04/12/2025
"Siedząc w BowlingGreen nad kanapką z żółtym serem i kuflem Newcastle Brown, zrozumiałem coś, co pozostało ze mną do końca życia. Nigdy nie zagrałem Hamleta, ale często przypominałem sobie fragment tekstu tego dramatu:
"Lichy nawet wróbel nie padnie bez szczególnego dopuszczenia Opatrzności (..) jeśli nie teraz, to musi stać się później. Wszystko polega na tym aby być w pogotowiu."
Być w pogotowiu! O to właśnie chodziło. Być tak mocnym, żeby zaakceptować swój los i śmierć, to prawdziwa siła. Przeczytałem te słowa po raz pierwszy jeszcze w latach pięćdziesiątych w tamtej koszmarnej szkole z internatem. Uczyłem się fragmentów Szekspira na pamięć, jakby to była biblia. Teraz zaczynałem je rozumieć. Dyscyplina i rzemiosło. Koniec z umniejszaniem sobie. Zacząłem się do siebie zwracać w zupełnie nowy sposób: "Hej, ty! Kto, ja? Tak, ty. Dosyć tego! Daj sobie spokój z tym głosem. Doskonale wiesz co robisz, więc dalej, do roboty!"
Sącząc piwo w pubie Bowling Green, czułem jak opuszcza mnie poczucie porażki. Nadszedł czas, aby się przebudzić i żyć. Po lunchu wróciłem na próbę. Wreszcie znalazłem rozwiązanie swojego problemu: nigdy się nie poddawać. Nie ulegać czarnowidztwu.
Porażka była nieunikniona, ale nieunikniony był również sukces. Śmierć była nieunikniona, ale życie także.
Przypomniałem sobie zasłyszaną opowieść o Antonie Czechowie. Pewnego ranka jechał powozem , żeby zjeść śniadanie z przyjacielem. Zauważył, że na pobliskim cmentarzu ma się odbyć pogrzeb, więc poprosił stangreta, żeby się zatrzymał. Patrzył jak grabarze opuszczają trumnę do świeżo wykopanego grobu i słuchał modlitw żałobników. Zmierzywszy się z wielką tajemnicą wszechświata, dał stanfretiwi znak do odjazdu. A potem pomyślał o niezwykłym smaku kawy, którą wypije do śniadania."
Anthony Hopkins, "Daliśmy radę, chłopaku". Wspomnienia