21/11/2025
W tym tygodniu kolejny raz zobaczyłem coś, o czym rzadko mówi się głośno.
U większości osób, z którymi pracuję 6–12 tygodni, dzieje się dokładnie to samo: po świetnych efektach (-5, -10 kg, stabilne nawyki, duża konsekwencja)… pojawia się moment zatrzymania.
Tydzień, dwa — cisza na wadze. A wraz z nią frustracja.
I mówię wtedy jedno: kryzys to nie porażka. Kryzys jest częścią procesu.
Bardzo często jest wręcz potrzebny. Bo pokazuje, gdzie życie nas wybiło z rytmu, gdzie są jeszcze słabsze punkty, co wymaga odpuszczenia, a co drobnej korekty.
W takich momentach nikogo nie oceniam.
Jestem od tego, żeby pomóc zrozumieć, dlaczego ciało reaguje tak, a nie inaczej.
Czasem wprowadzamy małe zmiany. Czasem po prostu dajemy organizmowi i głowie chwilę.
Najważniejsze jest jedno: zawsze wiemy, dokąd zmierzamy.
A gorszy tydzień nie kasuje dwóch miesięcy świetnej roboty.
To tylko fragment większej historii — i większość osób, które przez ten etap przechodzą, finalnie osiąga efekty, o które walczy.