19/10/2025
Czasem, gdy dziecko zachowuje się źle, w naszej głowie pojawia się automatyczna myśl: „ono to robi na złość”. Tymczasem psychologia pozytywna podpowiada coś zupełnie innego: człowiek nie działa „przeciwko komuś”, tylko by zatroszczyć się o coś, czego bardzo potrzebuje. Za każdym trudnym zachowaniem stoi jakaś niezaspokojona potrzeba. Pozytywna Dyscyplina mówi to wprost: DZIECKO, KTÓRE CZUJE SIĘ ŹLE, ZACHOWUJE SIĘ ŹLE. Nie dlatego, że chce źle, ale dlatego, że próbuje po swojemu przywrócić równowagę w świecie, który przestał być wspierający.
Najgłębszą potrzebą, jaką nosimy wszyscy (i mali, i duzi) jest potrzeba przynależności i znaczenia. Chcemy wiedzieć, że jesteśmy częścią czegoś większego. Że jesteśmy ważni. Że nasze istnienie ma sens dla innych ludzi. W codziennym pośpiechu łatwo o tym zapomnieć. Ale kiedy przyjrzymy się historii, zobaczymy, że wspólnota i więź były od zawsze sercem ludzkiego życia.
W wielu afrykańskich społecznościach istnieją piękne rytuały, które uczą, jak człowieka „przywrócić do dobra”. Kiedy ktoś zrobi coś złego, wspólnota nie odwraca się od niego. Nie zawstydza, nie wyklucza, nie stawia za karę pod ścianą. Zamiast tego zbierają się wszyscy w kręgu. Patrzą na niego, widzą go i zaczynają mówić o wszystkim, co w nim dobre: o jego życzliwości, odwadze, trosce, o tym, jak pomógł, jak się uśmiechnął, jak kiedyś zrobił coś pięknego. Wierzą, że człowiek nie jest sumą swoich błędów, tylko sumą swojego dobra, które czasem po prostu zapomina, że w nim jest.
Słowo ma moc. Kiedy wypowiadasz dobro, ono zaczyna się w kimś odradzać. Zło cichnie, bo nie ma czym się karmić.
I myślę sobie, że my też możemy to robić: w szkole, w domu, w pracy, w rodzinie. Możemy tworzyć nasze własne kręgi dobra.
Ja robię to codziennie. Tuż przed końcem lekcji siadamy z dziećmi w kręgu. Nie po to, by coś oceniać, ale po to, by zobaczyć siebie nawzajem i powiedzieć sobie coś dobrego.
Każde dziecko mówi do wybranego kolegi/koleżanki:
💛 „Dziękuję ci za to, że…”
💛 „Doceniam, że dziś…”
💛 „Gratuluję ci, że…”
To trwa tylko kilka minut. Ale to kilka minut, w których dzieją się rzeczy naprawdę ważne. Dzieci słuchają siebie uważnie, uśmiechają się, prostują plecy. Widzę, jak rosną, jak miękną, jak odnajdują w sobie to, o czym zapomniały w ciągu dnia: że są dobre, ważne, wystarczające.
To nasz rytuał.
Nasz codzienny krąg dobra.
I czasem myślę: co by było, gdybyśmy my, dorośli, też tak robili?
Gdybyśmy każdego dnia usiedli z kimś i powiedzieli:
„Dziękuję ci, że jesteś.”
„Doceniam, jak bardzo się starasz.”
„Widzę cię.”
Bo to właśnie wtedy świat robi się lepszy - nie przez wielkie czyny, ale przez ciche przypominanie ludziom o ich własnym świetle.