Odwykowo Psychiatryczny Ośrodek Leczniczy

Odwykowo Psychiatryczny Ośrodek Leczniczy Leczenie Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia. Porady psychiatryczne i psychologiczne.

Motyle nie widzą swoich skrzydeł. Nie widzą, jak naprawdę są piękne, ale wszyscy inni to widzą. Ludzie też tacy są.— Nay...
01/12/2025

Motyle nie widzą swoich skrzydeł. Nie widzą, jak naprawdę są piękne, ale wszyscy inni to widzą. Ludzie też tacy są.
— Naya Riviera
Pani Moniko, serdecznie dziękujemy, że pomaga Pani odkryć piękno, którego najczęściej nie są świadome, naszym Paniom.

Jaka ja jestem?Opisać siebie to trudna sprawa, czy to co myślę o sobie,takiej pompatyczności nie nada. Nie potrafię przy...
26/11/2025

Jaka ja jestem?
Opisać siebie to trudna sprawa, czy to co myślę o sobie,
takiej pompatyczności nie nada.
Nie potrafię przyjmować komplementów,
pewnie nie wierzę,
ale gdy ktoś mówi o mnie miłe słowo,
zawstydzał się szczerze.
Dostałyśmy zadanie, że na tak zwanych ciasteczkach swoje zalety piszemy i powiem wam szczerze,
jak mało my o sobie napisać chcemy.
Gdy na biofeedbacku czyściłam swoje myśli rozbiegane.
W pewnej chwili zaczęłam pisać zalety moje i czułam się wspaniale.
Uwierzyć w siebie, docenić to czego wcześniej nie rozumiałam
i w ten oto sposób sporo ciasteczek zaletami i dobrymi rzeczami zapisałam.
W tym słoiku pięknym, jakby w sercu w moim schowanym są moje zalety i dobre rzeczy dla siebie w życiu dokonane.
Na ciasteczko zawsze jest ochota.
To jak na miłe słowa, bo wówczas serce grzeje,
a do działania pobudzona jest głowa.
Zamiary zamieniajmy w celne, a cele w realne spełnienia
i zobaczycie kochani, że życie smakowite ciastko się zamienia.
Z każdym następnym ciastkiem bardziej w siebie wierzę
i choć to w samochwałą idzie, jestem szczęśliwa, powiem szczerze.
Już nie jesteś zastraszana/ zahukany ale kobieta pełnowartościowa I powiem wam, że szokujące jest, ile potrafią z nami zrobić pozytywne słowa.
Dlatego uważam, że te tak zwane ciasteczka z słowami zapisane to ,,Smakołyki mojego życia'' i dalsze życie smaczne jest mi dane.
EWA

WRAŻLIWOŚĆ Czym jest więc wrażliwość?Czy ją znasz dokładnie?Czy Cię unosi, uskrzydla?Czy czeka, aż upadniesz?Ja wiem, że...
23/11/2025

WRAŻLIWOŚĆ

Czym jest więc wrażliwość?
Czy ją znasz dokładnie?
Czy Cię unosi, uskrzydla?
Czy czeka, aż upadniesz?
Ja wiem, że z nią każdemu jest do twarzy
Bo dostrzega piękno otaczającego świata
Bogactwo każdej pory roku, a szczególnie lata
Wiem, że wrażliwość to nie za nos wodzenie
To tworzenie
To pomoc i wsparcie od serca dana
Gdy jest rana zadana
Przynosi w bólu ukojenie
Serca drżenie
Która na krzywdę ma patrzenie

Lilą

18/11/2025

… „Narzekanie sprawia, że zaczynam koncentrować się na tym, co złe, a nie na tym, co mógłbym poprawić. Zamiast szukać rozwiązań, pogrążam się w negatywnych emocjach.”...

Czy użalam się nad sobą, jakie ma to dla mnie skutki?

Kiedy myśli pan o sobie, jakie najczęściej pojawiają się panu myśli?
Proszę podać przykłady pozytywnej i negatywnych myśli.
Kiedy myślę o sobie, zauważam, że w mojej głowie pojawia się wiele różnych myśli – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Przez długi czas dominowały te drugie, ponieważ moje życie było pełne trudnych doświadczeń związanych z piciem alkoholu. Często oceniałem siebie bardzo surowo, miałem wrażenie, że nic mi się nie udaje i że nie jestem wystarczająco dobry. Dopiero od kiedy jestem w trzeźwości i pracuję nad sobą, zaczynam dostrzegać też swoje mocne strony i dobre cechy. Negatywne myśli, które często pojawiały się w mojej głowie, to na przykład: „Znowu wszystko zepsułem, Nie potrafię niczego zrobić dobrze.” „Jestem do niczego.” Nikt mnie nie rozumie, wszystkim tylko przeszkadzam.” I tak już nic się nie zmieni, po co próbować.” Takie myśli sprawiały, że traciłem wiarę w siebie, czułem się słaby i bezwartościowy. Zamiast szukać rozwiązań, pogrążałem się w poczuciu winy i wstydu. W takich chwilach często sięgałem po alkohol, żeby na chwilę odciąć się od tych uczuć. Dziś rozumiem, że te negatywne przekonania nie były prawdą, a jedynie odbiciem mojego niskiego poczucia własnej wartości. Z czasem, dzięki terapii i trzeźwieniu, zaczynam dostrzegać również pozytywne myśli o sobie. Coraz częściej potrafię zauważyć, że mam w sobie dobre cechy i że warto nad sobą pracować. Przykłady takich myśli to: „Potrafię się zmieniać i rozwijać. "Jestem wartościowym człowiekiem, mimo swoich błędów” Mam prawo do szczęścia i spokojnego życia.” „Dobrze, że nie poddaję się i walczę o siebie.” Każdy dzień bez alkoholu to mój sukces.” Te pozytywne myśli pomagają mi w budowaniu nowego, zdrowszego obrazu siebie. Zauważyłem, że kiedy myślę o sobie z większym zrozumieniem i życzliwością, łatwiej jest mi utrzymać motywację i spokój.
Kiedy myśli pan o otaczających pana ludziach, co myśli pan najczęściej?
Proszę podać przykłady pozytywnych i negatywnych myśli.
Kiedy myślę o otaczających mnie ludziach, zauważam, że moje myśli bardzo się zmieniły w ostatnim czasie. W okresie, kiedy piłem alkohol, często miałem w sobie wiele złości, żalu i nieufności wobec innych. Wydawało mi się, że ludzie mnie oceniają, nie rozumieją, albo chcą mnie kontrolować. Dziś, gdy jestem trzeźwy i staram się patrzeć na świat spokojniej, coraz częściej widzę w ludziach dobro, wsparcie i życzliwość. Negatywne myśli, które często pojawiały się w mojej głowie wcześniej „Ludzie mnie nie rozumieją i tylko mnie krytykują.” „Każdy chce mnie pouczać, a nikt nie widzi, ile ja znoszę.” „Nie mogę nikomu ufać, bo i tak mnie zawiodą.” „Inni mają lepiej, ja zawsze mam gorzej.” „Po co się starać, ludzie i tak tego nie docenią.” Takie myśli powodowały, że odsuwałem się od ludzi, przestawałem rozmawiać o swoich problemach i zamykałem się w sobie. Z czasem prowadziło to do poczucia samotności i izolacji. Alkohol wydawał się wtedy jedynym „przyjacielem”, który nie oceniał. Dziś wiem, że to było błędne myślenie i że w rzeczywistości sam odpychałem innych swoim zachowaniem. Z kolei pozytywne myśli, które coraz częściej pojawiają się w mojej głowie, to: „Ludzie też mają swoje problemy, ale większość z nich naprawdę stara się dobrze postępować.” „Mam wokół siebie osoby, które mnie wspierają i chcą dla mnie dobrze.” „Nie każdy mnie ocenia – wielu ludzi po prostu próbuje zrozumieć.” „Jeśli sam będę szczery i spokojny, łatwiej mi się będzie dogadać z innymi.” „Warto dbać o relacje, bo dobra rozmowa i zaufanie mają ogromną wartość.” Dzięki terapii i pracy nad sobą zaczynam rozumieć, że ludzie nie są moimi wrogami, tylko to ja przez alkohol i negatywne emocje widziałem ich w złym świetle. Teraz uczę się patrzeć na innych z większą empatią, cierpliwością i zrozumieniem. Widzę też, że pozytywne myślenie o ludziach poprawia moje samopoczucie i relacje. Kiedy wierzę, że ludzie mają dobre intencje, łatwiej mi rozmawiać, prosić o pomoc, a także okazywać wdzięczność. Dzięki temu czuję się bardziej częścią wspólnoty – w rodzinie, w pracy czy wśród znajomych.
Co Pan myśli o otaczającym Pana świecie?
Proszę podać przykłady pozytywnych i negatywnych myśli.
Kiedy myślę o otaczającym mnie świecie, zauważam, że moje spojrzenie bardzo się zmieniło w ostatnich latach. Kiedyś, w okresie picia alkoholu, widziałem świat jako miejsce pełne niesprawiedliwości, zła i problemów. Wydawało mi się, że wszystko jest przeciwko mnie, że inni mają łatwiej, a ja ciągle muszę walczyć o przetrwanie. Dziś, gdy jestem trzeźwy i pracuję nad sobą, coraz częściej dostrzegam, że świat nie jest tylko czarno-biały — że obok trudności istnieje też wiele dobra, piękna i szans, które wcześniej ignorowałem. Negatywne myśli, które kiedyś często pojawiały się w mojej głowie, to: "Świat jest zły i niesprawiedliwy.” „W tym życiu nie da się być szczęśliwym.” „Ludzie myślą tylko o sobie.” „Człowiek uczciwy zawsze przegrywa.” „Nie warto się starać, bo i tak nic się nie zmieni.” Takie myśli powodowały, że traciłem motywację i sens działania. Czułem się bezradny i rozżalony. Zamiast próbować coś zmienić, uciekałem w alkohol, który na chwilę „odcinał” mnie od rzeczywistości. Myślałem, że to świat jest winny moim problemom, a nie moje decyzje czy sposób patrzenia na życie. Dziś jednak coraz częściej pojawiają się we mnie pozytywne myśli o świecie, takie jak: „Świat jest pełen możliwości – wszystko zależy od tego, jak na niego patrzę.” „Każdy dzień może przynieść coś dobrego, jeśli tylko jestem na to otwarty.” „Na świecie są ludzie życzliwi, uczciwi i gotowi pomagać.” „Złe chwile też są potrzebne – uczą mnie pokory i siły.” „Życie potrafi być piękne, jeśli potrafię je docenić.”
Czy zdarza się panu narzekać, użalać się na sobą i nad tym, co dzieje się w pana życiu? W jakich sytuacjach?
Tak, muszę przyznać, że zdarza mi się narzekać i użalać nad sobą. Wcześniej robiłem to bardzo często, zwłaszcza wtedy, gdy piłem alkohol i nie potrafiłem wziąć odpowiedzialności za swoje życie. W tamtym okresie uważałem, że to świat, inni ludzie albo pech jest winni temu, co mnie spotyka. Czułem się ofiarą losu i miałem wrażenie, że nic ode mnie nie zależy. Narzekałem na brak pieniędzy, na brak zrozumienia ze strony bliskich, na trudności w pracy, a nawet na własne zdrowie. W rzeczywistości jednak nie robiłem nic, żeby to zmienić. Alkohol był wtedy moim „pocieszeniem” – piłem, żeby zapomnieć o problemach, a potem czułem się jeszcze gorzej. To błędne koło sprawiało, że coraz bardziej użalałem się nad sobą i pogłębiałem swoje poczucie bezradności. Zauważyłem, że szczególnie często narzekałem w sytuacjach, gdy coś mi się nie udawało lub gdy ktoś mnie krytykował. Zamiast przyjąć odpowiedzialność i zastanowić się, co mogę poprawić, szukałem winnych na zewnątrz. Mówiłem sobie: „Nie mam szczęścia”, „Ludzie mnie nie rozumieją”, „Nic w moim życiu się nie układa”. Takie myślenie tylko pogłębiało frustrację i oddalało mnie od rozwiązania problemów. Dziś staram się patrzeć na to inaczej. Dzięki terapii i trzeźwieniu zaczynam rozumieć, że użalanie się nad sobą niczego nie zmienia – wręcz przeciwnie, odbiera mi siłę i motywację. Zamiast skupiać się na tym, co złe, próbuję szukać rozwiązań i uczyć się wdzięczności za to, co mam. Oczywiście, nadal zdarzają się chwile słabości. Czasami, gdy coś pójdzie nie po mojej myśli, gdy czuję się niezrozumiany lub zmęczony, wraca we mnie stary sposób myślenia. Ale teraz potrafię to zauważyć i zatrzymać. Przypominam sobie, że nie jestem już tą samą osobą, co kiedyś — że mam wpływ na swoje życie i mogę je kształtować. Zrozumiałem też, że narzekanie to sposób ucieczki od działania. Łatwiej powiedzieć „nie da się”, niż spróbować coś zmienić. Dlatego uczę się patrzeć na trudności jak na lekcje, a nie na kary.
