02/10/2023
"Jeśli mężczyzna nie zaspokoi głodu ojca, nie będzie szczęśliwy, nie będzie w pełni mężczyzną, a kobieta nie znajdzie z nim szczęścia. Ale jak ten głód zaspokoić? – W Polsce dużo mówimy o ojcach, ale nie rozmawiamy z nimi i to czas zmienić – mówi psychoterapeuta Wojciech Eichelberger.
Steve Biddulph w bestselerze „Męskość. Nowe spojrzenie” pisze, że przyczyną przemocy, nałogów, samobójstw i wypadków (także tych na drogach, związanych z ryzykowną jazdą) jest brak realnej relacji z ojcem.
Dopiero gdy dorosły syn pozna ojca, spróbuje zrozumieć i być może wybaczyć mu – ma szansę stać się mężczyzną. Jeśli ojca nie zna, powinien go odnaleźć i skłonić do szczerej rozmowy. Jeśli zerwał z nim relację – wznowić ją. Ale czy to zawsze dobry pomysł? Przecież ojciec może być degeneratem, brutalem, egoistą?
Celem powrotnej podróży ku ojcu jest odzyskanie go rzeczywistego, jakikolwiek jest. Najbardziej istotne okazuje się odnajdywanie ojców wyklętych i próba podjęcia ich psychologicznej rehabilitacji. Nieobecność ojców ma szczególnie destrukcyjny wpływ na synów. Brak im wówczas urealnionych, opartych na bezpośredniej relacji wzorców męskiej egzystencji – męskiego losu – a tym samym nie mają możliwości ich zrozumienia. Syn może odnaleźć wzorzec męskości,tylko gdy traktuje relacje z ojcem jako związek krwi.
Czas obalić krzywdzący stereotyp, że prawdziwym mężczyzną stajemy się, wypełniając określone role. Można i trzeba być prawdziwym mężczyzną, zanim posadzi się drzewo, zbuduje dom i spłodzi syna, jak również wtedy, gdy z jakichś powodów nie zrobi się tego.
Czas skończyć z definiowanie męskości poprzez role i zacząć ją definiować poprzez wewnętrzne kompetencje zwane niegdyś cnotami charakteru.
Analogicznie rzecz się ma, jeśli chodzi o kobiety. Większość ról jest też napisana na okoliczność związku mężczyzny i kobiety oraz rodzica i dzieci, a to sprawia, że recenzentami męskości stają się kobiety i dzieci, a recenzentami kobiecości – mężczyźni i dzieci. W efekcie tracimy wewnętrzny kompas i gwiazdę, która wyznacza nam kierunek w odnalezieniu misji własnej płci, tracimy zdolność do wewnętrznej, autonomicznej podróży.
Synom bardziej niż córkom szkodzi brak szczerej i dobrej relacji z ojcem. Zdecydowana większość matek nie opuszcza dzieci. Dzięki temu córki mogą mieć żywe, urealnione doświadczenie wzorca kobiecości. I gdy dorosną, naśladować go albo zwalczać. Mają się do czego odnieść. Synowie na ogół nie znają ojców. Muszą polegać na domysłach, wyobrażeniach, na wizerunku ojca stworzonym przez matki. A te – opuszczone, rozgoryczone – mają tendencję do przedstawiania synowi ojca w najgorszym świetle. Po pierwsze, po to, aby zniechęcić go do kontaktów z nim, co ma im zapewnić, wyłączność na synowską miłość, lojalność i wsparcie. Po drugie, po to, aby nie musieć brać swojej części winy i odpowiedzialności za rozpad małżeństwa. Rezultat jest taki, że syn nawet nie próbuje zakwestionować ani zweryfikować matczynej wizji ojca – odcina się od niego, czyniąc matkę ekspertem procesu przeistaczania się w mężczyznę.
Wzorem męskości dla chłopca powinien być ojciec. Jeśli go zabrakło, odszedł, został wygnany i wyklęty, to zastępczym wzorcem stają się marzenia matki o idealnym mężczyźnie.
A one niewiele mają wspólnego z męskością, bywają niespójne, a nawet sprzeczne. Dezorientują i zaburzają syna, czyniąc z niego infantylnego pazia, wykastrowanego misia albo nadmuchanego macho.
Ale może lepszy jest taki kobiecy wzorzec mężczyzny niż autentyczny, ale zdjęty z okrutnego, psychopatycznego ojca?
Wiele wskazuje na to, że realny kontakt nawet z takim ojcem jest lepszy niż noszenie w sercu znienawidzonego o nim wyobrażenia. Syn pozbawiony widoku realnego ojca – jakikolwiek by ten ojciec był – odcięty jest od prawdy o swoim męskim dziedzictwie, od źródła siły. I to się nie zmieni, póki nie zastąpi odrealnionych wyobrażeń o ojcu – opartych na migawkowych dziecięcych wspomnieniach i na oskarżeniach matki – realnym obrazem jego życia, sposobu myślenia i odczuwania.
Niezwykle istotnym i koniecznym wymiarem tego procesu jest synowska rezygnacja z zapożyczonej od matki roli sędziego i recenzenta ojca. Syn musi wychodzić z mądrego założenia, że nigdy nie będzie wiedział o ojcu wystarczająco wiele, by móc go sprawiedliwie osądzić. Celem tej wyprawy nie jest też ocenienie ojca, ale poznanie go i zrozumienie. To wymaga determinacji, odporności i dojrzałości. Ale warto. Pod kostiumem złoczyńcy kryje się często wewnętrzna, ukryta mądrość i dobro. Odkrycie przez syna mądrego i dobrego aspektu „złego ojca” przywraca mu poczucie męskiej godności, siłę, radość życia i otwiera serce na miłość do własnego syna. Jakikolwiek by się ojciec wydawał, nawet jeśliby uciekał i odpychał – syn powinien się z nim spotkać i usłyszeć jego wersję ich wspólnego losu.
Opuszczonemu synowi trudy podróży ku ojcu pomogą
stawać się mężczyzną. Unikając ojca, poprzestając na płytkim, stereotypowym poziomie kontaktu z nim, przed złym wzorcem nie ucieknie. Przeciwnie, nieświadomie – wprost lub przez zaprzeczenie – przejmie ten wzorzec. W ten sposób porzucony przez ojca syn realizuje niedającą się wykorzenić potrzebę kochania i szanowania go. Niestety, nie dowie się wtedy, że przebrał się tylko w ojcowski kostium pozorów, a prawdy o nim nie dotknął. Tylko poznając i urealniając ojca, syn może trafnie rozpoznać to, co z ojcowskiego wzorca może mu się w życiu przydać, a co ma sobie darować, bo to potrzebne było ojcu w jakimś szczególnym czasie, miejscu i okolicznościach. Może też wtedy rozpoznać, jakie ojcowskie rozwiązanie powoduje więcej cierpienia niż pożytku. Krótko mówiąc, póki syn nie pozna ojca, to nie ogarnie, nie zrozumie i nie przekroczy swojego negatywnego dziedzictwa. Zamiast rozmawiać o ojcach – czas zacząć rozmawiać z ojcami.
Pierwszy krok w stronę ojca to przyznanie się do żalu, że go nie było, do tego, ile się traci, że nadal nie ma się z nim dobrych relacji. Większość opuszczonych synów swój żal, poczucie straty i tęsknotę za ojcem przykrywa niechęcią, złością, a nawet pogardą: „Uff, jak to dobrze, że się odciąłem od tego fatalnego gościa”. Odcięcie się od tych uczuć ma chronić przed bólem i wspierać ślepą, bezkrytyczną lojalność wobec matki – w istocie nie pozwala młodemu mężczyźnie poznać prawdy o sobie, o ojcu i o matce. Ubocznym skutkiem podróży syna ku ojcu jest zaprzestanie idealizowania matki. Co korzystnie wpływa na jego relacje z kobietami.
Jeden z mężczyzn pisze o synu, który myślał, że jego ojciec jest nieudacznikiem, bo nie zdecydował się założyć firmy z sąsiadem. Kiedy jako mężczyzna zapytał o to ojca, usłyszał, że sąsiad był hazardzistą i ojciec nie chciał ryzykować bezpieczeństwa rodziny.
Nakłoniłem i przygotowałem do spotkania z nieobecnymi i zaginionymi ojcami wielu mężczyzn – by mogli poznać ojcowską wersję i ojcowski wpływ na ich losy. Na ogół – gdy docierało do nich, że brak ojca, odrzucenie go sprawia, że nie wiedzą, kim są i co dziedziczą, że budują swoją tożsamość w powietrzu – z determinacją i wiarą, nieustraszeni wyruszali na tę trudną wyprawę.
Zazwyczaj mężczyźni przychodzą do psychoterapeuty z problemem w relacji z partnerką. Szybko jednak okazuje się, że korzenie tych problemów tkwią w ich relacji z matką. Po jakimś czasie dochodzimy do tego, że problemy z matką spowodowane są nieobecnością ojca. Wtedy ujawnia się silny konflikt lojalności: „Jeśli zwrócę się w stronę ojca, to zdradzę mamę, dla której jestem wsparciem i nadzieją”. Syn musi wtedy zrozumieć swój udział w tym, że relacji z ojcem nie ma: „Wprawdzie ojciec odszedł, matka zagrodziła do niego drogę, ale ja też opuściłem go, zrezygnowałem z niego”. Często potrzebna jest synom pomoc, by nie zrezygnowali, by nie zabrakło im determinacji w nawiązaniu relacji z ojcem. Odnaleziony ojciec często unika poważnej rozmowy i to przez lata. Warto wtedy zastanowić się dlaczego. Odkryjemy wtedy, że nasi ojcowie to też synowie opuszczeni przez ojców, że mamy do czynienia z rodzajem klątwy, która jak wadliwe DNA przechodzi z pokolenia na pokolenie. Syn powinien na wstępie wziąć w nawias swoje uprzedzenia, interpretacje i wyobrażenia o ojcu. Otworzyć się na jego wersję – bez oceniania i dyskusji. I rozmawiać z ojcem bez świadków. Mieć dużo czasu.
Syn szczerze i otwarcie powinien powiedzieć ojcu, jak bardzo cierpiał z tego powodu, że ojciec postępował tak, jak postępował.To konieczne. Ojciec musi wysłuchać, jak syn się czuł. Dzięki temu skrzywdzony chłopiec ukryty w nim, dorosłym synu poczuje się wreszcie dostrzeżony, wysłuchany i ważny. To otwiera drogę do partnerskiej rozmowy, w której często okazuje się wiele....
„Naucz się kochać ojca w sobie”. Żeby to było możliwe, trzeba najpierw poznać swojego ojca. Taka wyprawa jest ważna także dla córek. "
Wojciech Eichelberger "Zwierciadło"
grafika: Pinterest