miało na to ochotę.
Ale ludzie przychodzili.
Rolnicy, robotnicy, emeryci, nawet kierowcy ciężarówek z pitbulami na siedzeniu pasażera.
Nie prosili o wiele.
Zastrzyk tu, szew tam.
I eutanazja, gdy nadszedł czas — a zawsze wiedzieliśmy, kiedy to było.
Nie było debat, nie było poczucia winy w mediach społecznościowych, nie było „alternatywnych protokołów”.
Tylko to ciche porozumienie między człowiekiem a jego psem: cierpienie stało się zbyt wielkie.
I ufali mi, że uniosę ten ciężar.
Czasami brałem swój stary pick-up i jechałem do stodoły, gdzie koń złamał nogę.
Albo na ganek, gdzie stary pies nic nie jadł od trzech dni.
Siadałem obok właściciela, podawałem mu chusteczkę i czekałem.
Nie spieszyłem się.
Bo wtedy trzymaliśmy ich w ramionach do końca.
Dziś ludzie podpisują papiery i pytają, czy mogą „odebrać prochy w przyszłym tygodniu”.
Pamiętam pierwszy raz, gdy musiałem uśpić psa.
Owczarek niemiecki o imieniu Rex. Został potrącony przez kombajn.
Jego właściciel, Walter Jennings, weteran II wojny światowej, twardy jak drut kolczasty i dwa razy ostrzejszy.
Ale gdy powiedziałem mu, że Rex jest stracony, jego kolana się ugięły.
Tam, w mojej sali badań.
Nic nie powiedział. Tylko skinął głową.
A potem — nigdy tego nie zapomnę — pocałował pysk Rexa i szepnął:
„Byłeś dobrym psem, chłopcze.”
Potem zwrócił się do mnie:
„Zrób to szybko. Nie każ mu czekać.”
Zrobiłem to.
Tej nocy nie spałem.
Siedziałem na swoim ganku z papierosem, wpatrując się w gwiazdy aż do świtu.
Wtedy zrozumiałem: ten zawód nie dotyczy tylko zwierząt.
Chodzi o miłość.
O miłość, którą ludzie wlewają w istotę, o której wiedzą, że nigdy nie będzie żyła tak długo jak oni.
Mamy teraz rok 2025.
Moje włosy są białe — to, co z nich zostało.
Moje ręce nie zawsze współpracują. Jest drżenie, którego nie było w zeszłą wiosnę.
Klinika wciąż istnieje, ale teraz ma nieskazitelnie białe ściany, oprogramowanie na abonament i 28-letniego menedżera marketingu, który mówi mi, żebym nagrywał TikToki z moimi pacjentami.
Powiedziałem mu, że wolałbym sam się wykastrować.
Kiedyś pracowaliśmy na instynkt.
Teraz to algorytmy i formularze odpowiedzialności.
W zeszłym tygodniu przyszła kobieta z buldogiem w stanie niewydolności oddechowej.
Powiedziałem jej, że trzeba go zaintubować i zostawić na obserwacji.
Wyjęła telefon i zapytała, czy może skonsultować się z influencerką, którą śledzi online.
Skinąłem głową.
Co na to odpowiedzieć?
Czasami myślę o przejściu na emeryturę.
Prawie to zrobiłem podczas COVID.
Koszmar.
Dostawy na parkingu, szczekanie za zamkniętymi drzwiami, maski ukrywające łzy.
Pożegnania przez szybę.
Nikt ich nie trzymał, gdy odchodzili.
Coś we mnie wtedy pękło.
Ale czasami dziecko przychodzi z pudełkiem pełnym kociąt znalezionych w stodole dziadka, a jego oczy rozświetlają się, gdy pozwalam mu nakarmić jedno.
Albo zszywam golden retrievera, który zbyt blisko podszedł do drutu kolczastego, a następnego dnia jego właściciel przynosi mi placek z pekanami.
Albo starszy pan dzwoni tylko po to, by podziękować — nie za opiekę, ale za to, że siedziałem z nim po śmierci jego psa, nie mówiąc ani słowa, pozwalając ciszy wykonać swoją pracę.
To dlatego nadal to robię.
Bo mimo wszystkich zmian — aplikacji, formularzy, procesów, diagnoz Google — jedna rzecz się nie zmieniła:
Ludzie wciąż kochają swoje zwierzęta jak własną rodzinę.
A gdy ta miłość jest głęboka, objawia się w prostych gestach.
Drżąca ręka położona na futrzanym boku.
Szeptane pożegnanie.
Portfel opróżniony bez wahania.
Dorosły mężczyzna, który załamuje się w moim gabinecie, bo jego pies nie zobaczy jesieni.
Bez względu na czas, technologię, trendy — to się nie zmienia.
Kilka miesięcy temu przyszedł mężczyzna z pudełkiem po butach.
Znalazł kociaka przy torach. Złamana łapa, pokryty pchłami, żebra wystające jak klawisze fortepianu.
Sam wyglądał, jakby wyszedł z piekła.
Powiedział mi, że właśnie wyszedł z więzienia, że nie ma grosza.
Ale czy mogę coś zrobić?
Spojrzałem do pudełka.
Kociak otworzył oczy i zamiauczał, jakby mnie rozpoznawał.
Skinąłem głową:
„Zostaw go tutaj. Wróć w piątek.”
Unieruchomiliśmy mu łapę, podawaliśmy ciepłe mleko co dwie godziny, nazwaliśmy go Boomer.
W piątek mężczyzna wrócił z do połowy zjedzonym plackiem i łzami w oczach.
Powiedział mi:
„Nikt nigdy nic mi nie oddał, nie pytając najpierw, co mam do zaoferowania.”
Odpowiedziałem mu:
„Zwierzęta nie obchodzi, co zrobiłeś.
Patrzą tylko, jak je trzymasz w ramionach.”
Czterdzieści lat.
Tysiące żyć.
Niektóre uratowane. Inne nie.
Ale wszystkie się liczyły.
Mam szufladę w moim biurze.
Zamkniętą na klucz.
Nikt jej nie dotyka.
W środku są stare zdjęcia, podziękowania, obroże, medale.
Kość szpikowa border collie o imieniu Scout, który uratował dziecko przed utonięciem.
Odcisk łapy w glinie kota, który spał na ladzie stacji benzynowej.
Rysunek kredkami małej dziewczynki, która napisała, że jestem jej bohaterem, bo pomogłem jej chomikowi znów oddychać.
Otwieram ją czasem, późno w nocy, gdy klinika jest pusta, a moje ręce w końcu są spokojne.
I pamiętam.
Pamiętam czasy sprzed.
Przed ekranami.
Przed aplikacjami.
Przed buzzowymi lekarstwami i kontrolami kredytowymi.
Kiedy bycie weterynarzem oznaczało jazdę w błocie o północy, bo krowa rodziła, a oni ufali tylko tobie.
Kiedy zszywało się żyłką wędkarską... i dużą dawką nadziei.
Kiedy trzymaliśmy ich w ramionach do końca — i trzymaliśmy też ich ludzi.
Jeśli jest jedna rzecz, której nauczyłem się w tym życiu, to ta:
Nie możemy uratować ich wszystkich.
Ale musimy zrobić wszystko, by spróbować.
A gdy nadchodzi czas pożegnania...
zostajemy.
Nie cofamy się.
Nie przyspieszamy niczego.
Klękamy, patrzymy im w oczy,
i zostajemy, aż ich ostatni oddech opuści pokój.
Tego nie uczą.
Ani na studiach. Ani w książkach.
Ale to właśnie... czyni cię człowiekiem.
I nie zamieniłbym tego na nic na świecie.

