KrkUff - filozofia życia: Terapia i Hipnoza

KrkUff - filozofia życia: Terapia i Hipnoza KrkUff! to filozofia życia. Terapia, Hipnoza, Reiss Motivation Profile®, Coaching, Mentoring, Warsztaty, Szkolenia, Rozwój. Sessions in Polish and English.

Terapia Gestalt zakłada, że zachowaniem człowieka zarządza proces homeostazy. Człowiek reaguje sumą utrwalonych reakcji, aby być akceptowanym przez otoczenie, oddziela się od autentycznych odczuć i blokuje swój potencjał. Kiedy proces samoregulacji zostaje w jakimś stopniu zaburzony, gdy organizm znajduje się w stanie braku równowagi dochodzi do choroby. Gestalt zakłada, że człowiek jest zdolny do samoregulacji, czyli, że posiada cały potencjał do zaspokajania swoich potrzeb oraz do kierowania swoim zachowaniem zgodnie ze swoimi potrzebami. Celem terapii Gestalt jest pomoc w odkryciu autentycznych pragnień, emocji i potrzeb Klienta, pomoc w budowie własnego, autonomicznego systemu wartości i stworzenie warunków do integracji osobowości.To forma terapii krótkoterminowej, która skutecznie pozwala na rozwinięcie potencjału, który w drzemie w Kliencie. Nazywany terapią ludzi zdrowych, mobilizuje do przezwyciężania problemów, rozpoznawania ograniczeń i poszerzania świadomości w obszarze relacji osobistych, biznesowych, rodzinnych. W trakcie sesji wykorzystujemy narzędzia i elementy różnych stylów terapeutycznych dostosowując je do indywidualnych potrzeb Klienta, takich jak analiza transakcyjna, bioenergetyka, gestalt, RTZ (Racjonalna terapia zachowań), NVC (Porozumienie bez przemocy), analiza osobowości (wg. metodologii Insight, ennagram), a także techniki redukcji stresu i ćwiczenia poszerzania świadomości oparte o techniki stosowane w jodze. Nasza praca jest regularnie superwizowana, co stanowi gwarancję poprawności procesu terapeutycznego Klienta. Pracujemy w języku polskim i angielskim. Proponujemy: sesje indywidualne, sesje dla par, warsztaty rozwojowe, zamknięte grupy rozwojowo-terapeutyczne, coaching, szkolenia biznesowe.

🌊 TYGODNIOWY ROZKŁAD TAROTA 3–7.11: 6 KIELICHÓW, 7 KIELICHÓW, RADA: RYCERZ KIELICHÓWPrzed nami tydzień w energii Wody — ...
03/11/2025

🌊 TYGODNIOWY ROZKŁAD TAROTA 3–7.11: 6 KIELICHÓW, 7 KIELICHÓW, RADA: RYCERZ KIELICHÓW

Przed nami tydzień w energii Wody — i to bynajmniej nie dlatego, że za oknem w Krakowie szaruga.
Czeka nas czas wspominania, nostalgii i tęsknoty za przeszłością, powrotu do dawnych planów, ludzi i miejsc (6 Kielichów). Od spotkania starego przyjaciela i rozmów pełnych ciepłych wspomnień po powrót do twórczych projektów, które kiedyś dawały radość, ale z jakiegoś powodu zostały porzucone. Pomysłów może być wiele, może nawet zbyt wiele — dlatego trzeba będzie dokonać wyboru, by dać szansę realizacji temu, co naprawdę ważne (7 Kielichów).

6 Kielichów często łączy się z procesem emocjonalnym, intrapsychicznym, który dotyka naszego dzieciństwa.
Być może coś, co dotąd było zablokowane przez mechanizmy rozpraszania lub dysocjacji (7 Kielichów), właśnie zaczyna się otwierać. Zaduszkowy weekend, wspomnienia, symboliczny czas przejścia — to wszystko mogło poruszyć w nas delikatne struny. To dobry moment, by pozwolić temu procesowi płynąć, odbyć ważne rozmowy, domknąć dawne sprawy, nazwać to, co przez lata pozostawało w cieniu.

Zadaj sobie pytanie:

Jakie miałeś/miałaś marzenia w dzieciństwie?
Kim chciałeś/chciałaś zostać?
Gdyby oddać głos tej zapomnianej dziecięcej części — co chciałaby Ci dziś powiedzieć?

Rada tygodnia, Rycerz Kielichów, zachęca, by podążyć ścieżką serca — za tym, co Cię woła od dawna, a co w natłoku codziennych obowiązków tak łatwo zagłuszyć. Co jest Twoją prawdziwą pasją? Tym snem, wzruszeniem, tym momentem zatrzymania, po którym znacząco chrząkasz i wracasz do „poważnego świata dorosłych”?

Pamiętaj, że:

„Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć.”
— Paulo Coelho, Alchemik

WEEKENDOWY ROZKŁAD TAROTA 1–2 listopadaAS BUŁAW · KRÓLOWA DENARÓW · RADA: 5 DENARÓWWszystkich Świętych to czas pełen ruc...
01/11/2025

WEEKENDOWY ROZKŁAD TAROTA 1–2 listopada
AS BUŁAW · KRÓLOWA DENARÓW · RADA: 5 DENARÓW

Wszystkich Świętych to czas pełen ruchu, wspomnień i odniesień do tego, co stanowi nasze dziedzictwo. Dary Przodków i uszanowanie tradycji, która nas wspiera, wypełniają cały weekend.
Przemieszczamy się, ulegając odgórnemu nakazowi odwiedzin i wizytowania. Przebywamy wśród ludzi — często dosłownie przepychając się łokciami w ferworze (As Buław). Spotykamy rodziny, przyjaciół, znajomych – wszystkich, którzy tworzą nasz świat.
Te spotkania niosą w sobie coś więcej niż tylko biesiadę; stają się okazją do wymiany informacji, załatwienia zaległych spraw, czasem nawet do podjęcia nowych decyzji czy ustalenia wspólnych przedsięwzięć.
Energia słowiańskich Dziadów splata się tu z codziennością – to spotkanie dwóch światów, z których jeden wciąż tętni życiem i ziemskimi sprawami. Pokłon Przodkom, wspomnienie wuja-marchanda i ciotki, która prowadziła niegdyś mały sklepik.
„A co się z tym sklepikiem stało?” – myślisz, widząc córkę ciotki. Może kawa, może kremówka, może pogaduszki po wizycie na cmentarzu... I tak dalej, w rytmie jesiennego dnia, między zniczami a rozmowami (Królowa Denarów).
Rada – 5 Denarów przypomina o energii straty i niedostatku – o tych wszystkich, którym żałoba nie pozwala jeszcze poczuć radości wspólnotowego święta.
Mówi o samotności, izolacji, o świeżych ranach. O miejscach, gdzie cmentarze pokrywają cały kraj.
Idąc dziś na cmentarz, weź ze sobą dodatkowe świece. Zapal je na zapomnianych grobach. Zatrzymaj się przy alei zasłużonych, przy mogiłach żołnierskich, często bezimiennych. Pomyśl o tych, którzy potrzebują nadziei i światła.
To, co dajemy, wraca zwielokrotnione.
Może kiedyś ktoś zrobi to samo dla Ciebie.

“Tak samo światła ludzkich dusz, co płoną
ponad ziemią znaczą drogę jasną,
gdy promieniami w nieskończoność toną,
chociaż się w ciemność rozproszą – nie zgasną;
ale dalekiej przyszłości zniknioną
przekażą siłę i słoneczność własną...
aż z owych blasków rozpierzchłych w przestrzeni
nowa jutrzenka ludzkość opromieni.”
— Adam Asnyk, „Światła”

Zdjęcie: Michael Wiejowski 2018

PIJĘ KAWĘ I CZYTAM KSIĄŻKIKiedy czytam o starości robię się bardziej zrzędliwa. Wewnętrznie odczuwam, że mogę być niezad...
27/10/2025

PIJĘ KAWĘ I CZYTAM KSIĄŻKI

Kiedy czytam o starości robię się bardziej zrzędliwa. Wewnętrznie odczuwam, że mogę być niezadowolona, bo dopuściłam do siebie świadomość, że staję się coraz bardziej bezradna, zależna i że kiedyś umrę. A to oznacza, że nie mam zbyt wiele czasu na udawanie jeśli coś mi się nie podoba. Wszystko przyspiesza. Utrzymywanie się w roli posłusznego dziecka, które szuka idealnego rodzica jest całkiem w porządku do około czterdziestki. Potem robi się doskonała dziura na żal a nawet żałobę po niespełnionych dziecięcych marzeniach, raju utraconym, dobrym obiekcie i prostocie życia. Taka dziesięcioletnia melancholia nazywana przez niektórych depresją gdzie godzimy się lub nie na nieubłagany upływ czasu. Różnie sobe z nią radzimy: od poniechania planów i marzeń i zwyczajne dziadzienie z dnia na dzień (daj spokój, to już niewarto!) po idealizację czasu który jest i zapamiętałym powtarzaniu, że wszystko przed nami. Ta druga opcja ma swoje szczytowe chwile: najpierw wśród kobiet a potem wśród mężczyzn pojawia się popłoch, że trzeba koniecznie sobie i innym udowodnić piękno, naturalność, możliwości, chęć do podróżowania i nauki, poznawania nowych ludzi, bicia rekordów. Lustro i delikatne korekty medycyny estetycznej poprawiają nastrój, zwodząc nas na manowce mniej więcej do momentu kiedy stają obok nas nasze własne dzieci, też już dorosłe i nadal boleśnie młode. Oni zresztą już zostaną tacy, bo już zawsze będą od nas młodsi.
Są i ci, którzy stawiają sobie na nowo pytania o wieczność i o to co będzie po śmierci. Ostatnio od kolegi dowiedziałam się, że nie ma się co cieszyć że spotkamy kogoś znajomego w niebie, zwłaszcza w obliczu interpretacji chrześcijańsko-katolickiej. Spotkamy tam samych świętych a ekstaza związana z przebywaniem blisko Boga sprawi, że zapomnimy o całej reszcie. W tym świetle rodzinę, przyjaciół można jeszcze spotkać w piekle, bo tam wszyscy rozpamiętują swoje grzechy lub ewentualnie w czyśćcu. W niebie niestety nie. Taka niezbyt w sumie urocza perspektywa.
Dziesięć lat od czterdziestki do pięćdziesiątki jak już wspomniałam upływa dość szybko, często na wewnętrznym lub zewnętrznym miotaniu, że warto by było jeszcze coś zrobić. Coś wyjątkowo znaczącego, żeby życia nie żałować. Im bardziej się skupiamy na niezwykłości tych potencjalnych dokonań tym szybciej płynie czas i tym mniejsza szansa na horacjańskie “non omnis moriar” (“nie wszystek umrę - wiele ze mnie tu zostanie”).
Potem wpadamy w lęk że za chwilę już tylko będą nas chcieli w sanatoriach i prężnie działających seniorskich grupach. I rzeczywiście na to przyjdzie czas, gdzieś po sześćdziesiątce. „Świat jest teatrem, aktorami ludzie, / Którzy kolejno wchodzą i znikają. / Każdy tam aktor niejedną gra rolę”. (- Szekspir)
Więc kiedy czytam o starości, jak teraz w książce Lisy Ridzen “Kiedy żurawie odlatują na południe”, to sobie uświadamiam że jestem w takim przejściu gdzie jeszcze mogę wiele chociaż na pewno niektóre rzeczy nieodwołalnie przepadły. I nieważne co na ten temat mówią media, kultura, historie niezwykłych ludzi. Ja wiem swoje. Odeszła ode mnie bezkarna nieśmiertelność, dziecięca omnipotencja, naiwność a w zamian pojawiły się przewlekłe choroby, ostrożność i niemiłe zaskoczenie kiedy pojawia się coś co jest dla mnie bolesne i jednocześnie nowe.
Są i plusy. Na przykład zauważyłam że od pięćdziesiątki odczepiłam się nareszcie od własnych rodziców. Przestali mnie zajmować, wkurzać, smucić, pochłaniać mój czas. Prawdopodobnie jest to wynik długiej pracy nad tymi tematami i równie długiej psychoterapii jednak cień mojego dzieciństwa, to co dostałam i to czego nie dostanę przestał być taki znaczący. To ciekawe uczucie kiedy to wszystko wiem, czasem o tym myślę i jedyne co mi się chce to po prostu westchnąć lub lekko pokiwać głową.
Zauważyłam też w sobie więcej odwagi do nie trzymania się przeszłości. Już nie muszę wszystkiego porównywać do tego co było, toczyć długich tyrad że kiedyś albo wtedy było lepiej. Nie muszę być wiecznie rozczarowana swoim światem, który nie jest taki jakim go chciałam lub zapamiętałam. A zresztą pamięć bywa wybiórcza, o wiele bardziej niż nam się wydaje. Mogę być tutaj. Jeszcze nie żyję głównie we wspomnieniach jak stary Bo, jak moi Dziadkowie, jak zamyśleni staruszkowie na krakowskich Plantach. Jestem. I przypomina mi się tylko jak Makuszyński pisał w “Awanturze o Basię”: “Nie cenilibyśmy radości, gdyby była wiecznotrwała i snuła się nieprzerwanie. Gorycz bólu i dotkliwość cierpienia tym słodszą nam czynią radość, co się zjawi. Nie byłoby radości bez smutku. Nikt by nie wiedział, że to radość właśnie. Tym skwapliwiej witamy dzień, że przed nim snuła się mroczna oślepła noc.”
Wstaję rano i jeśli mogę doświadczam radości. Wieczorem pamiętam o tym, żeby rano koniecznie się obudzić. Bo nie warto zostawać w nieustannym bólu i goryczy. Może moim największym osiągnięciem będzie teraz zapamiętywanie tego co dobre i łagodne rewidowanie surowych poglądów. One ostatecznie nic mi wartościowego w życiu nie przyniosły.
Wypijam więc drugą kawę i czytam książki.

Tekst: Magda Skomro

TYGODNIOWY ROZKŁAD TAROTA 27.-31.10 - CESARZOWA, 3 BUŁAWY, RADA: SŁOŃCE: Zasiej z radością, działaj z rozmachem, świeć b...
26/10/2025

TYGODNIOWY ROZKŁAD TAROTA 27.-31.10 - CESARZOWA, 3 BUŁAWY, RADA: SŁOŃCE: Zasiej z radością, działaj z rozmachem, świeć bez wstydu

W tym tygodniu łaskawa Cesarzowa z rozmachem godnym Kleopatry (energia uzupełniająca 3 buław) wkracza na scenę. Może to silny wiatr, który przetoczył się dzisiaj przez Polskę a może symboliczny wiatr zmian sprawił, że Królowa skierowała wzrok na swoje statki. Nie wiem czy pamiętacie taką scenę z filmu z Elizabeth Taylor i Richardem Burtonem kiedy on jako Marek Antoniusz patrzy oszołomiony na orszak egipskiej królowej a ona treściwie wyjaśnia: w podróży trzeba się ograniczać. Przewrotność tego stwierdzenia odzwierciedla nasze możliwości: duże, bardzo duże, zaskakujące jak na poprzedzające tygodnie ascezy i gorzkich pożegnań. Ale tak to już jest, że uwolniona energia działa ze zdwojoną mocą. Rusza lawina działań twórczych i kreatywnych: działania artystyczne, sztuka, nowe projekty, nowa współpraca i to czasami na krajową lub międzynarodową skalę. Dostrzegamy opcje lub opcje dostrzegają nas. Jeśli już coś robisz, poszerzysz działalność, wpadniesz na nowy pomysł, zaprosisz kogoś do działania. Tworzymy wizję przyszłości i mamy energię do jej realizacji.
Cesarzowa jest kartą obfitości i magnetyzmu, więc to co robiliście wcześniej przynosi owoce, sukces, przyjemność. Pozwala się cieszyć sobą i swoim ciałem.
Rada w karcie Słońca kieruje nas w stronę optymizmu, radości, dbania o siebie. Pozwala zaufać, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Cesarzowa to także karta kobiecości, seksualności i płodności. Mamy zielone światło na wszystkie nowe pomysły upiększające, możemy łatwo zachwycać a także.. zachodzić w ciążę;-) Tydzień zaprasza nas do skoncentrowania się na swoich pragnieniach: czasami będą to ambicje zawodowe a czasami cudowny czas z kimś ukochanym (może nowe pomysły przeniosą Was gdzieś poza utarte szlaki i wyrwą z rutyny).
Specjalny czas dla Kobiet, które chcą skutecznie zadziałać w dowolnej kwestii.
Powodzenia aż po szczyty piramid!

POSZUKIWANA AGROTURYSTYKA Z SALĄ WARSZTATOWĄ I ZACNĄ KUCHNIĄSzanowne Damy i Zacni Kawalerowie oraz Wszyscy Którzy Zaczęl...
26/10/2025

POSZUKIWANA AGROTURYSTYKA Z SALĄ WARSZTATOWĄ I ZACNĄ KUCHNIĄ

Szanowne Damy i Zacni Kawalerowie oraz Wszyscy Którzy Zaczęli czytać tego posta:-)

Poszukujemy ośrodka - najpewniej to będzie agroturystyka, ale się nie ograniczamy do krótkich (piątek-niedziela) a może i dłuższych (5-7 dni) wyjazdów w warsztatowych z kameralnymi Grupami (12-15 osób). Potrzebujemy:
lokalizacji blisko Krakowa (1-1,5h drogi samochodem uwzględniając że w piątki mogą być korki)
pokoi 2-3 osobowych, najlepiej z łazienkami
sali warsztatowej (tak, będzie też joga)
śniadań i obiadokolacji robionych od serca, lub śniadań, obiadów i kolacji ale też od serca
okolicy sprzyjającej spacerom i cichym rozmyślaniom
Planujemy rozpocząć wyjazdy przedwiośniem lub wiosną, jednak jeśli ktoś coś zaproponuje wcześniej chętnie weźmiemy to pod uwagę.
Nie wiem czy to zabrzmi zachęcająco, ale znamy się na ludziach i doceniamy długotrwałe relacje.
Gdyby ktoś mógł polecić siebie lub kogoś kogo zna i lubi, będziemy bardzo wdzięczni. Zostaniecie skreśleni dożywotnio z listy osób, którym mamy coś za złe, więc to się bardzo opłaca:-)))
Zdjęcie dla uwagi, pomóż nam proszę, może kiedyś Sama/Sam z takiego wyjazdu z nami skorzystasz więc te poszukiwania mogą być też i w Twoim interesie.
Dziękujemy za doczytanie do tego momentu. I oczywiście: ratunku!!!!

PÓKI ŻURAWIE ODLATUJĄ NA POŁUDNIEKiedy czytam prozę skandynawską, to jej chropowaty szorstki ton wprowadza we mnie spokó...
24/10/2025

PÓKI ŻURAWIE ODLATUJĄ NA POŁUDNIE
Kiedy czytam prozę skandynawską, to jej chropowaty szorstki ton wprowadza we mnie spokój, a dobrze rozlokowane neurony w mózgu zaczynają działać wedle ustalonej od dawna rutyny. Starannie czytam słowo po słowie, odpamiętując i porównując opowieści moich Dziadków i ich znajomych o tym jak dawniej toczyło się życie. Skandynawia opisywana poprzez słowa ma specyficzny wewnętrzny rytm, łatwy do odróżnienia na tle narracyjnych opowieści innych narodów. Tym razem zatrzymuje mnie historia starego Bo i jego psa Sextina: starego człowieka, który mimo świadomości śmierci wcale nie chce umierać, a za kanwę jego opowieści służą codzienne notatki pracowników opieki domowej, przeplatane drobnymi wydarzeniami czy też momentami kiedy Bo nie śpi i jego wspomnieniami: dzieciństwem syna Hansa, żony cierpiącej na demencję, pracy w tartaku. Prosta historia w której Bo je kilka razy w tygodniu zamrożone rybne pulpety i śledzie, zmaga się ze zniedołężnieniem ciała i cichą rozpaczą za odchodzącą pamięcią, która tworzy jego życie. Bez pamięci nie ma życia. Bez życia nie ma pamięci. A potem śledzi, kawy w kubku, drewna palącego się w kominku, puszki w której schowany jest szal pachnący żoną. Psa. Nie ma nic.
Czytam książkę i wspominam umieranie moich Dziadków: ich powolne odchodzenie z życia, kiedy pamięć najpierw tylko płatała im figle a potem okrutnie porzuciła. Pamiętam: wstawanie o 5.00 rano i czekanie do 6.00 aż otworzą piekarnię, żeby można było iść po chleb. Czytanie na głos codziennych wiadomości w gazetach. Ziemniaki z rosołem i kawę zbożową, czasem z cukrem a czasem bez cukru. Wiele lat i lekarstw poupychanych w szafkach, cierpliwe parzenie ziół i smarowanie maściami, plastry wygrzewające i siedzenie pod piecem w kuchni przy małej lampce, bo “prąd jest taki drogi”.
Starość przychodzi tak niezauważenie. Dzisiaj rano obudziłam się znowu z bólem pleców, zdrętwiałymi koniuszkami palców. Neuropatia przy cukrzycy jest podobno częstą sprawą, ale ja nie potrafię pogodzić się z tym co dla innych oczywiste i niekłopotliwe. Buntuję się w dni kiedy ta oczywistość dotkliwie przypomina mi, że młodość przeminęła jakiś czas temu a ja powoli wchodzę w poranne rytuały: zalewam wrzątkiem starannie odmierzane zioła, słucham trzeszczenia moich stawów i kości, rozcieram zdrętwiałe palce.
Zmysły. Niegdyś oczywiste i dostępne, teraz zawodzą: okulary do czytania, bezradność przy drobnych napisach, niezdarność w zapinaniu łańcuszka czy bransoletki.
Ciało, niczym stare wysuszone drzewo trzyma się jeszcze mocno, ale już się chwieje, daje znaki że przemijalność to moje trzecie imię, że jeszcze jest czas ale ile - kto to może wiedzieć. Kiedy patrzę rankiem przez okno szarość świtu miesza się z odchodzącą nocą. Myślę wtedy o tych wszystkich którzy już zaczęli dzień: słyszę ich kroki na ulicy, odgłos rozmów, czuję dym papierosów. Wszystko jest jeszcze delikatne, wytłumione mgłą i niewyspaniem. Patrzę w okno i jeszcze dalej. Tak daleko aż zamykam oczy i chwilę jeszcze trwam w zamyśleniu, ale potem jakiś głos we mnie uparcie powtarza: szkoda czasu. Patrz póki możesz, słuchaj póki słyszysz. A przede wszystkim pamiętaj. To co mi jeszcze zostało to nienaruszona pamięć. Jednak wiem, że i ona kiedyś ode mnie odejdzie. A wtedy będę przeżywała po kilka razy te same zdarzenia i sytuacje jakby nigdy się wcześniej nie wydarzyły, będę myślała o czymś ale nie będę mogła sobie tego przypomnieć. I tylko w przeciwieństwie do Bo nadal będę potrafiła czuć, tak jak teraz czuję: siebie, Was, cały świat. Póki serce bije. A żurawie odlatują na południe.

Tekst: Magda Skomro

WEEKENDOWY ROZKŁAD TAROTA 25.-26.10: 4 DENARY, DIABEŁ, RADA: KARTA NOWIU (+ PAŹ KIELICHÓW)Rozkład weekendowy mówi o PRZY...
24/10/2025

WEEKENDOWY ROZKŁAD TAROTA 25.-26.10: 4 DENARY, DIABEŁ, RADA: KARTA NOWIU (+ PAŹ KIELICHÓW)

Rozkład weekendowy mówi o PRZYWIĄZANIU: do sytuacji, relacji, sposobu myślenia, miejsca. Stan posiadania (4 denary) wydaje się nam niesłychanie istotny, tak jakbyśmy bez niego nie istnieli, rozpadali się na drobne kawałki. Umysł podsuwa nam przeróżne powody dla których nie chcemy, nie możemy puścić tego co mamy. Szepcze o poczuciu bezpieczeństwa, braku zaufania do ludzi i świata, o potencjalnych zagrożeniach, o rozsądku - tak! nikt o zdrowych zmysłach nie postąpiłby inaczej. Niby Gollum we Władcy Pierścieni tulimy do piersi nasze oczekiwania, złudzenia, małą stabilizację. Wyłaniająca się z mroku karta Diabła dopowiada część tej historii, której nie chcemy zauważyć: o uwikłaniu, zniewoleniu, chorej zazdrości, obsesji, uzależnieniu. Nawet jeśli masz z tej sytuacji korzyści (a masz na pewno) to płacisz bardzo wysoką cenę, sprzedajesz coś co sprawia, że przestajesz być sobą. Ożywczy czas karty Nowiu w radzie przypomina o nadziei na nowy początek. Jeśli teraz pójdziesz za czymś nowym, za impulsem zmiany, jeśli pomyślisz o czymś w inny sposób to masz szansę na wolność (dodatkowa karta Pazia Kielichów) i powrót do siebie. Droga wiedzie przez emocje, uwolnienie tego co tłumisz, odpuszczenie, zaakceptowanie że mogłeś/mogłaś się pomylić i że być może pewien czas został utracony, spędzony w izolacji, niechęci, żalu i trudnym do nasycenia pragnieniu ale teraz wszystko na nowo staje się dostępne. Zostaw to co Ci nie służy, to co nie daje szczęścia, to co ogranicza. Czasami karta Diabła wraz z 4 denarami wskazuje na sprawy materialne: niejasne układy, “brudne” pieniądze, zaprzedanie duszy. Może symbolizować decyzje zawodowe, które poprzez nadmierne ambicje doprowadziły nas do samotności i wypalenia zawodowego. Takie połączenie często wiąże się z zatrzymaniem energii w ciele – napięciem, zatrzymaniem oddechu, problemami z przepływem (emocje, płyny, energia). Kiedy umysł ogarnia zmęczenie i pleśń niewiary ciężko podejmować decyzje. Jednak czasami wystarcza pierwszy krok, aby pobudzić zmartwiałą energię do życia. Ten pierwszy krok to już akt wolności — a wolność jest najczystszą formą miłości wobec siebie.

Obraz: Klaudia Karasek "Wielkie nadzieje"

TYGODNIOWY ROZKŁAD TAROTA 20.-24.10: 10 MIECZY, 2 BUŁAWY, RADA: DWA MIECZE - ŚMIERĆ, WIZJA, INTEGRACJATydzień, w którym ...
20/10/2025

TYGODNIOWY ROZKŁAD TAROTA 20.-24.10: 10 MIECZY, 2 BUŁAWY, RADA: DWA MIECZE - ŚMIERĆ, WIZJA, INTEGRACJA

Tydzień, w którym kończymy. Zamykamy drzwi, które były uchylone, wyciągamy stopę która do tej pory coś przytrzymywała i dawała szansę że jeszcze gdzieś się wciśniemy, poddajemy refleksji życie i wychodzi nam, że coś nie gra. 10 mieczy często opowiada o zmęczeniu sytuacją i tylko blady świt za postacią na karcie przynosi światło nadziei. Mówimy: no dobrze, miarka się przebrała. To co robię, to gdzie jestem, albo takie jakie to jest nie ma już dłużej sensu. Często jesteśmy gdzieś na wszelki wypadek: zrobię to szkolenie, zdobędę takie a nie inne uprawnienia, bo nie wiadomo co będzie. Rodzina mówi, że granie na gitarze w zespole albo malowanie obrazów jest niedochodowe, więc załatwili mi pracę w urzędzie i mam być dozgonnie wdzięczny za pracę w budżetówce, ale psychicznie nie daję rady. Coś miało być oszczędnością, coś na chwilę, a coś miało przynieść kokosy. Tymczasem jedyne co naprawdę jest to frustracja, przytłoczenie, może nawet depresja. Może być i tak, że sami fundujemy sobie rozczarowanie życiem, ludźmi, naszymi możliwościami, bo tęsknimy za czymś czego tak naprawdę nie ma i nie uznajemy tego co jest. I w takiej sytuacji w tym tygodniu może się wydarzyć coś takiego, że się budzimy i mówimy: basta!!! A energia uzupełniająca 2 buław zaprasza do popatrzenia gdzieś za horyzont, na możliwości, na perspektywy. Wręcz namawia do wzięcia oddechu, zastanowienia się co i jak można by zrobić inaczej, dokąd pójść, z kim sojusz zawiązać. Przestrzeń na karcie wydaje się przyjazna, “światowa”: tyle opcji i tyle miejsca na co? Jeszcze nie wiadomo, ale skoro jest miejsce to ono się szybko wypełni. Świat nie lubi pustki. Jednak jest jeden warunek: wyjście poza zwykłe i rozsądne “za i przeciw”. Rada 2 mieczy zachęca do posłuchania intuicji, przekroczenia tego co jest mniejszym i większym złem na rzecz tego co jest głęboko w nas ukryte, że aż boimy się czasami o tym mówić. Konflikt bierze się z nas samych, z tego jak nauczyliśmy się żyć i dokonywać wyborów. Tymczasem co by się stało gdyby połączyć te pozorne sprzeczności w jedno?

Grafika: Hugo Giza - "Świt nad jeziorem"

15/10/2025

Druga edycja STIR 1 online już trwa!
STIR 2 23.10.
Kursy i konsultacje indywiadualne przez CAŁY ROK ;-)
Szczegóły na FB oraz Insta!

Sprawdź i wejdź w świat Archetypów.

Odważysz się?

Tarot czeka!
STRI1:
https://fb.me/e/9RNLxdKdr
STIR2:
https://fb.me/e/5KwNc2rHw

MASZ WIADOMOŚĆ: KRAKOWSCY RADNI, RODZINNE TRADYCJE I KARTY TAROTAWłaśnie projektowałam ćwiczenie na warsztaty o energii ...
15/10/2025

MASZ WIADOMOŚĆ: KRAKOWSCY RADNI, RODZINNE TRADYCJE I KARTY TAROTA

Właśnie projektowałam ćwiczenie na warsztaty o energii archetypowej. Dzień był taki byle jaki, taki mniej więcej jak ostatnio dni w Krakowie a herbata, nawet z Tajwanu nic nie pomagała. Ćwiczenie pisało się samo, ale bez solidnej podstawy z nauki i kultury, co jak wiadomo w Krakowie nie uchodzi. Tak samo było ongiś z wyborem na co przeznaczyć fundusze: czy na budynek teatralny czy też na wodociągi miejskie - wybrano teatr, jeśli macie jakieś wątpliwości. Ale uzasadnienie było skrupulatne i przynajmniej wśród miejskich radnych, nie budzące wątpliwości. Kraków to poważne miasto i nikt się tutaj pochopnie nie śmieje (oraz nie myje..).
Popatrzyłam na karty Tarota. Postacie były milczące i cokolwiek obojętne, chociaż na karcie Równowagi harmonia zdawała się być zaburzona. Przyjrzałam się bliżej: Postać Anioła przelewającego wodę zdawała się lekko drgać i podskakiwać. Zamiast strumienia wody życia zobaczyłam wstęgę ewangelickiego napisu: MASZ PRZESRANE. Wokół były liczne kolorowe fajerwerki.
Zakrztusiłam się herbatą tuż zanim usłyszałam chichot.
Na moim nowym kuchennym krześle, w glorii i chwale, oraz z chorągiewką siedział Czawakiah, mój anioł stróż z chóru Mocy. Uśmiechał się pogodnie i przyglądał mi się z uwagą a nawet aprobatą.
* Kogo moje oczy widzą? - powiedziałam ostrożnie po chwili
* Tego sercu nie żal - odpowiedział zgodnie i nadal się uśmiechał
* Mistyk płakał jak miał objawienie.
* I przez to nie mógł zobaczyć mnie w całej chwale.
* Krasie? - dodałam kąśliwie zastanawiając się po co tym razem się spotykamy.
* Pięknie i Prawdzie jak u Arystotelesa - pouczył mnie mój Giordano, potem jednak zadał pytanie: czy umiarkowanie i równowaga to to samo?
* A Tarot i Szatan to jedno imię? - zapytałam nieco obrażona.
Czawakiah przewrócił oczami i dopiero wtedy zauważyłam, że nosi kolorowe szkła kontaktowe: jedno z pszczołą a drugie z koniczynką.
Wygląd podobno nie świadczy o człowieku i nie szata go zdobi. Jednak nie mam pewności w przypadku aniołów.
* Odkąd zajęłaś się energiami wyższego rzędu, stałaś się nieco skostniała i jeszcze bardziej wyniosła.
Popatrzyłam na niego ponuro: - Nie to co Ty. Sama nie wiem czy dorabiasz teraz w kasynie czy w pasiece. No dobra, dlaczego mam przesrane?
* A masz? - zapytał zaciekawiony Anioł
* No tak tutaj napisałeś, podsunęłam mu kartę.
* A nie, zamachał skrzydłami, które pojawiły się trochę nie wiadomo skąd. To literówka, wiesz taki czeski błąd. Miało być: “Masz przesłanie”, no wiesz takie angielskie: “You’ve got a message”.
* Jak Panna Maryja? - przeraziłam się. - Ja mam 51 lat, zlituj się nade mną. Nie nadaję się na matkę Wybawcy Świata.
Anioł popatrzył na mnie z politowaniem:
* Magda, serio? Egotyzm to jeden z mechanizmów obronnych częsty w stylu narcystycznym, no wiesz… sama wiesz. Chociaż troski o losy świata nie mogę Ci odmówić, nie mogę! Khm, odkaszlnął. A tak naprawdę wypluł gumę balonową. - Tak…, o czym my tu rozmawialiśmy? A prawda? Masz wiadomość!!!
* Jaką i od kogo?
Mój Stróż jesienny ale o poczuciu humoru jak na wakacje, wyciągnął z kieszeni nieco podartą kartkę. Podał mi ją niedbale.
Na kartce było napisane: “Tamte karty są w komodzie. Ciotka mówi byle tak dalej. Dziadek przypomina o radiu Wolna Europa…”
* Teraz już nie ma takiego radia. - przerwałam lekturę w sam raz na Zaduszki.
* A jakie jest?
* Złote Przeboje.
* To też może być. Dziadkowi chodzi po prostu o to, żebyś była na bieżąco z tym co się dzieje na świecie.
* To już chyba lepszy Kanał Zero? - zapytałam nieśmiało
* Jak sobie chcesz, byle to było alternatywne źródło informacji. I najlepiej prześladowane. Tradycja nakazuje…
* Dobra, dobra - przerwałam mu i doczytałam do końca: - “Wrzosy trzymają się świetnie, dbaj o siebie Mama.”
* Tyle? - zapytałam zawiedziona.
* Mało Ci? Rodzina w komplecie, listy piszą a listonosz jedzie - zaczął nucić utwór Skaldów
Posmutniałam. - No dobra, niech Ci będzie. Skoro się wszyscy tak świetnie bawią.
Popatrzył na mnie uważnie: - Bawią się i cieszą, życie trwa i tu i tam. I dobrze wiesz o czym mówię. A Ty Magda bawisz się i cieszysz?
* No, różnie to bywa, wiesz sam. Dawno Cię tutaj nie było.
* Byłem, ale nie chciałem Ci przeszkadzać.
Uśmiechnęłam się. Chwilę posiedzieliśmy w ciszy. Potem Czawakiah wyciągnął z drugiej kieszeni talię Tarota, sprawnym ruchem krupiera z kasyna przetasował i powiedział:
* Wylosuj kartę. Wszystkim mówisz, żeby losowali. Twoja kolej.
Wyciągnęłam kartę Arcykapłanki. W rękach trzymała zwój na którym widniał napis: Teraz.
Siedziała pomiędzy kolumną niebieską i różową, zakładając kokieteryjnie nogę na nogę i puszczała do mnie oko. Roześmiałam się i miałam coś powiedzieć do mojego niefrasobliwego opiekuna, ale zniknął. Oczywiście jak zwykle bez słowa, załatwił co chciał, ulatniając się w zapachu mirry i kadzidła. A ja zatęskniłam nie tylko za tym co było, ale też za tym co będzie. Bo życie wydarza się każdego dnia. I tu i tam. Trochę tu a trochę tam, tak jak to w mojej rodzinie: dokładnie mówiąc pomiędzy.

Tekst: Magda Skomro

Adres

Ks. Kazimierza Siemaszki 62/4
Kraków
31-216

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 08:00 - 19:00
Wtorek 08:00 - 19:00
Środa 08:00 - 19:00
Czwartek 08:00 - 19:00
Piątek 08:00 - 19:00

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy KrkUff - filozofia życia: Terapia i Hipnoza umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do KrkUff - filozofia życia: Terapia i Hipnoza:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram