06/12/2025
Święty Mikołaju,
Piszę do Ciebie ze szpitala. Pokój 412. Jestem tu od września. Może będę na Mikołajki. Może nie.
Lekarze mówią dużo trudnych słów. Mama udaje, że rozumie, a potem płacze w korytarzu. Myśli, że nie widzę. Ale ja widzę wszystko przez szybę w drzwiach.
Włosy mi wypadły. Byłam kiedyś ładna. Tak mówili. Teraz dzieci z sąsiednich łóżek nie patrzą mi w oczy. Jakby się bały, że to zaraźliwe.
Nie boję się umrzeć. Znaczy – trochę się boję. Ale bardziej boję się, że mama zostanie sama. Że będzie wchodziła do mojego pokoju i patrzyła na puste łóżko. Że będzie obchodzić moje urodziny beze mnie.
Nie chcę zabawek. Nie chcę ubrań. Nie chcę nawet wyzdrowieć – bo wiem, że niektóre prośby są za duże nawet dla Ciebie.
Chcę tylko jednego. Chcę, żeby mama kiedyś znowu była szczęśliwa. Nie teraz. Wiem, że teraz nie może. Ale kiedyś. Za rok, za pięć lat. Chcę, żeby się śmiała. Naprawdę śmiała. I żeby wiedziała, że to w porządku.
Że ja jej pozwalam.
Możesz jej to przekazać? Kiedyś, jak już mnie nie będzie? Że jej pozwalam być szczęśliwą?
Maja, lat 12
P.S. I jeszcze jedno. W szufladzie pod skarpetkami mam dziennik. Jak odejdę - niech mama go przeczyta. Tam są wszystkie słowa, których nie umiałam powiedzieć na głos.
Źródło: Oczami mężczyzny