28/07/2025
17/05/2025
https://www.facebook.com/share/p/16G63fjGAY/?mibextid=WC7FNe
06/05/2025

https://www.facebook.com/share/p/16G63fjGAY/?mibextid=WC7FNe

Dlaczego te barki są wciąż tak napięte?

- Mój synek ma napiętą obręcz barkową, dlatego tu jesteśmy. – mówi zaniepokojona mama 2-letniego chłopca.
- Zawsze te barki są tak spięte. Na początku mieliśmy masaże a potem ćwiczenia, ale córka nie chciała za bardzo współpracować. – opowiada mama 4 letniej dziewczynki.

- Jak była mała, to miała obniżone napięcie w tułowiu i napiętą obręcz barkową. Potem było już lepiej, skończyłyśmy rehabilitację. Ale w wieku 6 lat zaczęła się bardzo garbić i od czasu do czasu potykać. - relacjonują kolejni rodzice.

- Nasza Pani logopeda prosiła byśmy przyszli. Ćwiczymy podnoszenie języka od kilku miesięcy, ale cały czas syn ma napięte policzki i barki. – mówi mama 4 letniego chłopca.

O napiętej obręczy barkowej słyszą rodzice już na bardzo wczesnym etapie rozwoju swojego dziecka. Niemowlęta ćwiczą od pierwszych miesięcy życia. Dwu, trzylatki (jeśli tylko pozwolą terapeutom) mają masowane, rozciągane i ćwiczone mięśnie obręczy barkowej.

A Ty czytelniku ... połóż rękę na swoim ramieniu, tam gdzie kończy się szyja. Ściśnij mięśnie leżące pod dłonią. Napięte? Bolą?

Właśnie testowałeś mięsień czworoboczny, często nazywany mięśniem kapturowy albo po prostu kapturem. To jeden z większych mięśni, który wraz z jeszcze kilkoma innymi (mózg nie myśli jednym mięśniem ale grupami mięśni) próbuje często pomóc swoim pobratymcom, którym nie udaje się zagwarantować stabilności ciału.

Postawa ciała to nie pozycja pionowa ciała. Postawa ciała to położenie ciała w przestrzeni, na które działa siła grawitacji. To może być dziwna pozycja sięgania do niskiej szafki, jogowy pies z głową w dole, siedzenie bokiem na plaży, czy pochylenie ciała, by wyrwać chwasty w ogródku.

To jest postawa ciała, za którą odpowiedzialny jest nieświadomy mózg, czyli ośrodki podkorowe, móżdżek i układ limbiczny.

Pomagają mu w tym oczy, uszy a dokładniej system przedsionkowy i receptory czucia głębokiego pochowane w różnych magicznych miejscach ciała.

Cała ta ferajna ma pomóc mięśniom (odpowiedzialnym za utrzymanie postawy), niezależnie jak dziwnie lub ryzykowanie, by postawa nie wyglądała, w zadaniu by, ciało nie przewróciło się, nie straciło równowagi, nie poddało się sile przyciągania ziemskiego. A więc wszechobecnej grawitacji.

Z mniej lub bardziej znanych przyczyn cały ten mechanizm potrafi szwankować. Nie pracować na pełnych obrotach, na pełnej JAKOŚCI.

I co wtedy?

Wtedy z pomocą przychodzi m.in. mięsień równoboczny, który swą zdwojoną siłą próbuje pomóc ciału trzymać się stabilnie. Problem jest jednak taki, że on ma jeszcze inne zadania do wykonania.

Gdy dziecko chce podnieść ręce do góry, podciągnąć się na drabince, pograć na konsoli, jeździć na rowerze, trzymać długopis w dłoni, czy kubek z herbatą on też wtedy musi działać. Więc przepracowany kaptur pracuje i notorycznie haruje.

Emocje mu też nie pomagają. Lęk, strach, złość, smutek, to właśnie on bardzo często zbiera w sobie te odczucia.

Wciąż i wciąż napina całą obręcz barkową. Przychodzą mu z pomocą terapeuci, ale co z tego? Dopóki będzie harował za dwóch, to napięcie będzie wciąż wracało.

W jaki sposób można mu spróbować pomóc?

Odciążyć od zadania utrzymywania stabilności postawy. Za mechanizm kontroli postawy odpowiedzialne są mięśnie głębokie kręgosłupa, mięśnie oddechowe (wzorzec oddechowy), przepona oraz ciśnienie śródbrzuszne, a nie barki.

To tam obręcz barkowa musi szukać pomocy, by zmniejszać swoje wzmożone napięcie mięśniowe.

Źródło inspiracji: gabinetowy wtorek

01/05/2025

Rodzice 😉 prawidłowy dobór pierwszego obuwia ma ogromny wpływ na to jak Wasza pociecha będzie chodzić i tutaj można się bardzo zdziwić ze buty dedykowane dzieciom wcale nie są idealne a wręcz negatywnie wpływają na wzorzec chodu. Jak zawsze złota zasada : patrz na dziecko 😉 na szczęście my już mamy pierwsze buty mimo, ze moja pociecha dopiero trenuje chod i uwaga tak już mamy buty na dwor. Bo zimno , bo deszcz a ciagle chce chodzic… Dzieci są wspaniale skonstruowane same pokazują jak czegoś im potrzeba musimy tylko uważnie patrzeć. Uwaga na prowadzanie za rece , za jedna , za obie czasem trzeba ale zawsze spójrzcie jedynym
okiem jak układają się nóżki dziecka. Na boso tez się fajne spaceruje to bardzo ważne. Otwarta głowa i patrz zawsze na… Dziecko 🦶🦶🦶

🦶🦶🦶🦶🥾🥾👟👟👟
01/05/2025

🦶🦶🦶🦶🥾🥾👟👟👟

Dowiedz się jakie mity związane z butami dziecięcymi najczęściej są powielane pomimo niekorzystnego wpływu na stopy dziecka. Koniecznie zapoznaj się z tymi mitami.

Adres

Ulica Wielkoborska 37/41
Czestochowa
42-200

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 08:00 - 13:00
Wtorek 08:00 - 14:00
Środa 08:00 - 13:00
Czwartek 08:00 - 12:00
Piątek 08:00 - 12:00

Telefon

+48 697 573 239

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Rehabilitacja dzieci i niemowląt - Monika Kusińska Częstochowa umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria