01/11/2025
Taka oto endokrynna historia…
Do gabinetu zgłosiła się mama z nastoletnim chłopcem.
- W czym mogę pomóc? – zadaje standardowe pytanie na początek.
- Od wielu lat syn chodzi na terapię logopedyczną. Zaczął w przedszkolu i kontynuuje zajęcia w szkole. – mów mama. – Robiliśmy już wszystko. Ćwiczenia, elektrostymulację, tapy, te silikonowe nakładki i nic. Buzię ma non stop otwartą.
- Czy syn chodzi na jakie dodatkowe zajęcia? – pytam patrząc na wysportowaną sylwetkę chłopca w dresie i adidasach.
- Trenuje piłkę nożną, chodzi na basen. A całe lato spędza na rowerze. Bardzo dużo się rusza, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego wciąż, jak tylko gdzieś usiądzie widzę otwartą buzię. – kontynuuje mama. – Jesteśmy tym już bardzo zmęczeni i zrezygnowani.
Wywiad
Okres niemowlęcy nie budził żadnych większych zastrzeżeń. Bez trudności w trawieniu i ‘brzuszkowych’ tematów. Bez pojawiających się asymetrii czy wizyt u fizjoterapeutów. Okres żłobkowy również prezentował się w granicach normy. Kilka infekcji, ale bez większych szkód dla nosa i jego drożności.
Buzia otworzyła się w przedszkolu, choć mama nie była pewna czy pod koniec żłobka nie rozchylały się już usta. Na kilku zdjęciach z tego okresu, faktycznie buzia zaczęła prezentować się tak, jakby traciła szczelność. Uwagę zwrócił logopeda przedszkolny na pierwszych badaniach przesiewowych.
A zatem badanie
Kiedy chłopiec siedział na krześle podczas rozmowy z mamą, jego ciało już zdradzało pewne tajemnice. Gdy włączał się do rozmowy, plecy prostowały się, ‘łapały’ oś, a nogi były tylko niewielkim wsparcie na podłożu. Natomiast gdy tylko rozmowa toczyła się z mamą, po kilku minutach, siła grawitacji wygrywała z ciałem chłopca.
Na początku w badaniu nic nie budziło podejrzeń. Kontrola postawy w warunkach kiedy trzeba było zawalczyć o równowagę (choćby stanie na jednej nodze), zachowywała się podręcznikowo.
W każdej innej pozycji - wraz zabraniem możliwości widzenia i orientacji optycznej w przestrzeni - mięśnie tułowia bezbłędnie i z dobrą jakością reagowały na jakiekolwiek polecenia.
Ciało chłopca – ruchomość tkanek, mięśni, powięzi, więzadeł czy stawów – nie chciało zdradzić żadnej tajemnicy. Coś ukrywało ale schowało to głębiej. Nie w wzorcu napięciowym. Nie w ograniczeniu ruchomości czy w zwiększonym oporze tkanek, ale … w swojej konsystencji. A, jak mówi jeden z moich nauczycieli - w teksturze.
- Czy robiliście jakieś badani krwi w ostatnim czasie? – pytam mamę.
- Tak, sprawdziliśmy już chyba wszystko. Morfologia jest prawidłowa, anemii nie ma, CRP prawidłowe. Na pasożyty też robiliśmy testy i przeleczyliśmy się wszyscy kilka miesięcy temu.
- Czy kiedykolwiek badaliście tarczycę? – dopytuję.
- Nikt nigdy nie wskazywał, by był z nią jakiś problem. W szpitalu, jak się urodził, było wszystko ok. – odpowiada mama. – Czy coś jest nie tak? – dopytuje.
- Tego nie wiem, ale myślę, że warto byłoby się upewnić, że pracuje dobrze. – odpowiadam. – Zrobiliście tak dużo terapeutycznych rzeczy, a efekty są bardzo nieadekwatne. Wygląda na to, że tonus spoczynkowy mięśni z jakiegoś powodu jest niższy. Gdy tylko ciało jest wprowadzone w ruch, napięcie mięśniowe od razu się buduje.
Równomiernie. W centrum tułowia i w kończynach. A zatem regulacja napięcia mięśniowego podczas zmuszenia ciała do motoryki, potrafi wszystko zrealizować prawidłowo. Natomiast w spoczynku spada i ‘siedzi na podłodze’. – tłumaczę mamie pod koniec wizyty.
Gdzie ukryła się przyczyna?
Endokrynna informacja, to przenoszenie komunikatów z gruczołów do narządów. Krew jest nośnikiem tej wiadomości. Hormon niesie w kieszeni ten komunikat płynąc setkami żylnych rozgałęzień, aż trafia tam gdzie powinien.
Tarczyca też korzysta z tego sposobu komunikacji. Przyczyn niedoczynności tarczycy jest wiele, objawów także. Ale jednym z nich wśród dzieci jest obniżone napięcie mięśniowe. Czy zawsze?
Nie. Ale trzeba wziąć to pod uwagę.
Tkanki chłopca schowały tę wiadomość w swojej teksturze. Miały nieco inną konsystencję, nie pasującą do faktury mięśnia, czy tkanek miękkich. Trudno opisać to odczucie słowami. Po prostu trzeba je poczuć.
Niecałe dwa tygodnie później chłopiec po otrzymaniu wyników krwi trafił do endokrynologa. Rozpoczęło się na cito leczenie.
Źródło: gabinetowy pacjent