Wsparcie psychologiczne

Wsparcie psychologiczne Strona o wsparciu, życiu, nabywaniu świadomości siebie, odpowiedzialności i podejmowaniu decyzji. Więcej w pełnym opisie strony w zakładce "Informacje".

Nazywam się Marcin Grabowski. Jestem psychoterapeutą w trakcie certyfikacji, przyjacielem, mężczyzną, partnerem. Po prostu jestem sobą i pracuję (z) sercem. Pasjonuję się pracą z ludźmi w nurcie psychoterapii Gestalt. Gestalt jest jednym z wiodących nurtów terapii humanistycznej. Celem terapii jest poszerzenie świadomości w obszarze zmysłów, ciała, emocji, myśli i zachowań. Umożliwia to dokonywanie istotnych zmian wpływających na polepszenie jakości życia. Bazą procesu terapeutycznego jest autentyczna relacja terapeuta-klient oparta na szacunku, życzliwości, otwartości. Pomagam osobom, które czują się:
- nie radzą sobie z emocjami,
- cierpią z powodu niskiej samooceny,
- przeżywają trudności i kryzysy w życiu osobistym. Zapraszam na spotkanie w Krakowie

Tel. 786 912 272
E-mail: grabowskimarcin@yahoo.it

Tego co dobre i wspierające!
22/12/2024

Tego co dobre i wspierające!

Ważny głos w sprawie uzależnienia
16/06/2023

Ważny głos w sprawie uzależnienia

Tragedie rodzin alkoholików. "Kobiety myślą, że miłością wszystko naprawią"

Statystyczny P***k rocznie wypija 11 litrów alkoholu. Co trzeci upija się raz w miesiącu. Nic więc dziwnego, że wiele osób się w nim zatraca, a alkoholizm jednego członka rodziny uderza również w jego najbliższych. Jak wyjść ze współuzależnienia i nie powielać schematów?

Jak wyjść ze współuzależnienia?
Alkohol jest mocno zakorzeniony w naszej kulturze. Część z nas nie wyobraża sobie świętowania bez lampki wina czy kieliszka wódki. Takie pozornie niewinne praktyki niekiedy prowadzą do uzależnienia, a nałóg jednej osoby zawsze odbija się na jej najbliższych.

Dlaczego popełniamy te same błędy i powielamy dobrze znane schematy? - Wydaje nam się, że możemy to zmienić, pójść inną drogą, ale okazuje się, że doszłyśmy w to samo miejsce, w którym są nasze babki, matki.

Współuzależnienie – co to jest?

Osoby współuzależnienie są przekonane, że mogą wywrzeć wpływ na pijącego partnera, a w rzeczywistości swoimi działania nieświadomie wspierają jego nałóg. Mimo niepowodzeń i cierpień, biorą na siebie konsekwencje jego picia, np. usprawiedliwiają przed pracodawcą nieobecności, a tym samym odwlekają decyzję o rozpoczęciu terapii odwykowej. Co więcej, podejmowane przez nie działania są w rzeczywistości pozorne i nie prowadzą do żadnej pozytywnej zmiany, ponieważ osoby współuzależnione wcale nie chcą wprowadzać ich w swoim życiu. Obecna sytuacja, jaka by nie była, jest dla nich znana i – paradoksalnie – „bezpieczna”. Nauczyły się bowiem funkcjonować w sytuacji permanentnego stresu, i wszelkie odstępstwa, nawet te pozytywne, zburzyłaby znany porządek.

Współuzależnienie jest zatem zespołem skutków psychologicznych wynikających z życia w jednej rodzinie z alkoholikiem, powstałych w bezpośrednim związku z jego chorobą. To swego rodzaju uwikłanie w destrukcyjny układ z osobą uzależnioną, przystosowanie do nieprzewidywalności jej zachowań i stanów. Osoba współuzależniona jest przy tym aktywnym elementem tego układu – nie tylko w nim tkwi, ale go współtworzy.

Osoby współuzależnione, poza podświadomym dążeniem do tkwienia we wspomnianym bezpiecznym układzie, wykazują potrzebę udowadniania sobie, że są ważne i wartościowe. Współuzależnieni nie potrafią budować samooceny na osobistych sukcesach, gdyż często nie znają swoich prawdziwych potrzeb ani zainteresowań. Podnoszą więc swoje samopoczucie poprzez osiąganie złudnych sukcesów w kontrolowaniu nałogu partnera. Donoszenie butelek z alkoholem, czy sprzątanie bałaganu po alkoholiku powoduje, że czują, że mają wpływ na sytuację i tylko to jest w stanie podnieść ich na duchu.

Objawy współuzależnienia

Jak podaje PARPA na swojej stronie internetowej, cechami wspólnymi osób współuzależnionych są:
– koncentracja myśli, uczuć i zachowań na zachowaniach alkoholowych osoby pijącej;
– szukanie usprawiedliwień sytuacji picia, zaprzeczania problemowi;
– ukrywanie problemu picia przed innymi;
– przejmowanie kontroli nad piciem osoby bliskiej (w tym: ograniczanie sytuacji alkoholowych, wylewanie lub odmierzanie ilości alkoholu, kupowanie alkoholu, aby pijący nie wychodził z domu, itp.)
– przejmowanie odpowiedzialności za zachowania pijącego partnera, łagodzenie konsekwencji picia poprzez kłamanie, spłacanie długów, dbanie o higienę i wizerunek pijącego, itp.
– przejmowanie za osobę pijącą obowiązków domowych, które ona zaniedbuje.

🧡 Przewaga przez doświadczenie🧡➡️Jestem osoba uzależniona ( alkohol , narkotyki i hazard ) w latach 90 ukończyłem własna terapie uzależnień i podjąłem prace w zawodzie terapeuty➡️
💠Mgr Piotr Przybylski💠
🟢Specjalista Psychoterapii Uzależnień i Wspoluzaleznien osób syndromem DDA i DDD, Pedagog Resocjalizacji.
🟢Certyfikowany realizator programu Candis - osob uzaleznionych od kanabinoidow.
🟢Terapeuta Zajeciowy - specjalizacja hipoterapia osób z niepelnosprawnoscia intelektualna.

💛 Umysł jest wszystkim. Stajesz się tym, co myślisz.Każdy człowiek jest autorem swojego zdrowia lub choroby.W konfrontacji między strumieniem i skałą strumień zawsze wygrywa; nie poprzez siłę, ale poprzez wytrwałość.💛

🔔Zapraszam do kontaktu 🔔
📣O mnie,formach mojej pomocy i możliwość kontaktu 👉 🧡
https://centrumpsychoterapii.co.uk/

Za Laboratorium Psychoedukacji Pytanie do namysłu na wieczór (z rana): Jakiej swojej decyzji żałujesz? Czemu?(Nie musisz...
16/06/2023

Za Laboratorium Psychoedukacji
Pytanie do namysłu na wieczór (z rana): Jakiej swojej decyzji żałujesz? Czemu?
(Nie musisz pisać tutaj, wystarczy, że pomyślisz a w komentarzu postawisz kropkę, będziemy wiedzieć, że pytanie okazało się inspirujące)
fot Matthew Henry

Pytanie do namysłu na wieczór: Jakiej swojej decyzji żałujesz? Czemu?
(Nie musisz pisać tutaj, wystarczy, że pomyślisz a w komentarzu postawisz kropkę, będziemy wiedzieć, że pytanie okazało się inspirujące)
fot Matthew Henry

Za Laboratorium Psychoedukacji Justyna Dąbrowska: Naukowcy badali, czy u ludzi istnieje coś takiego jak instynkt macierz...
18/02/2023

Za Laboratorium Psychoedukacji
Justyna Dąbrowska: Naukowcy badali, czy u ludzi istnieje coś takiego jak instynkt macierzyński. Czyli taki, który pchałby każdą z nas do posiadania dzieci, a potem mówił, jak się nimi zajmować. Z badań opisywanych m.in. przez prof. Paulę Nicolson, Viktoriję Borovską czy przede wszystkim Sarah Blaffer Hrdy we wspaniałej książce (wydanej właśnie nakładem wydawnictwa Mamania) „Matki i inni" wynika jednoznacznie, że instynkt macierzyński jest konceptem skonstruowanym społecznie i [u ludzi] nie występuje w przyrodzie. Jest do tego konceptem opresyjnym.

Katarzyna Zacharska: Opresyjnym dla kogo?
Dla kobiety, która nie znajduje w sobie tej przemożnej chęci posiadania dziecka, lub dla tej, która właśnie urodziła i wcale nie wie, jak karmić piersią czy uspokoić. Jeśli nie wie, ale słyszy, że „każda matka powinna wiedzieć", to czuje się złą matką. A to z kolei wpływa na to, jak buduje swoją relację z dzieckiem.

KZ: Czyli tego, jak opiekować się swoim potomstwem, człowiek uczy się w trakcie pełnienia funkcji rodzica?
JD: Nie tylko wtedy. Tego uczymy się – podobnie jak inne naczelne – poprzez nauczanie społeczne. Uczyliśmy się tak przez tysiące lat, żyjąc w tradycyjnych grupach. Kobiety uczyły się od innych kobiet, które całe życie obserwowały.
Dziewczynka, dorastając, widziała, jak inne dziewczynki, starsze siostry, kuzynki, babki, niedzietne ciotki zajmowały się dziećmi. Widziała, jak się nosi, karmi etc. Przekazywano sobie tę wiedzę w naturalny sposób.

KZ: Dzisiaj jest znacznie mniej dzieci w naszym otoczeniu.
JD: Dzieci jest mało, a poza tym żyjemy w porozpraszanych rodzinach. Z punktu widzenia ewolucji gatunku ludzkiego jesteśmy w nowym miejscu. Kiedy kobieta rodzi dziecko, jest ono często pierwszym noworodkiem, którego widzi czy przytula. Dostaje w ręce kogoś, kogo do tej pory nie znała, a jeszcze słyszy, że instynkt jej wszystko podpowie. Do tego dzisiaj mieszkamy często z dala od kobiet, które znamy, które mogłyby nam przekazać umiejętności potrzebne do opieki nad dzieckiem i które mogłyby w tej opiece pomóc.
Dlatego w społeczeństwach tzw. wysokorozwiniętych, również w Polsce, kobiety coraz częściej cierpią na depresję okołoporodową. Jest ona w jakimś sensie reakcją na to, o czym mówimy.

KZ: Na osamotnienie?
JD: Na osamotnienie, izolację, na poczucie, że zostałam wrzucona w sytuację, która jest mi obca, a słyszę, że powinnam sobie z tym poradzić, bo jakiś mityczny instynkt mi powie, jak mam się w tym rozeznać. W leczeniu depresji poporodowej coraz więcej mówi się o tym, że kluczowe znaczenie mają warunki, w których kobieta jest z dzieckiem. Ekonomiczne i społeczne, to, czy ma wsparcie od bliskich. Niekoniecznie jej dyspozycje wewnętrzne i emocjonalne.

fragment rozmowy dla Wysokich Obcasów
fot Isaac Quesada

Justyna Dąbrowska: Naukowcy badali, czy u ludzi istnieje coś takiego jak instynkt macierzyński. Czyli taki, który pchałby każdą z nas do posiadania dzieci, a potem mówił, jak się nimi zajmować. Z badań opisywanych m.in. przez prof. Paulę Nicolson, Viktoriję Borovską czy przede wszystkim Sarah Blaffer Hrdy we wspaniałej książce (wydanej właśnie nakładem wydawnictwa Mamania) „Matki i inni" wynika jednoznacznie, że instynkt macierzyński jest konceptem skonstruowanym społecznie i [u ludzi] nie występuje w przyrodzie. Jest do tego konceptem opresyjnym.

Katarzyna Zacharska: Opresyjnym dla kogo?
Dla kobiety, która nie znajduje w sobie tej przemożnej chęci posiadania dziecka, lub dla tej, która właśnie urodziła i wcale nie wie, jak karmić piersią czy uspokoić. Jeśli nie wie, ale słyszy, że „każda matka powinna wiedzieć", to czuje się złą matką. A to z kolei wpływa na to, jak buduje swoją relację z dzieckiem.

KZ: Czyli tego, jak opiekować się swoim potomstwem, człowiek uczy się w trakcie pełnienia funkcji rodzica?
JD: Nie tylko wtedy. Tego uczymy się – podobnie jak inne naczelne – poprzez nauczanie społeczne. Uczyliśmy się tak przez tysiące lat, żyjąc w tradycyjnych grupach. Kobiety uczyły się od innych kobiet, które całe życie obserwowały.
Dziewczynka, dorastając, widziała, jak inne dziewczynki, starsze siostry, kuzynki, babki, niedzietne ciotki zajmowały się dziećmi. Widziała, jak się nosi, karmi etc. Przekazywano sobie tę wiedzę w naturalny sposób.

KZ: Dzisiaj jest znacznie mniej dzieci w naszym otoczeniu.
JD: Dzieci jest mało, a poza tym żyjemy w porozpraszanych rodzinach. Z punktu widzenia ewolucji gatunku ludzkiego jesteśmy w nowym miejscu. Kiedy kobieta rodzi dziecko, jest ono często pierwszym noworodkiem, którego widzi czy przytula. Dostaje w ręce kogoś, kogo do tej pory nie znała, a jeszcze słyszy, że instynkt jej wszystko podpowie. Do tego dzisiaj mieszkamy często z dala od kobiet, które znamy, które mogłyby nam przekazać umiejętności potrzebne do opieki nad dzieckiem i które mogłyby w tej opiece pomóc.
Dlatego w społeczeństwach tzw. wysokorozwiniętych, również w Polsce, kobiety coraz częściej cierpią na depresję okołoporodową. Jest ona w jakimś sensie reakcją na to, o czym mówimy.

KZ: Na osamotnienie?
JD: Na osamotnienie, izolację, na poczucie, że zostałam wrzucona w sytuację, która jest mi obca, a słyszę, że powinnam sobie z tym poradzić, bo jakiś mityczny instynkt mi powie, jak mam się w tym rozeznać. W leczeniu depresji poporodowej coraz więcej mówi się o tym, że kluczowe znaczenie mają warunki, w których kobieta jest z dzieckiem. Ekonomiczne i społeczne, to, czy ma wsparcie od bliskich. Niekoniecznie jej dyspozycje wewnętrzne i emocjonalne.

fragment rozmowy dla Wysokich Obcasów
fot Isaac Quesada

🤔
07/01/2023

🤔

Pytanie na wieczór: czy tak?

Za DobroStan Na czym polega tzw. syndrom DDA (w rozwinięciu Dorosłe Dziecko Alkoholika)?W rodzinie, w której występuje p...
30/11/2022

Za DobroStan

Na czym polega tzw. syndrom DDA (w rozwinięciu Dorosłe Dziecko Alkoholika)?

W rodzinie, w której występuje problem alkoholowy (uzależnienie od alkoholu jednego lub obojga rodziców), dziecko „skazane” jest na funkcjonowanie w bardzo trudnych nieraz warunkach. Może ono być np. świadkiem przemocy lub samo doświadczać przemocy (z przemocą seksualną włącznie) – co powoduje, że żyje ono w ciągłym poczuciu lęku. Może ono poczuć się odrzucane przez rodzica w uzależnieniu, a czasem również przez rodzica nieuzależnionego, który zmuszony jest skupiać całą swoją uwagę na uzależnionym partnerze – w tym przypadku dziecko może uznać, że „nie jest nic warte”. Może ono funkcjonować w warunkach niejasnych reguł, będąc „nagradzane” i „karane” w zależności nie od swego zachowania, lecz od aktualnego humoru uzależnionego opiekuna – co powoduje, że dziecko może nabrać poczucia, iż jest ono pozbawione jakiejkolwiek sprawczości i wpływu na własną sytuację.

Powtarzające się trudne sytuacje z biegiem czasu skutkują powstaniem i utrwaleniem destrukcyjnych schematów, które mogą być na tyle silne, że wpływają na funkcjonowanie danej osoby również w życiu dorosłym. Mówiąc obrazowo, osoba ta wciąż pozostaje „zamknięta w pokoju dziecięcym”, mimo że, patrząc obiektywnie, w jej życiu zaszły przecież korzystne zmiany.

Kierunek pracy terapeutycznej z syndromem DDA może wyznaczać definicja tego zjawiska w ujęciu Zofii Sobolewskiej-Mellibrudy. Według niej „Syndrom DDA to zespół problemów i zaburzeń wynikających z destrukcyjnych schematów powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej, które utrudniają adekwatny, bezpośredni kontakt z teraźniejszością i powodują psychologiczne zamknięcie się w traumatycznej przeszłości. Przeżywanie i interpretowanie aktualnych wydarzeń i relacji odbywa się przez pryzmat bolesnych doświadczeń z dzieciństwa. Zniekształcenia te nie są przez DDA uświadamiane. Destrukcyjne schematy przyczyniają się do powstawania u pacjenta wielu zaburzeń w kontakcie z samym sobą: tworzenia negatywnego lub niespójnego obrazu samego siebie, atakowania siebie i ignorowania swoich potrzeb, nadmiernego przeżywania negatywnych uczuć. Powodują też problemy w relacjach z innymi osobami: wrogi i nieufny stosunek do innych, przeżywanie ambiwalentnych emocji i pragnień w kontaktach interpersonalnych, destrukcyjne wzory kontaktowania się z innymi, szczególnie z tymi, z którymi pacjent jest w bliskich relacjach”.

Na koniec jeszcze uwaga natury semantycznej. Termin „DDA” (a wraz z nim pojęcie „rodziny alkoholowej”) zaczyna, aczkolwiek bardzo powoli, wychodzić z użycia, będąc zastępowany mniej stygmatyzującym określeniem, jakim jest „Osoba wzrastająca w rodzinie z problemem alkoholowym”.

Na podstawie: Sobolewska-Mellibruda: Psychoterapia dorosłych dzieci alkoholików. Strategie, procedury i opisy przypadków pracy terapeutycznej, W-wa 2011

* Zdjęcie pochodzi ze strony www.narconon.org

Na czym polega tzw. syndrom DDA (w rozwinięciu Dorosłe Dziecko Alkoholika)?

W rodzinie, w której występuje problem alkoholowy (uzależnienie od alkoholu jednego lub obojga rodziców), dziecko zmuszone jest funkcjonować w bardzo trudnych nieraz warunkach. Może ono być np. świadkiem przemocy lub samo doświadczać przemocy (z przemocą seksualną włącznie) – co powoduje, że żyje ono w ciągłym poczuciu lęku. Może ono poczuć się odrzucane przez "skupionego na sobie" rodzica w uzależnieniu, a czasem również przez rodzica nieuzależnionego, który z kolei skupia całą uwagę na uzależnionym partnerze – wtedy dziecko może uznać, że „nie jest nic warte”. Może ono funkcjonować w warunkach niejasnych reguł, będąc „nagradzane” i „karane” w zależności nie od swego zachowania, lecz od aktualnego humoru uzależnionego opiekuna – powoduje to, że dziecko może nabrać poczucia, iż jest pozbawione jakiejkolwiek sprawczości i wpływu na własną sytuację.

Powtarzające się trudne sytuacje z biegiem czasu skutkują powstaniem i utrwaleniem destrukcyjnych schematów, które mogą być na tyle silne, że wpływają na funkcjonowanie danej osoby również w życiu dorosłym. Mówiąc obrazowo, osoba ta wciąż pozostaje „zamknięta w pokoju dziecięcym”, mimo że, patrząc obiektywnie, w jej życiu zaszły korzystne de facto zmiany.

Kierunek pracy terapeutycznej z syndromem DDA może wyznaczać definicja tego zjawiska w ujęciu Zofii Sobolewskiej-Mellibrudy. Według niej „Syndrom DDA to zespół problemów i zaburzeń wynikających z destrukcyjnych schematów powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej, które utrudniają adekwatny, bezpośredni kontakt z teraźniejszością i powodują psychologiczne zamknięcie się w traumatycznej przeszłości. Przeżywanie i interpretowanie aktualnych wydarzeń i relacji odbywa się przez pryzmat bolesnych doświadczeń z dzieciństwa. Zniekształcenia te nie są przez DDA uświadamiane. Destrukcyjne schematy przyczyniają się do powstawania u pacjenta wielu zaburzeń w kontakcie z samym sobą: tworzenia negatywnego lub niespójnego obrazu samego siebie, atakowania siebie i ignorowania swoich potrzeb, nadmiernego przeżywania negatywnych uczuć. Powodują też problemy w relacjach z innymi osobami: wrogi i nieufny stosunek do innych, przeżywanie ambiwalentnych emocji i pragnień w kontaktach interpersonalnych, destrukcyjne wzory kontaktowania się z innymi, szczególnie z tymi, z którymi pacjent jest w bliskich relacjach”.

Na koniec jeszcze uwaga natury semantycznej. Termin „DDA” (a wraz z nim pojęcie „rodziny alkoholowej”) zaczyna, aczkolwiek bardzo powoli, wychodzić z użycia, będąc zastępowany mniej stygmatyzującym określeniem, jakim jest „Osoba wzrastająca w rodzinie z problemem alkoholowym”.

Na podstawie: Sobolewska-Mellibruda: Psychoterapia dorosłych dzieci alkoholików. Strategie, procedury i opisy przypadków pracy terapeutycznej, W-wa 2011

* Zdjęcie pochodzi ze strony www.narconon.org

Na kilku obrazkach życie każdej_go z nas.
26/11/2022

Na kilku obrazkach życie każdej_go z nas.

"Chciałabym stworzyć Muzeum Spektakularnej Porażki. Każdy mógłby tam przynieść przykład swojej własnej klęski. Żyjemy w ...
08/11/2022

"Chciałabym stworzyć Muzeum Spektakularnej Porażki. Każdy mógłby tam przynieść przykład swojej własnej klęski. Żyjemy w kulturze, w której odsłanianie prawdziwego ja, swoich lęków, braku wiedzy, podejmowanie emocjonalnego ryzyka postrzegane jest jako słabość. To jest coś, od czego uciekamy, tworząc alternatywne, sztuczne tożsamości. Mamy inną osobowość na pokaz w pracy, inną w domu, inną dla przyjaciół - zawsze staramy się przedstawić z jak najlepszej strony. W ten sposób nigdy siebie nie poznamy, a poza tym, ile budowanie takiej konstrukcji kosztuje energii?. Tylko jeśli się odsłonimy, jeśli pokażemy swoje niedoskonałości, w związku, w pracy, wtedy dopiero mamy szansę odzyskać poczucie sensu i autentyzmu w naszym życiu, bo tłumiąc nasze poczucie bezradności, zabijamy w sobie radość, wdzięczność, luz".

Brene Brown
fot Etienne Girardet za Laboratorium Psychoedukacji

"Chciałabym stworzyć Muzeum Spektakularnej Porażki. Każdy mógłby tam przynieść przykład swojej własnej klęski. Żyjemy w kulturze, w której odsłanianie prawdziwego ja, swoich lęków, braku wiedzy, podejmowanie emocjonalnego ryzyka postrzegane jest jako słabość. To jest coś, od czego uciekamy, tworząc alternatywne, sztuczne tożsamości. Mamy inną osobowość na pokaz w pracy, inną w domu, inną dla przyjaciół - zawsze staramy się przedstawić z jak najlepszej strony. W ten sposób nigdy siebie nie poznamy, a poza tym, ile budowanie takiej konstrukcji kosztuje energii?. Tylko jeśli się odsłonimy, jeśli pokażemy swoje niedoskonałości, w związku, w pracy, wtedy dopiero mamy szansę odzyskać poczucie sensu i autentyzmu w naszym życiu, bo tłumiąc nasze poczucie bezradności, zabijamy w sobie radość, wdzięczność, luz".

Brene Brown
fot Etienne Girardet

Adres

Narzymskiego 22/1
Kraków
31-462

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Wsparcie psychologiczne umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Wsparcie psychologiczne:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram