11/09/2023
Piątkowe kiełki w poniedziałek, bo nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem (a nawet niezbyt często).
Kary i nagrody, temat żywo dyskutowany w każdym miejscu, w którym spotykają się rodzice, nauczyciele, wychowawcy i inne osoby, które na co dzień pracują z dziećmi. Karać czy nie karać, oto jest pytanie! Nagradzać czy nie? A ja na to: robimy to. Robimy to w relacji z dziećmi i innymi osobami w naszym życiu. Nagroda to każde działanie, które wzmacnia zachowanie, zwiększa jego częstotliwość, a kara to każda reakcja, która zmniejsza częstotliwość zachowania. Co to znaczy? Że jeśli nawet zrezygnujemy, co bliskie memu sercu i rozumowi, z organizowania kar typu szlaban na komputer, zakaz pójścia na urodziny kolegi, stanie w kącie, pisanie sto razy “nie będę jeść słodyczy przed obiadem to karzemy. I nawet jeśli przestaniemy płacić za oceny, dawać uśmiechnięte buźki/naklejki za dobre zachowanie, pójdziemy do kina za regularne ćwiczenia i tak nagradzamy.
Słuchamy uważniej, kiedy dziecko mówi o książce, którą czyta niż, kiedy opowiada o minecrafcie. Uśmiechamy się i zbliżamy, kiedy dziecko spokojnie opowiada, a napinamy i odsuwamy, kiedy krzyczy. Wyrażamy uznanie, kiedy dziecko odważy się zrobić coś, czego się obawiało i zasmucamy, kiedy znów się nie udało. Te relacyjne kary i nagrody są faktem w każdym spotkaniu międzyludzkim. Warto to wiedzieć i warto obserwować, kiedy jakość naszej obecności jest dla dziecka nagradzająca, a kiedy karząca. Utrudnia to dodatkowo fakt, że to, czy coś jest karą, czy nagrodą i co konkretnie karzemy lub nagradzamy nie zależy od naszych intencji, a od efektu. Bo kiedy dziecko dużo opowiada o grze, którą uznajemy za najgłupszą rozrywkę świata, a my nie słuchamy, wzdychamy, zmieniamy temat, możemy karać nie granie, a zwracanie się do nas z tym, co ważne.
Wymyślanie sztucznych, arbitralnych kar i nagród jest relatywnie łatwe (przynajmniej na technicznym poziomie), ale obserwowanie skutków naszych spontanicznych reakcji, przyglądanie się dynamice relacji to jest robota na całe życie. Ale może to jest właśnie ta robota, w którą warto zainwestować czas i uwagę? I to nie tylko w relacji z dziećmi.