Magdalena Nawisielska Psychoanaliza i Psychoterapia Uzależnień

Magdalena Nawisielska Psychoanaliza i Psychoterapia Uzależnień Pracuję z osobami, które cierpią tak z powodu kryzysów psychicznych, jak i z powodu uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Magdalena Nawisielska

Zajmuję się pomocą osobom w kryzysach i z problemami psychicznymi (psychozy, depresja, zaburzenia odżywiania, nerwice, problemy ze snem) oraz tym, które cierpią w związku z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, dopalacze Pracuję psychoanalitycznie (w podejściu lacanowskim), zaś w początkowych etapach pracy z osobami z problemem uzależnienia korzystam z technik pochodzących z różnych podejść psychoterapeutycznych. Podstawą mojej pracy jest szacunek dla podmiotowości i pojedynczości. Specjalizuję się w pracy z osobami w trakcie i po epizodach psychotycznych.

05/07/2022

Relacja folwarczna to relacja władzy. Jeden człowiek ma władzę nad innym, może mu coś nakazać, może go oceniać, upokarzać i czerpać z tego satysfakcję, może odrzucać i wykluczyć… To cechuje wszelkie relacje władzy. Jednak relacja folwarczna cechuje się wśród nich czymś szczególnym; jedna strona jest tu o wiele potężniejsza od drugiej, ta druga sytuuje się w pozycji skrajnej słabości. Wzorcem jest tu oczywiście władza feudalnego pana nad poddanymi, ale w dzisiejszym świecie nawet gdy stosunki sił nie są tak skrajnie nierówne, jak w feudalnym folwarku, głęboko uwewnętrznione schematy zachowań, sposoby przeżywania i zagospodarowywania tych przeżyć powodują, że relacje (od relacji pracodawcy i pracownika począwszy) jak zaczarowane, odtwarzają wzorzec folwarczny. Metaforycznie mówiąc – czyjaś ręka po bat sięga, czyjś grzbiet pod bat się pochyla. (...)
Relacja folwarczna dotyczy bardzo wielu stosunków między ludźmi. Przede wszystkim często występuje w rodzinach, ujawnia się w sposobie traktowania dzieci albo wzajemnego traktowania się przez małżonków/partnerów. Powszechne przyzwolenie na bicie dzieci i związane z tym wyobrażenia o przemocy jako źródle autorytetu bezpośrednio płyną z tęsknoty za „naturalną” hierarchią folwarku. Przy czym przemoc fizyczna jest tylko jedną z form nadużycia; w tym celują mężczyźni, nie szczędząc jej ani dzieciom, ani kobietom. Przemoc zakamuflowana, wynikająca z możliwości zastraszania, upokarzania, potępiania i wykluczania jest zapewne dzisiaj częstsza – i sprawiedliwiej rozdzielona pomiędzy płci – niż przemoc bezpośrednia. Rzadziej piętnowana – jeśli już to za pomocą zagranicznego słowa mobbing – choć równie niebezpieczna.

prof. Andrzej Leder, fragment eseju "Relacja folwarczna"

https://youtu.be/Q633n2GrEck
07/06/2022

https://youtu.be/Q633n2GrEck

Alfie was in Belfast with Jamieson Webster, one of the prominent psychoanalysts on the Left - talking about toxic masculinity, sexual abuse, childhood sexual...

06/01/2022

„Ostatecznie porażka jest nieodłącznym elementem naszego życia, ba, elementem proporcjonalnie przeważającym nad wszelkimi innymi rodzajami ludzkich doświadczeń. Ale skoro nie mamy prawa jej ponosić, nie jesteśmy w stanie się z nią oswoić. Skoro nie jesteśmy w stanie się z nią oswoić, to nawet najdrobniejsza może nas doszczętnie zniszczyć. Trudne emocje, w tym także smutek, rozpacz, melancholia czy depresja, regularnie eliminowane ze współczesnego kulturowego krajobrazu, stanowią coś w rodzaju papierka lakmusowego, radaru, który wysyła nam istotne sygnały o naszym położeniu w świecie, o urządzeniu tego świata, o porządkach, jakie w nim panują”.

Tomasz Stawiszyński, Ucieczka od Bezradności
fot MIlan de Clercq

10/12/2021
24/08/2021

„W wieku dziesięciu lat świat mnie usadził, kazał mi być cicho i pokazał mi moje klatki:
To są emocje, które wolno ci wyrażać.
Tak powinna zachowywać się kobieta.
To jest ciało, do jakiego musisz dążyć.
To są rzeczy, w które będziesz wierzyć.
To są ludzie, których możesz kochać.
To są ludzie, których powinnaś się bać.
To jest życie, jakiego powinnaś pragnąć.

(…) Na początku będziesz się źle czuła, ale nie martw się — w końcu zapomnisz, że jesteś w klatce. Niedługo poczujesz, że to jest życie.

Chciałam być grzeczną dziewczynką, więc starałam się kontrolować samą siebie. Wybrałam osobowość, ciało, wiarę i seksualność tak ciasne, że musiałam wstrzymywać oddech, by się w nich zmieścić. Potem natychmiast poważnie się rozchorowałam.”

Glennon Doyle - Nieposkromiona

Fot. Marek Piasecki, "Bez tytułu", fotografia, ok. 1960 (culture.pl)
MP

„Jeżeli specjalistą jest psychiatra, to postępuje zgodnie ze wskazówkami nauk biologicznych. Zaś neurochemicy zajmujący ...
15/08/2021

„Jeżeli specjalistą jest psychiatra, to postępuje zgodnie ze wskazówkami nauk biologicznych. Zaś neurochemicy zajmujący się biologią mózgu twierdzą, że poczucie sensu, a także związane z nim poczucie szczęścia czy dobrostanu, zależne jest od odpowiedniego stężenia określonych substancji chemicznych w ośrodkowym układzie nerwowym. Jeśli poziom serotoniny w synapsach jest odpowiedni, to człowiek postrzega świat jako sensowny. Jeśli wydzielają mu się na dodatek endorfiny, pokrewne morfinie uzyskiwanej z maku, to czuje się zadowolony, jeśli nie szczęśliwy. Wszystko więc zależy od tego, co się tam komu w głowie wydziela.

Oczywiście nie można powiedzieć, że ta opinia jest nieprawdziwa. Jest prawdziwa. Problem w tym, że jest niewystarczająca. Mówi o życiowej pustce i jej wypełnianiu mniej więcej tyle, ile wiedza na temat budowy włókien grafitowych, z których robi się tenisowe rakiety, mówi o grze w tenisa. Zaś autorytet przyrodoznawstwa jako jedynego źródła prawdy powoduje, że tę odpowiedź powszechnie uważa się za ostateczne wyjaśnienie problemu. Kultura masowa rozpowszechnia wiedzę o chemii mózgu, pozostawiając ludzi z wyjaśnieniem, które nie mówi im nic o ich życiu.

W gruncie rzeczy opinia owa doskonale odpowiada oczekiwaniom wyrastającym z kultury narcyzmu. Zgodnie z nią człowiek może sobie bowiem powiedzieć: moim problemem są moje substancje chemiczne w głowie, wystarczy, że poprawi się ich metabolizm i znowu będę działał doskonale. Nieważne stają się cele i przyczyny zdarzeń, traci znaczenie historia i doświadczenie, nastawienia wobec świata i ludzi. Wystarczy pomajstrować przy różnych biogennych aminach i wszystkie problemy – którym nauki społeczne, nie mówiąc o literatach, poświęcały i poświęcają tak wiele uwagi i zadrukowanych stron – znikają.

Psychiatra podaje więc lekarstwo, które podwyższa poziom czegoś tam w jakichś synapsach, i sprawa na pewien czas znika. Nie od rzeczy jest jednak pytanie, dlaczego właściwie o tyle lepsze miałoby być podnoszenie sobie nastroju za pomocą substancji chemicznych zapisanych przez psychiatrę od podnoszenia substancjami dostarczonymi przez dealera? Że te pierwsze zdrowsze? I na dodatek refundowane przez system ubezpieczeń społecznych? Czy taki argument wystarczy?

Wydawałoby się, że nie ma wyjścia z tego błędnego koła. Im bardziej ludzie chcą się czuć niezależni, tym bardziej brak im czegoś, co nadałoby sens ich życiu, a więc poszukują ekscytacji i ożywiają się za pomocą różnych środków, od których się uzależniają. Specjaliści zaś piętnują uzależnienia i proponują terapie pozwalające odzyskać poczucie niezależności, które jednak naraża pacjentów na przeżywanie pustki, i tak dalej, da capo... Pozostaje uzależnienie od terapii albo od leków psychotropowych, których to zależności niezależni też boją się jak ognia, ale często są na nie skazani.

Może dlatego niektóre nurty terapeutyczne, takie jak AA, przypominają w swoich „dziesięciu krokach” o tym, że ostatecznie człowiek nie zależy od samego siebie. Robią to jednak często w sposób smutny, nasuwający myśl, że w gruncie rzeczy ta konieczna zależność jest przekleństwem. Wpisują się więc w tradycję, która wszelkie ograniczenie traktuje jako krzywdę i niesprawiedliwość. Dopust, krzyż, który trzeba dźwigać.

Cicho brzmi głos tych, którzy jak Emanuel Levinas wierzą, że to więź jest istotą człowieka. Że wcale nie musi być przeżywana jak kajdany, które albo nieuchronnie ciążą, albo prowokują do tego, żeby się ich pozbyć. Że jest darem, który pozwala poczuć to, że Ja zaczyna się w Innym. Zagłuszany przez zgiełk wojny, toczonej przez kulturę narcyzmu i kulturę obłudy, ten głos jest prawie nieuchwytny. Usłyszenie go wymaga wysiłku. Przede wszystkim wysiłku myśli.”

Im bardziej ludzie chcą się czuć niezależni, tym bardziej brak im czegoś, co nadałoby sens ich życiu, a więc poszukują ekscytacji i ożywiają się za pomocą różnych środków, od których się uzależniają. Specjaliści piętnują uzależnienia i proponują terapie pozwa...

03/08/2021

Mam 37 lat, spektrum autyzmu zdiagnozowano u mnie w wieku 33. Otrzymanie diagnozy pozwoliło mi inaczej spojrzeć na swoje życie. Poczułam ulgę, że jest coś, co stanowi trzon mojej osoby i, że to jaka j...

Adres

Urzędnicza 47/10
Kraków
30-074

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 14:00 - 22:00
Wtorek 09:00 - 20:00
Środa 14:00 - 21:00
Czwartek 12:00 - 21:00
Piątek 11:00 - 15:30

Telefon

+48513675737

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Magdalena Nawisielska Psychoanaliza i Psychoterapia Uzależnień umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Magdalena Nawisielska Psychoanaliza i Psychoterapia Uzależnień:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria