Gabinet Psychoterapii Magdalena Boba

Gabinet Psychoterapii Magdalena Boba Specjalista Psychologii Klinicznej. Psychoterapeuta. Czasem, motywacją do spotkań terapeutycznych może być ciekawość, chęć poznania siebie czy własny rozwój.

Gabinet psychologiczny – psychoterapia

Zapraszam osoby, które mają trudności w radzeniu sobie z emocjami, podejrzewają u siebie stany depresyjne, lękowe lub które są w kryzysie a także te, które chciałyby poprawić jakość swoich relacji z innymi. Jeżeli czujesz, że gubisz poczucie sensu i celu, że szkodzisz własnemu dobru, nie możesz wyzwolić się spod złych wpływów, tkwisz w układach, które Cię niszczą, to znaczy, że jest to moment, w którym powinieneś skorzystać z profesjonalnej pomocy. Mam ponad dwudziestoletnie doświadczenie w pracy psychologa. Pomagam osobom z problemami takimi jak: stany depresyjne, lękowe, zaburzenia nerwicowe, zaburzenia osobowości, kryzysy, tendencje samobójcze oraz konflikty w relacjach społecznych, rodzinnych. Przygotowuję badania i opinie psychologiczne na potrzeby orzecznicze, oceny neuropsychologiczne, badania pamięci. W swojej pracy preferuję metody psychoterapii psychodynamicznej. Daję gwarancję dyskrecji, przyjaznej i życzliwej atmosfery i profesjonalizmu. Jestem absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierunku psychologii. Pracę zawodową praktycznie rozpoczęłam już od II roku studiów wolontariatem w Klinice Psychiatrii CMUJ na Oddziale Psychoz. Po studiach pracowałam na oddziale dziennym dla pacjentów psychotycznych, potem kolejno: w oddziale leczenia środowiskowego, oddziale ginekologii i położnictwa, w domu pomocy społecznej. Od 1995 roku pracuję w Klinice Toksykologii CMJU Szpitala Uniwersyteckiego. Od 7 lat pracuję również w poradni zdrowia psychicznego. Od 2004 roku prowadzę własny gabinet psychologiczno- psychoterapeutyczny. W 2004 roku – po czteroletnim szkoleniu uzyskałam Certyfikat Psychoterapeuty ( nr 363) Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i założyłam własny gabinet psychoterapeutyczny w Krakowie. W 2006 roku zrobiłam II stopień specjalizacji z zakresu psychologii klinicznej. Ciągle dokształcam się w swoim zawodzie, śledząc fachową literaturę i biorąc udział w konferencjach naukowych i zjazdach z zakresu psychologii i psychiatrii. Prywatnie jestem mężatką, mam dwoje dzieci.

04/12/2025

"Dość powszechne jest, że rozpoczynamy terapię z silną (czasem świadomą a czasem nie) nadzieją, iż uda nam się rozwiązać własne problemy, jeśli zmienimy naszych rodziców, partnerów, szefów, członków rodziny. Tymczasem trzeba stwierdzić – nie bez bólu na poziomie emocjonalnym – że jedyną osobą, którą możemy naprawdę zmienić jest ta, która przyszła na terapię. Musimy wyrzec się pragnień noszonych w sobie od dzieciństwa oraz, na ogół, przejść długi okres żalu, żeby zrezygnować z projektu zmienienia innych, zmuszenia ich, by nas w końcu usłyszeli, nakłonienia do tego, by na nas reagowali, by uznali nasz subiektywny świat za słuszny. Poznajemy różnicę między "naprawieniem" kogoś lub czegoś a znajdowaniem sposobu radzenia sobie z własną sytuacją. Uczymy się, że akceptowanie granic niesie ze sobą większą wolność niż ich nieustanne oprotestowywanie; lekcja ta jest warta całego naszego żalu wynikającego z pogodzenia się z niespełniającą naszych oczekiwań rzeczywistością."

Nancy McWilliams, Psychoterapia Psychoanalityczna
fot Finding Dan

04/12/2025

Katarzyna Sroczyńska: Czy ludzie przychodzący na terapię mają poczucie, że emocje, które przeżywają, docierają do nich przez ciało? Mają tego świadomość? Skąd ludzie wiedzą, że się boją, że się cieszą albo że się smucą?
Barbara Józefik: Ciało jest podstawą naszego ja. Na początku, kiedy przychodzimy na świat, mamy tylko je. To, co się wydarza w tym pierwszym okresie, czyli to, czy mamy dobrą relację z rodzicami, jesteśmy przytulani, delikatnie pielęgnowani, karmieni, otoczeni opieką, jest bardzo ważne dla przeżywania naszego ja. W tym procesie ważne jest odzwierciedlanie przez matkę czy, jak współcześnie się to określa, opiekuna pierwszoplanowego. Dziecko ze swoimi odczuciami jest zdane na tę osobę, która stara się je rozumieć: próbuje nazywać, co ono czuje, na przykład że jest głodne, i odpowiada na potrzeby dziecka. Jeżeli ten proces dokonuje się w sposób regularny, odzwierciedlanie jest w miarę trafne, to dziecko w swoim dalszym życiu jest w stanie powiedzieć, co czuje. Bo wcześniej otrzymuje ze strony rodzica pomoc w opisywaniu swoich odczuć. Stopniowo coraz bardziej uświadamia sobie przeżywane uczucia i odczucia. To dzieje się w biegu życia. Im bliżej dorosłości, tym łatwiej jest nam określić, czy czujemy złość, czy bardziej rozczarowanie, czy jesteśmy zawstydzeni, czy może zakłopotani. Jesteśmy w stanie te subtelne emocje odróżnić. Jeżeli jednak nie mieliśmy adekwatnej opieki lub dodatkowo dołączyły się jakieś inne trudności rozwojowe czy chorobowe, to będzie nam trudno rozpoznać i trafnie nazywać nasze odczucia. Ponieważ emocje zachodzą w organizmie, co wiąże się z wydzielaniem kortyzolu, adrenaliny, uruchomieniem osi podwzgórze -przysadka- nadnercza, pobudzone są mięśnie, różne organy inaczej funkcjonują, to my coś czujemy, na przykład coś, co można opisać jako napięcie, ale nie mamy na to języka. Pozostaje to nienazwane i może nam się wydawać, że jest „zewnętrzne” wobec nas. Nie orientujemy się, co właściwie przeżywamy. Jesteśmy zmieszani, mamy trudność w rozumieniu swoich doświadczeń.

„Gender w Gabinecie. Rozmowy o ciele, płci i relacjach”. Prof. Barbara Józefik, Katarzyna Sroczyńska. Wydawnictwo Więź, Warszawa

(strony 29-30)
fot Anita Austvika

02/12/2025

Barbara Józefik: To dość zrozumiałe, ale rzeczywiście to relacja z terapeutą jest wehikułem zmiany w życiu pacjenta. Jeżeli nie zostanie zbudowana relacja, nie powstanie przymierze terapeutyczne, nie pojawi się poczucie bezpieczeństwa, przekonanie, że razem znajdziemy jakieś nowe sposoby rozumienia sytuacji, a z nich nie wyłoni się dla pacjenta coś dobrego, to nie będzie się to przekładało na realne życie poza gabinetem. Będzie trudniej rozmawiać o bolesnych doświadczeniach, ale też czasem poczuć i podzielić się tym, co wstydliwe czy, w rozumieniu pacjenta, stawiające go w złym świetle. Więc relacja z terapeutą to warunek podstawowy, niezbędny, żeby móc obserwować siebie. Psychoterapię można rozumieć jako przestrzeń, w której z pomocą drugiej osoby pacjent czy rodzina ma możliwość przyglądania się różnym sytuacjom relacyjnym, swoim reakcjom, odczuciom i zastanawiania się jak to się dzieje, że w określonej sytuacji w taki, a nie inny sposób coś rozumie, interpretuje. Dlaczego wtedy zostało powiedziane coś takiego, a nie coś innego. Jakie delikatne, emocjonalne struny zostały uruchomione, że rozwiązaliśmy coś właśnie w taki sposób albo wycofaliśmy się z kontaktu.

Katarzyna Sroczyńska: Na ile psychoterapia dotyka rzeczywistości? Mówimy, że to jest leczenie rozmową, ale czasem pojawia się zarzut, że to tylko gadanie. Czy psychoterapia zmienia człowieka na poziomie fizycznym, neurobiologicznym?
Barbara Józefik: Na szczęście mamy dowody, że zmienia. Nie jest tak, że rozmowa psychoterapeutyczna istnieje w oderwaniu od naszego ciała. Ona angażuje nasz umysł, dla którego podstawową bazą jest mózg, nasze emocje, które przeżywamy w całym organizmie. Jesteśmy psychofizyczną całością, nasze myślenie i doświadczanie jest ucieleśnione. Współcześnie mamy już wiele badań, które pokazują, że rozumienie przeżywanych emocji zmienia nasze funkcjonowanie. Z badań nad niemowlętami wiemy, że ich dialog z matką, czyli wymiana spojrzeń, słów, uśmiechów, zwiększa liczbę połączeń pomiędzy strukturami podkorowymi i korowymi u dziecka. Można więc powiedzieć, że w tym pierwszym okresie życia relacja matki z dzieckiem - wymagająca stałego potwierdzania i powiązana z odzwierciedleniem, dostrajaniem się - ma przełożenie na rozwój połączeń nerwowych w mózgu. Podobnie dzieje się w dorosłym życiu właśnie w trakcie psychoterapii. Na temat zmian zachodzących dzięki procesowi psychoterapeutycznemu mamy coraz więcej publikacji, także w języku polskim. Wymienić można choćby książki Louisa Cozolina „Neuronauka w psychoterapii” czy Johna B. Ardena „Neuronauka w psychoterapeutycznym procesie zmiany”. Są badania potwierdzające teorie Josepha LeDouxa, że psychoterapia znacząco modyfikuje jakość i sprawność połączeń między korą przedczołową a ciałem migdałowatym, co przekłada się na obniżenie poziomu odczuwanego lęku. W trakcie rozmowy coś przeżywamy, coś sobie uświadamiamy, zaczynamy rozumieć lęki, które możemy później neutralizować. Te procesy mają podstawy biologiczne.

„Gender w Gabinecie. Rozmowy o ciele, płci i relacjach”. Prof. Barbara Józefik, Katarzyna Sroczyńska. Wydawnictwo Więź, Warszawa
(strony 25-27)
fot
Joshua Hoehne

25/11/2025

WSTYD – EMOCJA, KTÓRA ŚCINA GŁOS. Jak go rozumieć, oswajać i leczyć?

Wstyd jest jedną z najbardziej pierwotnych emocji człowieka. Paradoksalnie – im bardziej o nim nie mówimy, tym silniej działa. Zagnieżdża się w ciele, w napięciu karku, w zapadniętej klatce piersiowej, w spuszczonym wzroku. Rozgrywa się pomiędzy „Ja, które powinno być”, a „Ja, które jestem”.

W psychoterapii często widzimy, że wstyd to emocja, która nie mówi własnym głosem – ona mówi „zamknij się”, „schowaj się”, „udawaj”.

Dlatego warto go rozpakować.

1. Czym właściwie jest wstyd?

Donald Nathanson, jeden z największych badaczy wstydu, pisał, że:

„Wstyd to gwałtowne wyhamowanie energii, które sprawia, że człowiek nagle czuje się mniejszy, gorszy, odsłonięty.”

To emocja społeczna – rodzi się tylko przy kimś lub „w oczach wyobrażonego Innego”. Jest jak natychmiastowe załamanie w systemie: człowiek chciał się pokazać, wyrazić, przyłączyć… i w jednej chwili zamiera.

Wstyd nie jest więc błahostką. Jest mechanizmem regulującym naszą zdolność do bliskości.

2. Wstyd a ciało – dlaczego boli?

Alexander Lowen pisał o nim jako o emocji, która dosłownie ściąga ciało w dół:

„Wstyd ugina kolana, opuszcza głowę i zapada klatkę piersiową. Człowiek przestaje oddychać pełnią.”

W bioenergetyce mówimy, że wstyd jest efektem „przerwania przepływu energetycznego”. Dziecko, które słyszy: „nie przesadzaj”, „przestań”, „nie wstyd ci?” – zaczyna gromadzić napięcia: szyja, brzuch, biodra. Energię kieruje do środka, przeciw sobie.

Dlatego dorośli z historią chronicznego wstydu często mają:

zapadniętą klatkę piersiową,

trudność z patrzeniem w oczy,

ściszone mięśnie dna miednicy,

tendencję do przepraszania za sam fakt istnienia.

Wstyd to nie tylko „uczucie”. To postawa ciała.

3. Wstyd jako pęknięcie w relacji

Irvin Yalom, pracując z pacjentami w terapii grupowej, pisał:

„Wstyd jest niewidzialnym więzieniem, z którego człowiek sam nie znajdzie wyjścia. Potrzeba drugiego człowieka, by wynieść go na światło.”

To niezwykle trafne. Wstyd powstaje w relacji – i może zostać uleczony tylko w relacji.
Nie w samotnych przemyśleniach, nie w „ogarnięciu się”, ale w spotkaniu.

Dziecko zaczyna się wstydzić, gdy spotyka się z:

wyśmianiem,

brakiem zauważenia,

krytyką,

zimnem emocjonalnym,

przemocą symboliczną („co ludzie powiedzą?”).

I z podobnych powodów dorosły zaczyna ukrywać to, co najbardziej ludzkie: potrzeby, słabości, pragnienie bliskości.

4. Mechanizmy obronne przed wstydem – czyli dlaczego często go nie widzimy

Badacz wstydu Gershen Kaufman zauważał:

„Wstyd rzadko mówi: ‘jestem wstydem’. On udaje inne emocje.”

Najczęściej maskuje się jako:

gniew,

perfekcjonizm,

chłód i dystans,

ironia,

kontrola,

unik.

John Bradshaw pisał o „toksycznym wstydzie” jako o takim, który staje się tożsamością:

„Toksyczny wstyd nie mówi: zrobiłem źle. Mówi: jestem zły, wadliwy, nie do kochania.”

Z takiego wstydu powstaje chroniczna samotność – ludzie boją się pokazać komukolwiek tzw. „prawdziwe ja”

5. Wstyd a trauma

Jednym z najmocniejszych zdań w literaturze o traumie jest to Petera Levine’a:

„Trauma to nie to, co się nam wydarzyło, ale to, co zatrzymało się w nas.”

Wstyd jest właśnie tym zatrzymaniem.

Dziecko, które doświadcza dysregulacji, przemocy, odrzucenia lub chaosu, uczy się jednego:
„ze mną jest coś nie tak”.

To zdanie zawsze jest o wstydzie.
I zawsze jest nieprawdziwe.

6. Wstyd w relacjach dorosłych – cichy niszczyciel

Wstyd działa jak niewidzialna zasłona: partnerzy zaczynają siebie unikać, każdy chowa miękkie miejsca, nikt nie odsłania prawdziwej wrażliwości.

Brené Brown, która spopularyzowała współczesne podejście do wstydu, napisała:

„Wstyd nie może przetrwać wypowiedzenia na głos i spotkania z empatią.”

I to jest sedno.

Wstyd ginie przy świetle.
Ale żeby go odsłonić, trzeba czuć się bezpiecznie.

7. Jak leczyć wstyd?

1. Relacja terapeutyczna

To pierwsze i najważniejsze.
Człowiek może uzdrowić się tylko w bezpiecznym kontakcie, gdzie ktoś nie odwróci wzroku, kiedy on drży.

2. Praca z ciałem

Lowen pisał:
„Nie można uleczyć duszy, jeśli ciało wciąż jest zamknięte.”

Dlatego tak ważne jest rozluźnianie klatki, praca z oddechem, ekspresją głosu, ugruntowaniem nóg.
Wstyd jest antygrawitacją wewnętrzną – trzeba przywrócić człowiekowi ciężar i oparcie.

3. Nazwanie

Samo powiedzenie:

– „wstydzę się teraz”
– „mam ochotę się schować”
– „boję się, że jestem niewystarczająca”

…jest już aktem odwagi.

4. Empatyczny świadek

To ktoś, kto powie:

– „widzę cię”
– „nic w tobie nie jest za dużo”
– „to ludzkie, normalne, zrozumiałe”

Bez takiego lustra nie da się odzyskać własnej godności.

5. Budowanie zdrowej dumy

Nie pychy, nie fasady.
Dumy rozumianej jako poczucie wartości, która nie zależy od perfekcji.

Podsumowanie

Wstyd nie jest wrogiem.
Jest sygnałem: „boję się, że stracę więź”.
Jest cieniem pragnienia przynależności.
Im bardziej chcemy być kochani, tym bardziej możemy się wstydzić.
Ale to emocja, którą można leczyć, rozmiękczać i oswajać.
A najważniejsze zdanie, jakie można o nim powiedzieć, brzmi:

Wstyd kurczy się wszędzie tam, gdzie człowiek zostaje przyjęty.

Evolutio

25/11/2025

Obecnie wiemy, że psychoterapia powoduje zmiany w mózgu. Profesor Nancy Andersen, była redaktorka naczelna „American Journal of Psychiatry”, napisała kiedyś, że psychoterapia, czasem dyskryminowana jako pustosłowie, jest tak samo biologiczna jak leczenie farmakologiczne. Dla mnie takie rozumienie psychoterapii jest czymś odświeżającym i odkrywczym. Choć już właściwie Zygmunt Freud w „Projekcie naukowej psychologii” – który za jego życia przeszedł bez rozgłosu – podkreślał, że terapia mówieniem powoduje zmiany połączeń neuronalnych. W tamtych czasach było to jednak zbyt rewolucyjne myślenie.

Ale dziś wiemy, że tak jest rzeczywiście. Chociażby Eric Kandel – laureat nagrody Nobla – udowodnił, że proces uczenia się powoduje zmiany połączeń synaptycznych, a przecież psychoterapię możemy rozumieć jako uczenie się nowych strategii radzenia sobie z problemem, uczenie się czegoś nowego w relacji z drugim człowiekiem, przepracowywanie pewnych trudnych emocji z przeszłości. Wiele badań wykazało, że w trakcie psychoterapii dochodzi do zmian metabolizmu czy przepływu krwi w niektórych regionach mózgu, zmian analogicznych do takich, które pojawiają się pod wpływem leczenia farmakologicznego.

📍 Łukasz Kwiatek w rozmowie z psychiatrką prof. Dominiką Dudek w specjalnym wydaniu Tygodnika Powszechnego „Moc umysłu” (6/2025)
📸 Unsplash/ Bioscience Image Library by Fayette Reynolds

24/11/2025

,,Już John Bowlby (1979) uważał, że system przywiązaniowy jest aktywny u ludzi od kołyski aż po grób, a z upływem czasu zmieniają się jedynie figury przywiązania: dla dziecka jest nią podstawowy opiekun, dla nastolatka - grupa rówieśnicza, a dla dorosłego - partner miłosny. Wiele lat późniejszych badań nad przywiązaniem dorosłych potwierdza te założenia. Miłość jest częścią naszego systemu przetrwania, gwarantuje, że ważni ludzie będą blisko nas oraz będą nas wspierać i chronić w potrzebie. Zmaganie się z przeciwnościami losu można z kimś dzielić; można odważnie eksplorować otoczenie i się rozwijać, wiedząc, że istnieje bezpieczna przystań, do której zawsze możliwy jest powrót; że istnieje człowiek, który odpowie TAK na pytanie: „Czy będziesz przy mnie, gdy będę cię potrzebować?". Taki typ relacji koi, wygasza reakcje systemu nerwowego. Koregulacja emocji oparta na bliskich osobach jest naturalną i najbardziej efektywną strategią dla ludzi. To, że więź pozostaje ukrytym regulatorem naszego systemu nerwowego, wiadomo m.in. dzięki badaniom prowadzonym przy użyciu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (Johnson i in., 2013)."

Redakcja naukowa Bartosz Zalewski, Hanna Pinkowska-Zielińska, ,,Diagnoza w psychoterapii par. Diagnoza par w różnych podejściach", Warszawa 2021, str. 220-221 (rozdział 6 - ,,Diagnoza do terapii par skoncentrowanej na emocjach (EFT)", Katarzyna Moneta-Spyra)

fot Pouria Marhamati

24/11/2025

„Agnieszka Jucewicz: Jeśli miałby pan zareklamować długoterminowy związek, jak by to pan zrobił? Dlaczego jest lepszy niż seria związków, które są przyjemne, a kiedy przestają takie być, to się kończą?

Stanley Ruszczynski: Dobra, długotrwała relacja to taka, w której ciągle się rozwijasz, czegoś uczysz - co to znaczy być rodzicem, co znaczy starzeć się, co to znaczy budować autonomię wewnątrz związku - ale to też relacja, która pozwala ci poznać drugiego człowieka na bardzo głębokim poziomie. I jeśli taki związek dopuszcza różne zmiany, jeśli pozwala ludziom go tworzącym dojrzewać, jest szansa, że przetrwa.

Jeśli takiej elastyczności brakuje, to nie mam nic przeciwko rozstaniu, tylko zawsze w takich sytuacjach mówię moim pacjentom: „Może rzeczywiście już nic nie da się zrobić, ale - błagam - spróbujmy zrozumieć, dlaczego się rozstajecie, bo jeśli nie zrozumiecie tych powodów, będziecie popełniać te same błędy z kolejnymi osobami".

Niebezpieczeństwem krótkich, seryjnych związków jest to, że ludzie się tak naprawdę nie angażują w drugiego człowieka. To sprawia, że nie rozwijają się psychologicznie, że ciągle popełniają te same błędy, bo są takie rzeczy, których możesz się nauczyć tylko w głębokim, długotrwałym, intymnym związku. Także tego, kim naprawdę jesteś i jaki ogromny masz potencjał."

Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński "Kochaj wystarczająco dobrze", Warszawa 2015, str. 57, rozmowa Agnieszki Jucewicz ze Stanleyem Ruszczynskim
fot Eldar Nazarov

18/11/2025

- Przywiązanie do kogoś jest fundamentem poznania, zdobywania wiedzy? Dzięki przywiązaniu możemy poszerzać wiedzę o świecie?

C.Ż.: To ciekawy kierunek, w tej chwili intensywnie badany. Jest taki wybitny psychoanalityk brytyjski, Peter Fonagy, który stworzył teorię mentalizacji (Allen, Fonagy, Bateman, 2014). W tej chwili rozwija koncepcję,, którą moglibyśmy nazwać zaufaniem do poznania. Otóż to zaufanie do poznania (epistemic trust) jest podstawą przekazywania wiedzy. Jeżeli mamy dyspozycje umysłu oparte na bezpiecznej więzi z uwewnętrznioną figurą przywiązania - dobrym, bezpiecznym rodzicem,od którego dostaliśmy opiekę - to możemy otwierać się na innych ludzi: ich myśli, dokonania, osiągnięcia w sensie dyspozycji poznawczych. Nie musimy z podejrzliwością sprawdzać każdej informacji, możemy otworzyć się na wiele doświadczeń poznawczych, co jednocześnie wcale nie oznacza, że tracimy krytyczny umysł, a wręcz odwrotnie, bo to krytyczny umysł pozwala badać, weryfikować świat.
Możemy z całym bogactwem wchłaniać rzeczywistość. Wiedzę posiadamy i przyswajamy na poziomie świadomym oraz nieświadomym - tu wzorce przywiązania mogą nam pomóc.

- W ostatnich latach przeprowadzane są również badania modeli przywiązania u osób dorosłych na podstawie narracji - tego, co ktoś opowiada, chociażby o swoim dzieciństwie. Na czym to dokładnie polega?

C.Ż.: Zajmowała się tym Mary Main, amerykańska badaczka przywiązania. Stwierdziła, że możemy badać właśnie za pomocą narracji. Jeżeli w narracjach dotyczących naszego życia, historii, relacji z ważnymi osobami - figurami przywiązania - widzimy związki pomiędzy doświadczeniami emocjonalnymi z dzieciństwa a dzisiejszym funkcjonowaniem, to wtedy najczęściej mamy do czynienia z przywiązaniem ufnym. To ciekawe, że ufność polega również na zdolności do opowiedzenia swojej historii. Natomiast kiedy najczęściej nie pamiętamy, nie umiemy połączyć faktów i wydarzeń, a życie w naszej narracji zaczyna się na przykład od ósmego, dziewiątego czy dziesiątego roku życia, to zazwyczaj mamy pozabezpieczny, lękowy charakter przywiązania. Albo kiedy nasza narracja jest potokiem pretensji, smutku, żalu, złości, wściekłości, które nie objaśniają naszej aktualnej sytuacji. Paradoksalnie ktoś, kto przeżył trudne doświadczenia, traumy i umie je powiązać z aktualnym życiem, odnaleźć pozytywne elementy i zobaczyć ich związek z aktualnością, ma najprawdopodobniej przywiązanie ufne.

Rozmowy o miłości, współczuciu i gniewie. Kiedy psychoanaliza spotyka neuronaukę.

Cezary Żechowski, wyd Fundament
fot Taylor Smith

08/11/2025

"Ból jest czymś, czego człowiek w swoim życiu nie zdoła uniknąć. Wszyscy, których kochamy, odejdą kiedyś do wieczności, a wszystko, co posiadamy, utracimy w momencie śmierci albo jeszcze za życia. Możemy zareagować na nieunikniony ból na dwa sposoby. Człowiek ze złamanym sercem, który postanawia już więcej nie kochać, staje się osobą o pustym sercu. CZłowiek ze złamanym sercem, który nadal będzie potrafił kochać, zachowa serce przepełnione uczuciem. Choć wie przy tym, że wszystkich najbliższych kiedyś odbierze mu śmierć albo sami od niego odejdą. Dlatego na świecie są dwa rodzaje serc: puste i kochające. Trzeba wiele odwagi, by stawić czoła nieuniknionym stratom i mimo to nadal kochać oraz pozostawać otwartym na życie."

Jon Frederickson "Współtworzenie zmiany. Skuteczne techniki terapii dynamicznej". Harmonia Universalis 2013
fot Marco Bianchetti

07/11/2025

Terapia z wykorzystaniem sztucznej inteligencji (AI) staje się coraz bardziej popularna dzięki łatwej dostępności, niskim kosztom i braku oceniania. Dla wielu osób, zwłaszcza tych, którzy nie mają dostępu do tradycyjnej terapii, AI może być ważnym wsparciem. Jednak AI nie jest w stanie zastąpić kluczowego elementu ludzkiej relacji terapeutycznej – głębokiego poczucia bycia obecnym w świadomości drugiego człowieka. W relacji z człowiekiem nasza historia jest niesiona dalej poza sesję, a terapeuta myśli o nas także między spotkaniami. Proces odzwierciedlenia (mirroring), który kształtuje się już w dzieciństwie, jest niezbędny do rozwoju spójnego poczucia siebie i nie może być w pełni zapewniony przez AI. Sztuczna inteligencja nie posiada świadomości, nie przechowuje naszych emocji ani nie reaguje na nas z czułością i troską. Po zakończeniu rozmowy AI nie pamięta o nas, nie martwi się, ani nie cieszy z naszych sukcesów. Uświadomienie sobie tych ograniczeń może być bolesne i prowadzić do poczucia pustki oraz osamotnienia. Ostatecznie to właśnie ludzka relacja, ze swoją niedoskonałością i autentycznością, daje poczucie bycia ważnym i niesionym w świadomości drugiego człowieka – czego AI nie jest w stanie zapewnić. [2]

Komentarz terapeuty, Tomasza Pawełczyka:
Ten tekst to nie tyle krytyka AI, co silne potwierdzenie niepodważalnego znaczenia ludzkiej relacji terapeutycznej. Dla psychoterapeuty jest to przypomnienie, że jego obecność, pamięć o pacjencie między sesjami, własne emocje i reakcje – te pozornie „niewidoczne” aspekty – są w istocie jednym z najpotężniejszych czynników leczących.

Rubin, M., Arnon, H., Huppert, J. D., & Perry, A. (2024). Considering the role of human empathy in AI-driven therapy. JMIR Mental Health, 11(1), e56529.

fot Cash Macanaya

Adres

Ulica Cisowa 6
Kraków
30-229

Telefon

+48602402543

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychoterapii Magdalena Boba umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet Psychoterapii Magdalena Boba:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria