Gabinet Psychoterapii Manus Kraków Nowa Huta

Gabinet Psychoterapii Manus Kraków Nowa Huta 🤲 PSYCHOTERAPIA dzieci, młodzieży i dorosłych 🤲 INTERWENCJA kryzysowa 🤲 PSYCHOEDUKACJA

Prosimy o umawianie wizyt poprzez formularz kontaktowy: https://psychoterapeuta-krakow.pl/rejestracja/ Jeśli nie możesz się spotkać w Gabinecie - dojedziemy do Ciebie!

  nie musi oznaczać końca relacji 💚. Odpowiednie podejście i wsparcie zawsze są katalizatorem pozytywnych zmian.  : „Każ...
24/07/2024

nie musi oznaczać końca relacji 💚. Odpowiednie podejście i wsparcie zawsze są katalizatorem pozytywnych zmian. : „Każdy, potrzebuje 4️⃣ uścisków dziennie, aby przetrwać, 8️⃣ uścisków dziennie do prawidłowego funkcjonowania, 1️⃣2️⃣ uścisków dziennie by wzrastać.” O sposobach poradzenia sobie z kryzysem w związku przeczytasz w naszej publikacji:➡️ https://psychoterapeuta-krakow.pl/kryzys-w-zwiazku-jak-naprawic-relacje/
🌞_____🌞

Kryzys w związku jest jego nieodłączna częścią. Odpowiednie podejście i wsparcie są katalizatorem pozytywnych zmian. Podstawą jest efektywne komunikacja.

🍀 Od 22 stycznia do naszego Zespołu dołącza  ,   i   🙂 Paweł Skrzypek  ℹ️ Szczegóły specjalizacji ➡️ https://psychoterap...
13/01/2024

🍀 Od 22 stycznia do naszego Zespołu dołącza , i 🙂 Paweł Skrzypek ℹ️ Szczegóły specjalizacji ➡️
https://psychoterapeuta-krakow.pl/pawel-skrzypek-psychoterapeuta/
🌞_____🌞

Leczenie patologicznych wzorców osobowości, leczenie zaburzeń seksualnych, TFP, DDA, DDD, leczenie nerwic i osobowości dysfunkcyjnych.

02/10/2023

"Jeśli mężczyzna nie zaspokoi głodu ojca, nie będzie szczęśliwy, nie będzie w pełni mężczyzną, a kobieta nie znajdzie z nim szczęścia. Ale jak ten głód zaspokoić? – W Polsce dużo mówimy o ojcach, ale nie rozmawiamy z nimi i to czas zmienić – mówi psychoterapeuta Wojciech Eichelberger.

Steve Biddulph w bestselerze „Męskość. Nowe spojrzenie” pisze, że przyczyną przemocy, nałogów, samobójstw i wypadków (także tych na drogach, związanych z ryzykowną jazdą) jest brak realnej relacji z ojcem.

Dopiero gdy dorosły syn pozna ojca, spróbuje zrozumieć i być może wybaczyć mu – ma szansę stać się mężczyzną. Jeśli ojca nie zna, powinien go odnaleźć i skłonić do szczerej rozmowy. Jeśli zerwał z nim relację – wznowić ją. Ale czy to zawsze dobry pomysł? Przecież ojciec może być degeneratem, brutalem, egoistą?
Celem powrotnej podróży ku ojcu jest odzyskanie go rzeczywistego, jakikolwiek jest. Najbardziej istotne okazuje się odnajdywanie ojców wyklętych i próba podjęcia ich psychologicznej rehabilitacji. Nieobecność ojców ma szczególnie destrukcyjny wpływ na synów. Brak im wówczas urealnionych, opartych na bezpośredniej relacji wzorców męskiej egzystencji – męskiego losu – a tym samym nie mają możliwości ich zrozumienia. Syn może odnaleźć wzorzec męskości,tylko gdy traktuje relacje z ojcem jako związek krwi.

Czas obalić krzywdzący stereotyp, że prawdziwym mężczyzną stajemy się, wypełniając określone role. Można i trzeba być prawdziwym mężczyzną, zanim posadzi się drzewo, zbuduje dom i spłodzi syna, jak również wtedy, gdy z jakichś powodów nie zrobi się tego.

Czas skończyć z definiowanie męskości poprzez role i zacząć ją definiować poprzez wewnętrzne kompetencje zwane niegdyś cnotami charakteru.

Analogicznie rzecz się ma, jeśli chodzi o kobiety. Większość ról jest też napisana na okoliczność związku mężczyzny i kobiety oraz rodzica i dzieci, a to sprawia, że recenzentami męskości stają się kobiety i dzieci, a recenzentami kobiecości – mężczyźni i dzieci. W efekcie tracimy wewnętrzny kompas i gwiazdę, która wyznacza nam kierunek w odnalezieniu misji własnej płci, tracimy zdolność do wewnętrznej, autonomicznej podróży.

Synom bardziej niż córkom szkodzi brak szczerej i dobrej relacji z ojcem. Zdecydowana większość matek nie opuszcza dzieci. Dzięki temu córki mogą mieć żywe, urealnione doświadczenie wzorca kobiecości. I gdy dorosną, naśladować go albo zwalczać. Mają się do czego odnieść. Synowie na ogół nie znają ojców. Muszą polegać na domysłach, wyobrażeniach, na wizerunku ojca stworzonym przez matki. A te – opuszczone, rozgoryczone – mają tendencję do przedstawiania synowi ojca w najgorszym świetle. Po pierwsze, po to, aby zniechęcić go do kontaktów z nim, co ma im zapewnić, wyłączność na synowską miłość, lojalność i wsparcie. Po drugie, po to, aby nie musieć brać swojej części winy i odpowiedzialności za rozpad małżeństwa. Rezultat jest taki, że syn nawet nie próbuje zakwestionować ani zweryfikować matczynej wizji ojca – odcina się od niego, czyniąc matkę ekspertem procesu przeistaczania się w mężczyznę.

Wzorem męskości dla chłopca powinien być ojciec. Jeśli go zabrakło, odszedł, został wygnany i wyklęty, to zastępczym wzorcem stają się marzenia matki o idealnym mężczyźnie.
A one niewiele mają wspólnego z męskością, bywają niespójne, a nawet sprzeczne. Dezorientują i zaburzają syna, czyniąc z niego infantylnego pazia, wykastrowanego misia albo nadmuchanego macho.

Ale może lepszy jest taki kobiecy wzorzec mężczyzny niż autentyczny, ale zdjęty z okrutnego, psychopatycznego ojca?
Wiele wskazuje na to, że realny kontakt nawet z takim ojcem jest lepszy niż noszenie w sercu znienawidzonego o nim wyobrażenia. Syn pozbawiony widoku realnego ojca – jakikolwiek by ten ojciec był – odcięty jest od prawdy o swoim męskim dziedzictwie, od źródła siły. I to się nie zmieni, póki nie zastąpi odrealnionych wyobrażeń o ojcu – opartych na migawkowych dziecięcych wspomnieniach i na oskarżeniach matki – realnym obrazem jego życia, sposobu myślenia i odczuwania.

Niezwykle istotnym i koniecznym wymiarem tego procesu jest synowska rezygnacja z zapożyczonej od matki roli sędziego i recenzenta ojca. Syn musi wychodzić z mądrego założenia, że nigdy nie będzie wiedział o ojcu wystarczająco wiele, by móc go sprawiedliwie osądzić. Celem tej wyprawy nie jest też ocenienie ojca, ale poznanie go i zrozumienie. To wymaga determinacji, odporności i dojrzałości. Ale warto. Pod kostiumem złoczyńcy kryje się często wewnętrzna, ukryta mądrość i dobro. Odkrycie przez syna mądrego i dobrego aspektu „złego ojca” przywraca mu poczucie męskiej godności, siłę, radość życia i otwiera serce na miłość do własnego syna. Jakikolwiek by się ojciec wydawał, nawet jeśliby uciekał i odpychał – syn powinien się z nim spotkać i usłyszeć jego wersję ich wspólnego losu.

Opuszczonemu synowi trudy podróży ku ojcu pomogą
stawać się mężczyzną. Unikając ojca, poprzestając na płytkim, stereotypowym poziomie kontaktu z nim, przed złym wzorcem nie ucieknie. Przeciwnie, nieświadomie – wprost lub przez zaprzeczenie – przejmie ten wzorzec. W ten sposób porzucony przez ojca syn realizuje niedającą się wykorzenić potrzebę kochania i szanowania go. Niestety, nie dowie się wtedy, że przebrał się tylko w ojcowski kostium pozorów, a prawdy o nim nie dotknął. Tylko poznając i urealniając ojca, syn może trafnie rozpoznać to, co z ojcowskiego wzorca może mu się w życiu przydać, a co ma sobie darować, bo to potrzebne było ojcu w jakimś szczególnym czasie, miejscu i okolicznościach. Może też wtedy rozpoznać, jakie ojcowskie rozwiązanie powoduje więcej cierpienia niż pożytku. Krótko mówiąc, póki syn nie pozna ojca, to nie ogarnie, nie zrozumie i nie przekroczy swojego negatywnego dziedzictwa. Zamiast rozmawiać o ojcach – czas zacząć rozmawiać z ojcami.

Pierwszy krok w stronę ojca to przyznanie się do żalu, że go nie było, do tego, ile się traci, że nadal nie ma się z nim dobrych relacji. Większość opuszczonych synów swój żal, poczucie straty i tęsknotę za ojcem przykrywa niechęcią, złością, a nawet pogardą: „Uff, jak to dobrze, że się odciąłem od tego fatalnego gościa”. Odcięcie się od tych uczuć ma chronić przed bólem i wspierać ślepą, bezkrytyczną lojalność wobec matki – w istocie nie pozwala młodemu mężczyźnie poznać prawdy o sobie, o ojcu i o matce. Ubocznym skutkiem podróży syna ku ojcu jest zaprzestanie idealizowania matki. Co korzystnie wpływa na jego relacje z kobietami.
Jeden z mężczyzn pisze o synu, który myślał, że jego ojciec jest nieudacznikiem, bo nie zdecydował się założyć firmy z sąsiadem. Kiedy jako mężczyzna zapytał o to ojca, usłyszał, że sąsiad był hazardzistą i ojciec nie chciał ryzykować bezpieczeństwa rodziny.
Nakłoniłem i przygotowałem do spotkania z nieobecnymi i zaginionymi ojcami wielu mężczyzn – by mogli poznać ojcowską wersję i ojcowski wpływ na ich losy. Na ogół – gdy docierało do nich, że brak ojca, odrzucenie go sprawia, że nie wiedzą, kim są i co dziedziczą, że budują swoją tożsamość w powietrzu – z determinacją i wiarą, nieustraszeni wyruszali na tę trudną wyprawę.
Zazwyczaj mężczyźni przychodzą do psychoterapeuty z problemem w relacji z partnerką. Szybko jednak okazuje się, że korzenie tych problemów tkwią w ich relacji z matką. Po jakimś czasie dochodzimy do tego, że problemy z matką spowodowane są nieobecnością ojca. Wtedy ujawnia się silny konflikt lojalności: „Jeśli zwrócę się w stronę ojca, to zdradzę mamę, dla której jestem wsparciem i nadzieją”. Syn musi wtedy zrozumieć swój udział w tym, że relacji z ojcem nie ma: „Wprawdzie ojciec odszedł, matka zagrodziła do niego drogę, ale ja też opuściłem go, zrezygnowałem z niego”. Często potrzebna jest synom pomoc, by nie zrezygnowali, by nie zabrakło im determinacji w nawiązaniu relacji z ojcem. Odnaleziony ojciec często unika poważnej rozmowy i to przez lata. Warto wtedy zastanowić się dlaczego. Odkryjemy wtedy, że nasi ojcowie to też synowie opuszczeni przez ojców, że mamy do czynienia z rodzajem klątwy, która jak wadliwe DNA przechodzi z pokolenia na pokolenie. Syn powinien na wstępie wziąć w nawias swoje uprzedzenia, interpretacje i wyobrażenia o ojcu. Otworzyć się na jego wersję – bez oceniania i dyskusji. I rozmawiać z ojcem bez świadków. Mieć dużo czasu.

Syn szczerze i otwarcie powinien powiedzieć ojcu, jak bardzo cierpiał z tego powodu, że ojciec postępował tak, jak postępował.To konieczne. Ojciec musi wysłuchać, jak syn się czuł. Dzięki temu skrzywdzony chłopiec ukryty w nim, dorosłym synu poczuje się wreszcie dostrzeżony, wysłuchany i ważny. To otwiera drogę do partnerskiej rozmowy, w której często okazuje się wiele....

„Naucz się kochać ojca w sobie”. Żeby to było możliwe, trzeba najpierw poznać swojego ojca. Taka wyprawa jest ważna także dla córek. "

Wojciech Eichelberger "Zwierciadło"

grafika: Pinterest

🍂 Wrzesień – miesiąc dobrych zmian 🙂. Większy zespół i 3️⃣ gabinety w zaciszu Osiedla Stalowego :). ℹ️ Szczegóły ➡️ http...
26/09/2023

🍂 Wrzesień – miesiąc dobrych zmian 🙂. Większy zespół i 3️⃣ gabinety w zaciszu Osiedla Stalowego :). ℹ️ Szczegóły ➡️ https://psychoterapeuta-krakow.pl/psychoterapia-nowa-huta/
🌞_____🌞

Wrzesień - miesiąc dobrych zmian :). Rozwijamy się dla Was! Psychoterapia Nowa Huta: większy zespół i 3 gabinety w zaciszu Osiedla Stalowego :).

23/09/2023

„Miłość oparta jest na dwóch podstawach: oddawania się komuś i autonomii. Potrzeba bycia razem i bycia osobno współistnieją – jedna nie występuje bez drugiej. Gdy dystans przeważa, nie ma mowy o bliskości, ale zbyt bliskie połączenie niszczy odrębność dwóch ludzkich jednostek. Nie ma już nic do przekraczania, żadnej bariery – nie ma komu złożyć wizyty po drugiej stronie i nie ma innego świata, do którego chce się wejść. Gdy następuje takie zespolenie – dwoje staje się jednym – nie może być mowy o połączeniu, bo nie ma się już z kim łączyć. Odrębność jest więc warunkiem wstępnym połączenia – na tym właśnie polega zasadniczy paradoks bliskości i seksu. Te dwie (często sprzeczne) potrzeby: połączenia i niezależności, stanowią watek przewodni w historii rozwoju jednostkowego. W dzieciństwie rozpaczliwie staraliśmy się znaleźć równowagę między głęboką zależnością od opiekunów i potrzebą wyrobienia sobie niezależności. Psycholog Michael Vincent Miller mówi, że ta walka żywo odzwierciedla się w dziecięcych snach, zwłaszcza koszmarach ( sny o porzuceniu: spadaniu lub gubieniu się, oraz sny o byciu pochłoniętym: atak i zjedzenie przez potwora”. Dotrwaliśmy do dorosłości ze swoistą emocjonalną czarną skrzynką gotową do reaktywacji. Nasze związki oraz bagaż, jaki w nie wnosimy ( największe pragnienia i obawy), są determinowane przez to, do jakiego stopnia te dziecięce doświadczenia wpływają na obie potrzeby. Wszyscy stoimy w rozkroku: jedną nogą po stronie połączenia, drugą po stronie autonomii”.

Esther Perel, Inteligencja erotyczna
fot Artur Rutkowski

🌳🌞🌻Podsumowanie wrześniowego sympozjum, czyli   i   - szczegóły: https://psychoterapeuta-krakow.pl/sympozjum-ptpp-psycho...
16/09/2023

🌳🌞🌻Podsumowanie wrześniowego sympozjum, czyli i - szczegóły: https://psychoterapeuta-krakow.pl/sympozjum-ptpp-psychoterapia-wspierajaca/
🌞_____🌞

Psychoterapia wspierająca, transpłciowość, dysforia płciowa, rana narcystyczna, anoreksja - metody wsparcia psychoterapeutycznego - Gabinet Psychoterapii Manus - Psychoterapeuta Kraków Nowa Huta

03/07/2023

"Badaniem przyczyn, przebiegu i sposobu leczenia depresji zajmują się naukowcy z wielu dziedzin, m.in.: psychiatrii, psychologii, neurologii, również psychoanalizy….opisują depresję z odmiennych perspektyw.
Psychoanaliza (w dużym uproszczeniu) definiuje ją jako utratę wewnętrznego „dobrego obiektu” oraz wewnętrzną walkę ambiwalentnych uczuć i agresję zwróconą do wewnątrz.
Biologiczne podejście zaznacza, że depresja jest zaburzeniem równowagi pomiędzy neuroprzekaźnikami, odbiegającymi od normy komunikacji pomiędzy różnymi obszarami mózgu i niewłaściwym stosunkiem hormonów.
R. Sapolsky łączy te teorie, odwołując się do jednego z czynników depresji – stresu. Stres, szczególnie nasilony i długotrwały, w związku z brakiem kontroli i możliwości wyładowania napięcia, wywołuje szkodliwe trwałe zmiany w układzie nerwowym. Wywołuje zniekształcone przekonanie, że jesteśmy bezradni i nie mamy możliwości kontrolowania swojego życia oraz rozładowania napięcia. Powstaje stan anhedonii, czyli brak możliwości poczucia przyjemności i szczęścia. Powstają zakłócenia w przekazywaniu sygnałów nerwowych za pośrednictwem serotoniny, noradrenaliny i dopaminy. Wszystkie te zmiany określają depresję.
Szczególnie narażone na te zmiany są osoby, które we wczesnym okresie życia doświadczały przewlekłego stresu i ciągłego napięcia, poczucia bezradnej zależności od zbyt zawodnych obiektów.
Wysoki czy niski poziom kortyzolu może być związany z najwcześniejszymi doświadczeniami emocjonalnymi, kiedy to układ nerwowy nie jest w stanie samodzielnie poradzić sobie ze stresem lub przerażeniem w związku z nagłymi nieprzewidywalnymi sytuacjami. Jeśli w pobliżu jest stabilny dorosły, który pozwoli szybko odzyskać równowagę, kortyzol zostanie wchłonięty i wydalony z organizmu. Jeśli dorosłego nie ma lub sam jest źródłem stresu dziecka – poziom kortyzolu wzrasta.
Wysoki poziom kortyzolu jest związany z dużą aktywnością przedniej prawej półkuli mózgu, która jest odpowiedzialna za uczucie strachu, irytacji i stanu zamknięcia w sobie. Dzieci z nadmierną aktywnością prawej półkuli będą w stałej czujności. Mogą to być dzieci związane z opiekunami, którzy są niedostępni fizycznie lub emocjonalnie dla dziecka, oraz z opiekunami nieprzewidywalnymi. Dziecko musi być wtedy czujne, ponieważ usiłuje stale odczytywać niewerbalne sygnały rodzica.
Proces ten daje neurochemiczny opis stanów psychicznych ujętych przez psychoanalityka D.W. Winnicotta. Pisał on o „wystarczająco dobrej matce” i konsekwencjach psychologicznych i somatycznych występujących przy braku dobrej opieki. Jego teorie nawiązują do myśli Z. Freuda poprzez rozumienie, że niewystarczająco dobra matka jest pierwowzorem do agresywnego wewnętrznego obiektu.
Zawodny opiekun będzie budził ambiwalentne uczucia. Z jednej strony miłość, a z drugiej agresywne uczucia do „złego” obiektu. Niemowlę jest zależne od swoich opiekunów i będzie miało tendencję do ich ochrony poprzez mechanizmy obronne; idealizację, rozszczepienie i kierowanie na siebie agresji.
Wiele badań wskazuje powiązanie pomiędzy wysokim poziomem kortyzolu i występowaniem dysfunkcji emocjonalnych – tj.: depresji, zaburzeń żywieniowych, alkoholizmu czy otyłości.
Jay Schulkin i Jefrey B. Rosen wykazują również, że nadmierny przewlekły poziom kortyzolu powoduje zmiany fizjologiczne, m.in. niszczy hipokamp, co wpływa na zdolność do odzyskiwania informacji, co z kolei utrudnia wychodzenie z depresji poprzez utrudnioną rejestrację dobrych doświadczeń mogących być przeciwwagą do doświadczeń trudnych. Wpływa również na zdolność kory przedczołowej do myślenia i regulowania zachowania. Daje to nam odpowiedź na pytanie, dlaczego niektóre osoby łatwiej wpadają w depresję, ale również dlaczego występują jej nawroty.”

Anna Stęplewska-Południak
fot Andika Christian

01/06/2023

dr Paweł Holas: W przeciwieństwie do self-care czy self-love współczucie dla siebie jest pojęciem naukowym, co prawda stosunkowo nowym, bo świat zachodni poznał je dopiero w 2003 roku dzięki amerykańskiej psycholożce Kristin Neff, ale na jego temat powstało już dużo badań, więc bym go z nimi nie mieszał. Choć też nie bagatelizowałbym popularności tych innych self, bo one pokazują, że ewidentnie czegoś nam brakuje. Coś nas oddziela od tego, co mogłoby nam dać większe poczucie sensu, ugruntowania, a zarazem poczucia bliskości z innymi. Ludzie tego na różne sposoby szukają i samo to jest czymś dobrym.

Agnieszka Jucewicz: (...) zjawiska typu self dotyczą „ja", nie innych – to SIEBIE mam kochać, o SIEBIE zadbać, SOBĄ się zająć.
PH: Zależy, jak się to wszystko robi. Wiele osób, mam wrażenie, sięga po wersje pop tego, o czym rozmawiamy. Szukają czegoś, co im zrobi dobrze, najlepiej szybko – pozwoli uspokoić umysł, da poczucie błogości, wyłączenia, ulgi – po to, żeby mogli jeszcze sprawniej funkcjonować, jeszcze więcej zdobywać. Niestety, żyjemy w kulturze, która premiuje indywidualny sukces, wymusza rywalizację i w której liczy się, żeby „moje" było lepsze, ważniejsze, mądrzejsze, również lepiej zadbane, więc nie ma co się temu specjalnie dziwić ani tego piętnować. Chociaż prawdziwa zmiana nie na tym polega.

AJ: A na czym?
PH: Jest głębsza. Nie chodzi o to, żeby odwrócić się od tego, co bolesne czy nieprzyjemne, na przykład od przemijania, od tego, że czasem relacje nam nie wychodzą, że bywamy zazdrośni, złośliwi, chciwi czy konfliktowi. Owszem, z tych uników można mieć doraźne korzyści, ale na dłuższą metę to nie działa. Bo to jest cały czas w służbie pewnego oporu, niedoświadczania tego, co trudne.
Ale we współczuciu dla siebie nie chodzi wcale o przyjemność, nie chodzi jedynie o zadbanie o siebie, tylko o otwarcie się na cierpienie. O wniknięcie w „błoto naszego życia", jak to nazywa psychologia buddyjska, oraz objęcie go życzliwością.
(...)
Teraz – jak się to ma do współczucia do siebie?

AJ: Właśnie?
PH: A no tak, że podstawową relacją, jaką mamy, jest relacja z samym sobą. Dzięki niej kształtują się wszystkie inne i jeśli nie będziemy potrafili okazać współczucia sobie, to nie będziemy potrafili okazać go innym. Albo będzie ono warunkowe – na przykład będziemy w stanie dać je tylko tym, których kochamy, i to też nie zawsze.
Ale może najpierw zrobimy ćwiczenie, które pomoże pani trochę zobaczyć to, o czym mówię. Wchodzi pani w to?

AJ: Spróbuję.
PH: Proszę sobie wyobrazić, że ktoś pani bliski – na przykład pani dziecko – przeżywa jakiś trudny moment, np. porażkę. Jest w silnych emocjach, we wstydzie i zwraca się z tym do pani. Jak się pani zachowuje? Co pani do niego mówi? Jakim tonem? Jakie gesty pani wykonuje? Proszę to zapisać.
A teraz, proszę sobie przypomnieć sytuację, kiedy to pani coś nie wyszło. Zrobiła pani na przykład fatalny wywiad, ktoś panią zrugał w pracy, co pani wtedy do siebie powiedziała? Jakim tonem? Również proszę to zapisać.
Widzi pani różnicę?

AJ: Kolosalną. W pierwszym przykładzie wyobraziłam sobie, że siadam koło dziecka, przytulam je, uspokajam, mówię, że tak się czasem zdarza, że rozumiem, że jest mu przykro. Odnoszę się do podobnej sytuacji z przeszłości, z którą już sobie poradziło, i próbuję pokazać, że to nie jest koniec świata, że tu jestem.
PH: Czyli patrzy pani życzliwie, mądrze, z perspektywą. Mówi pani kojącym tonem, okazuje troskę. A jak pani mówi do siebie w analogicznej sytuacji?

AJ: Wolałabym nie cytować.
PH: To powiem, co robi większość osób – obwiniają się, krytykują, oskarżają, wyzywają…

AJ: …mówią sobie, że są beznadziejni?
PH: Oczywiście. Niektórzy nawet uogólniają, że „oni tak zawsze", że już „nigdy nic im się nie uda", itd. (...)
Mamy badania, które pokazują, że okazanie życzliwości, kojenie powoduje zmiany fizjologiczne, i to od razu: spada ciśnienie krwi, poziom kortyzolu, pobudzony pod wpływem stresu organizm uspokaja się, wydzielają się endorfiny, oksytocyna, która się wiąże z zaufaniem i poczuciem bliskości.

AJ: Samo dobro. Dlaczego więc nie potrafimy w taki sam sposób koić siebie?
PH: Świetne pytanie. Ćwiczenie, które zrobiliśmy, pokazuje, że fundamentalne dla naszego kręgu kulturowego założenie: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", jest błędne. Badania, które zrobiła Kristin Neff, pokazują, że 78 proc. Amerykanów jest w stanie bardziej okazać współczucie innym niż sobie, 16 proc. zarówno sobie, jak i innym, a tylko 6 proc. bardziej sobie niż innym. Moje doświadczenie oraz wstępne wyniki badań podpowiadają mi, że u nas nie jest wcale lepiej. Zatem chyba bardziej adekwatne byłoby przykazanie: „Kochaj siebie samego jak bliźniego swego".

fragment rozmowy dla Wysokich Obcasów, 24.05.23
fot Tim Mossholder

20/04/2023

Działanie ma sens tylko w relacji, a bez zrozumienia relacji wszelkie działanie będzie jedynie zarzewiem konfliktu. Zrozumienie relacji jest nieskończenie ważniejsze niż tworzenie jakichkolwiek planów działania.

J. Krishnamurti

Adres

Osiedle Stalowe 10/5
Kraków
31-921

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 21:00
Wtorek 09:00 - 21:00
Środa 09:00 - 21:00
Czwartek 09:00 - 21:00
Piątek 09:00 - 21:00

Telefon

+48501443077

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychoterapii Manus Kraków Nowa Huta umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet Psychoterapii Manus Kraków Nowa Huta:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram