10/10/2025
Okej, fajnie, jest światowy dzień zdrowia psychicznego, są miejskie akcje.
Co dalej?
Zmieni się w końcu system, który nie wspiera osób w kryzysie, który nie robi nic od lat w sprawach gnębionych w szkołach dzieci?
Regularnie, od dziecka, widzę powtarzające się schematy.
Robienie z ofiar osób słabych — przez ich wrażliwość, spokojne usposobienie czy otwartość na drugą osobę.
Normalizację patologii jako „niewinnych żartów”, wmawianie ofiarom bycia przewrażliwionym, umniejszanie tragedii drugiego człowieka.
Coś się zmienia w tym temacie?
Szkoły nie zamiatają już gnębienia pod dywan?
W grupach rówieśniczych nie ma już zmowy milczenia?
Obowiązkowo edukuje się młodzież w zakresie inteligencji emocjonalnej, empatii i wzajemnej pomocy?
A może jednak jest tak samo, a nawet gorzej?
Prezydent i partie, w ramach własnego interesu, szczują społeczeństwo na jedną z realnych szans poprawy umiejętności społecznych, świadomości i rozumienia emocji, jaką jest edukacja zdrowotna w szkołach.
Tym samym zmniejszając szanse na możliwą redukcję sam*bójstw (to jest chore, że w tych czasach, aby ten post dotarł dalej, muszę cenzurować to słowo..) i poprawę jakości życia dzieci a także pozytywne zmiany pokoleniowe w społeczeństwie.
Ciągle to samo — kolejne dziecko gnębione w szkole odbiera sobie życie, a jedyne co ludzie potrafią, to wrzucać jego zdjęcie w internet i zrobić szkolny spacerek na ulicy miasta, mówiąc, jaki to dobry chłopak był.
A potem po człowieku pozostaje cisza.
Gdzie byli ci wszyscy udzielający wywiadu uczniowie, ich rodzice, nauczyciele kiedy dane dziecko było opluwane, bite i wyszydzane?
Co dają te nagłówki oprócz klikalności i zarobków dla mediów?
Gdzie są narzędzia prawne, gdzie są natychmiastowe reakcje oświaty, gdzie są kroki PRZED dramatem, żeby mu zapobiec?
Schemat powtarzany od lat, przy każdej tragedii...
Światowy dzień zdrowia psychicznego...