18/11/2025
Świetny kierunek.
Jeśli chcemy publicznie wypowiadać się na jakiś temat — szczególnie w przestrzeni online — powinniśmy mieć do tego realne kompetencje. Proste, a jednak często pomijane.
Post Magdaleny Pawłowskiej o regulacjach internetu i rynku influencerów w Chinach przypomniał mi, jak ważna jest odpowiedzialność twórców. Ogromny zasięg to nie tylko przywilej, ale też wpływ na decyzje, emocje i przekonania innych.
Ciekawi mnie, jak Wy to widzicie:
Czy w Polsce powinniśmy wprowadzać podobne standardy?
A może wystarczy edukacja i większa świadomość odbiorców?
Dajcie znać w komentarzach — chętnie przeczytam Wasze perspektywy.
Kto dziś ma prawo nazywać się ekspertem i na jakich zasadach?
To pytanie jeszcze nigdy nie było tak aktualne jak teraz.
Zmiany, które właśnie wprowadzają Chiny, pokazują bardzo wyraźnie, że kończy się era „ekspertów od wszystkiego”, a zaczyna era odpowiedzialności.
Twórcy mówiący o prawie, zdrowiu, finansach czy edukacji będą musieli mieć udokumentowane kwalifikacje, jeśli chcą wypowiadać się publicznie w tych tematach.
To odwraca dotychczasowe zasady internetu.
Przez lata wystarczyła popularność, dobra narracja i duże zasięgi, aby zdobyć pozycję autorytetu.
Nawet wtedy, gdy za słowami nie stała realna wiedza.
Teraz wszystko zaczyna się zmieniać.
Popularność przestaje być walutą.
Liczą się kompetencje, nie tylko widoczność.
A granica między wolnością wypowiedzi a odpowiedzialnością zaczyna być jasno wyznaczona.
Warto zauważyć, że ta decyzja nie dotyczy wyłącznie Chin.
To reakcja na globalny problem:
pseudoeksperckie treści, uproszczone porady, błędne interpretacje, które wpływają na decyzje ludzi czasem bardzo poważne.
Zwłaszcza w obszarach dotyczących zdrowia, prawa i pieniędzy.
I choć regulacje mogą budzić kontrowersje, trudno nie dostrzec, że internet dojrzewa.
Standardy, które od zawsze obowiązywały w zawodach specjalistycznych, powoli przenoszą się również do świata online.
Można widzieć w tym ograniczenie.
Ale można też dostrzec szansę na uporządkowanie przestrzeni, w której przez lata liczyła się bardziej narracja niż wiedza, a autorytet bywał jedynie efektem zasięgu.
To może być początek internetu, który jest bardziej świadomy, bezpieczniejszy i merytoryczny.
Internetu, w którym głos eksperta nie wynika z popularności, ale z odpowiedzialności i kompetencji.
A Ty jak to odbierasz?
To krok w dobrą stronę… czy ryzykowny precedens?
Chętnie poznam Twoją opinię.