15/10/2025
Mam dziś przemyślenia na temat terapii integracji sensorycznej - od strony technicznej.
Trafił do nas rodzic na konsultację, któremu (o zgrozo!) w prywatnym gabinecie zasugerowano dla rodzeństwa zajęcia w diadzie.
I tu zatrzymajmy się na chwilę.
Zgodnie z założeniami terapii integracji sensorycznej, zajęcia te powinny odbywać się indywidualnie - jedno dziecko, jeden terapeuta.
Dlaczego? Bo to właśnie indywidualne podejście pozwala terapeucie dostosować przebieg terapii do unikalnych potrzeb dziecka: jego reakcji, poziomu pobudzenia, profilu sensorycznego, celów terapeutycznych. Każda minuta jest wtedy świadomą interwencją, a nie kompromisem między dwoma różnymi układami nerwowymi.
Zajęcia prowadzone w parach, grupach czy z rodzeństwem nie są terapią integracji sensorycznej - mogą być co najwyżej zajęciami z elementami SI, formą zabawy wspierającej rozwój, ale nie pełnowartościową terapią.
Nieważne, czy to placówka publiczna, prywatny gabinet czy inna instytucja - standardy terapii są te same i obowiązują wszystkich tak samo.
SI to nie moda, to metoda oparta na nauce, wymagająca precyzji, obserwacji i indywidualnego planu.
💬 Drodzy terapeuci, koleżanki i koledzy po fachu - to na nas spoczywa obowiązek rzetelnego prowadzenia terapii.
To my odpowiadamy za jakość, standard i zaufanie, jakim obdarzają nas rodziny.
Dbajmy o to, by nasza praca była zgodna z założeniami metody - nie „na skróty”, nie pod presją organizacyjną, nie chęcią zarobienia większych pieniędzy kosztem dzieci.
👨👩👧 Drodzy rodzice - nie dajcie sobie wmówić czegoś, co nie jest zgodne ze standardami.
Pytajcie, sprawdzajcie, upewniajcie się, że Wasze dziecko rzeczywiście uczestniczy w terapii SI, a nie w zajęciach z jej elementami.
Macie do tego pełne prawo - i obowiązek wobec swojego dziecka.
Dbajmy o jakość, nie o pozory terapii 🤎
Udostępnij, niech świadomość rodziców rośnie!