30/11/2025
Napisała „Freight Train”, mając 11 lat, a potem nie grała na gitarze przez 25 lat.
W wieku 62 lat została ponownie odkryta, pracując jako służąca.
W wieku 90 lat zdobyła Grammy.
Elizabeth Cotten urodziła się w 1893 roku w Chapel Hill w Karolinie Północnej — jako najmłodsza z pięciorga dzieci w czarnej rodzinie ledwo wiążącej koniec z końcem w realiach Jima Crowa. Jej rodzice wykonywali najcięższe, najgorzej płatne prace. Na luksusy, takie jak lekcje muzyki czy instrumenty, nie było szans.
Ale Elizabeth chciała robić muzykę. Więc w wieku siedmiu lat zaczęła podkradać banjo starszego brata, gdy nie było go w domu. Trzymała instrument niezdarnie w małych dłoniach, próbując zrozumieć, jak dźwięki zamieniają się w piosenki.
Był tylko jeden problem: Elizabeth była leworęczna. Banjo brata było ustawione dla praworęcznego muzyka. Ale nikt jej nie powiedział, że istnieje jakiś „prawidłowy” sposób trzymania instrumentu.
Więc po prostu odwróciła je do góry nogami i nauczyła się grać po swojemu.
Jej lewa ręka — ta, która powinna chwytać akordy — szarpała struny. Prawa — ta, która powinna szarpać — wygrywała melodie. Dla wszystkich wyglądało to „odwrotnie”. Dla Elizabeth — jedyny sensowny sposób.
W wieku 11 lat uzbierała wystarczająco pieniędzy z pracy domowej, by zamówić gitarę z katalogu Sears: gitarę parlor Stella za 3,75 dolara. Przeniosła swoją odwróconą technikę na sześć strun.
I napisała „Freight Train”.
„Freight Train” opowiadała o pociągach dudniących przez Chapel Hill — dźwięku oznaczającym inne miejsce, ruch, ucieczkę od biedy i ograniczeń dzieciństwa. Melodia naśladowała rytm kół na torach. Tekst był prosty, tęskny, pełen pragnienia:
Freight train, freight train, run so fast
Freight train, freight train, run so fast
Please don't tell what train I'm on
They won't know what route I've gone
Elizabeth miała 11 lat. Stworzyła coś, co przetrwa pokolenia.
Ale najpierw musiała przetrwać samo życie.
W wieku 15 lat wyszła za mąż za mężczyznę imieniem Frank. Urodziła córkę, Lily. Elizabeth odłożyła gitarę. Nie dlatego, że chciała — ale dlatego, że musiała.
Czarne kobiety w Karolinie Północnej na początku XX wieku miały niewiele możliwości: służba domowa, pranie, praca w polu. Elizabeth pracowała jako pomoc domowa i sprzątaczka, aby utrzymać rodzinę. Nie było czasu na muzykę. Nie było też rynku dla czarnej kobiety grającej „do góry nogami” w realiach segregacji.
Przez 25 lat gitara milczała. Elizabeth sprzątała domy, wychowywała córkę, walczyła o przetrwanie. Dziewczynka, która napisała „Freight Train”, stała się kobietą, której ręce szorowały podłogi zamiast strun.
Muzyka była wspomnieniem. Dziecięcym marzeniem odłożonym na półkę, bo dorosłość wymagała poświęceń.
Aż w 1948 roku, w wieku 55 lat, Elizabeth dostała pracę u rodziny Seegerów w Waszyngtonie.
A Seegerowie nie byli zwyczajną rodziną. Ruth Crawford Seeger — kompozytorka. Jej mąż Charles — muzykolog. Ich dzieci — Mike i Peggy Seeger oraz ich przyrodni brat Pete Seeger — stawały się legendami muzyki folkowej.
Elizabeth pracowała u nich jako gosposia. Sprzątała, gotowała, dbała o dom, podczas gdy Seegerowie tworzyli muzykę.
Pewnego dnia Peggy Seeger, wówczas nastolatka, była z Elizabeth w domu towarowym. Peggy zatrzymała się przy gitarach. Elizabeth, mimochodem, wspomniała, że kiedyś grała.
„Pokaż” — powiedziała Peggy.
Elizabeth wzięła gitarę. Odwróciła ją do góry nogami. I zaczęła grać.
Peggy oniemiała. Technika była jak z innego świata — melodia na strunach basowych, rytm na wiolinowych, wszystko odwrócone, a jednak idealne. Pobiegła do domu i powiedziała rodzinie, że ich gosposia jest nadzwyczajną gitarzystką.
Seegerowie poprosili Elizabeth, by zagrała dla nich. Zagrała „Freight Train” — utwór napisany cztery dekady wcześniej. Rodzina była oczarowana.
Pete Seeger, już wtedy sławny, poprosił o pozwolenie, by wykonywać ten utwór. Elizabeth się zgodziła. W ciągu kilku miesięcy „Freight Train” rozbrzmiewała na festiwalach folkowych w całej Ameryce.
Elizabeth Cotten, w wieku 62 lat, została odkryta na nowo.
W 1958 roku Folkways Records zaczęło nagrywać jej muzykę. Jej pierwszy album, Folksongs and Instrumentals with Guitar, przedstawił światu „Cotten picking” — nazwę nadaną jej unikalnej leworęcznej, odwróconej technice.
Kciuk grał melodie na strunach basowych, palce wybijały rytm na wiolinowych. Brzmiało to tak, jakby grały dwa instrumenty naraz.
Muzycy oszaleli na jej punkcie. Doc Watson uczył się od niej. Joan Baez nagrała „Freight Train”. Jerry Garcia wymieniał ją jako inspirację. Taj Mahal studiował jej styl. Elizabeth stała się legendą odrodzenia muzyki folkowej — nie jako ciekawostka, ale jako mistrzyni.
Koncertowała. Występowała na festiwalach. Pojawiała się w telewizji. W wieku, w którym większość ludzi przechodzi na emeryturę, Elizabeth Cotten zaczęła karierę, na którą zasługiwała od jedenastego roku życia.
Grała aż do osiemdziesiątki. Jej dłonie, zniszczone pracą domową, pamiętały każdy dźwięk.
W 1984 roku Elizabeth Cotten zdobyła nagrodę Grammy za najlepsze etniczne lub tradycyjne nagranie folkowe. Miała 90 lat.
Odebrała nagrodę z cichą skromnością, tak jak żyła. Bez goryczy o stracone dekady. Bez złości, że odkryto ją po sześćdziesiątce, a nie w młodości. Z wdzięcznością, że muzyka w końcu do niej wróciła.
Elizabeth zmarła w 1987 roku w wieku 94 lat w Syracuse w stanie Nowy Jork, otoczona rodziną.
„Freight Train” była nagrywana setki razy — przez folkowców, rockmanów, zespoły bluegrassowe. Większość wykonawców nie wie, że napisała ją 11-letnia dziewczynka. Że przestała grać na 25 lat. Że zdobyła Grammy w wieku 90.
Znają tylko piękną piosenkę o tęsknocie, pociągach i pragnieniu bycia gdzie indziej.
Elizabeth Cotten nie pochodziła z bogactwa ani sławy. Pochodziła z biedy, ze świata Jima Crowa i dzieciństwa, w którym gitara za 3,75 dolara była luksusem, na który musiała zapracować.
Nauczyła się grać do góry nogami, bo nikt jej nie powiedział, że „nie tak się gra”.
Napisała „Freight Train” w wieku 11 lat. Nie grała jej przez dekady, bo życie wymagało poświęceń.
Pracowała jako służąca do sześćdziesiątki, sprzątając domy ludzi, którzy tworzyli muzykę, podczas gdy ona ścieliła ich łóżka.
A potem pewnego dnia ktoś poprosił, by zagrała. I wszystko, co odłożyła na półkę, wróciło.
Miała 62 lata, gdy ją odkryto. Miała 90, gdy odbierała Grammy.
Miała serce. Miała rytm. I gitarę za 3,75 dolara graną do góry nogami.
Elizabeth Cotten udowodniła, że nigdy nie jest za późno.
Że stracone dekady nie oznaczają martwych marzeń.
Że muzyka, którą odkładasz, aby przetrwać — wróci, gdy w końcu będziesz mogła oddychać.
Napisała „Freight Train” jako dziecko. Zagrała ją w wieku 90 lat, odbierając Grammy.
Pociąg, o którym śpiewała — ten, którym chciała odjechać od biedy i ograniczeń — w końcu po nią przyjechał.
Źródło - The Inspireist
lidiakancerz.com