20/10/2022
Agnieszka Jucewicz: Co było w tym liście?
Marek Plawgo: Nie pamiętam dokładnie, pisałem w emocjach. Na pewno nu- mery kont, informacje, jak rozwiązać te czy inne problemy, które po sobie zostawię, choćby związane z mieszkaniem. Pisałem też, jak się czuję i dlaczego chcę to zrobić.
No i przeprosiny.
AJ: Kogo pan przepraszał?
MP: Najbliższych. Przede wszystkim rodziców. Zdawałem sobie sprawę, że dla mamy to będzie bardzo bolesne, i dlatego się wahałem.
Od kilku miesięcy brałem leki antydepresyjne. Nie poprawia- ło mi się jednak i straciłem nadzieję, że się poprawi.
Ostatecznie powstrzymała mnie seria zbiegów okoliczności. Po pierwsze, telefony od osób, które zadzwoniły, ot tak, spytać, jak się mam. Po drugie, odwiedziła mnie znajoma. Niczego jej nie mówiłem, ale zanim wyszła, odholowano jej samochód, więc trzeba było zadzwonić na policję, po straż miejską, znaleźć go. Długo to trwało i w końcu położyłem się spać. Kiedy wstałem i zdałem sobie sprawę, jak blisko byłem, to się przeraziłem. I pomyślałem, że spróbuję jeszcze raz.
AJ: Żyć?
MP: Tak. Gdybym powiedział, że niedługo potem mi się polepszyło, tobym skłamał. Ale krok po kroku, miesiąc po miesiącu, powoli następował progres.
Rozmowa Agnieszki Jucewicz z Markiem Plawgo, byłym lekkoatletą, sprinterem, płotkarzem, rekordzistą Polski w biegu na 400 metrów, olimpijczykiem z Aten (2004) i Pekinu (2008), ambasadorem kampanii społecznej „Twarze depresji”