28/11/2025
Niedawno w gabinecie spotkała mnie sytuacja, która mocno zatrzymała mnie na chwilę. Rodzice poprosili o diagnozę, ale ich dziecko jasno pokazało, że czuje dyskomfort. Kiedy pojawiają się komunikaty: „Nie chcę”, „Nie rozumiem po co to”, „Czuję się do tego zmuszony/a”, nie podejmuję diagnozy od razu.
Dlaczego?
👉 Bo diagnoza nie powinna być przemocą. Dziecko – tak jak dorosły – ma prawo wiedzieć, co się z nim dzieje i po co.
👉 Bo współpraca jest kluczowa. Bez poczucia bezpieczeństwa trudno o rzetelność.
👉 Bo brak zrozumienia rodzi lęk. Dzieci mogą wyobrażać sobie diagnozę jako „test”, „sędziowanie” czy „szukanie problemów”.
Co robimy w takiej sytuacji?
➡️ Tłumaczę, czym jest diagnoza – nie jest egzaminem, nie ocenia, nie nadaje etykiet, służy zrozumieniu trudności i zasobów. Wyjaśniam skąd pomysł na diagnozę i pokazuję, co może dać dziecku: większą świadomość siebie, strategie radzenia sobie, wsparcie w szkole i w domu, poczucie ulgi. Zostawiam przestrzeń na pytania i wątpliwości.
✔️ Moja zasada: jeśli diagnoza ma służyć dziecku, to dziecko musi być jej częścią. Jeśli się nie zgadza, najpierw szukam porozumienia, dopiero potem podejmuję decyzję o diagnozie.
⛔️ A jeśli mimo wszystko dziecko nadal nie wyraża zgody?
Nie rozpoczynam diagnozy. Zatrzymujemy się, umawiamy na kolejne spotkanie, rozmowę psychoedukacyjną lub konsultację rodzicielską. Czasem pracujemy nad oswojeniem lęku, nazwaniem trudności lub proponuję inne formy wsparcia. Diagnoza ma powstać w atmosferze współpracy, bezpieczeństwa i autonomii.
*Biorę zdanie dziecka pod uwagę szczególnie wtedy, gdy rozumie przebieg i cel diagnozy – zwykle od ok. 10–11 roku życia, choć zawsze oceniam indywidualnie. W młodszym wieku też słucham, co dziecko komunikuje, ale decyzję częściej podejmuję wspólnie z rodzicami. Każde dziecko rozwija się inaczej, dlatego patrzę na realne możliwości i gotowość, nie tylko metrykę.