Proszę podać 5 przykładów zdań, które pan myśli lub mówi, kiedy narzeka pan na to, co dzieje się w pana życiu.
Często zdarza mi się narzekać na to, co dzieje się w moim życiu. W takich chwilach pojawiają się w mojej głowie myśli, które odbierają mi energię i spokój. Na przykład myślę: „Zawsze wszystko idzie nie tak, jakbym chciał”, co sprawia, że czuję frustrację i bezradność. Innym razem pojawia się przekonanie: „Inni mają łatwiej, a ja ciągle walczę ze wszystkim sam”, które potęguje poczucie niesprawiedliwości i samotności. Czasami mówię sobie: „Nie mam już siły, nic się nie zmienia na lepsze”, co sprawia, że trudno mi podjąć jakiekolwiek działanie. Inną myślą, która się pojawia, jest: „Życie jest niesprawiedliwe i nie mogę na nic liczyć”, co utrwala wrażenie, że jestem bezsilny wobec wydarzeń. Zdarza się też, że myślę lub mówię: „Nikt mnie nie rozumie i wszyscy mnie zawiedli”, co oddziela mnie od innych i zwiększa poczucie izolacji. Te przykłady pokazują, jak często negatywne myśli wpływały na moje emocje i zachowania. Uświadomienie sobie ich obecności jest pierwszym krokiem do zmiany sposobu myślenia i stopniowego odzyskiwania kontroli nad własnym życiem.
Jak się pan czuje, kiedy narzeka pan na to, co dzieje się w pana życiu?
Kiedy narzekam na to, co dzieje się w moim życiu, czuję się przytłoczony i bezsilny. Mam wrażenie, że nic nie idzie po mojej myśli, że ciągle spotykają mnie trudności, na które nie mam wpływu. Towarzyszy mi wtedy złość, frustracja i smutek. Czasami czuję też żal do siebie i innych – że coś mogłem zrobić inaczej, że inni mnie nie rozumieją lub nie wspierają tak, jakbym chciał. Narzekanie sprawia, że zaczynam koncentrować się na tym, co złe, a nie na tym, co mógłbym poprawić. Zamiast szukać rozwiązań, pogrążam się w negatywnych emocjach. W takich momentach tracę energię, chęć do działania i wiarę w siebie. Po pewnym czasie czuję też wstyd, że znów skupiłem się tylko na problemach, zamiast działać. Zrozumiałem jednak, że narzekanie niczego nie zmienia – przeciwnie, tylko pogłębia poczucie bezradności. Staram się teraz świadomie zatrzymywać takie myśli i szukać sposobów, by coś poprawić. Kiedy zamiast narzekać próbuję działać lub rozmawiać o swoich trudnościach w szczery sposób, czuję się spokojniejszy i silniejszy.
Co daje panu użalanie się nad sobą, jakie ma pan z tego korzyści?
Użalanie się nad sobą daje mi przede wszystkim chwilowe poczucie ulgi. Kiedy skupiam się na swoich problemach i trudnościach, mogę przez moment poczuć, że ktoś mnie rozumie lub że moje cierpienie jest zauważone. Daje mi też wrażenie usprawiedliwienia własnych błędów – mogę myśleć: „To nie moja wina, wszystko się tak ułożyło”. Czasami użalanie się nad sobą pozwala mi też unikać odpowiedzialności i trudnych decyzji. Zamiast działać i zmieniać sytuację, mogę trwać w roli ofiary, co daje pozorne poczucie bezpieczeństwa. Jednak z czasem zauważyłem, że te „korzyści” są krótkotrwałe i złudne. Użalanie się nie rozwiązuje problemów, a wręcz pogłębia poczucie bezradności i smutku. Daje ulgę na chwilę, ale odbiera motywację do działania. Dlatego teraz staram się zamiast użalać się nad sobą, szukać rozwiązań i brać odpowiedzialność za swoje życie. Dzięki temu czuję większą siłę i kontrolę nad sobą i swoimi decyzjami.
Jakie konsekwencje ma użalanie się nad sobą w pana życiu?
Użalanie się nad sobą w moim życiu miało kilka istotnych konsekwencji. Przede wszystkim osłabiało moją motywację do działania – zamiast szukać rozwiązań problemów, tkwiłem w poczuciu bezsilności i biernie czekałem, aż coś się zmieni samo. Kolejną konsekwencją było pogorszenie mojego nastroju i samopoczucia. Im dłużej użalałem się nad sobą, tym bardziej czułem się smutny, zniechęcony i przygnębiony. To także zwiększało poczucie frustracji, żalu do siebie i innych, a czasem nawet wstydu. Użalanie się nad sobą wpływało też negatywnie na relacje z innymi ludźmi. Bliscy często czuli się obciążeni moimi narzekaniami lub zniechęceni moją postawą, co powodowało konflikty, dystans i izolację. Dodatkowo, to zachowanie utrwalało złe nawyki i wzorce myślenia, np. przekonanie, że zawsze jestem ofiarą losu lub że nic ode mnie nie zależy. W konsekwencji trudniej było mi podejmować odpowiedzialne decyzje i budować swoje życie w sposób świadomy. Dziś rozumiem, że użalanie się nad sobą daje krótkotrwałą ulgę, ale w dłuższej perspektywie blokuje rozwój, odbiera energię i pogarsza relacje. Dlatego uczę się je zastępować aktywnym działaniem i konstruktywnym myśleniem.
Co mógłby pan zrobić aby przestać lub ograniczyć użalanie się nad sobą?
Aby przestać lub ograniczyć użalanie się nad sobą, mógłbym podjąć kilka konkretnych kroków, które pomogą mi inaczej reagować na trudne sytuacje. Przede wszystkim chcę uczyć się zauważać moment, w którym zaczynam narzekać lub myśleć o sobie w roli ofiary. Świadomość tego, co się ze mną dzieje, to pierwszy krok do zmiany. Kiedy zauważę, że znów się użalam, spróbuję zatrzymać się i zadać sobie pytanie: „Czy to mi w czymś pomaga?” lub „Co mogę zrobić, żeby poprawić sytuację?”. Drugim krokiem jest zmiana sposobu myślenia – zamiast skupiać się na tym, czego mi brakuje, chcę uczyć się dostrzegać to, co mam i co mogę zrobić lepiej. Pomaga mi w tym wdzięczność i refleksja nad małymi sukcesami, które osiągam każdego dnia. Kolejnym ważnym działaniem jest rozmowa z innymi ludźmi – nie po to, by narzekać, ale żeby dzielić się swoimi emocjami w sposób szczery i konstruktywny. Dzięki temu czuję wsparcie, ale nie wchodzę w rolę ofiary. Chcę też aktywnie działać, bo wiem, że działanie jest najlepszym lekarstwem na bezradność. Nawet drobne rzeczy – jak spacer, pomoc komuś, czy realizacja planów dnia – pomagają mi poczuć, że mam wpływ na swoje życie. Wreszcie, chcę pracować nad akceptacją siebie i swoich błędów. Zamiast użalać się nad przeszłością, chcę z niej wyciągać wnioski i iść dalej. Wiem, że zmiana wymaga czasu, ale każde świadome działanie przybliża mnie do spokojniejszego, bardziej odpowiedzialnego życia.
Marcin

15/11/2025

JAK BUDOWAŁ SIĘ U MNIE NAWRÓT - NARASTANIE KRYZYSU

1. Tunelowe widzenie:
No tu mam do czynienia z dwoma, jakże różnorodnymi, aspektami - dobro, zło. Dzieje się coś dobrze, nie widzę złego, są rzeczy złe, nie widzę pozytywnej strony. Tak, myślę, że to też wystąpiło w moim przypadku mianowicie to tunelowe widzenie. Tak, jak pisałem wcześniej w poprzednich pracach od sierpnia zaczynało się coś ze mną dziać. Nie dostrzegałem pewnych rzeczy, niektóre wyparłem. Tu tunel się pojawił, ten z dobrym postrzeganiem. Widziałem wszystko to, co dobre, że terapia działa - oby tak dalej. Uczęszczam na popołudniowe zajęcia i terapię indywidualną - oby tak dalej. Jestem cały czas w terapii - oby tak dalej. Trzymam abstynencję i tego się trzymam - oby tak dalej. Daję radę i jest dobrze - oby tak dalej. A w tych wszystkich małych, tych złych rzeczach, które się pojawiły w międzyczasie, nie zobaczyłem tego, że powoli robię sobie malutki podkop w procesie mojego trzeźwienia. Wydaje mi się, że tego przekonania - oby, oby, zwyczajnie w świecie było za dużo. Nie wiem czy dobrze to interpretuję, ale tak mi się wydaje. Ciężko mi powiedzieć czy to też działało w przeciwną stronę, chociaż po usłyszeniu terminu „ bojkotowanie własnej terapii” mam mętlik w głowie. Naprawdę jeden wielki kocioł. Na pewno wrzuciłem sobie za dużo rzeczy na głowę i nie zawsze się z tego wywiązywałem. W tamtym okresie nie przypominam sobie aby mi to przeszkadzało czy też powodowało jakąś złość, frustrację. Wychodziłem z założenia – dobra, nie dziś to jutro. I teraz tak myślę, czy to się nie posypało jak nastąpił nawrót i powrót na terapię. Chyba za bardzo i za dużo chciałem, a jak nie wychodziło, to zwyczajnie obwiniałem siebie, że zawodzę sam siebie, nie daję rady. Dopiero tutaj się chyba pojawił ten zły tunel i tak naprawdę nie dostrzegałem tego, co osiągnąłem w danym dniu czy też tygodniu. To takie bojkotowanie siebie. Wcześniej naprawdę ciężko mi dostrzec, chyba, że coś zaświta w głowie po pytaniach. Czy uważam, że życie jest niesprawiedliwe? Ha dobre pytanie, myślę, że odnośnie mojej osoby jak najbardziej sprawiedliwie mnie rozlicza. Zbieram to, co zasiałem bez dwóch zdań, a ogólnie tak, jest nie sprawiedliwe.

2. Stany depresyjne:
Nie wiem, naprawdę nie jestem specjalistą, aby określić u siebie czy mam depresję czy nie. Chyba, że istnieje jakiś zestaw pytań jak odnośnie tego, czy jestem uzależniony od alkoholu. 3 pozytywne odpowiedzi znaczą iż problem występuje. Na pewno pojawiał się zły humor, w późniejszym czasie coraz więcej rzeczy mi przeszkadzało. Zwyczajnie w świecie mnie denerwowało. Częste drzemki popołudniowe, wieczorem sen bez chęci wstawania rano, w pracy energia na maksymalnych obrotach później wypompowanie. Bardziej rozdzieliłbym to na takie dwa okresy - rano i popołudnie oraz wieczór,, gdzie podczas tego pierwszego, życie na pełnej petardzie - działamy, pracujemy, jest dobrze a później, późnym popołudniem, wszystko mijało, powietrze schodziło. Zmęczenie, senność, wypompowanie to było normalne. Dlatego dziś już wiem, iż dopiero na sam koniec żona to wyłapała. ten brak rozmowy, dzielenia się co się wydarzyło, co przeszkadzało. Ogólnie brak tego, co było wcześniej. Ja niestety się nie połapałem i jestem ponownie na terapii. Ogromnie mi z tego powodu przykro. Nie z tego, że jestem tu znów, bo to akurat najlepsze co mogło mnie spotkać i jestem sobie wdzięczny za podjęcie takiej decyzji, ale z tego, że wiem iż pofolgowałem sobie. W większym lub mniejszym stopniu zlekceważyłem, zaniedbałem niektóre sprawy.

3. Utrata konstruktywnego planowania:
Zacznę od początku. Zwyczajnie w świecie życie oraz potrzeby dnia codziennego wszystko to weryfikuje. Podczas pierwszej terapii nauczyłem się planować popołudnie. Wszystko fajnie, spoko działało. Po powrocie do pracy z samego początku wyszedłem z założenia, że będę planował to, co na popołudniu dopiero po pracy, żeby skupić się na tym, co tu i teraz. Z początku to działało, jednakże przestało to zdawać egzamin z różnych powodów. Później postanowiłem planować następny dzień wieczorem i to także się sprawdzało przez dłuższy czas. Rano praca, później obowiązki w domu itp., plan ułożony. Nie wiem, czy po prostu stało się to monotonne, czy coś innego się wydarzyło, że przeszedłem na planowanie typu: jutro praca, a później polecę spontanicznie. Co będzie trzeba, to zrobię. Dużo razy okazywało się, że wychodziły rzeczy niespodziewane, które burzyły ten plan i tak naprawdę przestałem wszystko planować. Nie było nic w planach, nic się nie działo, to zasługiwałem na to, żeby odpocząć, nic nie robić. Nie jestem w stanie powiedzieć czy przeszedłem na plany życzeniowe, żyłem z dnia na dzień, a co przyniesie nowy to wtedy będę się dostosowywał. W pewnym momencie jedynym stałym punktem w planie całego tygodnia była praca, wtorkowe spotkanie na grupie oraz spotkanie indywidualne środa czy też czwartek, reszta na spontanie.

4. Plany kończą się niepowodzeniem:
No tak, wszystko na to wskazuje, że tak się działo, bo w końcu plany przekładane z dnia na dzień nawarstwiały się i niektóre trzeba było odpuścić, a to można nazwać niepowodzeniem, ponieważ nie zostały zrealizowane. Dobrym przykładem na teraz jest chociażby przełożenie właśnie tej pracy. Wcześniej odkładanie jej na jutro, powstawały to nowe zadania, obowiązki nawet zmęczenie i to przekładanie spowodowało, nie wyrobiłem się w terminie i poprosiłem o przełożenie. Jak tak sobie pomyślę, to w ostatnim czasie dużo tego było, dużo się nawarstwiało i to powodowało coraz więcej niedomówień w rodzinie. Mam na myśli kontakt mój- żona, mój-dzieci, co dalej powodowało narastanie Przykrych emocji. Na pewno też problem finansowy. Zacząłem wydawać pieniążki na rzeczy niepotrzebne, czy też swoje zachcianki, co w efekcie skutkowało tym, że pojawiała się nerwówka czy starczy do wypłaty. Zamiast rozsądnie dysponować środkami znów powrócił stary schemat - łatwo przyszło, łatwo poszło. Jest więcej pieniążków, to można więcej ich wydać. Zwykły brak planowania wydatków. Tak, mogę śmiało powiedzieć, że sam sobie na głowę nałożyłem zmartwień. Niepotrzebnych zmartwień, których by nie było jeśli bym rozsądnie planował i myślał.

BIZON86

09/11/2025

… „ Chciałbym nauczyć słuchać, nie słyszeć.”...
Co zrobię aby w przyszłości moim bliskim i innym ludziom żyło się ze mną lepiej?

Cześć, mam na imię D***, chyba jestem alkoholikiem.
Co zrobię aby w przyszłości żyło się ze mną lepiej?
Dobre pytanie?
Zastanawiam się, co mogę zrobić, kończąc za kilkanaście dni 55 lat, mając dwójkę dorosłych dzieci, 29 lat pożycia małżeńskiego, będąc przez 30 lat w ciągu alkoholowym oraz 57 dni w trzeźwości?
Pierwsze co chcę zrobić, to spełnić obietnicę, której nigdy nie spełniłem a wielokrotnie składałem wobec siebie, mojej rodziny i innych : przestać pić. Słowo „chyba” zmienić w słowo „wiem”, że jestem alkoholikiem i muszę o tym pamiętać do końca życia. Aby tego dokonać chcę zmienić i pokochać siebie, zobaczyć siebie samego, odmrozić swoje uczucia, przyznać się do tego, że jestem bezsilny wobec alkoholu i przestałem kierować własnym życiem.
Co zrobię dla swojej rodziny żony D*** , syna F*** i córki K***? Przeproszę ich za wszystkie krzywdy, które im uczyniłem, za moje pijaństwo, za to, że nie byłem dla nich kochającym mężem i ojcem, że nie było mnie wtedy, kiedy mnie najbardziej potrzebowali, że nie byłem dla nich wzorem do naśladowania ale teraz nadszedł ten moment, ten czas, że chcę się zmienić w trzeźwego ojca i męża. Zdaję sobie sprawę, że minionego czasu nie da się cofnąć ale teraz, kiedy jestem trzeźwy, chcę odbudować ich zaufanie do mnie, relacje z nimi poprzez codzienną rozmowę, zaczynając od prostych gestów i słów : dzień dobry, co tam u was, jak minął dzień, co mogę dla was zrobić , w czym mogę wam pomóc, czy jest coś co chcielibyście mi powiedzieć, pamiętajcie, że możecie na mnie liczyć, kocham was. Pragnę nauczyć się z nimi rozmawiać otwarcie, szczerze, spokojnie bez krzyku i złości, jak ojciec z synem, córką, jak mąż z żoną. Nauczyć się pokory, poznać każdego z nich od początku, poznać ich odczucia, pragnienia, marzenia, umiejętności, pasje, zainteresowania. Okazywać im szacunek i wdzięczność każdego dnia, nauczyć słuchać nie słyszeć. Chcę swoją postawą, wyglądem zewnętrznym ( ogolony, czysty, pachnący), gestami, słowami, czynami sprawić, żeby widzieli, że się zmieniam, że mi bardzo na tym zależy, że ta zmiana jest dla mnie bardzo ważna. Dzięki tym zmianom zewnętrznym i wewnętrznym będę trzeźwym, troskliwym, opiekuńczym ojcem i mężem. Jak zmienię i pokocham samego siebie wówczas poproszę ich o przebaczenie.
Chcę poświęcić czas, który kiedyś spędzałem sam z butelką piwa w garażu na wspólny spacer do parku, lasu, nad wodę, basen lub SPA , z synem czas na siłowni, meczu piłki koszykowej, wspólne oglądanie filmów, gry, wspólne wyjazdy zagraniczne.
Dla mojej żony zadośćuczynieniem będzie moja spowiedź z największego grzechu pijaństwa i nawrócenie się do Boga.
Zaraz po terapii chcę przeprosić i podziękować moim koleżankom z pracy. Przeprosić je za te negatywne uczucia i emocje strach, lęk, niepokój, niepewność, które w nich wywołałem dzwoniąc do jednej z nich i proszę c o pomoc w stanie upojenia alkoholowego. Podziękować za to, że nie odrzuciły mojej prośby o pomoc, zaopiekowały się mną, zawiozły mnie na detoks, dzięki nim jestem tu gdzie jestem i każdego dnia uczę się być trzeźwym. To dzięki nim zgłosiłem się na terapię. Chcę im zadośćuczynić zabierając je na kolację do dobrej restauracji.
W przyszłości chcę zrobić listę osób, które skrzywdziłem przez swoje pijaństwo i zadośćuczynić osobiście wszystkim, wobec których jest to możliwe z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Zgodnie z Programem na 24 godziny chcę być każdego dnia wobec swoich znajomych, sąsiadów i współpracowników empatyczny, uprzejmy, mówić do nich spokojnym tonem, nie krytykować ich, nie szukać zaczepki, nie zmieniać nikogo z wyjątkiem siebie. Swoim wyglądem i zachowaniem chcę pokazać swoją zmianę, innego ja , który potrafi być miły, uśmiecha się do ludzi, mówi dzień dobry, jak się pan, pani miewa, używa słów dziękuję, przepraszam, proszę a przede wszystkim chcę być szczęśliwy i przestać pić, a to jest droga do dalszego trzeźwienia.

Mopsik

03/11/2025

Moja definicja szczęścia:
Szczęście to dla mnie uwolnienie się z toksycznego związku.
Zrozumienie i wybaczenie samej sobie.
To uwolnienie się od szefowej, której bałam się całe lata.
To radość z życia i uwolnienie się od nałogu.
W końcu, szczęście To wdzięczność, dla samej siebie, za to ,że dałam sobie szansę na lepsze jutro
Szczęście to moje, dzieci wnuki oraz psiaki merdające ogonem ...
Takie prozaiczne, a jednak SZCZĘŚCIE

Zuzka

Popołudnie przesycone emocjami...Fotorelacja, cz.1
30/10/2025

Popołudnie przesycone emocjami...
Fotorelacja, cz.1

27/10/2025

… „ Alkohol nie rozwiązywał problemów ani nie poprawiał relacji – wręcz przeciwnie, pogarszał je i generował konflikty.”…
… „ Ważne jest, aby każdy członek rodziny czuł się wysłuchany, doceniany i bezpieczny emocjonalnie.”...

Jak picie alkoholu? Zażywanie narkotyków wpłynęło na moje życie rodzinne?

Proszę napisać przynajmniej pięć specyficznych przykładów pokazujących wpływ pana picia zażywania na osoby Z najbliższego otoczenia.
Moje picie alkoholu i zażywanie narkotyków miało ogromny wpływ na życie osób,
które były mi najbliższe i dopiero teraz dostrzegam w pełni konsekwencje swoich działań. Partnerka często czuła się osamotniona i niepewna w naszym związku.
Moja nerwowość, drażliwość i wybuchowość prowadziły do kłótni, w których mówiłem rzeczy raniące jej uczucia. Zdaję sobie sprawę, że wiele razy zamiast wspierać, odpychałem ją od siebie.
W rodzinie moje zachowanie powodowało napięcia. Podczas uroczystości rodzinnych koncentrowałem się na alkoholu, ignorując potrzeby bliskich. Czułem, że ich frustracja i smutek są wynikiem mojej obecności w takim stanie, co jeszcze bardziej pogłębiało moją winę i poczucie bezradności. Przyjaciele reagowali mieszanie – część starała się mnie ostrzec lub porozmawiać, a inni zaczęli mnie unikać, bo moje zachowanie było nieprzewidywalne. Bywałem wesoły i otwarty, a chwilę później drażliwy i wycofany.
To prowadziło do izolacji i utraty bliskich relacji, które kiedyś były dla mnie ważne.
Również w pracy skutki były wyraźne – spóźnienia, brak koncentracji i niestabilne zachowanie sprawiały, że współpracownicy tracili zaufanie, a moja reputacja malała.
Zdałem sobie sprawę, że poprzez własne używanie substancji raniłem innych i niszczyłem więzi, które wymagałyby troski i obecności. Patrząc na to teraz, odczuwam smutek, żal i poczucie winy, ale także motywację i determinację do zmiany. Chcę odbudować relacje z bliskimi, przywrócić zaufanie i być obecnym dla tych, którzy na mnie liczą. Uświadomienie sobie skutków mojego picia i zażywania daje mi siłę, by podejmować świadome decyzje, działać odpowiedzialnie i stopniowo naprawiać krzywdy, które wyrządziłem.

Proszę podać przykłady opisujące w jaki sposób z powodu nadmiernego spożywania alkoholu i zażywania narkotyków przerzucał pan swoje obowiązki na innych członków rodziny, którzy na skutek pana zaniedbań wykonywali pracę za pana.

Z powodu nadmiernego spożywania alkoholu często przerzucałem swoje obowiązki na bliskich, nie zdając sobie w pełni sprawy z konsekwencji. Partnerka musiała wykonywać większość obowiązków domowych, takich jak sprzątanie, przygotowywanie posiłków czy organizacja życia codziennego, gdy ja byłem nieobecny lub niezdolny do pomocy. To powodowało u niej zmęczenie, frustrację i poczucie, że musi robić wszystko sama. Zaniedbywałem też obowiązki finansowe – nie pilnowałem rachunków, zakupów ani codziennych spraw związanych z domem. W efekcie bliscy musieli nadrobić moje zaległości i podejmować decyzje, które powinienem był wziąć na siebie. Moje picie sprawiało, że byłem mniej obecny emocjonalnie, nie angażowałem się w życie rodziny i zaniedbywałem wspólne chwile, takie jak zabawa z dziećmi czy rozmowy z partnerką. Dziś widzę, jak bardzo obciążałem innych i jak moje zaniedbania wpływały na relacje i samopoczucie najbliższych. Uświadomienie sobie tego motywuje mnie do wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje obowiązki, odbudowywania zaufania i aktywnego uczestnictwa w życiu rodziny.

Proszę napisać, jakich poszukiwał Pan usprawiedliwień dla nadużywania alkoholu,

W przeszłości często szukałem różnych usprawiedliwień dla swojego nadmiernego
picia w sytuacjach rodzinnych. Często mówiłem sobie, że moja partnerka ma nadmierne oczekiwania i nie rozumie moich potrzeb, dlatego muszę się napić, żeby się odprężyć. Tłumaczyłem sobie, że potrzebuję alkoholu, żeby poradzić sobie ze stresem wynikającym z obowiązków domowych i opieki nad dziećmi, choć w rzeczywistości unikałem w ten sposób odpowiedzialności. Bywało też, że usprawiedliwiałem picie tym, że inni członkowie rodziny „nie doceniają moich starań” lub że sytuacje rodzinne są „za trudne” i nie do zniesienia bez alkoholu. Myślałem, że napój alkoholowy pomoże mi „wytrzymać” denerwujące momenty i sprawi, że
wszystko stanie się łatwiejsze. Czasami twierdziłem, że inni też czasami piją, więc moje picie jest normalne i niczego nie zmienia w relacjach. Dzięki refleksji nad tym dziś rozumiem, że wszystkie te usprawiedliwienia były sposobem na unikanie odpowiedzialności i tłumienie poczucia winy. Alkohol nie rozwiązywał problemów ani nie poprawiał relacji – wręcz przeciwnie, pogarszał je i generował konflikty.

Czy rodzina ukrywała pana problem alkoholowy?

W przeszłości często starałem się ukrywać mój problem alkoholowy przed dalszą
rodziną i znajomymi. Gdy ktoś pytał o moje częste wyjścia lub picie, tłumaczyłem się, że ograniczam kontakty towarzyskie, bo jestem zmęczony, zajęty pracą albo potrzebuję czasu dla siebie. Często mówiłem, że to chwilowa przerwa w spotkaniach towarzyskich, choć w rzeczywistości unikałem sytuacji, w których inni mogliby zobaczyć moje nadmierne spożywanie alkoholu. Czasami usprawiedliwiałem moje zachowanie, twierdząc, że inni i tak piją w podobny sposób, więc moje picie nie jest niczym nadzwyczajnym. W ten sposób starałem się zachować pozory normalności i kontrolować obraz, jaki miałem w oczach rodziny i znajomych. Teraz rozumiem, że ukrywanie mojego problemu nie chroniło nikogo – wręcz przeciwnie, utrudniało prawdziwą komunikację i generowało dodatkowe napięcia. Refleksja nad tym pokazuje mi, jak bardzo moje zachowanie wpływało na relacje i jak ważne jest teraz przyznanie się do problemu, wzięcie odpowiedzialności i odbudowa zaufania wśród bliskich.

Jakie pana dawne zachowania były najbardziej krytykowane przez rodzinę?
Na co zwracamy najczęściej uwagę?
W przeszłości moje zachowania związane z piciem alkoholu były regularnie krytykowane przez rodzinę. Najczęściej zwracano uwagę na moją drażliwość i wybuchowość – byłem nerwowy, łatwo wpadałem w złość i czasami raniłem bliskich słowami, których później żałowałem. Kolejnym aspektem było zaniedbywanie obowiązków domowych i rodzinnych – nie sprzątałem, nie pomagałem w codziennych zadaniach, często byłem nieobecny emocjonalnie w życiu rodziny i dzieci. Rodzina krytykowała też brak odpowiedzialności finansowej – spóźnienia z opłatami, niezałatwianie zakupów czy codziennych spraw generowały napięcie i frustrację. Dodatkowo, moja nieprzewidywalność w zachowaniu – raz wesoły i towarzyski, innym razem drażliwy i wycofany – była dla bliskich źródłem stresu i poczucia niepewności. Często podkreślano również kłamanie lub ukrywanie prawdy o moim piciu, co prowadziło do utraty zaufania i pogorszenia relacji. Dziś widzę, że te krytyki były zasadne i miały na celu ochronę bliskich oraz zwrócenie mi uwagi na destrukcyjny wpływ alkoholu na moje życie i kontakty z ludźmi. Refleksja nad tym pomaga mi zrozumieć moje błędy i motywuje do zmiany.

W jaki sposób pana rodzina reagowała na pana wobec pana zachowania?
Rodzina reagowała na moje zachowanie różnie, w zależności od sytuacji i natężenia
mojego picia. Często pojawiały się konflikty i kłótnie – partnerka zwracała mi uwagę na moją drażliwość, nerwowość i brak odpowiedzialności, a ja często odbierałem to jako krytykę lub atak. Dzieci odczuwały moją nieobecność emocjonalną i były smutne lub rozczarowane moim zachowaniem, co wywoływało u mnie poczucie winy. Rodzina próbowała też rozmawiać ze mną i ostrzegać mnie o konsekwencjach mojego picia. Zdarzało się, że współczuli mi i próbowali mnie wspierać, a innym razem okazywali frustrację i złość – czasem wycofywali się z kontaktu, żeby nie eskalować konfliktów. Widziałem, że moje zachowanie powodowało u nich napięcie, smutek i poczucie bezradności, co sprawiało, że relacje z bliskimi stawały się coraz trudniejsze. Dziś dostrzegam, że reakcje rodziny były naturalną konsekwencją mojego picia – były wyrazem troski, a jednocześnie ostrzeżeniem, że moje używanie alkoholu niszczy relacje. Ta świadomość jest dla mnie motywacją do zmiany i odbudowywania zaufania.

Proszę się zastanowić, co to znaczy być dobrym ojcem, matką, partnerem,
synem, córką.

Być dobrym partnerem oznacza dla mnie bycie obecnym i odpowiedzialnym w relacji. To troska o partnerkę, wsparcie w trudnych chwilach, szacunek dla jej potrzeb oraz gotowość do dzielenia się obowiązkami i radościami życia codziennego. Dobry partner słucha, okazuje zrozumienie, stara się rozwiązywać konflikty w sposób konstruktywny i dba o bliskość emocjonalną.
Być dobrym synem - oznacza szacunek i wdzięczność wobec rodziców, dbanie o relacje rodzinne i wsparcie, gdy jest ono potrzebne. To również odpowiedzialność za swoje działania i staranie się nie ranić bliskich, a także okazywanie zainteresowania ich życiem i problemami. Dobry syn nie ucieka od obowiązków ani konfliktów, tylko stara się je rozwiązywać w sposób dojrzały i przemyślany. Dla mnie bycie dobrym partnerem i synem oznacza uczciwość wobec siebie i innych, umiejętność przyznania się do błędów, wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny oraz dbanie o relacje poprzez szacunek, obecność i wsparcie. To codzienna praca nad sobą i troska o dobro bliskich.

Co pana zdaniem buduje i umacnia rodzinę?

Moim zdaniem to, co buduje i umacnia rodzinę, to obecność, wsparcie i wzajemny szacunek. Ważne jest, aby każdy członek rodziny czuł się wysłuchany, doceniany i bezpieczny emocjonalnie. Budowanie bliskości wymaga także uczciwości, odpowiedzialności i konsekwencji w działaniu, tak aby słowa i czyny były spójne. Dla mnie istotne jest również dzielenie się obowiązkami, wspólne spędzanie czasu i rozwiązywanie konfliktów w sposób konstruktywny, a nie przez unikanie problemów czy ucieczkę w używki. Umacnianie rodziny wymaga także wspólnej troski o dobro dzieci i wzajemne wspieranie się w trudnych momentach, co pozwala tworzyć atmosferę zaufania, bezpieczeństwa i miłości.

Proszę pomyśleć, w jaki sposób może pan Poprawić relacje w rodzinie. Co mógłby pan zrobić, by pana rodzina zaczęła funkcjonować inaczej?

Aby poprawić relacje w rodzinie, przede wszystkim muszę wziąć pełną odpowiedzialność za swoje czyny i konsekwentnie pracować nad trzeźwością.
Ważne jest dla mnie bycie obecnym emocjonalnie, uczestniczenie w życiu rodziny, słuchanie bliskich i okazywanie im wsparcia. Mógłbym także aktywnie dzielić się obowiązkami domowymi, aby partnerka nie czuła się przeciążona, a codzienne życie stało się bardziej harmonijne. Istotne jest też uczciwe komunikowanie swoich potrzeb i uczuć, a jednocześnie szanowanie emocji innych i unikanie konfliktów poprzez agresję czy ucieczkę w używki. Dodatkowo mogę poświęcać więcej czasu na wspólne chwile – zabawę z wnukiem, rozmowy z partnerką, spotkania rodzinne –
oraz odbudowywać zaufanie poprzez konsekwencję w słowach i czynach. Wierzę, że dzięki tym działaniom rodzina może funkcjonować w atmosferze zaufania, bezpieczeństwa i bliskości, a relacje między nami staną się silniejsze i bardziej satysfakcjonujące.

Marcin

Adres

Aleja Okrężna 79
Inowrocław
88-100

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 07:30 - 19:00
Wtorek 07:30 - 19:00
Środa 07:30 - 19:00
Czwartek 07:30 - 19:00
Piątek 07:30 - 15:00

Telefon

+48505944425

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Odwykowo Psychiatryczny Ośrodek Leczniczy umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Odwykowo Psychiatryczny Ośrodek Leczniczy:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram