Kolposkopia - szansa na życie

Kolposkopia - szansa na życie dr Jacek Grzegorz Madej, specjalista chorób kobiecych i polskiej szkoły kolposkopii prof. Jana Madeja

04/12/2025
22/11/2025
04/10/2025

Nazywała się Luna.
Mała trójkolorowa kotka, krucha i delikatna, która większość swojego życia spędziła błąkając się po ulicach, szukając okruchów jedzenia i bezpiecznego miejsca do spania. Życie nigdy nie było dla niej łaskawe, ale Luna zawsze zachowywała cichą siłę. Była tylko zapomnianą duszą wśród wielu innych, przetrwającą dzień po dniu w świecie, który jej nie dostrzegał.
Pewnego dnia Luna zaczęła zwalniać. Jej brzuch się zaokrąglił — nie od jedzenia, ale od życia, które w niej rosło. Była w ciąży. Mimo swojego chudego i osłabionego ciała, z odwagą nosiła swoje nienarodzone kocięta. Nocą owijała się wokół swojego brzucha, jakby już chroniła małe, których jeszcze nie poznała.
Ale poród na ulicy to nie to samo, co w filmach. Nie ma ciepłego łóżka, weterynarza ani wyciągniętej ręki, która pomoże w bólu. Luna próbowała urodzić pod drewnianą ławką, blisko małego targu. Ale coś było nie tak. Poród trwał zbyt długo. Ból był zbyt silny. A kocięta... nie wychodziły.
Wołała o pomoc, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Przechodnie przychodzili i odchodzili, niektórzy rzucali spojrzenia, inni nawet filmowali scenę — ale nikt się nie zatrzymał. Aż pewna młoda dziewczyna, Aira, zauważyła drżące ciało Luny i jej futro splamione krwią. Pobiegła do domu i błagała ojca, lokalnego weterynarza, o pomoc. Bez wahania wrócili z klatką i delikatnie podnieśli prawie bezwładne ciało Luny.
W klinice czas naglił. Luna była w szoku. Jej ciało było zimne, serce ledwo biło. Cesarskie cięcie było jedyną szansą. Weterynarz pracował szybko, nacinał już zbyt zranione ciało, podczas gdy Aira stała obok, modląc się w ciszy. Wyciągnięto trzy kocięta — ciche, bez życia.
Dwa nie mogły zostać uratowane. Ich maleńkie płuca nigdy nie miały szansy oddychać. Trzecie, ledwo żywe, słabo jęknęło... i zgasło. Aira płakała, podczas gdy jej ojciec próbował wszystkiego, by je ocalić, ale nie było już nic do zrobienia. A Luna... nigdy się nie obudziła.
Kroplówka nadal powoli kapała do jej bezwładnej łapki, podczas gdy jej ciało spoczywało obok dzieci, których nie mogła poznać. Jej futro było splątane, ale twarz wydawała się spokojna — jakby w końcu znalazła odpoczynek. Oddała wszystko, co miała, by chronić swoje małe, a ostatecznie oddała za nie życie.
Aira nalegała, by pożegnać się z nimi godnie. Owinęła je w miękki ręcznik, złożyła pod kwitnącym drzewem w swoim ogrodzie i umieściła mały kamień z napisem: „Byłaś ważna.” Bo Luna była ważna. Była ważna dla świata, nawet jeśli zdał sobie z tego sprawę zbyt późno.
Aira podzieliła się historią Luny w internecie, błagając ludzi, by troszczyli się, zanim będzie za późno. By sterylizowali i kastrowali. By adoptowali. By widzieli bezdomne zwierzęta nie jako uciążliwość, ale jako dusze próbujące przetrwać. Tysiące zostało poruszonych. Niektórzy płakali. Inni przekazali darowizny. Kilku przygarnęło swoje pierwsze bezdomne zwierzę tej samej nocy.
Historia Luny nie jest rzadka — ale jest prawdziwa. I może, jeśli wystarczająco dużo ludzi się przejmie, mniej matek jak Luna umrze w ciszy.
Niech ta historia złamie wam serce — bo tylko złamane serca wprawiają ręce w ruch.

27/09/2025
12/09/2025

Gołąb umiera w ciszy.
To jego błąd .
Bo może gdyby wył z bólu, trząsł się że strachu,ociekając krwią skakał ludziom w ramiona i błagalnym wzrokiem prosił o ratunek to może by inaczej to wyglądało.
Tym czasem on siada gdzieś z boku pod murkiem, zamyka oczy i bujając się odmierza te kilka ostatnich godzin swojego życia.
Ludzie mijają go a on nie reaguje. Myślą że odpoczywa, że może śpi,że po prostu się nie boi. A on umiera i już mu wsyztsko jedno....
Dla niektórych jest słodką napuszoną kuleczką. Tym czasem on stroszy pióra na znak cierpienia, bo jego szybki metabolizm powoduje że z minuty na minutę ma coraz mniej energii a choroba żre go w zawrotnym tempie. Wszelkie zarazki hulają w jego organizmie tak że w ciągu godziny lub 2 może być po nim. Jest mu zimno i nie ma już siły tego zmienić.
Gołąb bardzo szybko wychładza się. W 30 stopniowym upale nóżki umierających pipisów bywają lodowate jak kamień. Przestają jeść , pić. I wtedy już raczej jest przesądzone co dalej.
Mówię o nich , że się bunkrują. Zamykają oczy i zamykają się w świecie hibernacji w kierunku śmierci.
Czasem umierają długo, bo nie zaznają spokoju i ciągle coś je wybudza, konieczność ucieczki dostarcza im adrenaliny jeszcze na chwilę życia. Czasem umierają wtedy kiedy są już zabezpieczone,bo wtedy wreszcie mogą. Im ciszej, im ciemniej, im spokojniej tym lepiej. Może to jakiś sposób przysługi dla nich ,.pozwolić im umrzeć w spokoju na miękkim papierowym ręczniku a potem zutylizować tak żeby ich zwłoki nie musiały się poniewierać szarpane co rusz przez inne głodne ptaki,które pewnie po tym posiłku też umrą zarażone.
A czasem nie umierają. Czasem te które ktoś zapakuje w karton wracają ze ścieżki śmierci zaskakująco dobrze.
Ale żeby to się stało muszą pierw napotkać człowieka który nachyli się nad nimi i w ten karton zapakuje. Opcji na pomoc jest naprawę wiele - od zgłoszenia do Straży Miejskiej, odniesienia na komisariat,telefonu do schroniska,fundacji czy szukania pomocy u wolontariuszy i osób prywatnie pomagających. Ale żeby cała maszyna ruszyła trzeba zatrzymać się i spróbować pomóc.
Dlatego tak bardzo frustruję się kiedy ptaki zostają na ulicy i ludzie idą dalej. Bo miały szansę zostać obudzone zanim umrą...

Adres

Centrum Cervix, Ulica Twardowskiego 37
Kraków

Telefon

+48501762786

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Kolposkopia - szansa na życie umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Kolposkopia - szansa na życie:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria