14/07/2022
Całe życie uczymy się funkcjonować w relacjach. Głębokie rany, nawet nieświadomie zadane, kształtują nas w określony sposób. W taki sposób, który w danym momencie daje nam największą szansę na przeżycie i przetrwanie, najlepiej dostosowany do naszych warunków i możliwości.
Jak już czegoś się czegoś zaczniemy uczyć, co na dany moment działa i to utrwalamy, utrwalamy, utrwalamy, to nie jest łatwo to zmienić. Po pierwsze potrzebujemy pomysłu, co chcemy zamiast. Po drugie odwagi, żeby przełamać lęk, żeby zaryzykować zrobienia czegoś innego - być może inicjowania nowych kontaktów, czy zmiany charakteru aktualnych relacji: zbliżenia się, zaufania, a być może odwrotnie - ostrożności i zdystansowania się. Po trzecie siły i motywacji, żeby wprowadzone zmiany utrzymać.
I taka sytuacja może brzmieć beznadziejnie - jak ukształtowaliśmy się za młodu, tak teraz działamy, co często przynosi wiele cierpienia. Jednak już nie jesteśmy tym małym dzieckiem, którego przetrwanie zależy od bliskich ludzi, czy sprzyjającego środowiska. Wiele osób, która decyduje się na terapię, to dorośli, niezależni ludzie. Sytuacja się zmieniła i te wzorce, które zostały utrwalone, a przynoszą cierpienie, już nie są konieczne, a więc są możliwe do zmiany. Są możliwe, ale często bardzo trudne i wymagające długiego, mozolnego, specjalistycznego terapeutycznego wsparcia.
Jednak możliwe, więc nie traćcie nadziei ❤️🩹
"Dziecko potrzebujące wciąż nieobecnej przy nim matki może nauczyć się, że miłość i potrzeba drugiej osoby mogą zranić zbyt mocno. Ktoś taki w swoich przyszłych związkach z innymi może prosić ich o niewiele i tyleż im dawać, niczego prawie nie inwestując…
Innym środkiem obronnym stosowanym przeciwko doświadczaniu straty może być kompulsywna potrzeba troszczenia się o innych ludzi. Zamiast doświadczać cierpienia, pomagamy tym, którzy cierpią. I przez pełną oddania służbę przynosimy ulgę sobie samym w naszym dawnym poczuciu bezradności i utożsamiamy się z tymi, o których się tak skwapliwie troszczymy.
Trzeci środek obrony to przedwczesna autonomia. Ogłaszamy własną niezależność o wiele za wcześnie. Uczymy się już w najmłodszych latach tego, by nie pozwolić na to, aby nasze przetrwanie zależało od miłości czy pomocy kogokolwiek.
Przywdziewamy bezbronne dziecko w kruchy pancerz dorosłego polegającego wyłącznie na sobie.”
Judith Viorst
fot Zoe