Margolówka - Psychoterapia Gestalt i psychoedukacja

Margolówka - Psychoterapia Gestalt i psychoedukacja Psychoterapia dorosłych, młodzieży i terapia małżeństw (pary) Kraków i online. Szkolenia. Coaching.

15/11/2025

Manipulacja nie wybiera „słabych”. Wybiera moment.

Często powtarza się, że „osoba z bezpieczną więzią nie da się zmanipulować”. Osoba "przepracowana" nie ulega manipulacji.
Te zdania brzmią dumnie, ale są nieprawdziwe i krzywdzące.
Sugerują, że jeśli ktoś dał się oszukać, to znaczy, że ma w sobie deficyt.
A to nieprawda.

Manipulacja działa nie dlatego, że jesteśmy „zranieni”, ale dlatego, że jesteśmy ludzcy.

Każdy z nas ma potrzebę więzi, zrozumienia, akceptacji.
Każdy ma momenty słabości, samotności, nadziei, w których chce wierzyć,
że drugi człowiek mówi szczerze i można mu zaufać.
To właśnie ta ufność, a nie deficyt, staje się furtką, z której manipulator korzysta.

Psychologicznie rzecz biorąc, manipulacja jest grą na mechanizmach poznawczych i emocjonalnych:
▪️na potrzebie przynależności, ▪️mechanizmach nagrody, reakcjach stresowych, wstydu czy systemie empatii.

Nie ma takiej więzi z dzieciństwa, która w pełni chroniłaby przed tymi mechanizmami.
Nawet osoby o zdrowym stylu przywiązania mogą się zaplątać w relacje pełne chaosu, bo manipulacja często zaczyna się od ciepła, podobieństwa, uwagi, a nie od przemocy.

Bezpieczna więź nie gwarantuje odporności.
Daje natomiast zdolność powrotu do siebie, umiejętność zauważenia: „coś jest nie tak”,
▪️„czuję lęk, napięcie, niepewność”,
i podjęcia decyzji o odejściu, zanim rana stanie się głęboka.

Nawet ktoś stabilny emocjonalnie może ulec manipulacji, jeśli:

- jest w stanie stresu, żałoby lub zakochania,
- zostanie poddany długotrwałemu wpływowi,
- lub trafi na osobę wyjątkowo wprawną w graniu na emocjach.

Dlatego zamiast pytać:
„Dlaczego dałam/em się zmanipulować?”
warto zapytać:
„Co we mnie tę manipulację zatrzymało?”
„Co mogę zrobić, by wracać do siebie szybciej, łagodniej, bez wstydu?”

Manipulacja nie jest dowodem naszej słabości.
Czasem jest dowodem tego, jak bardzo potrafimy kochać, ufać i widzieć dobro -
nawet tam, gdzie ktoś używa go przeciwko nam. Spotkanie z manipulacją nie definiuje naszej wartości.
Lepiej zrozumieć mechanizmy, które ją napędzają - gaslighting, wzbudzanie winy, granie na lęku czy potrzebie bliskości,
bo to właśnie świadomość, a nie „siła psychiczna”, daje możliwość rozpoznania, co się dzieje.

Nie dokładajmy sobie ciężaru.
Wiedza chroni bardziej niż wstyd.

15/11/2025

Gaslighting stał się jak gluten - wszyscy o nim mówią, niewielu wie, jak naprawdę działa 🤷🏻‍♀️

Zatem w cyklu „Przemoc po cichu” cała prawda o gaslightingu 😎

Nie, gaslighting nie zaczyna się wcale od słów „jesteś wariatką”. Raczej od niewinnego: „Na pewno tak było?” lub „Chyba trochę dramatyzujesz”.

Gaslighting to subtelny eksperyment neuropsychologiczny, w którym jedna osoba uczy mózg drugiej, że nie warto ufać własnym zmysłom i ocenie sytuacji.

Bo mózg - jak pokazują badania McGill University i University of Toronto (2025) - działa nie jak kamera, ale jak system predykcyjny. Przewiduje, co powinno się wydarzyć, a gdy rzeczywistość odbiega od oczekiwań, uruchamia alarm błędu: coś tu nie gra. I jeśli ktoś jest dla Ciebie ważny, wtedy zaczyna się „uczenie” - mózg aktualizuje mapę świata tak, by zminimalizować niepewność.

To teraz mały eksperyment. Wyciągnij palec wskazujący i dotknij nim nosa.

No dalej…nie krępuj się.

Pokazuję na zdjęciu jak to zrobić prawidłowo.

Nosa mówię!

No gdzie Ty masz człowieku nos? 🤦🏻‍♀️

Jeszcze raz. Patrz na mnie i dotknij NOS!!!

Nie, No nie dotykasz nosa.

No cóż…chyba coś jest nie tak z Twoją koordynacją i czytaniem mapy ciała 🧐

Kumasz teraz? Gaslighter wykorzystuje mechanizm epistemicznego zaufaniu. To zaufanie, że ktoś jest dla mnie źródłem prawdy o świecie. I wtedy, taka osoba swoim działaniem tworzy mikropęknięcia między doświadczeniem a interpretacją i dostarcza nową wersję zdarzeń: „Nie krzyczałem, tylko podniosłem głos, bo się martwiłem”. Mózg, który ufa, że druga osoba jest wiarygodna, uczy się jej wersji rzeczywistości. Dziecko ma je wobec rodzica. Pracownik - wobec przełożonego. Partnerzy - wobec siebie nawzajem. I właśnie dlatego gaslighting nie działa na obcych z internetu 😉 jeśli ktoś nie jest dla niego autorytetem. Działa tam, gdzie istnieje więź i zaufanie. Bo to nic innego jak kolonizacja poznania.

Z czasem osoba doświadczająca przemocy nie tylko boi się, że się myli. Ona uczy się wątpić w siebie - tak, jak uczymy się nowego języka.
Najpierw: „Może źle zrozumiałam?”; „Może faktyczni zareagowałem nadmiernie?”. Potem: „Może rzeczywiście mam złą pamięć”, „Może jestem przewrażliwiona?” Na końcu: „Nie wiem już, co czuję, dopóki mi nie powiesz”.

Badania z University of Brighton (2025) pokazują, że gaslighting – szczególnie w relacjach młodych dorosłych wiąże się z objawami depresyjnymi, paranoicznym myśleniem co w efekcie może prowadzić do derealizacji. To efekt przewlekłego stanu niepewności: mózg traci punkty odniesienia, więc włącza tryb przetrwania.

Problem w tym, że dziś słowo „gaslighting” jest używane wszędzie: do opisania każdej niezgody, różnicy zdań, nieporozumienia czy sporu. Badacze ostrzegają, że jeśli pojęcie rozcieńczymy, stanie się memem, a nie diagnozą 🤷🏻‍♀️

Nie każda kłótnia jest gaslightingiem. Gaslighting to proces: powtarzalny, intencjonalny, rozgrywany w kontekście zaufania. Najczęściej nie wygląda jak przemoc. Wygląda jak troska. „Nie jesteś przemęczona? Może to dlatego tak reagujesz.” „Nie, kochanie, nie byłeś na tym spotkaniu. Musiałeś źle zapamiętać.” „Nikt inny tak tego nie odebrał.” I nie chodzi tu o życzliwe przypomnienie faktu, tylko o celowe działanie na rzecz osiągnięcia przewagi w dyskusji, pozycji w firmie czy w relacji.

Na początku nie ma podniesionego głosu. Nie ma agresji. Jest epistemiczne zawieszenie czyli moment, gdy czujesz, że coś się nie zgadza, ale nie potrafisz już powiedzieć, co.

A mózg - wierny jak pies - aktualizuje dane. I uczy się, że prawda jest tam, gdzie ten, któremu/której ufasz.

Gaslighting to przemoc, która nie niszczy przez cios, tylko przez kalibrację twoich procesów poznawczych. Tu nikt nie mówi: „Nie masz racji” i tyle. Mówi: „Nie możesz mieć racji, bo to ja chcę dla ciebie dobrze, dlatego wiem lepiej co czujesz, myślisz i potrzebujesz”.

Znasz to skądś? To czas na przywrócenie ustawień fabrycznych własnej intuicji. Powrót do zaufania do siebie oraz własnych kompetencji 💪

RETRAUMATYZACJA.Myślę o tym, że kino może być niebezpieczne.Myślę o tym, że o ile film "Dom dobry" jest potrzebnym głose...
09/11/2025

RETRAUMATYZACJA.

Myślę o tym, że kino może być niebezpieczne.
Myślę o tym, że o ile film "Dom dobry" jest potrzebnym głosem zabranym w sprawie, o której tak dotkliwie się milczy....
..Te wszystkie "widzialy gały, co brały", "taki dobry mąż" ("taka miła żona" też może być sprawczynią przemocy, nawiasem mówiąc). Te: "jak możesz dawać tak sobą pomiatać", te: "ja na twoim miejscu już dawno", te: "to nie moja sprawa", te: "to konflikt małżeński", "sprawa rodzinna", "nie będę się wtrącać".
Ta bezradność, z każdą chwilą większa. Ten wstręt do siebie, pogarda dla siebie, strach, bezsilność....
..o tyle jest głosem zabranym bezwzględnie, bezkompromisowo, bez ceregieli, bez namysłu, bez delikatności.

I dlatego miłe Panie, mili Panowie, osoby które doświadczyłyście przemocy - uważajcie na siebie.
To może Was zretraumatyzować. Może otworzyć piekło w duszy.

Zadbajcie o siebie. Przygotujcie się albo odpuśćcie sobie.

I nie idźcie w ten krater przemocy same, sami.

Co mam napisać o tym filmie? Że wywleka na lewą stronę i rozdziera? Że w trakcie seansu masz pełne usta i chciałbyś wymiotować, ale miski to raczej nie dostaniesz w kinie? To wszystko się zgadza. Wszyscy przeżywamy ten seans, bo przecież horror przemocy domowej istnieje, a statystyki są przerażające.

Wyobraźcie sobie, że to przecież tylko czubek góry lodowej. Dużo więcej przyjął na klatę Smarzowski, który musiał się w tym babrać, w tych relacjach, zeznaniach, słuchać i przefiltrować wszystko na filmowy język. Dostał całą surowiznę, element wyjściowy w postaci suchych raportów, diagnoz, zdjęć, filmów. Odwiedzał te wszystkie fundacje, poradnie, rozmawiał z kobietami, policjantami, widział siniaki, przypalenia, dzieciaki które nic nie rozumieją, ale przecież chłoną jak gąbka i tworzą pierwsze supły na tych linach przemocy, które wiążą rodziny i całe pokolenia.

Statystyki policyjne z 2024 roku wskazują jasno, że zostało założonych 60 tysięcy niebieskich kart (w ciągu roku). Musisz ogarnąć tę skalę, żeby wiedzieć z jakim problemem spróbował zmierzyć się reżyser.

60 tysięcy niebieskich kart, czyli procedur, które mają ograniczyć przemoc domową. 60 tysięcy osób zdecydowało się podjąć krok, gdy przemoc eskalowała już do tego stopnia, że jako osoby tonące, chwyciły się tej kolejnej deski ratunku. A ile osób się na to nie zdecydowało? Nie ma statystyk dotyczących tego, ile osób "prawie" założyło niebieską kartę.

Wracając do tych 60 tysięcy niebieskich kart w 2024 roku (59 174 wypełnionych formularzy, więc zaokrągliłem), to są to przecież 164 karty w ciągu doby, bo przecież to się dzieję przez 24 godziny. Czyli sześć zakładanych niebieskich kart na godzinę. Co dziesięć minut ktoś dostaje w domu tak mocno w mordę kolejny i kolejny raz, że rzuca się na telefon, wykręca 112 i dzwoni po pomoc. Kartę zakłada policja, ale nie tylko. Na 60 tysięcy założonych kart, 52 tysiące stosujących przemoc to mężczyźni. Jasne, panowie też są ofiarami przemocy, Smarzowski ujął ten procent.

To potworny film, ja naprawę wyszedłem co najmniej na drżących nogach, a pisząc ten tekst... no ciężko go pisać. Dlaczego? Bo wracając z kina w Bydgoszczy, piękną ulicą Gdańską w kierunku domu, mijałem ciąg kamienic. Statystycznie rzecz ujmując na kilka kamienic znajdzie się na pewno takie mieszkanie, w którym akurat kobieta dostaje kopniaka w brzuch. Trzeba bowiem wiedzieć, że taki mężczyzna, to on z tą przemocą nie wyjdzie na zewnątrz. To się rozgrywa w domu, za ścianą. Jasne, leją się tez na ulicy, ale to zawsze jest dla faceta ryzyko. A nuż się jednak trafi ktoś krewki, ktoś kto postanowi zareagować? Lepiej łamać palce żonie w domu w łazience., prawda?

O tym wszystkim jest film Smarzowskiego.. O wspaniałych zdjęciach z wakacji, o uśmiechach i o wesołych relacjach na Instagramie. "Dom dobry" to opowieść o Gośce, która zakochała się w Grześku. Normalna sprawa. Ale to chwile, bo za nimi zawsze może kryć się zło, więc proszę bądźmy czujni. To nic złego zadzwonić po policję.

To trudny, ale potrzebny film. Aktorzy zagrali tak, że coś ściska w żołądku. Czytałem kiedyś wspomnienia (nie pamiętam czyje), o Krótkim filmie o zabijaniu Kieślowskiego i o roli Mirosława Baki. Wspomnienia dotyczyły Baki jako aktora i jego sugestywnej roli. Ludzie krzyczeli za nim "morderca!" na ulicy. I rola Tomasza Schuchardta jest właśnie taka, mocna i przerażająco autentyczna. Potwór w domu, do rany przyłóż człowiek na ulicy, w okolicy i na obiedzie u teściowej. A do Agaty Turkot chciałoby się powiedzieć po seansie "trzyma się jakoś pani"? Taki to film, prawdziwie przejmujący.

Tak sobie myślę o tych wszystkich współczesnych mężczyznach, którzy piszą negatywne komentarze na temat kobiet i tego, że dzisiaj są one takie agresywne. Tutaj w komentarzach też mogą się tacy trafić. Piszą o "feminazistkach", o tym że są brutalne, że trudno z jakąś być i stworzyć domowe ognisko. Ale mój drogi kolego, one nie będą takie agresywne dla Ciebie, zapewniam Cię. Przecież Ty nie masz sobie nic do zarzucenia. One muszą być takie brutalne, wyzwolone, niezależne, pewne siebie, po kursach krav magi, zwinne, silne, szybkie, żeby Grzesiek (Grzesiek z filmu Smarzowskiego) dostał w ryj po pierwszym alarmie.
____________
Ten tekst przeczytasz również na blogu. Link w komentarzu, zapraszam serdecznie.

To jest TEN MOMENT. Skończyłam czteroletnią szkołę psychoterapii Gestalt.Długa i piękna  podróż ku świadomości, wiedzy, ...
09/11/2025

To jest TEN MOMENT. Skończyłam czteroletnią szkołę psychoterapii Gestalt.

Długa i piękna podróż ku świadomości, wiedzy, rozwojowi, harmonii z ciałem - za mną.
Jestem wciąż sobą, choć inną, szerzej i głębiej patrzę na siebie i na świat, mam więcej czułości dla szarych i ciemnych stron życia.
Wiem więcej, czuję mocniej, żyję pełniej.

I wciąż wierzę w moc koloru :)

09/11/2025

Warto przeczytać

„Pracuję w szkole jako nauczyciel już dwudziesty drugi rok. I wczoraj chyba przeżyłem jeden z najbardziej poruszających dni w moim życiu.

Wypróbowałem nową metodę, którą nazwałem „Ćwiczenie z bagażem”.
Zapytałem dzieci, co ich zdaniem znaczy mieć „bagaż”.
Spośród wszystkich odpowiedzi najbardziej poruszyła mnie jedna: to ból niesiony na barkach. Coś, co ciąży, nawet jeśli tego nie widać.

Potem dałem dzieciom kartki papieru i powiedziałem:

„Napiszcie, co was boli.
Co leży wam ciężarem na sercu.
Co sprawia, że czujecie się samotni.
Podpis niepotrzebny - tylko prawda.”

Kiedy skończyli, poprosiłem, by zgnietli kartkę i rzucili ją na drugą stronę klasy.
Następnie każdy wziął losową kartkę i po kolei czytaliśmy na głos to, co było na niej napisane.
Po każdym odczycie pytałem:

„Kto to napisał?
Jeśli chcesz - możesz wstać i podzielić się z nami.”

I wtedy zobaczyłem coś, czego nigdy nie zapomnę.
Prawdziwe, bolesne słowa
jak kamyki wrzucone do cichego jeziora, rozchodziły się kręgami ciszy.
Słowa o rodzicach, emigracji, problemach, groźbie wojny, krzywdach, stratach, chorobach…

Jeden chłopiec napisał o swoim chomiku, który umarł, bo był zbyt pulchny.
Śmialiśmy się przez łzy. I to też było potrzebne.

Uczniowie, którzy czytali, wzruszali się - bo wypowiadać cudzy ból też boli.
Ci, którzy znajdowali w sobie siłę, by powiedzieć: „To ja”, mówili to ze łzami w oczach, cichym, ale szczerym głosem.

To był emocjonalnie trudny dzień.
Ale wiem na pewno: po nim te dzieci będą trochę mniej osądzać, trochę bardziej kochać i odrobinę szybciej przebaczać.

Od dziś przy drzwiach klasy wisi torba.
Nasz symbol.
Miejsce, gdzie przed lekcją można zostawić swój „bagaż”.
Bo nikt tu nie jest sam.
Bo jesteśmy razem.
Bo troszczymy się o siebie nawzajem.

I każdego dnia z dumą mówię:
mam zaszczyt być ich nauczycielem.”

Ten post naprawdę mnie wzruszył. Tak prosty, a jednocześnie tak mądry sposób, by dotrzeć do dzieci i ich poranionych emocji. Kimkolwiek jesteś, Nauczycielu, sprawiasz, że świat staje się dla nich trochę bezpieczniejszy. ❤️

06/11/2025
26/10/2025

“Niech płacze aż zaśnie”
(przypominamy list od naszej czytelniczki, bo to bardzo ważne)

✉️"Szanowni Państwo, piszę do Państwa ponieważ chciałabym poradzić się w temacie usypiania rocznego dziecka. Jakiś czas temu, moja córeczka miała problem ze snem - codziennie budziła się w nocy i przez 2-4 godzin była aktywna (czego nie mogę powiedzieć o mnie i mężu ). W internecie znalazłam "trenerki snu". Byłam tak zmęczona i sfrustrowana, że zwróciłam się o pomoc do ww. Pań. Za 800 zł otrzymałam szczegółową rozpiskę dnia - harmonogram co kiedy mam robić z dzieckiem, żeby lepiej spało w nocy. O ile nie miałam zastrzeżeń do samego planu (sama staram się zachować rutynę i powtarzalność, żeby dziecko czuło się pewnie), o tyle szokiem była dla mnie kwestia usypiania córeczki na noc. Do tej pory, Mała usypiała mi "na piersi", po czym odkładałam ją i spałyśmy razem. Teraz miała nauczyć się usypiać. Płacz miał być normalną reakcją i oczywiście przejściową. Ja miałam dziecka nie podnosić, przytulać, jedynie ocierać łzy i patrzeć jak płacze. Wytrzymałam 50 minut. Miałam do siebie żal, że dałam się namówić, a moja córeczka aż się krztusiła tym płaczem. Oczywiście, pani "trenerka snu" powiedziała, że to normalne i żeby nie odpuszczać. Zrezygnowałam. Bardzo, bardzo proszę. Poruszcie ten temat na Waszej stronie. Te Panie robią furorę na Instagramie, mają same dobre opinie, a mnie się wydaje że proponowane przez nie metody ocierają się o właśnie takie trenowanie.... Albo napiszcie mi, że się mylę i jestem przewrażliwiona. Przepraszam, za ten przydługi wywód, ale nie mam go kogo się zwrócić z tym problemem."

‼Jesteśmy w szoku, że w świetle badań naukowych “trenerzy snu” nadal działają i mają się dobrze‼
Naukowcy, badający pracę dziecięcego mózgu i organizmu, odkrywają kolejne fakty:
❌że poziom hormonu stresu – kortyzolu – we krwi płaczącego dziecka rośnie i nie opada, nawet jeśli dziecko przestanie już płakać w samotności,
❌że może on być na tyle wysoki, że uszkadza obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć i regulację emocji,
❌że małe dzieci nie potrafią się same uspokajać, ponieważ obszary mózgu odpowiedzialne za powstawanie emocji i za ich kontrolę nie mają między sobą żadnych połączeń,
❌że wreszcie obraz mózgu dziecka płaczącego w samotności i dziecka odczuwającego fizyczny ból niczym się od siebie nie różnią.

Zmieniają się także jego rodzice. Wielu z nich pod wpływem stresu związanego ze słuchaniem dziecka płaczącego w drugim pokoju, uodparnia się na jego działanie, tracąc podstawowe narzędzie rodzicielskie, jakim jest empatia i wrażliwość‼
Na szczęście w każdej chwili można to przerwać. W każdej chwili można postawić na wrażliwość i troskę zamiast treningu. Na budowanie zaufania dziecka i jego poczucia bezpieczeństwa nigdy nie jest za późno. Wszystkim rodzicielskim decyzjom niech towarzyszy pamięć o tym, że z dzieci, które lubią zasypiać w bliskości swoich rodziców wyrastają szczęśliwi, niezależni i świetnie radzący sobie w życiu dorośli.

Jeśli szukasz informacji o śnie małego dziecka ( i nie tylko), szukaj ich tu:

→ Jak zrozumieć małe dziecko (cała część o śnie małych dzieci) - https://natuli.pl/produkt/jak-zrozumiec-male-dziecko

→ Wild child https://bit.ly/Wild_Child_Dzieci_2_5_lat

22/10/2025

To nie moja żona była problemem. Problemem była sytuacja, ale czasami to nie takie proste…

Wczoraj w domu wydarzyło się coś bardzo zwykłego.
A jednocześnie bardzo życiowego.

Byłem głodny.
Taki głodny, że już nie miałem cierpliwości na nic.
A moja żona właśnie zaczęła gotować obiad dla siebie i dla mnie, taki, jaki myślała, że będę chciał zjeść.
Tylko że ja już wtedy wiedziałem, że nie mam czasu czekać, bo zaraz wychodzę.
Chciałem po prostu coś zjeść - tu i teraz.

Więc zacząłem robić sobie swoje jedzenie.
A ona, kiedy to zobaczyła, zdenerwowała się, boo przecież już zaczęła gotować, bo chciała dobrze, bo chciała dla nas.
A w tym wszystkim jeszcze bobas zaczął hałasować w swoim koszu Mojżesza,
co szybko podniosło ciśnienie w naszej
małej kuchni…

I tak się zaczęło 😅
Kilka zdań, kilka słów, które zabrzmiały ostrzej niż powinny.
Jedno z nich szczególnie mnie zabolało.
Zamknąłem się w sobie i obraziłem się.
Zamiast porozmawiać, zbudowałem mur.
Odezwało się we mnie wewnętrzne dziecko i jakoś nie miałem do niego siły.

Zjadłem swoje jedzenie, ale w środku czułem się jakbym przegrał.
Bo zrozumiałem, że w mojej głowie moja żona stała się wrogiem.
A przecież nią nie jest.
To moja przyjaciółka.
Kobieta, którą kocham i nie chce się na nią obrażać.

Usiadłem więc na chwilę w ciszy i pomyślałem:

„To nie ona była problemem. Problemem była sytuacja.”

Ja miałem potrzebę - zjeść szybko, bo byłem głodny.
Ona miała potrzebę - współpracy, wspólnego posiłku, przewidywalności, bliskości. Te potrzeby się zderzyły i z tego wyszła kłótnia.

Ale to nie znaczy, że któreś z nas miało złe intencje.
Po prostu każde z nas chciało dobrze, tylko w inny sposób. Akurat nie mieliśmy w sobie przestrzeni żeby odpuścić swoje.

Więc przyszedłem do niej.
Przeprosiłem i powiedziałem, że, nie chce z nią się kłócić tylko mówić o problemie. A następnym razem po prostu powiem wcześniej, że jestem bardzo głodny i coś zjem na szybko,
ale i tak mimo to później z przyjemnością zjem też z nią.
Bo przecież wspólny posiłek to nie tylko jedzenie, to chwila razem.

Ona się uśmiechnęła, czyli znowu trafiłem w punkt. Powiedziała: „W sumie to miało sens.”
I tyle, złość minęła.

I zrozumiałem jeszcze jedno:
przebaczenie zaczyna się tam, gdzie kończy się potrzeba udowadniania, kto ma rację.
A zaczyna się pragnienie, żeby znowu być razem, w jednym sercu, w jednej drużynie.

Wiem, że ktoś może myśleć, że my się nie kłócimy, skoro jesteśmy tacy mądrzy.
Kłócimy się tylko staramy kłócić się po jednej stronie, żeby rozwiązać problem…
a nie naszą relacje 😅

A Wy jak radzicie sobie w takich sytuacjach?

Adres

Legnicka
Kraków

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Margolówka - Psychoterapia Gestalt i psychoedukacja umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Margolówka - Psychoterapia Gestalt i psychoedukacja:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram