02/06/2024
"Trauma powraca jako reakcja nie jako pamięć " B. van dre Kolk. Jeśli w dzieciństwie doznaliśmy traumy relacyjnej, w dorosłym życiu nasze reakcje będą wciąż odzwierciedlać tą traumę. Będziemy reagować na ludzi jak na zagrożenie. Będziemy oczekiwać, że w końcu ktoś potraktuje nas tak dobrze jak nasz wymarzony wyidealizowany rodzic, ale tego dobra nie będziemy umieli przyjąć, nasycić się nim. Będziemy skubać ukradkiem, z poczuciem, że nam się nie należy. Że i tak zaraz zniknie. Że ktoś nam zabierze. Albo sami czym prędzej oddamy, zgubimy, stracimy, byle mniej bolało. Będziemy mieć zamknięte ciało i zastygłą twarz. Będziemy zakłopotani w przyjmowaniu dobra. Nasze reakcje nie będą zachęcać ludzi, by znów nas obdarowali. Bo reagujemy odrzucaniem dobra, zanim to dobro nas odrzuci. Żeby mniej bolało. Bo nie mamy pojęcia, że dobro ucieszyłoby się, gdyby zostało przez nas przyjęte w pełni. Do syta. z rozkoszą. Nigdy tego nie odświadczyliśmy. Nasze wyobrażenie dobra po traumatycznym dzieciństwie to wyobrażenie boga karzącego. Czyli wszechmocnego, obiecującego obdarować życiem wiecznym, ale karzącego boleśnie za każdy błąd. Boleśnie udowadniającego, że wciąż jesteśmy zbyt niedoskonali by na to dobro zasłużyć, że jeszcze nie teraz, że musimy się bardziej starać, choć nie określa co konkretnie mamy zrobić i jaka z tego wynika korzyść. Rachunek zawsze przychodzi po transakcji i zawsze jest o wiele większy niż korzyści. Potrzebujemy nauczyć się obsługi siebie od nowa. I ta nauka jest możliwa, doświadczyło tej reaktywacji samych siebie już wielu ludzi, jednak jest o wiele trudniejsza niż uczenie się w dzieciństwie poprzez zabawę, od zdrowych dojrzałych dorosłych. Musimy się odprogramować i zaprogramować od nowa. Ta nauka nie jest wyłącznie logiczna. jest, przede wszystkim, nauką regulacji emocji i odmiennych odruchów na bodźce. Na bodźce, które były kiedyś niebezpieczne. Na bodźce, które dziś są karmiące, ale są nadal odczytywane jako zagrożenie. Ta nauka jest sztuką, którą się uprawia. Jest doświadczaniem zmysłowym w bezpiecznej tym razem relacji. To nasz instrument czucia zmysłowego i pozazmysłowego musi nauczyć się reagować na dobro otwieraniem się zamiast napięciem, zamrażaniem, ucieczką albo walką. To mozliwe. Ale to zupełnie inny rodzaj doświadczania niż wszystko, czego straumatyzowany organizm doświadczał. To jak wyprawa na Marsa. Nic tu nie jest logiczne. Nie ma celu logicznego,a czasem, może się wydawać, nie ma sensu. Jednak, kiedy jest uprawiana dla samego uprawiania, zaczynamy dostrzegać, że życie staje się jakieś bardziej kolorowe, ludzie przyjaźniejsi, i pojawiają się różne okazje, wstajemy z większą ochotą, pojawia się ciekawość tego, co dalej. Reakcje, krtóre zmieniamy po traumie, tworzymy doświadczeniowo, przeżywając je po nowemu. Nie potrzebujemy przy tym zalewać się emocjami z doświadczenia traumy. Choć kontakt z emocjami jest niezbędny, to uczymy się przetwarzać je na tyle, na ile układ nerwowy ma zasoby. Stopniowo i w szacunku dla strauamtyzowanej części. Uprawiamy dobre emocje i uczucia by wysycić się tym czym nie mogliśmy wysycić się w zagrażającym nam środowisku. Najadamy się dobra.