10/11/2025
Spoiler Warning
Uwaga: W tym poście znajdują się spoilery dotyczące filmu „Dom dobry”. Jeśli planujesz dopiero obejrzeć - możesz wrócić do tego tekstu po seansie.
Po wczorajszym poście o filmie Wojtka Smarzowskiego „Dom dobry” pojawiły się pytania i komentarze sugerujące, że obraz psychologiczny dzieci nie odpowiada faktycznym zachowaniom dzieci wychowującym się w rodzinie, w której obecna jest tak brutalna przemoc. Jak to możliwe, że w filmie zachowują się tak, jakby nic nie widziały. Jakby przemoc nie dotyczyła ich w ogóle.
I to jest temat, który rzadko pojawia się w dyskusjach o przemocy, a powinien być w samym centrum. Obiecałam recenzję wątku dzieci w tym filmie, zatem zapinajcie pasy 😎
Zacznijmy od tego, że dziecko, które od pierwszych dni życia obserwuje przemoc, nie ma punktu odniesienia. Nie zna innego domu.
Nie wie, że gdzieś indziej „jest inaczej”. Kiedy było niemowlęciem, jego układ nerwowy zapewne jeszcze walczył i reagował, niepokojem, nadreaktywnością, ciągłym płaczem i poszukiwaniem bliskości. Potem w wyniku przeciążenia zapewne przestał.
To, co dla osoby z zewnątrz wygląda jak tragedia, dla dziecka może być zwyczajnym tłem codzienności. Dom to dom. Rodzic to rodzic. Relacja taka, jaka jest, jest dla dziecka „normalna”, bo jest jedyna.
W filmie matka stoi za oknem, moknie w deszczu, wali w szybę, błaga o wpuszczenie. Dziecko bawi się z ojcem i nie zwraca na to uwagi. Widz myśli: „Dlaczego ono nie reaguje?”. A ja myślę: „Że to właśnie jest reakcja”. Normalka. Przystosowanie. Zamknięcie oczu.
Skupienie na tym, co pozwala przetrwać.
Gdy matka leży na podłodze, dziecko mówi „dobrze, że upadłaś tutaj, bo tam bolałoby bardziej”. Pragmatyczne 🤷🏻♀️
Oj trudno jest widzowi poradzić sobie z faktem, że dziecko odseparowane od osoby stosującej przemoc ku zdziwieniu wszystkich może za nią tęsknić i cieszyć się na jej widok. Może też reagować jak poparzone, uciekać, krzyczeć i chować się pod łóżko. Uwierzcie, te reakcje naprawdę są bardzo różne i dla mnie taki obraz dziecka w tym filmie nie był za specjalnie zaskakujący.
Jest tam też wątek chłopca, syna głównego bohatera, który w pewnym momencie pojawia się w ich domu. To mógł być piękny przykład manipulacji dzieckiem i jego przekonaniami, szczególnie częsty w sytuacji przemocy poseparacyjnej. Ale w tym przypadku moim zdaniem reżyserowi się ta próba nie udała, choć doceniam, że próbował. Może postać była zbyt epizodyczna i ja się po prostu czepiam. Jak myślicie dlaczego tak sądzę?
No ale wracając do dziecka głównych bohaterów. Warto wiedzieć, że gdy dziecko zachowuje się jakby nigdy nic się nie stało, nie oznacza, że tak jest. To, co dzieje się w ciele, to już zupełnie inna historia. Badania są w tej sprawie bardzo jasne.
Przemoc domowa - nawet „tylko obserwowana” – jest formą traumy relacyjnej. Mózg dziecka pracuje wtedy w trybie stałej czujności.
Ciało migdałowate jest nadreaktywne, kora przedczołowa przeciążona, a układ nerwowy działa tak, jakby zagrożenie było obecne non stop.
Takie dziecko może:
➡️ wyglądać spokojnie, a w środku być w ciągłym napięciu,
➡️ „odpływać” i nie czuć ciała (to dysocjacja, nie „zamknięcie w sobie”),
➡️ mieć trudności z koncentracją (bo mózg monitoruje zagrożenie zamiast uczyć się),
➡️ reagować nadmiernie lub wcale (bo reakcja walka-ucieczka-zamrożenie uruchamia się automatycznie).
➡️ skracać dystans w relacji lub reagować nieadekwatnie na próbę kontaktu, zbliżenia się.
➡️ wykazywać objawy nadpobudliwości psychoruchowej,
➡️ objawy typowe dla dzieci w spektrum autyzmu,
➡️ objawy psychosomatyczne,
➡️ mieć problemy w nauce typowe dla dysleksji.
Przyjrzyjcie się zachowaniu dziewczynki: jej nadpobudliwości, słowotokowi, i scenie, kiedy matka próbuje ją uśpić 😎
Diagnoza dziecka doświadczającego przemocy poprzez bycie jej świadkiem to dość skomplikowany proces, ale też nie jakieś tam czary mary 😉 Dlatego dla mnie sam fakt, że dziecko cieszy się na widok osoby stosującej przemoc lub chowa się przed nią pod stołem nie jest determinujący dla diagnozy przemocy